recenzja

Rodzina w kryzysie | Zadie Smith, O pięknie

Jesteśmy w sytuacji krytycznej. Zamknięci w domach, pozbawieni świetlanej wizji przyszłości i dostępu do tego, co wydawało nam się oczywiste. Zostaliśmy za to przepełnieni lękiem. A tym, co teraz stało się najważniejsze, jest kondycja naszej rodziny. W domowym zamknięciu widać jak na dłoni, czy my się lubimy, czy robimy sobie świństwa, widać to, co się sypie i to, co od dawna już nie jest stabilne. Takie właśnie prześwietlenie rodziny proponuje nam Zadie Smith w powieści „O pięknie”. Kunszt pisarki potwierdza się w tym, że nie potrzebuje umieszczać rodziny w kwarantannie, żeby tego dokonać.

O pięknie to historia dwóch rodzin: Belseyów i Kippsów, których losy przeplatają się na kartach powieści. Ojcowie obu rodzin pracują na uniwersytecie i rywalizują ze sobą w badaniach na temat twórczości Rembrandta. Rywalizują również o uwagę swoich dzieci – Jerome Belsey korzysta ze stypendium zagranicą i mieszka w tradycyjnym, konserwatywnym, brytyjskim domu Kippsów, co powoduje dyskomfort jego ojca, Howarda, uważającego siebie za liberała. Co gorsza, Jerome zakochuje się w pięknej córce gospodarza i pragnie się jej oświadczyć. Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy rodzina Kippsów przybywa na stypendium do Stanów Zjednoczonych i zbliża się do Belseyów. Czytelnik doświadcza całego wachlarzu mieszanych uczuć, podglądając obie rodziny przez dziurkę od klucza i czując się częścią wiarygodnie odmalowanego świata skomplikowanych, pełnokrwistych bohaterów, nakreślonych z wirtuozerią i lekkością przez, jak zawsze wybitną, Zadie Smith.

Kryzysy

Niewińska: To, co od razu widzę w tej historii, to cała masa osobistych, małych i wielkich, kryzysów. W zasadzie każda postać w tej historii przechodzi kryzys, co nie powinno dziwić, bo przecież dzięki kryzysom wzrastamy. Psychologowie zgodnie powtarzają, że kiedy osiągamy kolejny poziom rozwoju, nieuchronnie czeka nas kryzys – wszystko po to, żebyśmy dzięki niemu mogli wejść na wyższy poziom. Bardzo wyraźnie widać to u Smith. Nie mam na myśli tylko kryzysu związanego z pokwitaniem – kobiecym lub męskim – ale także kryzysy młodych ludzi. Każde z nich reprezentuje inne środowisko, inne wartości. I każde z nich doświadcza sytuacji, które zaburzają dotychczasowy sposób radzenia sobie w świecie. Wspaniałe jest doświadczanie tego, jak sobie z tymi sytuacjami radzą. Wbrew pozorom wcale nie są to sytuacje odległe od naszego świata. To, co ich spotyka, zdarza się lub zdarzyć się może także tobie. To taka swoista przestroga Zadie Smith dla każdego z nas – nie znasz dnia ani godziny. Warto więc pielęgnować samoświadomość.

Żebrowska: Zadie Smith ma niebywałą zdolność dostrzegania tematów uniwersalnych, ponadkulturowych i opisywania ich w taki sposób, który pozbawia je banalności. Pisze o tym, co znane i wielokrotnie opisywane, dodając jednak kolejną warstwę do opowieści „o życiu”, która to warstwa czyni jej literaturę prawdziwie piękną.

Aspekt wielokulturowości, różnorodnych wartości, którymi kierują się jej bohaterzy, nieoczywiste połączenia charakterologiczne i osobowościowe powodują, że wciąż doznajemy silnych emocji, prowadzących do kryzysów w wielu różnych ujęciach: tożsamościowych, emocjonalnych, kryzysów związanych z nieuniknioną zmianą, na którą nie jesteśmy gotowi. Każdy kryzys poszczególnych bohaterów czy też całych wspólnot opisuje z dużą wnikliwością i szacunkiem do wszystkich emocji, których doświadczają bohaterowie. To wskazówka dla czytelników, by akceptować to, czego nie możemy zmienić i przyjąć to za punkt wyjścia do wzrastania w zmianie.

