recenzja

MIŁOŚĆ W CZASACH ZABORÓW | Hanna Cygler, W cudzym domu

Oszustwo, ucieczka z domu, miłość, zdrada, hazard, nieślubne dzieci, dziedziczone fortuny, nawet zesłanie na Sybir – a wszystko to w kostiumowym klimacie lat 80. XIX wieku. Hanna Cygler umiejętnie gra elementami niezbędnymi dla romansu, wzbogacając je wątkiem awanturniczym. Ale tylko po to, by ostatecznie dać nam powieść, niepoddającą się schematom.

W_cudzym_domuGdyby to był zwykły romans, wszystko byłoby jasne: główna bohaterka, Luiza, Francuzka o polskich korzeniach, ucieka z Paryża, od swojej matki, chcącej zmusić ją do małżeństwa. Trafia do Polski, gdzie poznaje miłość swojego życia i po wielu perypetiach żyje w końcu ze swym wybrankiem długo i szczęśliwie, w otoczeniu gromadki dzieci… Hollywoodzki scenariusz gotowy. I to nawet całkiem dobry, prawda?

Tyle, że Hanna Cygler na szczęście taką fabułą w ogóle nie jest zainteresowana – w jej książce romansowe wątki od początku przeplatają się z sensacyjnymi, a te z niełatwą historią okupowanej przez zaborców Polski (przede wszystkim przez carską Rosję, bo główne wydarzenia rozgrywają się w Warszawie). To sprawia, że – podobnie jak w znakomitej „Greckiej mozaice” – bohaterowie ścierają się nie tylko z ludzką nienawiścią, zawiścią i nieuczciwością, ale także z nieprzejednanymi wyrokami historii. Bo tym, co interesuje autorkę, jest prawda, a więc także polemika z utartymi wyobrażeniami.

Czytaj także: SAGA GRECKA, SAGA POLSKA. Hanna Cygler, Grecka mozaika

Nic zatem nie toczy się tutaj tak, jak podpowiadałby schemat romansu rozgrywającego się pod koniec XIX wieku: jeśli liczymy, że odzyskana po latach i wielu trudach namiętna miłość rozpali serca partnerów, to srodze się zawiedziemy. A jeśli sądzimy, że bohater Rosjanin musi być zawsze zły, polski szlachcic dobry, zaś panienka z dobrego domu cnotliwa, to czeka nas rozczarowanie. Podobnie będzie, jeśli sądzimy, że zsyłka na Syberię zawsze musi skazać bohatera na katorżniczy los.

Książka ma jeszcze inną zaletę: drobiazgowo dopracowane tło historyczne, zarysowane ze szczegółami, gdzie dodatkowo czuć już powiew nadchodzącej emancypacji kobiet (choćby znacząca wzmianka o gorsetach), a w zamożnych domach pojawiają się szatańskie wynalazki w postaci telefonu i „wodnego klozetu”.

Zapomnijmy więc o schematach, nie oczekujmy ich – cieszmy się za to wyobraźnią autorki, która przenosi nas z Paryża do Warszawy (zahaczając czasami o Gdańsk), pokazując bohaterów, którzy zaczynają swoje nowe życie i, jak to pionierzy, trafiają na przeszkody, które często stawiają pod znakiem zapytania całe ich dotychczasowe doświadczenia i przekonania. Nie brakuje tu fatalnych w skutkach pomyłek, knucia i spisku, ale i zupełnie niespodziewanych uśmiechów losu.

Czytaj także: RECENZJA Z KOŃCA ŚWIATA. Nina George. Księżyc nad Bretanią (Die Mondspielerin)

Powieść, choć broni się jako zamknięta całość, zostawia nas jednak w lekkim zawieszeniu – niektóre z pobocznych wątków wymagałyby rozwiązania, a i wątek główny – związku Luizy i Joachima – rodzi po zakończeniu lektury szereg pytań. Na szczęście kilka dni temu autorka zamieściła na swoim facebookowym fanpage’u informację, że właśnie skończyła pisać kontynuację „W cudzym domu” – „Za cudze grzechy”. Może to zatem najlepszy moment, by sięgnąć po pierwszy tom?

Hanna Cygler. W cudzym domu

Rebis 2013

%d bloggers like this: