Dziesięć portretów, dziesięć niezwykłych biografii kobiet, zebranych w tym tomie, jest nie tylko koniecznym dopełnieniem katalogu znanego już z poprzedniej książki Małgorzaty Czyńskiej, ale i sygnałem, że nie da się opowiedzieć o sztuce, ignorując wkład, jaki wniosły do niej te niezwyczajne postaci – jako muzy, ale też artystki. Nawet jeśli był on często pomniejszany lub wymazywany. O książce „Kobiety z obrazów. Nowe historie” pisze Przemysław Poznański.

Po opublikowanych w 2020 roku „Kobietach z obrazów” jedno było pewne – zebrane tam portrety nie wyczerpywały opowieści o tych, które były inspiracją dla artystów, a i często same były artystkami. Pytanie brzmiało więc nie tyle: czy powstanie ciąg dalszy, bo przecież sama autorka zapowiadała to w wywiadzie dla Zupełnie Innej Opowieści, ile: kiedy. A nade wszystko: kogo tym razem Małgorzata Czyńska postanowi nam przybliżyć, którą z kobiet wyjmie spod warstw farby, by pokazać jej prawdziwe oblicze.
Z drugiej strony dobór postaci do nowej książki był zapewne obarczony pewnym ryzykiem – oto trzeba było znaleźć postaci takich kobiet, ważnych dla malarstwa swoich epok, które nie zostaną przyćmione przez bohaterki części pierwszej, gdzie znalazły się wszak takie ikony jak Tamara Łempicka czy Lisa del Giocondo, Mela Muter czy Frida Kahlo, a także znana z obrazów Klimta Emilie Flöge, Maria Balowa – piękność z płócien Malczewskiego, czy wreszcie Misia Godebska – inspiracja Toulouse-Lautreca, Bonnarda, Vuillarda, Renoira, ale i pisarzy: Jeana Cocteau i Marcela Prousta, a nawet samej Coco Chanel.
Czyńska – dziennikarska i pisarka, ale i historyczka sztuki – radzi sobie z tym zadaniem znakomicie. Znowu bowiem wydobywa na światło dzienne postaci niebanalne, warte tego, byśmy wiedzieli o nich więcej i wyszli poza jednozdaniowe często wzmianki o nich w biografiach wielkich artystów.
Weźmy taką Annę Mahler, żonę kompozytora Gustava Mahlera, który zadedykował jej choćby V Symfonię, a zarazem „muzę czterech sztuk”, najbardziej rozpoznawalną kobietę Wiednia epoki fin de siècle’u. To jej Alban Berg poświęci operę „Wozzeck”, a inny Gustav – Klimt – uwieczni jako rudowłosą Danae, znajdziemy ją też na obrazie „Narzeczona wiatru” Oskara Kokoschki, z którym zresztą miała romans, podobnie jak z Walterem Gropiusem, słynnym architektem, twórcą Bauhausu, za którego ostatecznie – po śmierci Mahlera – wyszła za mąż.
Przeczytaj także:
W najnowszej odsłonie „Kobiet z obrazów” znajdziemy też choćby Bellę Chagall, żonę i muzę Marca Chagalla, czy Berthe Morisot, muzę Édouarda Maneta, ale przecież i malarkę. Znajdziemy też artystkę tak niezwykłą jak Sofonisba Anguissola – kobietę wyrastającą ponad swoją epokę, również dlatego, że potrafiła pokonać charakterystyczne dla swojego czasu uprzedzenia wobec kobiet. Powiedzieć, że jej dokonania są nietuzinkowe, to uciec się do sporego niedopowiedzenia. Anguissola bowiem – mistrzyni portretu – żyła na przełomie XVI i XVII wieku, w czasach, gdy uczenie się przez dziewczynkę rysunku i malarstwa było rzeczą bez precedensu. A jednak udało jej się nie tylko zostać uczennicą Bernardina Campiego i znaleźć uznanie u samego Michała Anioła, ale zostać też – rzecz doprawdy niezwykła w tamtych czasach – nadworną portrecistką Filipa II Habsburga i jego żony Elżbiety de Valois. A gdy o pozowanie – już jako kobietę po dziewięćdziesiątce – poprosił ją sam Antoon van Dyck, śmiało instruowała go jak oświetlić twarz, by nie było na niej widać zmarszczek.
