W pleszewskim domu przy Piłsudskiego 10 jak w soczewce skupia się obraz Polski lat 30. XX wieku – z jej dramatami, rozczarowaniami, ale i nadziejami oraz marzeniami – o powieści „Dziewczyna z kamienicy. Czas wyboru” Dagmary Leszkowicz-Zaluskiej pisze Przemysław Poznański.

Małe miasteczko ma tę przewagę na dużym miastem, nad Warszawą czy Poznaniem, że pozwala fabularnie zbliżyć się do problemów zwykłych ludzi. Odnaleźć szerszą społeczną reprezentację. Ma też przewagę nad, z natury zamkniętą w swoich granicach, społecznością niewielkich, wiejskich osad. Bo właśnie w niedużym, ale i niemałym mieście, łatwiej znajdziemy tuż obok siebie tych, którzy są lokalnymi finansowymi potentatami, prawnikami czy lekarzami, ale i tych, którzy ledwo wiążą koniec z końcem, którzy wciąż szukają swojej życiowej szansy, jedynie żywiąc nadzieję na lepsze jutro. Słusznie więc Dagmara Leszkowicz-Zaluska wybiera na miejsce akcji swojej sagi „Dziewczyna z kamienicy” prowincjonalny Pleszew. A w zasadzie jedną pleszewską kamienicę, w której znajdziemy zarówno jej właścicieli, jak i lokatorów oficyn. Nauczycielki, prasowaczki, lekarza, szukającego zajęcia lwowskiego pianisty, czy przyszłej studentki prawa pochodzącej z rodziny żydowskiej.
Dagmara Leszkowicz-Zaluska zadbała bowiem o to, by opisana przez nią kamienica zyskała niejako wymiar (niewymuszonego) symbolu. A przynajmniej stała się domem, w którym jak w soczewce skupią się życiorysy bohaterów reprezentujących cały przekrój ówczesnej małomiejskiej społeczności.
Feliks i Helena
To jednak tylko rama, punkt wyjścia, pozwalający autorce snuć pełną emocji opowieść o żyjących obok siebie ludziach, którzy pochodzą z różnych warstw społecznych, mają różne zawody, albo wyznanie, ale potrafią, mimo tych różnic, wyciągnąć do siebie pomocną dłoń, spróbować znaleźć wspólny język. Także w sensie dosłownym, bo karty „Dziewczyny z kamienicy” rozbrzmiewają nie tylko literacką polszczyzną Szewczyńskich, ale i wielkopolską gwarą, lwowskim zaśpiewem czy wtrąceniami z jidysz.
Pierwszy tom sagi „Czas nadziei” opowiadał o latach budowania podwalin II Rzeczypospolitej. Był rok 1916, dwudziestoletnia Irena Kałuża wyjechała za chlebem z rodzinnego Pleschen do Westfalii, zostawiając trzyletnią córkę Helenę pod opieką jej babci, choć w istocie pod opieką całej kamienicy stojącej przy ówczesnej ulicy Gnieźnieńskiej.
Przeczytaj także:
Tom drugi to już rok 1932. Helena jest wchodzącą w dorosłość kobietą, która zdała właśnie tzw. „małą maturę”, co potencjalnie powinno otworzyć jej drogę do znalezienia lepszej pracy, np. w charakterze „panny księgowej”. Ma też narzeczonego, Józka Biadałę, i jej życie – dotąd jednej z najuboższych mieszkanek kamienicy – wydaje się pomału iść ku lepszemu. Ten, zda się, poukładany świat, dający spokój i pewność jutra zachwieje się jednak, gdy po pięciu latach studiów medycznych wróci do domu syn właścicieli kamienicy, Feliks Szewczyński. Zdolny, ambitny i przystojny mężczyzna zwraca uwagę Heleny. Nie bez wzajemności. Co jednak począć, skoro wszystko wydaje się już przesądzone?
Prowincjonalny, ale nie odcięty od świata
Dagmara Leszkowicz-Zaluska splata wokół tego wątku, wyraźnie dominującego w strukturze powieści, misterną intrygę, wiążąc ją jednak ściśle z prowadzonymi równolegle pobocznymi wątkami pozostałych mieszkańców domu przy Piłsudskiego 10. Pobocznymi, a przecież istotnymi dla opowieści z głównej osi, bo bezpośrednio na nią wpływającymi. Tak będzie choćby z historią przybycia do Pleszewa lwowiaka Eugeniusza Friedmana, co postawi na głowie dotychczasowe życie Stefanii Niemyjskiej, ciotki Heleny. Tak będzie też z tajemniczą chorobą Stefanii, wobec której nikt w kamienicy nie pozostanie obojętny.
Przeczytaj także:
Ale tworząc obyczajową fabułę, nie może i nie chce autorka „Dziewczyny z kamienicy” uciec od opisania całego historycznego, społecznego i ideologicznego tła epoki. Trwa przecież Wielki Kryzys, a Polska wciąż dźwiga się z rozbiorowego chaosu. Pleszew boryka się więc choćby z brakiem lekarzy, bo niemieccy medycy opuścili Polskę, a nowych polskich kadr wciąż nie wystarcza. Z drugiej strony przyjdzie bohaterom ujrzeć medyczną chlubę kraju, warszawski Instytut Radowy założony przez samą Marię Skłodowską-Curie.
Znaki czasów
Bo „prowincjonalny”, nie oznacza, że odcięty od świata. Do Pleszewa docierają przecież echa wielkich zdarzeń i zarówno szczytnych, jak i przerażających idei. Dzięki rodzinnym koneksjom mieszkańcy kamienicy z pierwszej ręki poznają wieści z budowy portu w Gdyni, ale usłyszą też niepokojące informacje z Niemiec o rosnącym w siłę faszyzmie i antysemityzmie. Doświadczy go zresztą – choć jeszcze w niewielkim stopniu – Żydówka Ryfka Gellert, córka karczmarza, zaczynająca w Poznaniu studia prawnicze. Jej wątek pozwoli też autorce przy okazji na wprowadzenie na karty powieści jednej z kilku autentycznych postaci tamtej epoki – Zdzisława Jeziorańskiego, wówczas również studenta prawa na poznańskiej uczelni. Na kartach powieści zagości też choćby Edward Taylor – znany profesor ekonomii na przedwojennym Uniwersytecie Poznańskim.
Bo „Dziewczyna z kamienicy. Czas wyboru” to powieść, która czerpie pełnymi garściami z nadziei i obaw opisywanej epoki – doskonale zresztą zdokumentowanej, a zatem opisanej ze szczegółami, które nieraz wprawiają w zdumienie (jak choćby „licencja szofera dżentelmeńskiego”). Przy tym potrafiąca skupić się na nadziejach i obawach bohaterów. Na ich codzienności, siłą rzeczy wpisanej przecież w realia niełatwych czasów.
Dagmara Leszkowicz-Zaluska, Dziewczyna z kamienicy. Czas wyboru
Wydawnictwo Słowne, Warszawa 26 października 2022
ISBN: 9788382512991
___________________
A picture of Poland in the 1930s – with its dramas, disappointments, but also hopes and dreams – is focused as if through a lens in the house at Piłsudskiego 10 in Pleszew – about the novel 'Dziewczyna z kamienicy. Czas wyboru’ (The Girl from the Tenement House. Time to Choose) by Dagmara Leszkowicz-Zaluska, writes Przemysław Poznański.