recenzja

Skarb diabła Kuwasy | Zbigniew Nienacki, Uroczysko | #pansamochodzik

Cała ta powieść – choć debiutancka – jednoznacznie narzuca narrację wszystkim kolejnym książkom o Tomaszu vel Panu Samochodziku. Narrację, w której równie ważny jak szukanie skarbów jest pojedynek między głupotą, zacofaniem, zachłannością a intelektem i troską o dziedzictwo kulturowe – o „Uroczysku” Zbigniewa Nienackiego pisze Przemysław Poznański.

„Marzę o napisaniu książki, w której rzeczywistość tak graniczyłaby z fantazją, z wyobraźnią, że tworzyłaby po prostu jedną nierozerwalną całość” – oddaje się w pewnym momencie twórczym planom narrator tej powieści. To także marzenie samego autora – co prawda już w 1946 roku, jako siedemnastolatek, Nienacki (jeszcze pod swoim prawdziwym nazwiskiem Zbigniew Nowicki) napisał minipowieść dla młodzieży „Związek poszukiwaczy skarbów”, ale nie ukazała się ona w formie książkowej, lecz wyłącznie w odcinkach, na łamach tygodnika „Przyjaciel”. „Uroczysko” stało się więc spełnieniem marzeń autora o prawdziwym debiucie, choć jeszcze nie przepustką do sławy, jakiej zasmakował kilka lat później. 

Co ciekawe, akcja tej powieści rozgrywa się w nie do końca autentycznej scenerii, co jest w tej serii rzadkością – pisarz bowiem starał się potem pokazywać w swoich książkach przeważnie prawdziwe miejsca, związane z historią Polski czy Europy. Sam Nienacki szczegółowo wyjaśnia to w posłowiu, pokazując, że dla potrzeb fabuły połączył kolegiatę z Tumu pod Łęczycą z Czartorią ze wsi Ręczno i prasłowiańskim kurhanem na Białostocczyźnie. Aby zatem to wszystko odpowiednio się dało opowiedzieć fabułę powieści osadził w okolicach fikcyjnej wsi Oporna.

Diabeł i kryminał

„Uroczysko” to powieść „wykopaliskowa”, pierwsza z serii książek Nienackiego osnutych wokół prac na stanowiskach archeologicznych. Ta tematyka zdominowała jego pierwsze książki, aż do „Wyspy Złoczyńców”, czyli formalnie pierwszego tomu przygód Pana Samochodzika. Tomasz wyrusza wraz z kierownikiem stacji archeologicznej, Nemstą, by relacjonować dla gazety rozkopywanie starego kurhanu. Szybko okaże się jednak, że dla młodego redaktora nie będzie to wcale niezobowiązująca letnia przygoda. Nieufność archeologów wobec osoby z zewnątrz zbiegnie się z nieufnością okolicznych mieszkańców wobec przybyszów, którzy szukają skarbu. „Ich” skarbu. Skarbu Kuwasy – miejscowego diabła (wzorowanego na Rokicie), płynnie ewoluującego w powtarzanych wciąż ludowych podaniach od postaci z prasłowiańskich legend, starszych niż chrześcijaństwo i romańska kolegiata postawiona w miejscu dawnego kultu, do figury ubranego na czarno pruskiego urzędnika, którego miejscowy chłop zabił kłonicą.

To tworzy kilkuwarstwowy konflikt, w wyniku którego bohater przez większość tomu nie tyle zajmuje się próbami rozwikłania historycznej zagadki (na trop której wpada przypadkiem), ile zmaga się z pomówieniami, szykanami i niechęcią otoczenia, wpada też w pułapkę nadmiernej podejrzliwości, całą energię zużywając ostatecznie na udowadnianie swojej dobrej woli. Konflikt, który splecie się z prawdziwą kryminalną intrygą i – jedynym w całej serii – brutalnym zabójstwem.

Przeczytaj także:

Emancypantka Babie Lato

Powieść ukazała się 65 lat temu, w roku 1957. Czy zatem się zestarzała? I tak, i nie. Tak, bo rozgrywa się w konkretnych historyczno-ekonomicznych realiach, w których istotną rolę odgrywa choćby centralny system gospodarczy karzący srogo za naruszanie jego monopolu – stąd kłopoty jednego z bohaterów związane z nielegalnym ubojem świń (w późniejszych wydaniach zmienionym na pędzenie bimbru). Tak, bo słowa w rodzaju „obszarnik” będą często nie tylko niezrozumiale dla dzisiejszego młodego czytelnika, który sięgnąłby po tę książkę dzisiaj, ale i nieprzystające do dzisiejszej oceny skutków komunistycznych reform rolnych. Ale i nie. Bo intryga z niespodziewanym zwrotem akcji, zagadka, w końcu złożone – jak na gatunek –  portrety bohaterów nie mają w sobie nic z umowności, a tym bardziej pretekstowości.

Znajdziemy zresztą w książkowym debiucie Nienackiego wiele z tych elementów, które staną się potem znakami rozpoznawalnymi serii i de facto zdecydują o jej powodzeniu. To towarzysząca bohaterowi postać kobieca – tu jest to „Babie Lato”, bodaj jedyna, która pojawia się w więcej niż jednej książce. To zresztą postać bardzo ciekawa i ze wszech miar nowoczesna, niezależna, wyemancypowana, można by nawet powiedzieć, że pasująca bardziej do naszych czasów niż tych, w których powstawała powieść. Widać to choćby wówczas, gdy z ust Tomasza hołdującego staromodnej kindersztubie usłyszymy: „Ująłem dziewczynę pod łokieć chcąc po dżentelmeńsku dopomóc w przedostaniu się na drugą stronę. Odsunęła się ode mnie. – Nie prosiłam pana o pomoc – powiedziała z niechęcią”.

Średniowieczna stauroteka

Jest też oczywiście artefakt: średniowieczna stauroteka, czyli relikwiarz z drzewem krzyża świętego, którego zresztą nawet nie tyle się tu poszukuje, co zastanawia nad jego niejasnym losem. Stauroteka miała bowiem zaginąć w I poł. XIV wieku w niejasnych okolicznościach, podczas krzyżackiego ataku na kolegiatę w Opornej, więc jeśli – prawem powieści przygodowej – uda się jednak trafić na trop skarbu, to raczej przypadkiem, w wyniku splotu wielu sprzyjających temu okoliczności, wspartych oczywiście w kluczowym momencie dedukcją głównego bohatera.  

Bo przede wszystkim jednak łączy całą tę serię Tomasz, bohater kierujący się właściwie ustawionym właściwie kompasem moralnym, archetypiczny „zwycięski i bez skazy”. Bez skazy, ale nie bez wad. Zdarzy mu się wszak popełnić niejeden błąd. Ba!, ucieknie się nawet do złośliwości, podszytej niską chęcią zemsty, co zresztą będzie miało dla fabuły poważne konsekwencje. Ale w gruncie rzeczy to uczciwy młody człowiek, obdarzony „żyłką detektywistyczną” oraz świadomością konieczności chronienia dzieł sztuki jako kulturalnego dziedzictwa kraju, tak zubożonego niedawną wojną.

Przeczytaj także:

Pan Tomasz bez samochodzika

Tomasz, który cztery tomy później zyska przydomek „Pan Samochodzik” (w powieści „Pan Samochodzik i Templariusze”), jest w „Uroczysku” początkującym dziennikarzem „Sztandaru Robotniczego” (kolejny znak epoki realnego socjalizmu), którego „działką” są od pewnego czasu odkrycia archeologiczne. Tak przynajmniej czytamy w pierwszych wydaniach, bo w już w edycji zatytułowanej „Pan Samochodzik i święty relikwiarz” (Warmia, 1993) praca w redakcji okazuje się dla bohatera jedynie dorywczym zajęciem, przede wszystkim bowiem studiuje historię sztuki. „Uroczysko” przynosi nam jego opis: „Niebieskooki blondyn. Wysoki, chudy, słabo rozwinięta klatka piersiowa”. Co oczywiste, nie ma on tu jeszcze swojego niezwykłego wehikułu, a nawet – co musi zaskakiwać – nie ma nawet prawa jazdy. I choć wziął kilka lekcji jazdy u redakcyjnego szofera, to najwyraźniej wciąż nie czuje się najlepiej za kierownicą. Jeśli zatem w końcu decyduje się prowadzić „Ifę” kierownika wykopalisk, to tylko dlatego, że może to zdecydować o zdrowiu chłopca z wioski leżącej nieopodal stanowiska archeologicznego. 

Ta metamorfoza bohatera dotyczy też jego wiedzy – oto bowiem ktoś, kto kilka powieści później płynnie posługiwać się będzie łacińskimi maksymami, tu ma spory problem, z rozszyfrowaniem starego napisu na nagrobnej płycie, będącego zresztą kluczem do rozwikłania wielowiekowego sekretu.

Lektura „Uroczyska” (szczególnie pierwszych wydań, bo późniejsze chwilami wręcz kastrują oryginał, jak choćby w kwestii żydowskiego pochodzenia Nemsty), pokazuje więc dość wyraźnie etapy dochodzenia Nienackiego do takiego modelu powieści przygodowej, który ostatecznie uczynił z pisarza bestsellerowego autora książek dla młodzieży. Książek czytanych od ponad sześciu dekad, kilkukrotnie filmowanych i najwyraźniej wciąż wzbudzających emocje, skoro Netflix zapowiedział właśnie kolejną ekranizację jednej z powieści, a inne – na mocy podpisanej niedawno umowy ze spadkobiercą pisarza – czekają w kolejce do przeniesienia na ekran.   

Być może filmowcy sięgną także po „Uroczysko” – książkę, która – przy wszystkich jej anachronizmach – okazuje się wciąż solidną sensacyjną opowieścią dla młodzieży. Lepszą i chyba ciekawszą niż choćby wydany po niej „Skarb Atanaryka”.

Pan Samochodzik powróci w powieści „Skarb Atanaryka”

Zbigniew Nienacki, Uroczysko
I wydanie: Nasza Księgarnia 1957

Korzystałem z wydań:

Zbigniew Nienacki, Uroczysko
Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1968

Zbigniew Nienacki, Uroczysko
Wydawnictwo Zodiak, Olsztyn 1989

Zbigniew Nienacki, Pan Samochodzik i święty relikwiarz
Oficyna Wydawnicza Warmia, Olsztyn 1983

__________________________

The whole novel – although its debut – unambiguously imposes the narrative on all subsequent books about Tomasz aka Pan Samochodzik. A narrative in which the duel between stupidity, backwardness, greed and the intellect and concern for cultural heritage is as important as the treasure hunt – Przemysław Poznański writes about „Uroczysko” (sacred Spot) by Zbigniew Nienacki.


%d bloggers like this: