Zupełnie Inna Opowieść ma już 10 lat. Dużo? Mało? Między innymi o to pytamy z tej okazji ludzi literatury. Oraz o to, jak im upłynęło ostatnie dziesięć lat, co stworzyli, czym się zachwycili, co planują. Dziś Sylwia Zientek.

Zupełnie Inna Opowieść: 10 lat – dużo? Mało?
– 10 lat na polskim rynku literackim w obecnych realiach to bardzo dużo i ogromnie Wam gratuluję! Obserwuję wasz rozwój, coraz większą aktywność na różnych polach. „Zupełnie Inna Opowieść” to przecież nie tylko recenzje i wywiady, od których zaczynaliście. To też profesjonalnie zrealizowane filmy promujące książki i autorów, kręcone w różnych lokalizacjach w Europie, felietony dotyczące rynku literackiego i bieżących wydarzeń, prowadzenie spotkań literackich, relacje z rozmaitych wydarzeń. Jesteście niemal wszędzie i zawsze trzymacie rękę na pulsie! Oby tak dalej! Na naszej scenie literackiej nie ma wielu takich portali – mówi Sylwia Zientek, pisarka, autorka m.in. powieści „Podróż w stronę czerwieni”, „Kolonia Marusia”, trylogii „Hotel Varsovie” oraz książek „Polki na Montparnassie” i „Lunia i Modigliani”. Inicjatorka wydania „Utworów wybranych” Marii Komornickiej. Pierwszą recenzję jej książki – „Hotel Varsovie. Klątwa lutnisty” – opublikowaliśmy 25 sierpnia 2017 roku, a pierwszy wywiad (wywiad wideo o „Hotel Varsovie. Bunt Chimery”) 25 maja 2018 roku. Sylwia Zientek jest też autorką opublikowanego na naszych łamach felietonu, poświęconego „Testamentom” Margaret Atwood.
Debiutowałaś w 2012 roku książką „Złudzenia, nerwice i sonaty”, co oznacza, że 10 lat temu byłaś debiutantką, dopiero przymierzającą się do literackiej kariery. Jak wspominasz czas debiutu? I jak ostatnie 10 lat zmieniło ciebie, także jako pisarkę?
Sylwia Zientek: To była intensywna podróż drogą pełną pułapek i przeszkód do ominięcia. Dzisiaj jestem inną, lepszą pisarką, czuję, że ciągle się rozwijam i liczę na to, że każda kolejna książka będzie lepsza, a ta najlepsza ciągle przede mną. Ale nie tylko ja się zmieniłam. Na przestrzeni ostatnich 10 lat bardzo zmienił się rynek literacki. Kiedy zaczynałam, media społecznościowe nie odgrywały roli w promocji i nawiązywaniu kontaktów z czytelnikami i innymi twórcami. Dzisiaj to przecież norma. Mało która autorka czy autor może sobie pozwolić na nieprowadzenie swoich profili na FB i Instagramie, bez autopromocji nie jesteśmy atrakcyjni ani dla czytelników, ani też dla branży wydawniczej. Musimy to robić. Same social media też ewoluują i trzeba się umieć odnajdywać w nowych realiach. Jak wiadomo krytyka literacka odgrywa teraz inną rolę niż 10 lat temu. Wiele aktywności promocyjnych przeniosło się do sieci. Doświadczenie pandemii także wpłynęło na funkcjonowanie całego rynku literackiego. Podsumowując, dzisiejszy świat jest inny i rządzi się innymi prawami. Myślę, że dzisiaj debiutantom jest łatwiej zaistnieć i zwrócić na siebie uwagę, ale oczywiście przebić się ze swoją książką do wydawcy nie jest rzeczą łatwą. To akurat się nie zmieniło. Najgorzej jest zacząć.
Pisanie było na tyle intymne, że mogłam je ukryć przed rodzicami, którzy nie widzieli sensu w podejmowaniu prób malarskich czy literackich. Przez lata pisałam do przysłowiowej szuflady. Wymyślanie, pisanie treści książek było dla mnie rodzajem liny, która – jak pisała Virginia Woolf – przeciąga nas przez życie.