Inspirująca jest też postać Elisabeth Siddal, muzy Dante Gabriela Rossettiego, „odtwórczyni” Ofelii na słynnym obrazie Johna Everetta Millaisa. Nie mniej zresztą niż Suzanne Valadon, uwieczniona na płótnach Auguste’a Renoira i Henri de Toulouse-Lautreca. Valadonka jest też jedną z tych bohaterek Czyńskiej, które same również były artystkami – podobnie jak Vanessa Bell, wybitna portrecistka, a przy okazji siostra Virginii Woolf.
Ale wspomnieć wypada o dwóch jeszcze postaciach, które – podobnie jak Misia Godebska w części pierwszej – zasługują być może na osobne książki. Pierwszą z nich jest – zamykająca tom – Dagny Przybyszewska, żona słynnego Szatana, czyli Stanisława Przybyszewskiego, która wszak, zanim ugrzęzła z nim w prowincjonalnym i zbyt dla niej dusznym Krakowie i zanim poznała smak bólu związanego z nieodwzajemnianą miłością, była inspiracją dla takich artystów jak choćby Edvard Munch, a z polskich malarzy na swoich obrazach uwiecznili ją: Stanisław Wyspiański, Wojciech Weiss i Konrad Krzyżanowski. Ten ostatni na portrecie, znanym dziś tylko z czarno-białej fotografii (bo oryginał został zrabowany podczas wojny), ale i tak oddającym w twarzy kobiety całą jej siłę, dumę i determinację, mimo piętrzących się wokół niej przeciwności.
Przeczytaj także:
Na swój sposób podobną do niej postacią była Kiki z Montparnasse’u. Podobną dlatego, że również – przez lata podziwiana i hołubiona – musiała ostatecznie zmierzyć się z odrzuceniem, a może nawet pogardą. Ekscentryczna kobieta, która brak pieniędzy na sukienki maskowała przypiętym pod płaszczem kawałkiem koronki czy satyny, stała się inspiracją Paryża swoich czasów. Przydomek Kiki wymyślił dla niej Maurycy Mędrzycki, dla którego została muzą i kochanką. Pozowała Gustawowi Gwozdeckiemu, Mojżeszowi Kislingowi, czy Fou-Fou. To także ją widzimy na słynnej fotografii Mana Raya „Skrzypce Ingres’a” i na obrazie „Portret kobiety z papierosem” Keesa van Dongena. Angielskie wydanie jej wspomnień wstępem opatrzył Ernest Hemingway, przekonując, że Kiki bardziej zdominowała dekadę w historii Montparnasse’u niż królowa Anglii epokę wiktoriańską.
Nietuzinkowość, oryginalność i siła postaci przedstawionych w „Kobietach z obrazów. Nowych historiach” sprawia, że tom ten okazuje się więc być absolutnie koniecznym dopełnieniem pierwszej książki. Ale jest też sygnałem, że w żaden sposób nie da się zamknąć opowieści o kobietach, które miały realny wpływ na sztukę, nawet jeśli ich wkład był często pomniejszany lub wymazywany.
Małgorzata Czyńska, Kobiety z obrazów. Nowe historie
Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 10 listopada 2021
ISBN: 9788367022088
Ten portraits, ten extraordinary biographies of women, collected in this volume, are not only a necessary supplement to the catalog already known from Małgorzata Czyńska’s previous book, but also a signal that it is impossible to tell about art, ignoring the contribution made by these extraordinary women – as muses, but also as artists. Even if it has been reduced or erased frequently. About the book “Kobiety z obrazów. Nowe historie” (Women from Pictures. New stories) writes Przemysław Poznański.