O czym czytaliście najchętniej w 2022 roku? Oto najpopularniejsze recenzje w kategorii „literatura obyczajowa i historyczna”.
Dobra literatura obyczajowa jest opowieścią o emocjach, w które jako czytelnicy wierzymy: nie tylko miłość, także nienawiść, strach, poczucie krzywdy i ból rozczarowań. A nawet żądza władzy! W tym roku wiele ze świetnych powieści obyczajowych zahaczało o wydarzenia z kart historii, dlatego połączyliśmy te kategorie.
Zobaczcie zatem, po recenzje których książek w tej kategorii (wydanych po raz pierwszy w Polsce w 2022 roku) sięgaliście w minionym roku najchętniej.
1.
Sylwia Zientek, Lunia i Modigliani, Wydawnictwo Agora
👉 Obejrzyj także wywiad z autorką i filmowy spacer po Paryżu śladami bohaterów powieści
Sylwia Zientek opowiada nam historię niezwyczajną, a przecież prawdziwą – historię wzajemnej fascynacji, przyjaźni, może nawet miłości, między Ludwiką Czechowską a Amedeo Modiglianim. Ale daje nam też przy okazji poruszającą opowieść o cenie jaką płaci się za bezkompromisowość. O powieści „Lunia i Modigliani” pisze Przemysław Poznański.Dlaczego to historia niezwyczajna? Oto dziewczyna z ubogiej rodziny, emigrantka z Krakowa, żona rewolucjonisty Kazimierza Czechowskiego, spotyka na swojej drodze malarza, geniusza, z którym połączy ją więź tak silna, że dla obu okaże się ona punktem zwrotnym – w życiu i karierze. Spotkają się na paryskim Montparnassie, w kawiarni La Rotonde* i, aż do jego śmierci, nie rozstaną się, nawet jeśli trudno będzie ich nazwać parą. Skomplikowane? Nawet bardzo – niewiele zachowało się dokumentów, mogących pokazać charakter ich relacji, nie opisuje ich wprost nawet w pozostawionych wspomnieniach sama Lunia Czechowska. A przecież pozostaje faktem, że podczas zaledwie czterech lat znajomości Modigliani malował Ludwikę kilkanaście razy, portretując ją choćby na słynnym (dziś zaginionym) obrazie „Kobieta z wachlarzem”, co już samo w sobie świadczyć musi o atencji malarza do modelki. Malarza, przypomnijmy, chimerycznego, niełatwego w kontaktach, nieidącego na kompromisy.
Sylwia Zientek podjęła się zatem zadania literacko niełatwego. Jeśli zostawia od czasu do czasu pole do interpretacji, jeśli unika jednoznaczności, to po to, by pozostać w zgodzie w faktami, by nie iść na lep dramaturgicznie łatwych, a przy tym uproszczonych rozwiązań. Nie ulega bowiem wątpliwości, że autorka skrupulatnie pozbierała istniejące, choć nieliczne fragmenty tej wielkiej i skomplikowanej układanki, by ostatecznie utkać z nich opowieść pełną, skończoną, przynajmniej w sferze emocji. Opowieść przez to plastyczną i wielowymiarową.
Więcej 👇
2.
Dagmara Leszkowicz-Zaluska, Dziewczyna z kamienicy. Czas wyboru, Wydawnictwo Słowne
👉 Obejrzyj także wywiad z autorką i filmowy pacer po Pleszewie śladami powieści
W pleszewskim domu przy Piłsudskiego 10 jak w soczewce skupia się obraz Polski lat 30. XX wieku – z jej dramatami, rozczarowaniami, ale i nadziejami oraz marzeniami – o powieści „Dziewczyna z kamienicy. Czas wyboru” Dagmary Leszkowicz-Zaluskiej pisze Przemysław Poznański.
