Zupełnie Inna Opowieść ma już 10 lat. Dużo? Mało? Ludzi literatury pytamy o to, jak im upłynęło ostatnie dziesięć lat, co stworzyli, czym się zachwycili, co planują. Dziś Joanna Jodełka.

„Od literatury oczekuję właśnie tego, by krew krążyła albo znacznie szybciej albo wolniej, zależy od opowieści, ale każda musi mnie poruszać” – mówi Joanna Jodełka, pisarka, autorka m.in. powieści „Polichromia. Zbrodnia o wielu barwach” (Nagroda Wielkiego Kalibru 2010), „Grzechotka”, „Kamyk”, „Kryminalistka”, „Wariatka”, „2 miliony za Grunwald”, „Rektorski czek”, książki „Na ratunek aniołom diabłom świętym i grzesznikom” oraz cyklu komedii kryminalnych z Siostrami Raj: „Córka nieboszczyka”, „Pamiętnik karła” i „Żony Gniewu”. Pierwszą recenzję jej książki – „Kryminalistki” – opublikowaliśmy 20 maja 2015 roku, pierwszy wywiad – 18 maja tego samego roku.
Zupełnie Inna Opowieść: 10 lat – dużo? Mało?
Joanna Jodełka: Dla mnie to wieczność. Moje życie zawodowe i nie tylko, dzielę na dwie ery – przed pisaniem i po napisaniu pierwszej książki. Trochę to ponad dziesięć lat, ale nie wiele. To niezwykłe, że przez te czas można się stać zupełnie innym człowiekiem. Myśleć inaczej, mieć inne cele i pragnienia. Inne zainteresowania. Nowe zalety i nowe wady. Nie mogę nawet powiedzieć, że stare przyzwyczajenia, bo te też się zmieniły. Fajnie było by porozmawiać z sobą sprzed dziesięciu, piętnastu lat i patrzeć we własne, otwarte ze zdziwienia oczy – „Kim ty jesteś? Nie poznaję cię? – pytałabym samą siebie.
Debiutowałaś w 2009 roku „Polichromią” i od razu dostałaś prestiżową Nagrodę Wielkiego Kalibru. Jak wspominasz nie tylko zatem ostatnią dekadę, ale owe czternaście lat od debiutu (dziś jesteś autorką 14 książek)? Widzisz jakieś istotne kamienie milowe w swojej twórczości?
― Kamień milowy przeskoczyłam od razu na początku. Później nie stało się nic takiego, co by mogło przyćmić to wydarzenie, przede wszystkim dlatego, że było pierwsze, niewiarygodne i zaskakujące. Hucznie świętowałam nominacje do Kalibru, szampanami i tak dalej, a potem to trzeba było powtórzyć. Zdublowane szczęście. Oczywiście, radość też mi przyniosło wyróżnienie w Pile „Wariatki”, to bardzo zakręcony thriller. Trudny, ciężki i rzeczywiście nie lekko się go pisało, więc ucieszyłam się, że ktoś to docenił. Radość przyniosło mi również wyróżnienie w Warszawie dla „2 milionów za Grunwald”, bo dla mnie to ważna książka i wspaniała opowieść oparta na prawdziwej historii. Mój hołd dla Matejki i tych, którzy z narażeniem życia i sukcesem (co rzadkie w naszej historii!), ukrywali Bitwę pod Grunwaldem w czasie II wojny światowej.
Czy gdybyś mogła się cofnąć, zmieniłabyś coś w swoim pisarskich decyzjach (inne gatunki, tematy)?
― „Polichromia” to klasyczny kryminał, „Wariatka” – thriller psychologiczny, „2 miliony za Grunwald” – powieść historyczna. Napisałam również fantasy dla młodzieży i komedie kryminalne… trudno o większy rozstrzał. Nie jest to dobre z komercyjnej strony. Czytelnicy lubią się przyzwyczajać. I gdybym rozmawiała ze sobą, na początki mojej drogi pisarskiej, zapewne próbowałabym doradzić samej sobie – „Pisz cykl!” Ale wiem też, co bym sobie odpowiedziała…: „… O nie! Dlaczego? Po co? Jest tyle wspaniałych historii! Tak różnych!” Wywiązała by się mała kłóteńka na ten temat, jedna przekonywałaby drugą, raczej bez powodzenia. Nie była by to łatwa dyskusja, więc i teraz staram się z sobą nie dyskutować. Ciągle szukam i liczę na tym czytelników, którzy lubią różne opowieści. e Jedno jest pewne, dziesięć lat temu mogłabym pisać mroczne, brutalne historie, dziś już nie. Nie chcę, żeby po głowie kręcił mi się jakiś rój wyszukanych psychopatów.
Gdybym rozmawiała ze sobą, na początki mojej drogi pisarskiej, zapewne próbowałabym doradzić samej sobie – „Pisz cykl!” Ale wiem też, co bym sobie odpowiedziała…: „… O nie! Dlaczego? Po co? Jest tyle wspaniałych historii! Tak różnych!” Wywiązała by się mała kłóteńka na ten temat, jedna przekonywałaby drugą, raczej bez powodzenia.
Czemu zaczęłaś pisać?
― Prosta odpowiedź to „z nudów”. Zaczęłam pisać na zapleczu sklepu, który prowadziłam bez zbytniego powodzenia. Szukałam sposobu na odmianę i znalazłam coś zupełnie innego, niż to było w planach. Jeśli jednak się bardzie zastanowię to pisanie, musiało już gdzieś we mnie tkwić. Gdzieś bardzo głęboko ukryte. Nie wierzę w siebie, więc wcześniej nie dopuszczałam myśli, że potrafię. Ale gdy się odważyłam, to poczułam się tak jakbym włożyła najbardziej wygodne buty na świecie. Takie najbardziej do mnie pasujące. Takie w których można iść z góry i pod górę, i to w każdą pogodę. Mam nadzieję, że będę je nosić do końca życia, bo jest jeszcze mnóstwo historii, które chcę opowiedzieć.
Gdybym jednak nie została pisarką, to byłbym…
― Myślę, że bym się miotała w różnych pomysłach, ale kto wie… może potrafię garnki lepić, na dodatek lubię to bardzo, tylko jeszcze o tym nie wiem, bo nie próbowałam.
Uważasz swoje pisarskie marzenie za spełnione? Jeśli tak, to dlaczego. Jeśli nie, to co jest tym marzeniem?
― Co chwilę mam nowe marzenia. Każdy nowy pomysł, każdy nowy świat opowieści to kolejne marzenie. Zakochuje się w tych pomysłach, są w mojej głowie, tkliwie się do nich odnoszę. Marzę jeszcze o kilku książkach, które czekają w kolejce. Nie wiem czy kiedyś nadejdzie taki moment, że poczuję się spełniona, nie bardzo w to wierzę. Raczej muszę się pilnować by się nie krytykować, rzadko sobie gratuluję.
Przeczytaj także:
Czego oczekujesz od literatury? Swojej literatury i literatury w ogóle.
― Dla mnie książki to jedyny znany mi sposób, by spojrzeć na świat oczami drugiego człowieka. Przejść się po jego myślach, rozejrzeć się w jego głowie, wejść w krwioobieg i połączyć go ze swoim. Poczuć rumieńce na policzkach, dreszcz na plecach, śmiać się, przestraszyć, zawstydzić. Przenieść się w czasie, na inny kontynent, zmienić płeć, rasę, wiek. Brnąć w historii i czekać jak się ona skończy. Od literatury oczekuję właśnie tego, by krew krążyła albo znacznie szybciej albo wolniej, zależy od opowieści, ale każda musi mnie poruszać.
Jakie książki (albo inne dzieła kultury) cię ukształtowały – jako człowieka, jako pisarza? (ulubione książki, ulubieni pisarze). Masz ulubionego bohatera literackiego? Swojego? Cudzego?
― Na pewno „Pan Samochodzik” wysłał mnie na studia, czyli historię sztuki, a Musierowicz do Poznania na Jeżyce. Jestem o tym przekonana, choć w swoim czasie bym się do tego nie przyznała. Książką, którą uwielbiam i bardzo się cieszę, że zostanie odgrzebana dzięki nowej ekranizacji, przynajmniej mam taką nadzieję, to „Chłopi” Reymonta. Należałam do nielicznych w swoim liceum, którym ta książka się podobała, bardzo, bardzo. Reszta wolała „Lalkę”. Ja nie. Kłóciłam się z kolegą godzinami, bo ja wiem, co zobaczył w niej ówczesny komitet Noblowski, a on twierdził, że to pomyłka. To powieść niezwykła. Wyjątkowa. Jest w niej natura, moc, rytm, ziemia, miłość, pożądanie i nie takie tam warszawskie w rękawiczkach, tylko takie z trzewi. Niebo jak na obrazach Ruszczyca. I cudowna bohaterka. Mam nadzieję, że dzisiejsze pokolenie młodych ludzi nie szuka już na siłę szlacheckich przodków, tylko interesuje się chłopami, bo z nich większość z nas, a reszta nie ma się czym za bardzo chwalić.
Dla mnie książki to jedyny znany mi sposób, by spojrzeć na świat oczami drugiego człowieka. Przejść się po jego myślach, rozejrzeć się w jego głowie, wejść w krwioobieg i połączyć go ze swoim. Poczuć rumieńce na policzkach, dreszcz na plecach, śmiać się, przestraszyć, zawstydzić. Przenieść się w czasie, na inny kontynent, zmienić płeć, rasę, wiek. Od literatury oczekuję właśnie tego, by krew krążyła albo znacznie szybciej albo wolniej, zależy od opowieści, ale każda musi mnie poruszać.
Kiedy nie piszę, to….
― Teraz jestem na Festiwalu Filmowym w Ińsku, z dużą grupą przyjaciół. Uwielbiam ten czas. Jezioro, las, węgorz, sielawy, chrupiące placki ziemniaczane, gofry z bitą śmietaną i filmy od rana do wieczora. Dokumenty i fabuły ze wszystkich stron świata. I te dyskusje po seansach, bo na całe szczęście „różnimy się pięknie i mocno”. Dla mnie czas wymarzony. Wszystko co lubię i pisać nie ma czasu.
Nad czym teraz pracujesz?
― Ach, znowu coś zupełnie innego. Kryminał, znowu w innym stylu, ale przede wszystkim w odmiennych okolicznościach przyrody.