Zdrady

Niewińska: To bardzo silny i ważny wątek w powieści. Oczywiście obserwujemy zdradę dosłowną, fizyczną, która stała się udziałem ojca rodziny Besleyów. Ale jest tu też zdrada ideałów, zdań marzeń, wyobrażeń na temat siebie samego i świata, a w końcu zdrada własnych wartości.

Mnie osobiście pociąga ta zdrada fizyczna, o której od zawsze się mówi „kryzys wieku średniego” lub „zamienił kobietę na nowszy model”. Zawsze zastanawiało mnie, skąd się bierze motywacja do takiego działania? I oto mam odpowiedź, Zadie Smith mi ją podaje. Nie twierdzę, że jest to jedynie słuszna odpowiedź, ale dzięki tej powieści udaje mi się wemknąć do umysłu i emocji mężczyzny w kryzysie i zrozumieć, dlaczego dokonuje takich wyborów i co go popycha do konkretnych działań, które kończą się przecież rozpadem rodziny. I nie, nie jest to jedyna odpowiedź na pytanie „dlaczego?”, ale męski świat, do którego otworzyła mi drzwi autorka, pozwala mi utożsamić się z bohaterami i współodczuwać. A to dużo, naprawdę dużo.

Żebrowska: Empatia wobec bohatera, który, według nas, dopuścił się odrażającego czynu, to jedna z najpiękniejszych emocji, jakie potrafi wzbudzić literatura. Jak często dopuszczamy się zdrady i czy rzeczywiście ta fizyczna, która bywa udziałem wielu z nas i doświadczeniem wielu związków, jest tą najbardziej podłą? Czy zdrada własnych ideałów i wartości nie bywa gorszą? Bohaterowie Zadie Smith doświadczają, popełniają i są świadkami zdrady na różnym poziomie – nasze postrzeganie zdrady, w zderzeniu z interpretacją Smith, może ulec weryfikacji i skłonić do zadziwiających wniosków.

Kobiecość

Niewińska: Kobiet jest tu kilka, a każda z nich inna. Bogactwo przedstawionych w tej książce postaci zachwyca. Najsilniej chyba rozumiem Kiki, choć reszta kobiecych postaci też jest mi bliska. Fascynuje mnie postać Kiki silnej i kruchej zarazem. Rozumiem jej dylematy, jej powroty myślami do przeszłości i swoiste osobiste rozliczenia. Na ile zdradziłam swoje marzenia? Czy dzisiaj jestem tam, gdzie zamierzałam być? W kim mam oparcie, a za kogo jestem odpowiedzialna? Co się stało z moim życiem? Te pytania zadaje sobie, mniej lub bardziej często, niemal każdy z nas. Zazwyczaj bez jasnych odpowiedzi i idących za nimi deklaracji, a przede wszystkim – działań. Ale Kiki jest jedną z nas i tak samo ciężko jest jej działać. Czasem jej działaniem jest nie podjęcie działania. Co z tego wynika, widzimy w finale tej powieści. Powiem tylko, że jak zwykle przekonujemy się, że trzeba działać, dla zwykłej troski o siebie i własnego dobra. Lubię tę konkluzję, bo też w ten sposób staram się żyć, co jest prawdopodobnie jedną z najtrudniejszych strategii przeżycia.

Lubię tę kobiecość, którą często w swoich powieściach pokazuje nam Zadie Smith – kruchą i delikatną, zadziorną i buntowniczą zarazem. Przypomina nam, że kobiecość to nie jest jeden, scalony i uświęcony kulturowo konstrukt, ale jego wszelkie możliwe odcienie. Odnajduję się w tym.

Żebrowska: Z książek Zadie Smith uczyłam się kobiecości. Od pierwszego spotkania z tą autorką, wiele lat temu, pojęłam, że tradycyjnie rozumiana kobiecość, nakreślona przez konserwatywne społeczeństwo, to niezwykle wąski wycinek rzeczywistości. Wielokulturowość i całe bogactwo innych wymiarów kobiecości to coś, co niezwykle cenię w prozie Smith. I tak, mnie też imponuje kobiecość krucha, delikatna, jednocześnie niezwykle silna i zdeterminowana. Autorka pokazuje, że można być silną i wrażliwą kobietą, działać zdecydowanie, jednak nic nie tracić ze swojej delikatności. Jednocześnie, prezentując autorefleksyjne postacie, nas samych skłania do refleksji, rozliczeń i bilansów, które mogą zachęcić nas do weryfikacji działań i wzięcia odpowiedzialności za własne życie.

Dorastanie

Niewińska: Czy też masz wrażenie, że każdy w trakcie trwania tej historii do czegoś dorasta? Mnie to przekonanie nie odpuszczało od pierwszej do ostatniej strony lektury. To przecież jest powieść o kryzysie i dorastaniu, kryzysie i dorastaniu, zupełnie, jakby ten proces nigdy się nie kończył – może dopiero śmiercią, a może nawet wtedy nie? Kiedyś wydawało mi się, że dorastanie skończyło się, kiedy poszłam na studia. Później przestałam o tym myśleć. Teraz zobaczyłam siebie i swoje dorastanie jak w lustrze – w pewnym sensie stałam się niemal każdą z postaci tego dramatu, odnosząc ich osobiste dramatyczne przejścia do siebie i swoich etapów życia. Przyniosło mi to ulgę. Zrozumiałam, do kogo (i czyjego etapu życia) jest mi dzisiaj najbliżej. Bardzo długo sobie powtarzałam: Kiedy dorosnę, chcę być… Wielu z bohaterów tej książki wciąż jest na tym etapie. Miałam wielką przyjemność z obserwowania, na ile blisko lub daleko są tego momentu całkowitego przełomu. I że po nim wcale nie jest łatwiej. Nie umiem powiedzieć, kto najwięcej na tej dorosłości wygrywa, ale patrząc na tę powieść wydaje mi się, że kobiety.

Żebrowska: Kobiety – zdecydowanie. Mam wrażenie, że to jest obecnie trend w zachodnim świecie – nareszcie, po wielu latach stopniowego zdobywania pełni praw i coraz pewniejszego poruszania się po patriarchalnym świecie, kobiety mają okazję rozwinąć pełnię swojego potencjału. Oczywiście, tu gwiazdka: nie zawsze i nie wszystkie. Jednak jest to dane części z nas – tych, które są gotowe po to sięgnąć, które mają w sobie odwagę oraz nie obawiają się wyjść z zamkniętych ram własnych umysłów.

Dla takich kobiet nie ma ograniczeń i są w stanie przejść wiele, by dorosnąć do etapu dojrzałości i mądrości. Taka mądrość emanuje na innych i dodaje im sił do podjęcia rękawicy własnego rozwoju.

Pożądanie

Niewińska: Właściwie wszystko, co dobre, rozpada się tutaj przez pożądanie. A jedocześnie pożądanie nie jest u Smith procesem ciągłym, nie jest ognikiem, który można umiejętnie podsycać – jest momentem, logicznym i konsekwentnym. Pożądanie staje się rezultatem wielu zaniedbań lub nieprzemyślanych, najczęściej spontanicznych, ale także desperackich działań. Pożądanie jest brzytwą, której chwyta się tonący na oszalałym morzu, kiedy bardzo potrzebuje ochrony, wsparcia, ukojenia. Ten koncept pożądania mnie porusza, jest bardzo ludzki. A przecież o czym, jeśli nie o zwyczajnym świecie i zwykłych ludziach, opowiada Zadie Smith? Czytając tę powieść miałam wrażenie, że równie dobrze rodzina Belseyów czy Kippsów może mieszkać na mojej ulicy.

Żebrowska: Pożądanie jako akt desperacji, pożądanie zamiast miłości, pożądanie, będące wynikiem, ale i powodem rozpadu. Jak je oswoić, jak sprawić, by jego moc stwórcza nie stała się destrukcyjną? To pytanie, które stawia sobie wielu z nas, będąc na rozdrożu. I jedna z wielu ponadczasowych, uniwersalnych kwestii, które Zadie Smith po mistrzowsku eksploruje w swoich niezwykłych powieściach o całkiem zwykłych ludziach.

Zadiew Smith, O pięknie (On Beauty)
Przełożył Zbigniew Batko
Wydawnictwo Znak, Kraków 2020

%d bloggers like this: