W „Nowym niebie” Hanna Cygler rysuje unikatowy portret życia kaszubskich emigrantów w Stanach Zjednoczonych na przełomie XIX i XX wieku. Portret, co trzeba podkreślić, pełen rys, a nawet głębokich pęknięć, daleki od idealnego obrazu, jaki ci, którzy wyjechali, pragnęliby zapewne przekazać tym, którzy zostali.
Czy to z powodu wróżby Cyganki, przepowiadającej górę złota, czy z chęci ucieczki od biedy i braku perspektyw – emigranci istnieli od zawsze i zawsze też jako jeden z głównych kierunków wybierali Amerykę, Stany Zjednoczone. A potem słali listy pełne zapewnień, że żyje im się dobrze, że każdy ma pracę, że są szczęśliwi i spełniają swój wielki amerykański sen. Nie inaczej było z tymi, którzy w poszukiwaniu lepszego życia wyjechali w XIX wieku z małego Sitna i innych kaszubskich wsi i miasteczek. Ile jednak w ich listach pisanych do rodzin było prawdy?
Matylda Hallmann (potem Halman), główna bohaterka „Nowego nieba” Hanny Cygler szybko się o tym przekona. Oto pewnego dnia jej kuzyn, August, który wyjechał za ocean ćwierć wieku wcześniej, zaprasza do siebie ją i trójkę dzieci osieroconych przez jej brata. To obietnica nowego życia, ale i ryzyko – w Sitnie zostawić trzeba wszystko, trzeba sprzedać dom i ruszyć do innego, obcego kraju. Bez znajomości języka i zwyczajów rządzących tamtym światem. Matylda rozumie jednak, że nie ma wyboru – w jej coraz trudniejszej sytuacji materialnej Ameryka może być najlepszym, a może jedynym sensownym, wyborem.
Przeczytaj także:
Prawda i wyobraźnia Hanny Cygler | Z autorką powieści „Tylko kochanka” rozmawia Przemysław Poznański
Wnikliwi czytelnicy książek Hanny Cygler mogą odnieść wrażenie, że już gdzieś o tym czytali. Nic w tym dziwnego. Pisarka tworzy bowiem od lat własny literacki świat, ekosystem, w którym przy odrobinie wnikliwości znaleźć można odniesienia do postaci obecnych już w innych książkach i ich losów. Nie inaczej jest z Matyldą Hallmann, o wyprawie której do Ameryki czytaliśmy już przecież w rozgrywającej się niemal równolegle powieści „Za cudze grzechy”. Co tam jednak zamykało się w kilku akapitach, tu urasta do rangi autonomicznej, wielowątkowej historii.
A jest to opowieść o zderzeniu marzeń i wyobrażeń z prawdziwym życiem. Hanna Cygler szybko bowiem rozprawia się z mitem amerykańskiego snu. Nowe niebo? Może tak, ale przecież mieszkają pod nim tacy sami ludzie, jak w Sitnie. I nie dotyczy to tylko miejscowości Winona w stanie Minnesota, nazywanej kaszubską stolicą USA, gdzie język angielski na co dzień miesza się z kaszubskim i polskim. Nowe niebo? Tak, ale znajdziemy pod nim tylko to, co sami przywieźliśmy, lub co przywieźli tu przed nami inni. Bieda, wyzysk, prostytucja, pijaństwo, przemoc, nienawiść i wynoszenie się ponad innych – to przed czym emigranci uciekali, znajdą też tu na miejscu. Bo owszem, można się w Ameryce dorobić góry złota, można uciec od nędzy, można znaleźć nowe, lepsze życie, ale tylko wtedy, kiedy będziemy mieli łut szczęścia. A co, jeśli go zabraknie?
Losy Matyldy oraz Heleny, Felicji i Józula potoczą się w rytmie codziennych zmagań z kaprysami losu i przeplatających się z nimi małych radości, gdy ten sam los postanawia się uśmiechnąć. Kilkanaście lat z ich życia, które pokaże nam autorka (akcja toczy się od 1889 roku do 1905), to historie pierwszych miłosnych zauroczeń i pierwszych rozczarowań, wtapiania się w społeczność z jej otwartością z jednej strony i uprzedzeniami z drugiej, doświadczania nienawiści, ale i obcowania z dobrem i uczynnością.
Przeczytaj także:
Bo Stany Zjednoczone sprzed ponad stu lat to kraj mocno złożony, kultywujący europejskie wartości, ale i mocno nietolerancyjny wobec innych – Czarnych lub Indian. To kraj wielkich możliwości dla przedsiębiorczych, takich jak Wiera – postać niezwykle barwna i świetnie skrojona. Ale to też siedlisko największej podłości, wyzysku i zawiści. To w końcu również kraj zwykłych ludzi – z ich słabościami i próbami ich przezwyciężenia.
Hanna Cygler bez wątpienia zaludniła Winonę postaciami trójwymiarowymi, ale – co równie ważne – narysowała dla nich pełne szczegółów tło. Pod nowym, amerykańskim niebem odtworzyła pieczołowicie całe miasta, przywołała do życia autentyczne postaci, w tym lokalnego działacza Hieronima Derdowskiego. Napełniła też przestrzeń dźwiękami epoki, z rozbrzmiewającym wszędzie kaszubskim, ale też… indiańskim językiem dakota. Nic dziwnego – przygotowując się do napisania powieści pisarka spędziła w Winonie sporo czasu, skrupulatnie dokumentując fakty, pozwalając sobie poczuć atmosferę tego miejsca. To zaowocowało powieścią prawdziwą, ale i ważną z tego powodu, że wnosi cały nowy rozdział do wielkiej księgi opisującej losy polskich emigrantów.
Hanna Cygler, Nowe niebo
Rebis 2018
Po przeczytaniu artykułu Pana Przemysława Poznańskiego muszę się przyznać ,że jeszcze bardziej pokochałam literaturę, która sięga w przeszłość.Niesamowita wnikliwość w duszę autorki może przekonać do literatury nawet tych opornych.Takich ludzi, którzy mówią mi, że tracę czas na czytanie.Ja im w odwecie mówię, że przeciwnie ja tracę czas na…pracę. 😀Oczywiście to jest żart bo wśród wszystkich obowiązków na pierwszym miejscu stawiam pracę, a książkę traktuje jakby była moim ukochanym deserem.Gdyby rzeczywiście książki można było jeść to ja brałabym wielką chochlą.Dziękuję za wspaniałą recenzję.Ja choć znam literaturę Pani Hanny Cygler nie czuję się nasycona.Przeciwnie, recenzje pobudzają moją wyobraźnię i sprawiają , że chcę jeszcze i jeszcze.Panie Przemku , dziękuję za to , że Pan sprawia mi taką przyjemność.
Serdecznie dziękuję 🙂 Przemek