artykuł felieton filmy

Bond i prawo Sancheza | Licencja na zabijanie, reż. John Glen | #bond25

„Licencja na zabijanie” – drugi, a zarazem ostatni film z Timothym Daltonem w roli Jamesa Bonda – to jedna z najlepszych odsłon w serii o agencie Jej Królewskiej Mości. Skupiony na zemście, a nie na ratowaniu świata, film pokazuje bezlitosny świat narkobiznesu oraz policyjnej i politycznej korupcji. Bez mrugania okiem.

To ostatni „Bond”, który powstał w czasach Żelaznej Kurtyny, ale nie znajdziemy w nim żadnych odniesień do Związku Radzieckiego. Podobnie bowiem jak w pierwszym filmie z Rogerem Morem w roli Jamesa Bonda, czyli „Żyj i pozwól umrzeć”, tu także wielkie międzynarodowe przepychanki schodzą na dalszy plan. W poprzednim filmie – „W obliczu śmierci” – tajny agent Jej Królewskiej Mości sporo napracował się, żeby ochronić świat przed zakusami handlarzy bronią i renegatów w łonie KGB, tu może pozwolić sobie na załatwienie prywatnych spraw. Do tego stopnia prywatnych, że pozbawiony zostaje przez M tytułowej „licencji na zabijanie”, a więc statusu agenta 00.

Intryga zasadza się wokół niejakiego Franza Sancheza (Robert Davi), narkotykowego bossa, który zostaje schwytany w brawurowej akcji z udziałem Feliksa Leitera (zmierzającego zresztą na własny ślub). Przestępcy jednak bardzo szybko udaje się uciec z konwoju, dzięki sumie 2 mln dol., którymi przekupił agenta DEA (Everett McGill). A że Sanchez jest bezwzględny, jego zemsta za pojmanie musi być sroga – Leiter zostaje uprowadzony i rzucony na żer rekinom, a jego świeżo poślubiona żona zostaje zabita.

Bo ten świat nie zna litości. To świat, w którym obowiązuje prawo Sancheza. Prezydent fikcyjnej Republiki Isthmus w Ameryce Południowej to tylko pionek narkotykowego barona, do którego należy lokalny bank, kasyno, a tak naprawdę cały kraj. Wszystko zaś podporządkowane zostaje jednemu celowi – produkcji i sprzedaży narkotyków na międzynarodową skalę. Ten element poszerza zresztą odbiór filmu jako kameralnej (choć przy tym bardzo widowiskowej) opowieści o zemście. Eksport heroiny to bowiem zagrożenie, z którego zdają sobie sprawę rządy państw, do których trafiają transporty, stąd poboczny, ale ważny wątek hongkońskiej agentury rozpracowującej Sancheza.

Bezlitosny musi być zatem także Bond. I Dalton doskonale sobie z tą rolą radzi. Nie zawaha się więc wrzucić jednego z pomagierów Sancheza do rozdrabniarki heroiny, a innego skazać na rozsadzenie na kawałki w komorze dekompresyjnej. Nie zawaha się odpłacić za cierpienie Leitera dokładnie tym samym. Bez mrugnięcia okiem wrzuci przeciwnika do basenu z rekinami, albo spali żywcem.

Co ciekawe, tym razem dziewczyna Bonda – Pam Bouvier (Carey Lowell) – to postać, która nie ustępuje agentowi 007. Była pilot wojskowa, choć z pozoru tylko pomaga 007, w istocie prowadzi też  samodzielną misję, która ma zamknąć jeden z kanałów handlu bronią, nosi kamizelkę kuloodporną i nie potrzebuje mężczyzny, by wyjść cało z opresji. A przy tym jest pierwszą „dziewczyną Bonda”, która wypiła charakterystyczny koktajl – wódkę z martini.

A przy tym wszystkim nie brakuje w filmie elementów iście bondowskich – bardzo dużą rolę dostał tu Q (Desmond LLewelyn), który sam staje się po trosze agentem, a cała scenografia i otoczka Instytutu Medytacji Olimpatec, będącej w rzeczywistości przykrywką dla zlokalizowanej w dawnej prekolumbijskiej świątyni fabryki narkotyków, , to ukłon w stronę miłośników bondowskiej scenograficznej gigantomanii, która kazała wcześniej umieszczać bazy wrogów we wnętrzach wulkanu, gigantycznych statkach czy na kosmicznych stacjach.

Specjał Hildebranda, czyli jak film ma się do prozy Iana Fleminga

„Licencja na zabijanie” – szesnasty film z oficjalnej serii o Bondzie – jest pierwszym, którego tytuł nie został zaczerpnięty z prozy Iana Fleminga (do tytułów autora serii twórcy filmów jeszcze wrócą dwukrotnie). A jednak ma sporo wspólnego z twórczością pisarza.

  • Film zawiera elementy powieści Fleminga „Żyj i pozwól umrzeć” – to tu Bond i Felix Leiter (z CIA) szukają magazynów Mr. Biga, w których przechowywane są egzotyczne ryby
  • Leiter zostaje złapany i oddany na żer rekinom. Traci rękę i nogę
  • Leitera z hakiem zamiast dłoni Bond spotyka później w powieści „Diamenty są wieczne” 
  • Film czerpie też z opowiadania Fleminga „Specjał Hildebranda” (Hildebrand Rarity) – Bond wykonuje tu zlecenie na Seszelach, gdzie poznaje nieokrzesanego amerykańskiego milionera, Miltona Kresta (w filmie to współpracownik Sancheza), pływającego (jak w filmie) łodzią Wavekrest)  
  • Bond dowiaduje się, że Milton słownie i fizycznie znęca się nad wszystkimi wokół siebie, a zwłaszcza swoją żoną, którą karze ogonem płaszczki, który nazywa „Korektorem” (w filmie to Sanchez lubi batożyć swoją kochankę, Lupe Lamorę.
  • Film korzysta też z wątków z powieści „Goldfinger”, gdzie na początku Bond wspomina o swoim wkładzie w rozbicie kręgów narkotykowych w Ameryce Środkowej.

Trzeci film z Daltonem, czyli ciekawostki

  • W filmie pojawia się późniejsza gwiazda Benicio Del Toro, który tu ma dwadzieścia jeden lat, co czyni go najmłodszym aktorem, który zagrał złoczyńcę w filmie o Jamesie Bondzie.
  • Feliksa Leitera gra w filmie David Hedison, choć w poprzednim filmie z Daltonem w tę rolę wcielił się John Terry. Hedison grał już jednak Leitera wcześniej – w „Żyj i pozwól umrzeć” (1973) z Rogerem Moorem. Tym samym jest jedynym aktorem grającym tę postać, który wystąpił u boku dwóch różnych odtwórców agenta 007
  • Skorumpowanego prezydenta Hectora Lopeza zagrał Pedro Armendáriz Jr., syn aktora odtwarzającego rolę Kerim Baya w „Pozdrowieniach z Rosji” (1963)
  • Wbrew obiegowej opinii Timothy Dalton nie został odsunięty od roli Bonda z powodu słabszych, niż zakładano, wyników finansowych filmu. Dalton miał zagrać w trzecim filmie o Jamesie Bondzie zatytułowanym „Property of a Lady” (Własność damy – to także tytuł opowiadania Fleminga, będącego inspiracją dla jednego z wątków „Ośmiorniczki”), napisanym przez Michaela G. Wilsona i Alfonsa Ruggiero. Zdjęcia miały się rozpocząć w 1990 roku, rozpoczęły się nawet prace przedprodukcyjne.
  • Do reżyserowania tego filmu przymierzano Johna Landisa, Teda Kotcheffa i Johna Byruma.
  • Gdyby „Property of a Lady” został nakręcony, jego akcja rozgrywałaby się w Szkocji, Tokio i Hongkongu i dotyczyłaby nanotechnologii.
  • Znany jest początek historii: po katastrofalnym wypadku w szkockiej elektrowni atomowej Bond prowadzi śledztwo w sprawie Sir Henry’ego Lee Chinga, „genialnego i przystojnego 30-letniego brytyjsko-chińskiego przedsiębiorcy”, który grozi, że każdy wojskowy komputer na Ziemi stanie się bezużyteczny w ramach skomplikowanego planu zemsty (być może chodzi o impuls elektromagnetyczny, czyli broń, która pojawia się w „GoldenEye”)
  • Plakat reklamujący produkcję tego filmu zawisł nawet w Hotelu Carlton podczas Festiwalu Filmowego w Cannes w 1990 roku.
  • Jednak problemy prawne MGM spowodowały duże opóźnienia, które ostatecznie doprowadziły do tak długiego odkładania realizacji filmu, że Dalton ogłosił swoją rezygnację z roli. Tym samym utorował drogę do obsadzenia w roli agenta 007 Pierce’a Brosnana w „GoldenEye” (1995)

James Bond powróci na zupelnieinnaopowiesc.com w filmie „GoldenEye”.

Licencja na zabijanie (Licence to Kill), reż. John Glen
Scenariusz Richard Maibaum, Michael G. Wilson
USA, Wielka Brytania 1989

%d bloggers like this: