Moja powieść przybiera kostium historyczny, ale została zainspirowana współczesnością, tym, co ostatnimi czasy dzieje się nie tylko w Polsce – że kobiety znów muszą domagać się poszanowania swojej godności, muszą domagać się swoich praw – mówi o powieści „Siła kobiet” Barbara Wysoczańska. Rozmawia Przemysław Poznański.
OBEJRZYJ WYWIAD ⬇️
„Siła kobiet” przenosi nas w lata 20. XX wieku i pokazuje splatające się ze sobą losy trzech kobiet – Rozalii, byłej żony zamordowanego w zamachu posła endecji Ignacego Lubowidzkiego, wcześniej przez męża poniżanej, a nawet okaleczonej; jej szwagierki Ady, która znajduje w sobie siłę, by opuścić rodzinny majątek i udać się na studia do Warszawy, a także kochanki Lubowidzkiego, Zuzanny, próbującej ułożyć sobie życie w sytuacji, gdy po śmierci kochanka została sama z nieślubnym dzieckiem.
Barbara Wysoczańska rysuje bardzo intymne portrety kobiet, które muszą podjąć często dramatyczne, bo nieodwracalne decyzje, dzięki którym zyskają jednak szansę na życie odpowiadające ich wyobrażeniem, marzeniom. Życie, jakiego pragnęły dla nich starsze koleżanki, które w 1918 roku wywalczyły choćby dla polskich kobiet prawa wyborcze.
Autorka „Siły kobiet” posiadła umiejętność perfekcyjnego łączenia pasjonującej opowieści o emocjach z ważnym historycznym tłem, a w samych wydarzeniach znajduje kontekst, który z wielką siłą rezonuje też w realiach naszych czasów. Jej opowieść o „piekle kobiet”, o ludzkiej bezsilności w świecie naznaczonym nienawiścią, choć rozgrywa się przed wiekiem, to okazuje się bowiem niepokojąco aktualna.