recenzja

Takie same | Hanna Cygler, Córki tęczy

„Córki tęczy” Hanny Cygler to wpleciona w historię kobiecej solidarności opowieść o wolności, o jej cenie, jej granicach, o tym jak trudno ją odzyskać i jak łatwo utracić – pisze Przemysław Poznański.

Hanna Cygler zaprasza nas tym razem do Republiki Południowej Afryki. Nie jest to zresztą pierwsza jej literacka wyprawa w tamte rejony świata, wykorzystała już południowoafrykańskie plenery w historycznej powieści „Po cudze pieniądze”, której akcja rozgrywa się na początku XX wieku, w czasach wojny burskiej i ludobójstwa ludów Herero i Namaqua. Bo autorka „Córek tęczy” lubi opowiadać nam historie, które opierają się tyleż na ludzkich emocjach, na nienawiści czy miłości, ile na często determinującym losy bohaterów splocie niezależnych od ich woli okoliczności, wynikających nierzadko z uwarunkowań dziejowych.

Tak było choćby w „Czasie zamkniętym”, opowiadającym o wojennych losach polskich gdańszczan, tak było w przejmujących „Pokonanych”, rozgrywających się w czasie najgłębszego stalinizmu, tak było też choćby w książce „Tylko kochanka”, odwołującej się w retrospekcjach do dzikiego kapitalizmu lat 90.  

Echa tamtych czasów i tamtych powieści znajdziemy zresztą i tutaj. Jedna z bohaterek powieści, Zuzanna Fleming, jest wszak córką Julii, wojennej uchodźczyni. Kobiety, która przed wkraczającą do Polski Armią Czerwoną, jeszcze jako dziewczynka, uciekła z Gdańska, a potem, już w Niemczech rozwinęła interes po przedwcześnie zmarłym mężu. I później jeszcze, po upadku komunizmu zdecydowała się zainwestować w firmę w Polsce. Te odwołania do przeszłości nie są tu bez znaczenia, wprost przeciwnie – dają Hannie Cygler możliwość pokazania, w jaki sposób korzystamy z otrzymanej lub wywalczonej wolności, ale i jak naginamy ją do swoich potrzeb. Jest więc tu swoboda gospodarcza, pozwalająca na budowanie biznesów, jest i nadużywana przez niektórych wolność słowa w rzeczywistości będąca dyskryminacją, antyniemiecką retoryką oraz fobią, z jaką zetknie się w Polsce Zuzanna jako córka kobiety, która większość życia spędziła w Niemczech.  

Wolność i egoizm

Ten „polski” wątek jest jednak w powieści drugoplanowy. Fabułę książki autorka osadza bowiem głównie w RPA, w Pretorii, miejscu, gdzie żyje Joy Makeba, dziewczyna o życiorysie tak zagmatwanym i pełnym bólu, że – jak sama nam mówi, a raczej pisze w „dzienniku” – czuje się, jakby miała lat nie dziewiętnaście, ale sto. Dość powiedzieć, że jej matka, biała Brytyjka, Helen, właśnie zmarła na raka, a  Joy musi przejąć opiekę nad dwiema młodszymi siostrami, próbując przy tym utrzymać je i siebie z kiepsko płatnej pracy.

Nie pomoże jej brat, Uuka, zwany Stevem, korzystający z wolności w sposób najbardziej nieodpowiedzialny i wplątujący się bez przerwy w szemrane interesy. To chłopak, który szuka swojej życiowej szansy, owego mitycznego „wielkiego interesu”, jaki niechybnie wkrótce zrobi (choćby na oferowaniu ekskluzywnych wakacji Europejczykom), przekraczając jednak przy tym granice tej wolności, jaką cieszyć się chce jego siostra. Egoizm Steve’a nie raz stawia więc Joy w sytuacji, która sprawia, że jej życie staje się jeszcze trudniejsze.

Przeczytaj także:

Nie wesprze też dziewczyny ojciec, którego losy stają się dla Hanny Cygler przyczynkiem do przytoczenia nam jeszcze jednej opowieści o granicach wolności. Tony Makeba był w czasach apartheidu działaczem nielegalnego wówczas Afrykańskiego Kongresu Narodowego. Charyzmatyczny i przystojny mężczyzna ukradł serce Helen, studentki dziennikarstwa, która wydatnie pomogła mu potem w karierze. Gdy na wolność wyszedł Nelson Mandela, Makeba rodził się już jako polityczna gwiazda. Wolność, jakiej wspólnie doświadczyli Helen i Tony, stała się jednak szybko pułapką – charyzmatyczny działacz zaczął się piąć po szczeblach politycznej kariery, wsiąkając w nią coraz bardziej, dając się oblepić jej brudem, jednocześnie coraz bardziej odsuwając się od rodziny.

Doświadczyć „wyzwolenia”

Hanna Cygler buduje więc obraz RPA jako kraju wielkich szans, ale i wielkich społecznych nierówności. Obraz pogłębiony o historyczne wątki, a jednocześnie niezwykle bogaty w szczegóły dotyczące teraźniejszości. Kraju, którego historia – przy wszelkich różnicach – przypomina najnowszą historię Polski, tym samym dając autorce asumpt do ukazania uniwersalności ludzkich postaw wobec nagle wybuchłej wolności, podobnej wszak, niezależnie od długości czy szerokości geograficznej. Postaw roszczeniowych, ale i postaw pełnych głębokiej empatii wobec tych, którym wolność nie przyniosła profitów.

Ten uniwersalizm ludzkich reakcji i czynów w obliczu konkretnych zdarzeń, uniwersalizm dobra i zła, tę jedność „tęczy”, mimo różnorodności składających się na nią barw, pokaże też Hanna Cygler, gdy każe spotkać się swoim bohaterkom. Okoliczności, w jakich poznają się Joy Makeba i Zuzanna Fleming, dla obu będą chwilą, która zaważy na ich przyszłym życiu. „Córki tęczy” staną się tym samym opowieścią o kobiecej solidarności, która im obu w jakimś sensie pozwoli doświadczyć „wyzwolenia”. Zrozumieją bowiem jak łatwo dać się zniewolić, ale i poczują prawdziwy smak wolności.

Hanna Cygler zabiera nas więc w podróż geograficznie odległą, ale pod wieloma względami niezwykle bliską, bo opowiedzianą znanymi nam emocjami, znanymi nam dylematami, sukcesami i porażkami. „Córki tęczy” – nie tracąc nic z atrybutów prozy gatunkowej, obyczajowej (tu okraszonej też elementami sensacji) – stają się więc opowieścią wykraczającą poza ramy tego gatunku, przypowieścią o wolności i o tym, co ona dla nas oznacza.

Hanna Cygler, Córki tęczy
Wydawnictwo Luna, 29 września 2022
ISBN: 9788367406062   

___________________

Hanna Cygler’s „Córki tęczy” (Daughters of the Rainbow) is a story about freedom, its price, its limits, how difficult it is to regain and how easy it is to lose, woven into a story of female solidarity. Przemyslaw Poznanski writes.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: