Max Czornyj oferuje nam w „Obcych”, zbudowaną na konflikcie wynikającym ze społecznych kontrastów czy różnicy klas, porażającą opowieść o nietolerancji wobec odmienności – pisze Przemysław Poznański.

Czornyj pisze dużo, starając się przy okazji wyjść raz po raz poza kryminalną szufladę, w której znalazł się jako autor cyklu thrillerów o komisarzu Deryle, m.in. „Grzechu”, „Ofiary” czy „Krwi”, albo książek z serii o komisarz Lizie Langer i profilerze Oreście Rembercie: „Ślepca”, „Grobu” i „Mordu”, a poniekąd także za sprawą biograficznych powieści opartych na życiorysach seryjnych morderców, jak choćby „Rzeźnika” opowiadającego o Józefie Cyppku, „Zimnego chirurga” przypominającego postać Edmmunda Kolanowskiego i „Jestem mordercą” – opowieści o Jacku Unterwegerze. Próbą oderwania się od szeroko pojętego kryminału są wpisujące się co prawda w nurt biograficzny, ale tematycznie odmienne powieści „obozowe”, a więc „Bestia z Buchenwaldu”, czy najnowszy „Kat z Płaszowa”, a przede wszystkim książki obyczajowe i historyczne, jak choćby „Miłość i wojna”, albo „Sanatorium Zagłada”. Na tym tle „Obcy” wydaje się powieścią jeszcze bardziej osobną, rzucającą twórczość autora na nowe tory, choć niewątpliwie korzystającą wciąż w jakimś stopniu z doskonale mu znanych narzędzi thrillera.
Tym jednak, co w „Obcych” (bo tak odmieniać trzeba ten tytuł) najistotniejsze, odbywa się nie w warstwie kryminalnej, w sferze mniej lub bardziej okrutnej przemocy fizycznej, lecz w sferze społecznego kontrastu, być może na potrzeby fabuły nieco wyolbrzymionego, na pewno jednak czerpiącego z autentycznego wzorca. Zderzenie ukazanych tu dwóch światów musiało bowiem w końcu doprowadzić do tragedii, nieuniknionej, skoro u jej źródeł (przynajmniej po jednej ze stron) leżą kompleksy – tak niższości, jak i wyższości, lęk przed innością, ale i poczucie wstydu. Nieuniknionej też w wyniku narosłych przez stulecia animozji, a także utrwalanej uparcie przez ostatnie dziesięciolecia homogeniczności polskiego społeczeństwa – etnicznej i religijnej.
Historia – ta przez wielkie H – odciska więc na fabule powieści Czornyja piętno znaczące. Starcie na linii wieś-miasto, ludzie pracujący fizycznie-inteligencja, które tu okazują się najważniejsze, nie biorą się wszak znikąd, lecz pozostają pochodną tak wytrzebienia naszego społeczeństwa z warstwy inteligencji w wyniku zbrodni hitlerowskich i stalinowskich, jak i późniejszych zmian ustrojowych, sprowadzających się do marginalizowania roli ludzi wykształconych, szczególnie w dziedzinach tak „nieproduktywnych” jak kultura i sztuka. Gdyby szukać skutków tych procesów w dzisiejszych czasach, można by wskazać choćby na poziom czytelnictwa książek – nieustająco niski, idący zresztą czasem w parze z przekonaniem, że czytanie jest zajęciem nieprzydatnym w codziennym życiu.
Przeczytaj także:
U Czornyja to tło nie zostaje wskazane wprost, zdaje się jednak wybrzmiewać w fabularnych rozwiązaniach. Oto bowiem punktem wyjścia powieści jest zgoda na repatriację z Kazachstanu polsko-kazachskiej rodziny i jej osiedlenie w jednej z podlubelskich wsi. Nie jest to zresztą rodzina zwykła – Czornyj pokazuje nam ludzi – rodziców i dwoje dzieci – bez reszty zatopionych w świecie kultury wysokiej, znawców choćby historii sztuki, otoczonych przedmiotami odwołującymi się tak do korzeni członków rodziny jak i do przeszłości w ogóle. Już zatem na tym etapie dostajemy jasną informację o jednym z możliwych scenariuszy wytrzebienia inteligencji – w tym przypadku poprzez zesłanie w głąb Azji.
Autor „Obcych” dokonuje czegoś, co niejako odwrócić ma bieg historii – przeszczepia tę zagubioną komórkę do ciała, które niegdyś zostało jej pozbawione, chcąc zaobserwować czy się przyjmie. I tak oto obcy, czyli przybysze, czyli „tamci”, stają twarzą w twarz z miejscowymi, „tamtymi”, jak się szybko okaże nie mniej obcymi dla nich kulturowo, światopoglądowo, duchowo czy emocjonalnie.
Można oczywiście zastanawiać się, co stałoby się z rodziną, gdyby autor postanowił przenieść ją nie na wieś, ale do dużego miasta, gdzie pewnie granica między światami byłaby zdecydowanie bardziej płynna, a budowanie konfliktu wymagałoby zapewne więcej czasu, choć bez wątpienia i tam udałoby się znaleźć punkty nieporozumienia, nietolerancji, nienawiści. Dostajemy jednak takie rozwiązanie, jakie Czornyj uznał za lepsze i jakie fabularnie uzasadnia, z pewnością stwarzające też większe szanse na szybkie zaistnienie konfliktu i do tego o silniejszym zabarwieniu emocjonalnym. Niewątpliwie udaje mu się dzięki temu trzymać nas podczas lektury w stanie ciągłego napięcia.
Przeczyutaj także:
Nie sposób opisać przejawów i skutków iskrzenia na styku zestawionych ze sobą światów, jeśli nie chce się zdradzić zbyt wiele. Warto za to stwierdzić, że Max Czornyj potrafi uczynić zarzewiem zła tak sprawy fundamentalne, w tym nienawiść rasową, jak i sprawy drobne, w gruncie rzeczy nieistotne, ale mogące stać się paliwem dla kultywowania i wciąż na nowo rozbudzania głęboko skrywanych kompleksów. Co ważne – kompleksów, co autor pokazuje z całą mocą – dziedziczonych, a raczej przejmowanych od najmłodszych lat. W każdej ze scen, przywołujących na zasadzie czytelniczych skojarzeń obrazy rodem z „Władcy much” Williama Goldinga, pisarz odsłania bezsilność edukacji, ale i – tu dość biernego – Kościoła w kształceniu młodych ludzi, pozostających właśnie głównie pod wpływem rodzinnych wzorców.
Jak taka historia może się potoczyć? Dość powiedzieć, że w tę socjologiczno-obyczajową powieść wplata Max Czornyj elementy psychologicznego thrillera, a więc gatunku czerpiącego z arsenału fizycznej i psychicznej przemocy, w tym aktów destrukcji i autodestrukcji. Tym samym „Obcy” stają się ostatecznie opowieścią o wartościach tak przeciwstawnych, że w zasadzie nie do pogodzenia. Wartościach, na styku których prędzej czy później musi zostać złożona krwawa ofiara.
Max Czornyj, Obcy
Filia, Poznań, 23 lutego 2022
ISBN: 9788381958325
__________________
In „Obcy” (Strangers), Max Czornyj offers us a shocking story about intolerance towards dissimilarity, built on a conflict resulting from social contrasts or class differences, writes Przemysław Poznański.