Małe miasteczko ma tę przewagę na dużym miastem, nad Warszawą czy Poznaniem, że pozwala fabularnie zbliżyć się do problemów zwykłych ludzi. Odnaleźć szerszą społeczną reprezentację. Ma też przewagę nad, z natury zamkniętą w swoich granicach, społecznością niewielkich, wiejskich osad. Bo właśnie w niedużym, ale i niemałym mieście, łatwiej znajdziemy tuż obok siebie tych, którzy są lokalnymi finansowymi potentatami, prawnikami czy lekarzami, ale i tych, którzy ledwo wiążą koniec z końcem, którzy wciąż szukają swojej życiowej szansy, jedynie żywiąc nadzieję na lepsze jutro. Słusznie więc Dagmara Leszkowicz-Zaluska wybiera na miejsce akcji swojej sagi „Dziewczyna z kamienicy” prowincjonalny Pleszew. A w zasadzie jedną pleszewską kamienicę, w której znajdziemy zarówno jej właścicieli, jak i lokatorów oficyn. Nauczycielki, prasowaczki, lekarza, szukającego zajęcia lwowskiego pianisty, czy przyszłej studentki prawa pochodzącej z rodziny żydowskiej.
Dagmara Leszkowicz-Zaluska zadbała bowiem o to, by opisana przez nią kamienica zyskała niejako wymiar (niewymuszonego) symbolu. A przynajmniej stała się domem, w którym jak w soczewce skupią się życiorysy bohaterów reprezentujących cały przekrój ówczesnej małomiejskiej społeczności.
To jednak tylko rama, punkt wyjścia, pozwalający autorce snuć pełną emocji opowieść o żyjących obok siebie ludziach, którzy pochodzą z różnych warstw społecznych, mają różne zawody, albo wyznanie, ale potrafią, mimo tych różnic, wyciągnąć do siebie pomocną dłoń, spróbować znaleźć wspólny język. Także w sensie dosłownym, bo karty „Dziewczyny z kamienicy” rozbrzmiewają nie tylko literacką polszczyzną Szewczyńskich, ale i wielkopolską gwarą, lwowskim zaśpiewem czy wtrąceniami z jidysz.
Więcej 👇
2.
Barbara Wysoczańska, Siła kobiet, Wydawnictwo Filia
👉 Obejrzyj także wywiad z autorką
Barbara Wysoczańska pokazuje na przykładzie swoich bohaterek jak w praktyce funkcjonuje „piekło kobiet” i ile trzeba mieć odwagi i samozaparcia, by z nim walczyć – nie tylko sto lat temu, kiedy rozgrywa się powieść, ale i dziś – o „Sile kobiet” pisze Przemysław Poznański.
Choć głównymi postaciami powieści Wysoczańskiej są trzy kobiety, wachlarz tego, co je tu spotyka ze strony mężczyzn i świata przez nich zarządzanego wydaje się nieograniczony: poniżanie, przemoc fizyczna, przedmiotowe traktowanie, w końcu odmawianie prawa do spełniania marzeń – osobistych i zawodowych – wszystko to w imię zaściankowych przyzwyczajeń i anachronicznego pojmowania roli kobiety w społeczeństwie. Jednocześnie nic z tego, co spotyka bohaterki, nie wydaje się tu nadmiarowe, wrzucone na siłę – każde zło, którego doświadczają, jest w konkretnej sytuacji prawdopodobne, a przez to tym bardziej porażające.
„Siła kobiet” przenosi nas w lata 20. XX wieku i pokazuje splątane ze sobą losy trzech kobiet. Rozalii, wdowy po zamordowanym w zamachu pośle endecji, Ignacym Lubowidzkim. Kobiety poniżanej przez męża, a nawet trwale okaleczonej. Jej szwagierki Ady, która znajduje w sobie siłę, by opuścić rodzinny majątek i wbrew woli rodziny udać się na studia do Warszawy. A także kochanki Lubowidzkiego, Zuzanny, ubogiej kobiety, próbującej ułożyć sobie życie w sytuacji, gdy po śmierci posła została sama z nieślubnym dzieckiem, bez perspektyw na zdobycie pieniędzy.
Tym samym Wysoczańska bierze pod literacką lupę osoby ściśle ze sobą połączone więzami zależności – rodzinnych lub intymnych. Zależne od konkretnego mężczyzny, jego humorów, zachcianek i fiksacji, ale też choćby od matki Lubowidzkiego – apologetki zastanych praw, ślepo wpatrzonej w syna, kobiety jawnie pogardzającej każdym, kto nie wpisuje się w jej wyobrażenie świata.
Więcej 👇
3.
Andrzej H. Wojaczek, Wrzeciono Boga. Jutrznia, Wydawnictwo Szara Godzina
👉 Obejrzyj także recenzję wideo
„Wrzeciono Boga. Jutrznia” – trzeci tom sagi Andrzeja H. Wojaczka – to opowieść o grze. Grze rozumianej na wiele sposobów: jako sceniczny występ, ale i jako noszenie maski, która ukryć ma prawdziwe intencje i motywy działań. W imię miłości do ojczyzny, w imię miłości do najbliższej osoby – pisze Przemysław Poznański. Andrzej H. Wojaczek zabiera nas już po raz trzeci w historyczną podróż na Górny Śląsk. A dokładnie w drugą połowę lat 30. XX wieku, czas szczególnie istotny dla tych ziem, o które od dawna toczyła się niemiecko-polska walka o rząd dusz. Widzieliśmy to już w pierwszym tomie, „Kłosach”, gdzie autor opowiadał nam o dzieciństwie swojego bohatera, Teofila Kłoska. Trzynastolatka, którego emocjonalne dojrzewanie przypadło na burzliwy czas Wielkiej Wojny. Chłopca, który zmierzyć się musiał z prawdą o otaczającym go świecie, o panujących wokół niego układach, o wszechobecnej grze pozorów. Oraz z dylematami, jakie wiązały się z odkrycie własnej tożsamości. Tożsamości Polaka i Ślązaka.
Drugi tom, czyli, „Wdowi grosz” przenosi bohaterów zarówno w czas powstań śląskich jak i w rok 1935, gdy Teofil Kłosek – weteran powstań i zasłużony działacz niepodległościowy odczuwa rozczarowanie rzeczywistością wolnej Polski. Nie wystarcza mu spokojne życie u boku ukochanej żony Klary, potrzebne są mu silniejsze bodźce – tym bardziej że nad Górnym Śląskiem pojawiać się zaczyna cień swastyki.
W trzecim tomie, w „Jutrzni”, Wojaczek przeplata dwa wątki. Oto w wyniku nieudanej akcji wymierzonej w niemieckich konspiratorów Teofil Kłosek trafia za kratki, a jego żona, Klara zostaje postawiona przed dramatycznym wyborem, w którym stawką może być życie męża. Tymczasem w prowincjonalnym Miasteczku, w szkolnym teatrze trwają przygotowania do przedstawienia, które ma uświetnić piętnastą rocznicę wybuchu trzeciego powstania śląskiego.
Więcej 👇
4.
Wojciech Dutka, Apostata, Wydawnictwo Lira
Przedstawiając świat widziany oczami Ammianusa Marcellinusa – jednego z ostatnich wielkich historyków świata antycznego, a zarazem podróżnika i żołnierza – Wojciech Dutka opowiada de facto o ostatnim cesarzu rzymskim, który ośmielił się nie być chrześcijaninem. O powieści „Apostata” pisze Jakub Hinc.Niewiele wiadomo o życiu Ammianusa Marcellinusa. Pozostało po nim jednak ponadczasowe dzieło, będące zarazem świadectwem czasów, w których żył autor „Res gestae” (Dzieje [Rzymu red.]) – trzydziestojednotomowy poczet cesarzy rzymskich obejmujący trzysta lat historii Imperium Romanum – od panowania cesarza Nerwy do bitwy pod Adrianopolem, w czasie której Wizygoci pokonali współczesnego Marcellinusowi władcę Imperium cesarza Walensa, jak i zasłużona sława biografa Cesarzy Rzymskich.
Wojciech Dutka wybiera więc na świadka historii, którą chce opowiedzieć, postać na poły anonimową, o której życiu prywatnym wiemy niewiele, na poły jednak dającą rękojmię wiarygodności przedstawianej opowieści. Bo czyż nie zaufalibyśmy przekazowi spod pióra świadka epoki, weterana rzymskich legionów i dowódcy gwardii przybocznej cesarza, a zarazem podróżnika i historyka? Jest to zapewne wybór nieprzypadkowy i z tego powodu, że skąpość przekazów pozwalała wpleść w curriculum vitae Marcellinusa wątki jemu współczesnych. Przez pryzmat życia takiego bohatera autor „Apostaty” opowie więc o targających cesarstwem sporach religijnych, jakże żywych we wczesnym chrześcijaństwie, o wewnętrznych walkach w łonie konkurujących ze sobą wspólnot wyznawców Chrystusa i o ostatnim akordzie, wygranym przez starych bogów w batalii o panowanie nad rządem dusz.
Więcej 👇
5.
Natasha Lester, Dom na Riwierze, tłum. Emilia Skowrońska, Słowne
👉 Przeczytaj także wywiad z autorką
W „Domu na Riwierze” Natasha Lester opowiada o ludziach, którzy postawieni zostają w obliczu straty. Straty miłości, bliskich, kulturowego dziedzictwa. I muszą podjąć często niełatwe decyzje, które mogą zaważyć na ich życiu – pisze Przemysław Poznański.
Można powiedzieć, że to powieść o trudnej miłości, o roli sztuki w naszym życiu, albo o bezprzykładnej odwadze i poświęceniu. Wszystko to będzie prawdą. Natasha Lester daje nam bowiem fabułę wielowątkową, rozgrywającą się (w dwóch przeplatających się warstwach czasowych) na przestrzeni kilkudziesięciu lat, oferującą zarówno mroczne obrazy niemieckiej okupacji Francji, jak i współczesną opowieść o mierzeniu się z traumą, z przeszłością i o próbie ułożenia sobie przyszłości. W każdej z tych warstw znajdziemy i miłość i sztukę, i odwagę. Znajdziemy też bohaterki i bohaterów, którzy postawieni zostają w obliczu niełatwych wyzwań, zderzeni z wydarzeniami, na które co prawda nie mają wpływu, ale nie pozostaną obojętne dla ich dalszego życia.
„Dom na Riwierze” rozpoczyna Lester od wydarzeń mających miejsce na przełomie lat 30. i 40. XX wieku i gorączkowych prób ratowania zgromadzonych we francuskich muzeach dzieł sztuki, przed zachłannością hitlerowskich najeźdźców. W tym słynnej „Mony Lisy” Leonada da Vinci, czy Nike z Samotraki. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że co ważniejsze dzieła zostaną skradzione, by zdobić wille nazistów, a – co jeszcze gorsze – te z obrazów czy rzeźb, które nie wpiszą się w ramy sztuki tolerowanej przez Führera, zostaną zniszczone. Prędzej czy później ujrzymy więc stosy, na których spłoną dzieła Picassa, Miró czy Klee.
W takiej rzeczywistości żyje Éliane Dufort, której udaje się zatrudnić na pół etatu w Luwrze, a tam może na własne oczy zobaczyć zarówno heroiczne ratowanie przez pracowników dzieł, jak i nieposkromioną zachłanność Niemców. Tym bardziej że przydzielona zostaje do pomocy w Jeu de Paume, muzeum, w którymnaziści magazynują obrazy mistrzów, a przed wysyłką do Rzeszy segregują je i pakują. Czy córka miejscowych restauratorów będzie w stanie przeciwstawić się tej machinie zawłaszczenia i niszczenia? Czy będzie miała na to odwagę, tym bardziej że za każdy sprzeciw wobec nowej władzy, a już tym bardziej za sabotaż czy zdradę, hitlerowcy każą śmiercią – nie tylko winnego, ale i jego bliskich?
Więcej 👇
6.
Aleksandra Rumin, Głosuj na Polaka!, Wydawnictwo Initium
Aleksandra Rumin w „Głosuj na Polaka!” skupia jak w soczewce wszelkie patologie trawiące polską klasę polityczną, by z bezpretensjonalnym humorem obnażyć jej indolencję, arogancję i ignorancję – pisze Przemysław Poznański.
Wybierając na miejsce akcji swojej powieści prowincjonalny (fikcyjny) Grzeszyn, postąpiła Rumin wedle najlepszych reguł satyry: uwypuklić, co duże, pomniejszyć, co małe, unaocznić więc tym samym – prawem karykatury – gdzie tak naprawdę tkwi problem, który na co dzień być może umyka niezauważony, albo ginie w natłoku zwykłych spraw.
Grzechy polityków bowiem, widziane na ogólnopolskiej scenie, często nikną w chaosie zalewających nas codziennie informacji. Przymykamy więc na nie oko, machamy ręką, sądząc, że w ostatecznym rozrachunku nijak nas nie dotyczą, nie mają wpływu na nasze życie. A jednak te same przewiny, wtłoczone w mikroskalę gminy stają się w jednej chwili widoczne jak na dłoni. Nagle dotykają nas bardzo konkretnie: w braku chodnika czy żłobka, w nepotyzmie czy kumoterstwie, uprzywilejowaniu jednych lokalnych firm, mocniej powiązanych z wójtem kosztem innych, mniej ustosunkowanych. I wtedy nagle wydają się nam owe polityczne grzechy prawdziwie odrażające i przerażające.
Oczywiście „Głosuj na Polaka!” to opowieść prezentująca rzeczywistość w krzywym zwierciadle polityczno-obyczajowej komedii z wątkiem kryminalnym. A jednak w niczym nie umniejsza to znaczenia opisywanych tu zjawisk. Bo przecież w gruncie rzeczy przerysowane ludzkie charaktery czy fabularne rozwiązania są przecież tylko maską, za którą skryta jest opowieść o wcale nieprzerysowanych, negatywnych motywacjach głównych postaci, wśród których na pierwszy plan wysuwa się horrendalna wręcz chciwość i żądza władzy dla władzy, a nie dla społecznego pożytku.
Więcej 👇
7.
Hanna Cygler, Córki tęczy, Wydawnictwo Luna
„Córki tęczy” Hanny Cygler to wpleciona w historię kobiecej solidarności opowieść o wolności, o jej cenie, jej granicach, o tym jak trudno ją odzyskać i jak łatwo utracić – pisze Przemysław Poznański.Hanna Cygler zaprasza nas tym razem do Republiki Południowej Afryki. Nie jest to zresztą pierwsza jej literacka wyprawa w tamte rejony świata, wykorzystała już południowoafrykańskie plenery w historycznej powieści „Po cudze pieniądze”, której akcja rozgrywa się na początku XX wieku, w czasach wojny burskiej i ludobójstwa ludów Herero i Namaqua. Bo autorka „Córek tęczy” lubi opowiadać nam historie, które opierają się tyleż na ludzkich emocjach, na nienawiści czy miłości, ile na często determinującym losy bohaterów splocie niezależnych od ich woli okoliczności, wynikających nierzadko z uwarunkowań dziejowych.
Tak było choćby w „Czasie zamkniętym”, opowiadającym o wojennych losach polskich gdańszczan, tak było w przejmujących „Pokonanych”, rozgrywających się w czasie najgłębszego stalinizmu, tak było też choćby w książce „Tylko kochanka”, odwołującej się w retrospekcjach do dzikiego kapitalizmu lat 90.
Echa tamtych czasów i tamtych powieści znajdziemy zresztą i tutaj. Jedna z bohaterek powieści, Zuzanna Fleming, jest wszak córką Julii, wojennej uchodźczyni.
Ten „polski” wątek jest jednak w powieści drugoplanowy. Fabułę książki autorka osadza bowiem głównie w RPA, w Pretorii, miejscu, gdzie żyje Joy Makeba, dziewczyna o życiorysie tak zagmatwanym i pełnym bólu, że – jak sama nam mówi, a raczej pisze w „dzienniku” – czuje się, jakby miała lat nie dziewiętnaście, ale sto. Dość powiedzieć, że jej matka, biała Brytyjka, Helen, właśnie zmarła na raka, a Joy musi przejąć opiekę nad dwiema młodszymi siostrami, próbując przy tym utrzymać je i siebie z kiepsko płatnej pracy.
Więcej 👇
8.
Max Czornyj, Obcy, Filia
Max Czornyj oferuje nam w „Obcych”, zbudowaną na konflikcie wynikającym ze społecznych kontrastów czy różnicy klas, porażającą opowieść o nietolerancji wobec odmienności – pisze Przemysław Poznański.Czornyj pisze dużo, starając się przy okazji wyjść raz po raz poza kryminalną szufladę, w której znalazł się jako autor cyklu thrillerów o komisarzu Deryle, m.in. „Grzechu”, „Ofiary” czy „Krwi”, albo książek z serii o komisarz Lizie Langer i profilerze Oreście Rembercie: „Ślepca”, „Grobu” i „Mordu”, a poniekąd także za sprawą biograficznych powieści opartych na życiorysach seryjnych morderców, jak choćby „Rzeźnika” opowiadającego o Józefie Cyppku, „Zimnego chirurga” przypominającego postać Edmmunda Kolanowskiego i „Jestem mordercą” – opowieści o Jacku Unterwegerze. Próbą oderwania się od szeroko pojętego kryminału są wpisujące się co prawda w nurt biograficzny, ale tematycznie odmienne powieści „obozowe”, a więc „Bestia z Buchenwaldu”, czy najnowszy „Kat z Płaszowa”, a przede wszystkim książki obyczajowe i historyczne, jak choćby „Miłość i wojna”, albo „Sanatorium Zagłada”. Na tym tle „Obcy” wydaje się powieścią jeszcze bardziej osobną, rzucającą twórczość autora na nowe tory, choć niewątpliwie korzystającą wciąż w jakimś stopniu z doskonale mu znanych narzędzi thrillera.
Tym jednak, co w „Obcych” (bo tak odmieniać trzeba ten tytuł) najistotniejsze, odbywa się nie w warstwie kryminalnej, w sferze mniej lub bardziej okrutnej przemocy fizycznej, lecz w sferze społecznego kontrastu, być może na potrzeby fabuły nieco wyolbrzymionego, na pewno jednak czerpiącego z autentycznego wzorca. Zderzenie ukazanych tu dwóch światów musiało bowiem w końcu doprowadzić do tragedii, nieuniknionej, skoro u jej źródeł (przynajmniej po jednej ze stron) leżą kompleksy – tak niższości, jak i wyższości, lęk przed innością, ale i poczucie wstydu. Nieuniknionej też w wyniku narosłych przez stulecia animozji, a także utrwalanej uparcie przez ostatnie dziesięciolecia homogeniczności polskiego społeczeństwa – etnicznej i religijnej.
Więcej 👇
9.
Jacek Melchior, Filmiłości, Wydawnictwo Szelest
Jacek Melchior zabiera nas w „Filmiłościach” do kina. A raczej na seans literacki, który jest jednocześnie pełną filmowej magii opowieścią o życiu kilku pokoleń kobiet zakochanych w X Muzie – pisze Przemysław Poznański.Jeśli lubicie historie bezpretensjonalne, zrodzone z pasji, opowiedziane lekko, a przy tym zabarwione nutką nostalgii oraz takie, w których tkwi źdźbło tajemniczości, to „Filmiłości” spełnią te oczekiwania. To bowiem powieść, która przenosi nas zarówno w świat przeszłości – międzywojnia, czy PRL-u – jak i w świat kina, tego przez wielkie K. Jacek Melchior łączy bowiem ze sobą ściśle dwie opowieści: o życiu Marii, Adeli, Róży i Wandy (oraz syna tej ostatniej – Marlonka) z historią kinematografii. Tworząc nie tyle przeplatające się opowieści, ile jedną opowieść, w której skutecznie zaciera się granica między rzeczywistością a fikcją. Niemal tak jak w „Purpurowej róży z Kairu” Woody’ego Allena ekranowe zdarzenia schodzą tu do bohaterek, a bohaterki wchodzą do świata fikcji – przynajmniej na tyle, na ile pozwala im na to ich wyobraźnia.
Autor podejmuje się przy tym zadania ambitnego – oto snuta w pierwszoosobowej narracji opowieść Wandy o życiu jej, ale i jej protoplastek, okazuje się być nienachalnym przewodnikiem po największych dziełach X Muzy. Największych z artystycznego punktu widzenia, albo tych, wywołujących u bohaterek najsilniejsze emocje. Trudno bowiem w kategoriach jakości oceniać przedwojenne kino, w tym takie przeboje jak „Ada, to nie wypada”, a jednak dla Marii będzie to film ważny, choć może nie tak jak „Dwie Joasie”, podczas seansu których odważył się ją pocałować jej przyszły mąż, Tadeusz.
Dla Adeli filmem, który być może zmieni jej życie, a w każdym razie nierozerwalnie zwiąże się z historią jej małżeństwa, będzie socrealistyczna „Celuloza” (reż. Jerzy Kawalerowicz, 1953), dla Róży zaś „Jezioro osobliwości” (reż. Jan Batory, 1973) według prozy Joanny Ślesickiej, z przystojnym Mirosławem Konarowskim w jednej z ról, który tak zawrócił dziewczynie w głowie, że odtąd szukała już tylko mężczyzny w takim typie.
Więcej 👇
10.
Jarosław Księżyk, Pytia ’44, Saga Egmont
Różne czasy, różne pragnienia, odmienne spojrzenie na rzeczywistość i jeden budynek Prudentiala, w którym zderzają się teorie na temat powinności i przywilejów człowieka. Jarosław Księżyk w dystopii społecznej „Pytia ‘44” prezentuje ludzką naturę, którą niezmiennie wstrząsają namiętności i pragnienia, stojące na drodze do pokoju – pisze Małgorzata Żebrowska.
Znamienne, że książka ukazuje się w czasie wojennym – jakby Wyrocznia, zwana, być może ironicznie, Sprawiedliwą, maczała w tym palce. Debiutancka powieść Księżyka jest bowiem dyskusją na temat sposobów na naprawę wadliwego świata, stałego dążenia do szczęścia i pokoju, na którego przeszkodzie stoi kłamstwo, hipokryzja, egoizm i umiłowanie władzy. Autor posłużył się dystopijną formułą, by przekazać nam filozoficzne rozważania, z którymi w obecnym czasie mierzymy się coraz częściej. Pytamy ze zdziwieniem: dlaczego znów wybuchła wojna, dlaczego umierają niewinni, skąd w ludziach to potworne okrucieństwo, każące im zabijać dzieci. Z zaciekawieniem poznawałam światopogląd kolorowych, różnorodnych postaci „Pytii ’44” i rozstrzygałam, do której z nich jest mi bliżej.
Akcja książki rozgrywa się w roku 1944, w powstańczej Warszawie. Targana wojną stolica jest zaledwie zarysowana w postaci onirycznych dekoracji i kilku mocnych, brutalnych scen. Nie wiemy, czy to realna Warszawa, czy też wytwór wyobraźni grupy bohaterów, którzy pochodzą z różnych czasów i przestrzeni, a łączy ich jedno: pragnienie poznania przyszłości, którą ma im przybliżyć mityczna Pytia. Po spożyciu tajemniczego eliksiru bohaterowie zostają przeniesieni do okazałego budynku Prudentiala, gdzie spotykają innych śmiałków, z którymi nawiązują relacje niczym w domu Big Brothera – snują intrygi, plotkują, oszukują, wszystko po to, by pokazać się w jak najlepszym świetle i dostąpić zaszczytu spotkania z Wyrocznią. Mają bowiem nadzieję, że poznanie przyszłości przybliży ich do realizacji osobistych celów i da im upragnione szczęście.
Więcej 👇