Czy gdybyś mogła się cofnąć o dekadę, zmieniłabyś coś w swoim pisarskich decyzjach (inne tematy, inny gatunek)?
– Popełniłam wiele błędów i podjęłam niejednokrotnie złe decyzje. Jednej rzeczy żałuję najbardziej. Kilka lat temu byłam zafascynowana postacią i twórczością wspomnianej przez was na początku Marii Komornickiej. Spotykałam się z żyjącą rodziną poetki, podążałam po jej śladach do rozmaitych miejsc w Europie. Bardzo chciałam o niej pisać. Jednak finalnie zabrakło mi odwagi, aby zmierzyć się z próbą napisania jej biografii. Stchórzyłam, bałam się, że nie mam wystarczających umiejętności, aby napisać taką książkę. Zamiast biografii wplotłam elementy biograficzne i postać Marii do powieści „Podróż w stronę czerwieni”. Teraz żałuję tamtej decyzji. De facto na rynku funkcjonują powieści, monografie poetki, stricte biografii nadal nie ma.
Obejrzyj także spacer po Paryżu z Sylwią Zientek śladami bohaterów powieści „Lunia i Modigliani” (ciąg dalszy wywiadu pod filmem)
Czemu zaczęłaś pisać?
– Jestem osobą obarczoną wieloma deficytami z okresu dzieciństwa. Odziedziczyłam traumę po mojej mamie, która cudem uratowała się z rzezi wołyńskiej. To są obciążenia, które bardzo silnie wpływały na moje życie, sposób postrzegania siebie i świata. Literaturę od czasu podstawówki traktowałam jako formę eskapizmu. Dawała mi siłę. Pisałam zabawne powieści w podstawówce, dzięki którym zdobywałam sympatię wśród koleżanek. To był mój sposób na przełamanie nieśmiałości i nawiązanie relacji z rówieśnikami. Jako 15-, 16-latka chciałam zostać malarką, to było ogromne pragnienie, jednak zabrakło wsparcia ze strony osób trzecich, wiary w moje umiejętności. Pisanie było na tyle intymne, że mogłam je ukryć przed rodzicami, którzy nie widzieli sensu w podejmowaniu prób malarskich czy literackich. Przez lata pisałam do przysłowiowej szuflady. Wymyślanie, pisanie treści książek było dla mnie rodzajem liny, która – jak pisała Virginia Woolf – przeciąga nas przez życie.
Gdybym jednak nie została pisarką, to byłabym…
– Z wykształcenia jestem prawniczką, przepracowałam w zawodzie 16 lat. Lubię prawo i mogłabym je praktykować.
Uważasz swoje pisarskie marzenie za spełnione? Jeśli tak, to dlaczego. Jeśli nie, to co jest tym marzeniem?
– Tutaj dotykacie danych wrażliwych (śmiech). Pisarskie marzenie nie jest jeszcze spełnione, ale niestety nie mogę ujawnić, co nim jest. Na pewno chciałabym napisać książkę łączącą moje osobiste doświadczenia, zagadnienia dotyczące kultury i sztuki oraz wątki biograficzne twórców. Marzy mi się też wielowątkowa powieść. Więcej niestety nie mogę powiedzieć.
Czego oczekujesz od literatury? Swojej literatury i literatury w ogóle.
– Dla mnie literatura od zawsze była czymś więcej niż rozrywką czy eskapizmem. Wyczekuję (i czasami trafiam) na książki, które mnie porwą, zamieszają mi w głowie, otworzą klapki na oczach albo przynajmniej te oczy rozszerzą. Literatura potrafi zmienić życie i oczywiście nie każda książka ma takie możliwości, jednak najważniejsza jest ta wartość dodana płynąca z lektury, możliwość odnalezienia potwierdzenia swoich uczuć, doświadczeń, emocji.
Pisarskie marzenie nie jest jeszcze spełnione, ale niestety nie mogę ujawnić, co nim jest. Na pewno chciałabym napisać książkę łączącą moje osobiste doświadczenia, zagadnienia dotyczące kultury i sztuki oraz wątki biograficzne twórców. Marzy mi się też wielowątkowa powieść.
Jakie książki, albo inne dzieła kultury, cię ukształtowały – jako człowieka, jako pisarkę? Masz ulubionego bohatera literackiego? Swojego? Cudzego?
– Och, tak wiele nazwisk i tytułów musiałabym wymienić, i to w dodatku proponując „rys historyczny”, bo jednak literackie olśnienia z młodości po latach tracą intensywność. W moim przypadku tak było np. z Patrickiem Whitem, australijskim noblistą, czy Johnem Irvingiem. Przez wiele lat moim literackim idolem był Mario Vargas Llosa. Dzisiaj jego wielkie powieści z lat 60. jednak czyta się inaczej, podobnie jak Faulknera, w którym się zaczytywałam.
Lubię dzienniki i często do nich wracam: Virginii Woolf, Zofii Nałkowskiej, Marii Dąbrowskiej, Zofii Stryjeńskiej, Susan Sontag. Szczególnie lubię pamiętniki Sandora Maraia oraz Józefa Czapskiego. Zresztą Czapski to moja fascynacja od czasów licealnych. Uwielbiam go jako malarza i jako pisarza. Jego opublikowana korespondencja z Ludwikiem Heringiem to dla mnie objawienie z zeszłego roku.
Wiele ciekawych lektur zawdzięczam klubowi książki, jaki założyłyśmy z Iwoną Komór i kilkoma koleżankami w Luksemburgu, gdzie mieszkam od 5 lat. Gdyby nie klub, nie sięgnęłabym do wielu tytułów np. do Anandy Devi czy Filipa Zawady. W ramach klubu czytałyśmy „Lata” Annie Ernaux zanim ta książka ukazała się w Polsce.
Kiedy nie piszę, to….
– Przygotowuję jedzenie (śmiech). Generalnie spędzam czas z rodziną. Sporo razem podróżujemy do Francji, Holandii, Hiszpanii i Polski. Mam trójkę dzieci, już dużych i samodzielnych, ale generalnie życie rodzinne dostarcza non stop zagadnienia i problemy do ustalenia i rozstrzygnięcia. Sama ogromnie lubię odwiedzać muzea i oglądać aktualne wystawy sztuki. To ogromna frajda. Trochę czasu mam zarezerwowanego dla przyjaciół i na spacery z psem.
Nad czym teraz pracujesz?
– W tym roku powinna ukazać się nowa książka biograficzna o różnych polskich artystkach, tych kompletnie nieznanych, tych cenionych i zapomnianych. Intensywnie pracuję nad jej treścią. Premiera przewidziana jest na tegoroczną jesień.
The Zupełnie Inna Opowieść website is 10 years old. On this occasion, we ask people of literature about how the last ten years have passed, what they have created, what they were delighted with, what they are planning. Today Sylwia Zientek. „10 years on the Polish literary market in the current reality is a lot and I congratulate you very much! I am watching your development, increasing activity in various fields. The Zupełnie Inna Opowieść is not just the reviews and interviews you started with. These are also professionally made films promoting books and authors, shot in various locations in Europe, columns on the literary market and current events, conducting literary meetings, reports from various events. You are almost everywhere and always keep your finger on the pulse! Keep it up! There are not many such portals on our literary scene – says Sylwia Zientek, writer, author of e.g. the novels „Podróż w stronę czerwieni (Journey to the Red), „Kolonia Marusia”, the „Hotel Varsovie” trilogy and the books „Polki na Montparnasse” (Polish Women in Montparnasse) and „Lunia i MOgigliani” (Lunia and Modigliani). Initiator of the publication of „Selected Works” by Maria Komornicka. The first review of her book – “Hotel Varsovie. Klątwa lutnicty” (Hotel Varsovie. The Lute Player’s Curse) – we published on August 25, 2017, and the first interview (video interview about „Hotel Varsovie. Zemsta Chimery” (Hotel Varsovie. Rebellion of Chimera) on May 25, 2018. Sylwia Zientek is also the author of a column published in our website, devoted to Margaret Atwood’s „Testaments”.