Miłość niejedno ma imię. Na Walentynki proponujemy przegląd 14 książek z zeszłego roku, w których miłość – nawet jeśli nie pierwszoplanowa i nawet jeśli nie zawsze właściwie rozumiana – w istotny sposób wpływa na życie bohaterów.
André Aciman potrafi pisać o miłości – wiemy to choćby po lekturze „Tamtych dni, tamtych nocy”. W „Pięciu zauroczeniach” opisuje ten stan, który jeszcze nie jest miłością, choć bywa tak czasem nazywany. To nawet nie „przedmiłość”, którą tak szczegółowo André Aciman zgłębił w „Ośmiu białych nocach”. Tu pisarz chce nam opowiedzieć o tym momencie, gdy pierwszy dotyk, pierwsze czulsze słowo, pierwszy pocałunek jest tuż-tuż, ale wciąż dopiero przed nami.
„Wyrwa” Wojciecha Chmielarza to studium narastającej desperacji, biorącej się z gniewu i z bezsilności. Popychającej bohaterów do wybierania rozwiązań ostatecznych. A gdzie tu miłość? Bohater powieści, Maciej Tomski to gość od finansów, który przegapił w życiu swoje pięć minut i teraz patrzy jak młodsi od niego pną się ku górze, robiąc na jego plecach kariery. Poza tym ma dwie córki i żonę Janinę, dziennikarkę, która raz po raz wyjeżdża na plany filmowe, by pisać z tego relacje. Zwykła rodzina. I oto pewnego dnia Tomski dowiaduje się, że jego żona zginęła w wypadku samochodowym. Fakty związane z tą śmiercią sprawiają jednak, że bohater zacznie zadawać pytania, na które uzyska odpowiedzi dalekie od tego, co – jak mu się wydawało – wiedział o swojej żonie. I o łączącym ich uczuciu.
To powieść „świąteczna”, ale jak to u Hanny Cygler, powieść „Złodziejki Świąt” wymyka się prostym regułom gatunku powieści obyczajowej. Życie bohaterek: pisarek i redaktorki, staje na głowie, bo to co uważały za niezmienne, właśnie się rozpada na kawałki, a okoliczności dnia codziennego zdają się piętrzyć przed nimi problemy, z których każdy kolejny zdaje się być większy od poprzedniego. A miłość – jak to miłość – zjawia się w najmniej spodziewanym momencie.
„Cyrkówka Marianna” Anny Fryczkowskiej to genialna opowieść rozgrywająca się tuż po wojnie. Pisarka sięgnęła po autentyczną postać artystki cyrkowej i malarki Marianny Razik, by przywrócić zbiorowej pamięci kobietę idealnie pasującą do naszych czasów. Kobietę, która mimo otaczającej ją rzeczywistości nie bała się kochać wolności i nie lękała się szukać spełnienia – tak w sztuce, jak i w życiu. A miłość – czuła i bezwarunkowa – jest w tej historii spoiwem, które sprawia, że mimo przeżytych traum i powojennych trudności Cyrk Razików, czyli Marianna i Franciszek, cieszył widzów przez ćwierć wieku.
Nagrodzony Pulitzerem „Marny” Andrew Seana Greera jest historią ucieczki przed konfrontacją. Konfrontacją z prawdą o sobie samym. Choć przede wszystkim okazuje się być opowieścią o miłości. I to wielkiej. Bohater przeżywa właśnie chwile rozpaczy – jego wieloletni kochanek, Freddy, oznajmia mu, że odchodzi, by wziąć ślub z kimś innym. Co więcej, na biurku Marnego ląduje zaproszenie na tę uroczystość. To początek niezwykłej historii, pełnej obaw, rozczarowania, ale i gorących uczuć.
Wystawiając bohaterów „Płynąc w ciemnościach” na liczne pokusy każe im Tomasz Jędrowski dokonywać jednoznacznych wyborów – takich, jakich wymagają trudne czasy, czasy reżimu. Między dobrem a złem, między uczciwością a koniunkturalizmem. Ludwikowi, narratorowi powieści, długo udaje się jednak stać w rozkroku – i choć światopoglądowo bliżej mu do przeciwników reżimu, to przecież daje się raz po raz skusić zakazanym owocem luksusu, oferowanego przez popleczników ustroju. Czasem z konieczności, z musu, czasem dla kaprysu. Tak jest od chwili, gdy na obozie pracy dla studentów, które w tamtym systemie miały zbliżać inteligencję do ludu pracującego miast i wsi, Ludwik poznaje Janusza. Zakochuje się w nim bez pamięci, romantycznie. Widzimy to nawet w języku narracji, pełnym niedopowiedzeń lub barwnych porównań w opisach seksu. Ludwik zdaje się ignorować to, że jego wybranek jest zdeterminowany, by zrobić karierę w Partii. Czy taka miłość jest możliwa?
I znowu kryminał: „Śmierć i Małgorzata” Joanny Łopusińskiej. Choć może bardziej jest to psychologiczny thriller, w którym na pierwszy plan wysuwają się latami narastające między bohaterami zależności, animozje i głęboko skrywane zło. Najważniejsze jest więc dla nas odkrycie zła, skrywanego pod płaszczykiem przyjaźni, namiętności, niepohamowanych żądz, zawiści i szeregu wzajemnych zależności otaczających osoby, wśród których obracała się Małgorzata. A przede wszystkim źle pojmowanej miłości.
Książka, która bez wątpienia jest jedną z najlepszych powieści zeszłego roku. „Wierzyliśmy jak nikt” Rebekki Makkai w dwóch, a w zasadzie nawet w trzech planach czasowych, w jakich się rozgrywa, stawia pytanie o to jak ocalić? – pamięć, miłość, bliskich, własne życie. Jak zrobić w to mimo szalej wokół zarazy. Powieść rozpoczyna się od sceny znaczącej – oto Chicago połowy lat 80. i zorganizowana w gronie znajomych impreza ku pamięci przyjaciela zmarłego na AIDS. Jeden z uczestników, Yale Tishman, na dłuższą chwilę przysypia, a gdy budzi się, wokół nie ma żywej duszy. Zagadka szybko się wyjaśnia, lecz nagła pustka, jakiej doświadcza ów bohater, jest jak proroctwo tego, co wkrótce nadejdzie. Ale jest też symbolem tego, co w powieści Makkai najistotniejsze – strachu przed nagłą utratą wszystkiego co bliskie, znajome, ukochane.
W „Ukochaj na śmierć” Roberta Ostaszewskiego miłość pojawia się już w tytule. Tyle że mamy do czynienia z powieścią kryminalną, w której mowa o złu kryjącym się przede wszystkim w rozpamiętywaniu doznanych krzywd – tych zbiorowych i tych osobistych. Choćby i domniemanych. Czy jedną z takich krzywd może być porażka w miłości?
Wydawałoby się, że „Przez” Zoski Papużanki to historia o miłości. Owszem, tyle że jeśli to miłość, to raczej źle pojęta. Obsesyjna, kontrolująca i ustawiająca związek na swoich warunkach. To zatem książka o myśliwym i ofierze w ludzkim wymiarze. Ale jeśli spodziewacie się, że ofiara jest łatwym łupem, to Papużanka udowadnia, że wcale tak nie musi być.
„Normalni ludzie” Sally Rooney to ważna powieść, która budzi w czytelniku ogrom refleksji. Gdzie ja jestem pomiędzy tym wszystkim? Czy można mnie zaliczyć do grupy „normalnych ludzi” czy może jednak „innych ludzi”? Kto tutaj tak naprawdę jest Innym, kto go reprezentuje? To powieść zadająca pytania o pozory i autentyczność. To także opowieść o tym, że prawdziwi jesteśmy wówczas, gdy doświadczamy nie tylko jasności swojego oblicza, lecz również jego cienia. Może dlatego właśnie wolimy uciekać przed prawdą w krainę pozorów i substytutów miłości?
„Quichotte” Salmana Rushdiego to powieść drogi. Dosłownie i w przenośni autor rzuca swoich bohaterów w podróż, która staje się opowieścią o narastającym rozpadzie – rodzinnych więzi, społecznych zasad i naiwnej wiary w siłę marzeń. Ale punktem wyjścia powieści jest miłość. „Quichotte” rozgrywa się w dwóch planach: „realnym”, w którym bohaterem jest drugorzędny autor powieści szpiegowskich Sam DuChamp i w „fikcyjnym”, zdominowanym przez stworzoną przez owego DuChampa postać Ismaila Smile’a, komiwojażera, byłego sprzedawcy medykamentów, przybierającego pseudonim Quichotte i wyruszającego w podróż po Stanach Zjednoczonych Ameryki, by ofiarować swoje serce ukochanej – gwieździe telewizyjnego talk show, Salmie R. Wyruszy w naiwnej nadziei poznania kogoś, kto na zdrowy rozum jest nieosiągalny dla emerytowanego sprzedawcy leków, jednocześnie ze świadomością konieczności przebycia „siedmiu dolin oczyszczenia”, by stać się godnym swej wybranki.
„10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie” Elif Shafak to zdumiewająca opowieść o rodzinie. Zarówno tej, w której przychodzimy na świat, jak i tej, która żegna nas, gdy wybieramy się w ostatnią drogę. Jest to bardziej przesycona umiłowaniem opowieść o przyjaźni niż klasyczna powieść opiewająca uroki życia rodzinnego. Bo biologiczne rodziny, które tu ukazuje Shafak są raczej antytezą ciepła domu rodzinnego, ale już rodzina „z wyboru”, w której Tequila Leila spędzi swój czas w Stambule przepełniona będzie dobrem i miłością, której tak bardzo wszyscy pragniemy. Miłość rozumiana w swojej najbardziej klasycznej postaci naturalnie też sportretowana została na kartach powieści stając się spajającym całość choć nieoczywistym spirytus movens tej historii.
Bohater „Świeżego” Nico Walkera w pewnym momencie mówi o sobie „jestem nikim”. Ale przedtem dzieli się z nami bezpretensjonalną, do bólu szczerą opowieścią o swoim życiu pełnym przede wszystkim zbytniej ufności: w miłość, w armię, w państwo, a także w narkotyki i w to, że kolejny napad na bank znów będzie udany. Ufności w to, że wszystko się ułoży. A przecież nie ułoży się, to pewne, bo bohaterowi Walkera nie do końca zależy na tym, żeby się ułożyło. Żyje z dnia na dzień, kasy potrzebuje na narkotyki, jego życie to ciąg zdarzeń, podporządkowanych próbom studiowania i ułożenia sobie związku z Emily. Bez wielkich planów, bez wielkich nadziei.
Przygotowali: Jakub Hinc, Edyta Niewińska, Przemysław Poznański i Małgorzata Żebrowska