recenzja

Własnymi rękami | Hanna Cygler, Po cudze pieniądze

Nikt tu nikomu niczego nie daje. Wprost przeciwnie – każda z bohaterek i każdy z bohaterów osiąga swój cel wyłącznie dzięki sobie: swojemu uporowi, przedsiębiorczości, a czasem sprzeciwowi wobec konwenansów, które nie przystają do początku XX wieku. Bo „cudze pieniądze”, jakkolwiek by ich nie rozumieć, szczęścia nie dają.  

Hanna Cygler z przytupem kończy swój pierwszy w karierze historyczny cykl, rozpoczęty powieściami „W cudzym domu” i „Po cudze grzechy”, a po części także w pobocznej historii „Nowe niebo”. Z przytupem, bo „Po cudze pieniądze” to powieść tyleż historyczna i obyczajowa, co awanturnicza, przenosząca nas w najróżniejsze rejony świata. Owszem, w drugim tomie odwiedziliśmy choćby Paryż czy Barcelonę, w „Nowy niebie” śledziliśmy zaś początki polskiego osadnictwa w amerykańskiej Winonie, lecz tu autorka pozwala sobie na jeszcze większy rozmach. Los rzuca bowiem bohaterów nie tylko do Berlina, Paryża, Londynu czy Nowego Jorku, ale nawet do Afryki Południowej, w tym do Transwalu, państwa burskiego istniejącego do 1902 roku.

I muszę przyznać, że w rankingu miejsc, opisanych przez Hannę Cygler w tym tomie, to Afryka – do której trafia Maksymilian hrabia Kwilecki – wydaje się najbardziej pociągająca. Być może przez swoją egzotykę, w tym rozumianą wielorako magię. Nie tylko  przejawiającą się tu w nie do końca dających się racjonalnie wyjaśnić zdarzeniach, ale i w opisach niesamowitych krajobrazów z niepowtarzalną fauną i florą podziwianą przez bohaterów z tarasu posiadłości w Lemoenfontain. 

Hanna Cygler nie byłaby jednak sobą, gdyby nie wrzuciła swoich bohaterów nie tylko w fascynujące scenografie, ale przede wszystkim w gorące historyczne wydarzenia. Bohaterowie sagi mają bowiem tę przypadłość, że choć nie wywodzą się z kręgu politycznych decydentów, to trudno nazwać ich też osobami z tłumu. Nie są niesieni wydarzeniami, lecz aktywnie w nich uczestniczą, nie tyle się ocierają o historię, co doświadczają jej na własnej skórze, lub nawet ją współtworzą.

A często mówimy o najczarniejszych kartach historii, stosunek do których odsłania prawdziwe oblicze bohaterów, i którzy nie mogą stać w rozkroku wobec problemów kolonializmu, niewolnictwa, antysemityzmu czy ksenofobii. Mamy tu więc choćby opowieść o wojnie burskiej, która odciśnie na bohaterach bolesne piętno, czy o ludobójstwie ludów Herero i Namaqua. To oczywiście najtragiczniejsze z opisywanych tu wydarzeń, ale są i takie, które pozostają znakiem czasu, jak choćby początki kinematografii, w rozwoju której przyjdzie uczestniczyć Rozalii Szuszkin.

„Po cudze pieniądze” to opowieść wielowątkowa, przywołująca postaci z poprzednich tomów, co nie zmienia faktu, że tak jak wątek afrykański najbardziej zapada w pamięć jako miejsce akcji, tak dla mnie bohaterką, która wysuwa się tu na pierwszy plan, jest Hannelore Hallmann. W poprzednim tomie zaledwie dziewczynka, tu Hanna – bo woli, żeby tak na nią mówić – staje się kobietą i to niezwykle silną. W zaledwie kilka lat bohaterka doświadczy ze strony wielu osób zdrady, rozczarowania, poniżenia i nienawiści, które nie przygniotą jej, lecz staną się dla niej bodźcem do budowania samodzielności i niezależności. 

Będzie więc Hanna jedną z tych postaci w powieści, które wezmą sprawy w swoje ręce. „W po cudze pieniądze” – nieco na przekór tytułowi – nikt nikomu niczego nie daje, a wprost przeciwnie: wszystko, co osiągają bohaterowie, jest efektem ich uporu, przedsiębiorczości, a czasem sprzeciwu wobec konwenansów, które ich zdaniem nie przystają do początku XX wieku. Tylko to, co wypracowane własnymi rękami, daje bohaterom korzyść, sięganie po „cudze pieniądze” – jakkolwiek by ich nie rozumieć, bo czasem są po prostu czyjąś nieszczerze okazywana łaską – zawsze okaże się błędem. Tak jest z Kwileckim – postacią mocno niejednoznaczną, uciekającą się dla swoich celów do czynów godnych potępienia, tak jest z Ignacym Osowskim – postacią w zasadzie tragiczną, tak jest z Rozalią, która poza talentem muzycznym okazuje się mieć też dryg biznesowy, tak jest w końcu z Hanną.

„Po cudze pieniądze” zamyka historyczną odsłonę opowieści o losach rodziny Hallmannów, która to tak naprawdę pojawia się w twórczości Hanny Cygler od początku. Z chronologicznego punktu widzenia kolejnymi tomami są więc opowieści o losach Włodka Halmana, rozgrywające się w latach 40. i 50. XX wieku, a biorąc pod uwagę retrospekcje, także w latach 30. To jednak oznacza, że między ostatnim tomem historycznej sagi a „Czasem zamkniętym” jest jeszcze dość miejsca, by autorka mogła opowiedzieć nam jeszcze niejedną, rozgrywająca się właśnie w tym czasie, historię. Czy tak się stanie? Trudno powiedzieć, za to na pewno mamy w najnowszej powieści Hanny Cygler pewien otwarty wątek, który być może jeszcze kiedyś znajdzie swoje rozwiązanie.

Hanna Cygler, Po cudze pieniądze
Dom Wydawniczy REBIS 2020 

%d bloggers like this: