Nic, co się wam wydaje, że wiecie, nie jest prawdą. Mniejsza, że nie znacie prawdy o policyjnej profilerce Saszy Załuskiej, gorzej, że dotyczy to też kraju, w którym żyjecie – mówi w „Czerwonym Pająku” Katarzyna Bonda. I z całej siły uderza w mit założycielski postkomunistycznej Polski.
„Czerwony Pająk” to czwarty, i ostatni, tom cyklu o Saszy Załuskiej. I tym samym ostatni żywioł do opisania – po powietrzu, któremu przypisany był „Pochłaniacz”, ziemi w „Okularniku” i ogniu w „Lampionach”. Ale ten tom to też swoista klamra, bo wracamy tu do początku. I to na wielu poziomach. Przede wszystkim akcja książki rozgrywa się znowu na Wybrzeżu, podobnie jak w pierwszej części, co wcale nie wynika li tylko z faktu, że właśnie tu najłatwiej opowiedzieć o wodzie. Bonda wraca bowiem przede wszystkim do innego początku – do ustrojowego przełomu, do czasu budowania fundamentów państwa, w którym do dziś żyjemy, wraca więc do swoich bohaterów z „Pochłaniacza”, a więc mafii, która w latach 90. trzęsła Trójmiastem. A może i krajem? Jest to jednak zarazem powrót, jak i chęć pokazania tej historii w zupełnie innym świetle. Autorka sprawia więc, że wszystko, co – jak się nam wydawało – wiemy, nagle zyskuje nowe oblicze. Prawda okazuje się być jak tożsamość kobiety, której ciało wyłowione zostaje na początku tej opowieści w starej torpedowni w Gdyni – śledczym zdaje się, że znają ofiarę, a prasa ostrzy już sobie nawet pazury na nową sensację. Szybko okazuje się jednak, że wszyscy są w błędzie.
Przeczytaj także:
Czy Bonda napisała kryminał? Odpowiedź jest jasna: nie. Napisała powieść sensacyjną, ba, polityczny, a nawet polityczno-szpiegowski thriller. Mocny i bezkompromisowy. Ale zaczyna się kryminalnie: oto córka Saszy zostaje uprowadzona, a profilerka zrobi wszystko, by ją uwolnić. Rzecz w tym, że nie chodzi o okup, ale o dokumenty. „Haki” na polityków, w posiadaniu których był oficer wywiadu, pseudonim Dziadek. Ten jednak popełnił właśnie samobójstwo i w tej sytuacji prawdopodobnie tylko Załuska jest w stanie zaspokoić żądania porywaczy. Bo Sasza jest kimś znacznie więcej, niż cały czas nam się wydawało. Tak, nic o niej nie wiemy i każda kolejna strona książki boleśnie nam to uświadomi. Bo na kartach powieści toczy się tak naprawdę jeszcze jedno śledztwo – Załuska musi odpowiedzieć sama sobie na pytanie, kim jest. Owszem – uważny czytelnik w gąszczu wątków poprzednich tomów zapewne częściowo odnajdzie tropy prowadzące do ujawnionej tu ostatecznie prawdy, ale zapewniam, że i tak czeka go spore zaskoczenie.
Przeczytaj także:
Jeszcze większe dotyczy jednak tego, co Bonda, a raczej jej powieść, chce nam opowiedzieć o micie założycielskim postkomunistycznej Polski – tu bowiem nie obędzie się bez teorii spiskowych, zahaczających o pojęcie „państwa teoretycznego”. Znane już mafijne układy okażą się błahostką na tle politycznych gier rozgrywanych przy stołach w wysoko położonych gabinetach. I tym samym pod wątpliwość poddane zostanie wszystko, na czym opieraliśmy nasz osąd o otaczającej nas rzeczywistości i nasze przekonanie o wyzwoleniu się z „czerwonej pajęczyny”. Ale nie chodzi tu o polityczny manifest autorki. Prędzej o pokazanie kruchości konstrukcji państwa, stawianej szybko, z tego, co było pod ręką. I – gdyby prześledzić poprzednie części – to okaże się, że Bonda wcale nie odkrywa tego nagle. Opisana przez nią Polska od początku atakowana była przez najgroźniejsze żywioły: to przecież państwo niepotrafiące poradzić sobie z własną trudną historią i takimi jej epizodami jak mordy dokonywane przez Żołnierzy Wyklętych na ludności prawosławnej Podlasia („Okularnik”), czy państwo bezsilne wobec poczynających sobie w najlepsze czyścicieli kamienic („Lampiony”). Trzymając się terminologii używanej w „Czerwonym Pająku” można powiedzieć, że państwo z tej powieści było jak zbyt szybko wynurzający się nurek, którego organizm mocno nasączony azotem, narażony został na zatory, niedotlenienie niektórych partii organizmu, a nawet na rozerwanie tkanek.
Przeczytaj także:
Katarzyna Bonda zamyka cykl książką najmocniejszą, świetnie skonstruowaną, przy tym dość oszczędną – jak na tę autorkę – w liczbie przeplatających się wątków. Książką pesymistyczną, w której w zalewie kłamstw otaczających bohaterów prawdziwe wydaje się w końcu tylko jedno: bezwarunkowa miłość matki do córki. Banalne? Ckliwe? Zapewniam, że tylko się tak wydaje.
Katarzyna Bonda, Czerwony Pająk
Muza 2018