artykuł

Lalka, Faraon i Antek z wiatrakami | 175 lat temu urodził się Bolesław Prus

Joseph Conrad powiedział o nim, że jest „lepszy niż Dickes”, był wizjonerem na miarę Verne’a i Wellsa, wnikliwym obserwatorem, obdarzonym absolutnym słuchem na problemy społeczne. Wróżono mu Nagrodę Nobla, której jednak nigdy nie dostał. 175 lat temu urodził się Bolesław Prus, najbardziej „warszawski” spośród pisarzy – pisze Jakub Hinc.

20 sierpnia 1847 roku na plebanii w leżącym na Lubelszczyźnie Hrubieszowie na świat przyszedł mały chłopczyna, któremu na chrzcie dano na imię Aleksander. Antoni Głowacki na czas porodu posłał do swojego kuzyna, hrubieszowskiego proboszcza, żonę Apolonię. To właśnie tam, na probostwie, urodził się przyszły autor „Lalki” i „Faraona”, który zaczerpnął swój literacki pseudonim z rodowego herbu.

Pleśń ziemi

Bolesław Prus (Aleksander Głowacki)

Zacznijmy więc raz jeszcze tę opowieść: 20 sierpnia 1847 roku godzinę przed północą w Hrubieszowie na Lubelszczyźnie urodził się Aleksander Głowacki. Wcześnie, bo zaledwie w wieku trzech lat, został osierocony przez matkę, sześć lat później przez ojca. Tułał się między krewnymi, aż w końcu trafił pod opieką starszego o 13 lat brata Leona. Jako szesnastolatek wziął udział w powstaniu styczniowym, w którym został ranny, a w jakiś czas potem został przez carat aresztowany i osadzony m.in. na Zamku w Lublinie.

Na szczęście uniknął zsyłki i oddany pod opiekę wuja mógł kontynuować naukę w gimnazjum, które ukończył z wynikiem celującym. Interesowały go studia w Petersburgu, na które jednak nie mógł sobie pozwolić z powodów finansowych. Postanowił więc edukację kontynuować w Szkole Głównej w Warszawie na Wydziale Matematyczno-Fizycznym. Po trzecim roku studiów przeniósł się na Wydział Leśnictwa w nowo otwartym Instytucie Rolniczo-Leśnym w Puławach. Szkołę tę musiał porzucić już po trzech miesiącach wskutek konfliktu z jednym z rosyjskich profesorów. Ale pobyt w Puławach zaowocował mikropowieścią „Pleśń Ziemi ”z 1884 r., w której porównał historię ludzkości z wzajemną agresją ślepych, bezmyślnych kolonii pleśni, pokrywających głaz przylegający do zbudowanej przez Izabelę Czartoryską Świątyni Sybilli.

„Przypnę ludzkości skrzydła”

Wątki biograficzne, widoczne są zresztą w całej twórczości Prusa, zarówno w budowie postaci, jak rozwiązaniach fabularnych. Fascynacja nauką i ówcześnie zaprzątającymi myśl świata nauki nowymi możliwościami wyraźnie widoczna jest w „Lalce” (publikacja prasowa 1897-1898 i w jako książka 1890) – i to w kilku postaciach. Choćby Juliana Ochockiego, którego ideé fixe jest stworzenie maszyny latającej. Ochocki wprost werbalizuje tę myśl mówiąc: „Oszaleję, albo… przypnę ludzkości skrzydła”. Na to jednak trzeba było poczekać aż do roku 1903, gdy bracia Orville i Willbur Wright na dwanaście sekund oderwali swoją maszynę latającą od ziemi.

To literackie proroctwo Prusa nie jest zresztą wolne od obaw o skutki skonstruowania takiego wehikułu, który pozwoli człowiekowi wznieść się w przestworza. Autor „Lalki” zapytywał przecież „Czy wśród latających stworzeń są tylko gołębie, a nie jastrzębie? i mądrych, a nie głupców i łotrów?… Spodziewane zmiany społeczne mogą sprowadzić się do nowej formy pościgu i walki, w której człowiek zwyciężony na wysokości upadnie i zmiażdży czaszkę pokojowo nastawionego człowieka na dole”.

Jak Verne i Wells?

Ale widzimy to zacięcie naukowe również w postaci Geista, naukowca owładniętego myślą stworzenia metalu lżejszego od powietrza. Przy tym wątek ten kieruje naszą uwagę w rejon fantastyki naukowej, który był mocno obecny w literaturze tego okresu, wszak czasu dokonywania wielkich odkryć i rodzenia się nowych teorii naukowych. Dość wspomnieć, że mniej więcej w tym samym czasie co „Lalka” ukazała się powieść Jules’a Verne’a „Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi” (Vingt mille lieues sous les mers, 1869–1870), a Herbert George Wells zaczął pracę nad powieścią „Wehikuł czasu” (The Time Machine, 1895, a prace nad tym utworem trwały mniej więcej od roku 1888).

Pomnik Bolesława Prusa na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, fot. zupelnieinnaopowiesc.com

Sam Wokulski, główny bohater powieści, który odbywa lot balonem, wpisuje się również w tę narrację, która u przywołanego już Verne’a przybrała postać powieści „W osiemdziesiąt dni dookoła świata (Le tour du monde en quatre-vingt jours, 1872). Już choćby to pokazuje, że Prus był pisarzem osadzonym głęboko w głównym nurcie swojej epoki i czerpiącym garściami z tego wszystkiego, co zaprzątało umysły jemu współczesnych. W 1873 r. pisarz wygłosił zresztą dwa publiczne wykłady ilustrujące zakres jego zainteresowań naukowych: „O budowie wszechświata” oraz „O odkryciach i wynalazkach”.

Najwybitniejsza polska powieść pozytywistyczna?

Bolesław Prus, Lalka

To osadzenie w „swoich czasach”, ze wszystkimi ich wzlotami i krytyką społeczną, pozwala postawić tezę, że „Lalka” zasługuje na opinię najwybitniejszej polskiej powieści realistycznej, a pewnie i jednej z najwybitniejszych europejskich powieści okresu pozytywizmu. Także dzięki biografii bohatera, a właściwie obu głównych bohaterów. Stanisław Wokulski, choć wydaje się być postacią najważniejszą w tej powieści, musi często ustępować miejsca Ignacemu Rzeckiemu. A „Pamiętniki starego subiekta” – stanowiące pozornie samodzielną warstwę narracji – czynią z tego bonapartczyka równorzędnego bohatera pierwszego planu.

Przy tym, choć obu dzieli tylko mniej więcej dziesięć lat różnicy wieku, są oni przedstawicielami dwóch różnych epok. Ich powiązane historie i przeplatające się losy przypominają biografię zbiorową, w której tradycja romantyczna miesza się z pozytywistyczną. Prus zbudował wielopoziomową narrację za pomocą wszystkich mu dostępnych środków wyrazu, języka, opisu ubioru i manier. A zrobił to także po to, by ukazać arystokrację jako anachroniczną, próżną, niesolidarną, egoistyczną i bezmyślną. Zamożną grupę społeczną, która jednak w zmieniającym się świecie nie jest już samodzielnie zdolna do wejścia w nowe role społeczne.

Sportretował też Prus Żydów, jako aktywną ekonomicznie grupę ludności mającą wieloaspektową trudność z asymilacją z niechętnym im otoczeniem. Mieszczan scharakteryzował zaś z dużym sentymentem, choć i im postawił zarzut braku aspiracji, izolacjonizmu, zamknięcia w obrębie własnej grupy nieskorej do przyjmowania nowych osób do swojego grona i jednocześnie spoglądającej z niechęcią na tych, którzy się z niej próbowali wyrwać. Obecny na kartach powieści pesymizm jest przy tym wyrazem rodzącego się rozczarowania pozytywistów rezultatami idei pracy organicznej.

Umarł Głowacki, narodził się Prus?

Zmysł obserwacji, niezbędny wszak powieściopisarzowi, tak samo wykształcił prozaik już w pracy dziennikarskiej. Korzystając z tej umiejętności, pełnymi garściami Prus publikował w rozlicznych gazetach i miał na tym polu znaczne osiągnięcia. Za debiut prasowy Aleksandra Głowackiego uważa się zamieszczony w 22. numerze czasopisma „Opiekun domowy” z 29 maja 1872 roku artykuł społeczny „Nasze grzechy”. W tym samym roku w czasopiśmie „Niwa” opublikowany został jego pierwszy artykuł popularnonaukowy „O elektryczności”. W tym piśmie ukazywał się też jego stały felieton „Sprawy bieżące”. Z kolei na łamach „Opiekuna domowego” w roku 1872 ukazywały się felietony pod wspólnym tytułem „Listy ze starego obozu”, które autor po raz pierwszy podpisał pseudonimem Bolesław Prus. Głowacki rozpoczął również współpracę z satyrycznymi pismami „Mucha” (od 1873 roku) i „Kolce” (od 1874 roku), dla których pisał „Szkice społeczne” i liczne humoreski.

W roku 1874 autor związał się z „Kurierem Warszawskim”. Na jego łamach ukazała się seria siedmiu utworów z cyklu „Szkice warszawskie”, a potem też „Kartki z podróży” czyli felietony i reportaże pisane podczas licznych wędrówek reporterskich, które odbył po kraju. Tam też publikował Głowacki cieszącą się dużą popularnością „Kronikę tygodniową”. W tych artykułach  poruszał sprawy polityczne, społeczne i moralne, przyciągając czytelników trafnymi spostrzeżeniami oraz odważnymi polemikami. „Kroniki Tygodniowe” obejmowały czterdzieści lat i zapewne pomogły przygotować grunt pod XX-wieczny rozkwit nauki polskiej. Nazwisko postanowił w tym czasie zarezerwować dla „poważnego” pisania, a twórczość „lekką”, do której też zaliczył swoje powieści, opatrywał pseudonimem. Tak właśnie dla świata literatury „umarł” Aleksander Głowacki a „narodził się” Bolesław Prus.  

Faraon jak Kennedy?

Bolesław Prus, Faraon

„Nasze życie narodowe – pisał Prus – będzie toczyć się normalnym torem dopiero wtedy, gdy staniemy się pożytecznym, nieodzownym elementem cywilizacji, gdy staniemy się zdolni niczego dawać za darmo i niczego za darmo nie żądać”. Społeczne znaczenie nauki i techniki powracało jako temat w jego powieściach, szczególnie widoczne jest to w „Lalce”, ale – mimo że to powieść osadzona w zamierzchłej erze ludzkiej cywilizacji – również i w „Faraonie” (1897). Powieść ta, mimo osadzenia jej w antycznym Egipcie u schyłku XX dynastii, to stanowi niezwykle rzetelne studium władzy politycznej (stała się ulubioną powieścią sowieckiego dyktatora Józefa Stalina). Los Ramzesa XIII porównywany bywa z losem prezydenta USA Johna F. Kennedy’ego i nadal wskazuje, poprzez swoje uniwersalistyczne i ogólnospołeczne przesłanie oraz trafną analizę socjologiczną i społeczno-polityczną, na analogie z nowszymi czasami.

„Faraon” jest często opisywany jako „najlepiej skomponowana powieść” Prusa  – a nawet „jedna z najlepiej skomponowanych  polskich powieści”. Przy tym nawet i tu doszukać się możemy wątków autobiograficznych. Bo autor powieści sam był świadkiem zaćmienia słońca. Gdy powieść została zapowiedziana przez „Kurier codzienny”, czytelnicy byli przekonani, że jej tytuł będzie nawiązaniem do popularnej wówczas gry towarzyskiej, bo znany był negatywny stosunek Prusa do powieści historycznych. Tymczasem wybór na miejsce akcji starożytnego Egiptu musiał zaskoczyć, choć mogło na to wpłynąć i to, że w tym samy czasie Henryk Sienkiewicz pisał „Quo vadis”, powieść osadzoną w starożytnym Rzymie. Mogły też poglądy samego autora ulec ewolucji. Ale mogło też chodzić o to, że trudno byłoby carskiej cenzurze ingerować w tekst o państwie faraonów, a autor mógł posunąć się do daleko idącej krytyki mechanizmów władzy. 

”Placówka”, czyli wieśniak podmiotem

Prus pisywał nie tylko do dzienników i periodyków warszawskich, ale nawiązał też stałą współpracę z wydawanym w Petersburgu polskim tygodnikiem „Kraj”, dla którego pisał „Korespondencję z Warszawy”. W 1876 roku rozpoczął współpracę z czasopismem „Ateneum”, gdzie publikował głównie „Kroniki miesięczne”, natomiast w 1877 rozpoczął współpracę z tygodnikiem „Nowiny”, a w 1882 objął nawet redakcję tej gazety. Na jej łamach zamieścił m.in. „Szkic programu w warunkach obecnego rozwoju społeczeństwa”. W 1883 roku związał się z „Tygodnikiem Ilustrowanym”, a w 1887 z „Kurierem Codziennym”.

Publicystyka Prusa stała się wzorem i inspiracją dla całego pokolenia. Zapoczątkowała nowoczesne, zaangażowane społecznie dziennikarstwo. Zaskakuje nie tylko jej różnorodność i zawsze wysoki poziom literacki, ale też jej obfitość i ilość włożonej w nią „parobczej pracy”. Zebrane i wydane przez Zygmunta Szweykowskiego „Kroniki” wypełniają 20 tomów. Dzięki pracy dziennikarskiej, w 1885 roku, Prus poznał znanego malarza Stanisława Witkiewicza, który był wówczas współredaktorem czasopisma „Wędrowiec”. Dzięki tej znajomości na łamach tego pisma opublikował kilka nowel i opowiadań oraz „Placówkę” – powieść, w której odnaleźć można wpływy naturalizmu ukazała się na siedem lat przed nagrodzonymi Noblem „Chłopami” Władysława Stanisława Reymonta.

Tablica upamiętniająca miejsce, w którym mieszkał bohater „Lalki”, Ignacy Rzecki, Krakowskie Przedmieście 7, Warszawa, fot. zupelnieinnaopowiesc.com

I właśnie w tej powieści Prus, jako pierwszy, przedstawił prostego wieśniaka niejako „od wewnątrz”, uczynił go bohaterem, podmiotem, a nie przedmiotem opisu. Scharakteryzował go dogłębnie, ale z sympatią i zrozumieniem dla jego sposobu myślenia i motywów postępowania. Wydaje się, że udało się autorowi uchwycić w powieści ten uchwytny element mentalności polskiego chłopa, który z jednej strony czynił go przez pokolenia odpornym na niewolnictwo pańszczyźniane, a z drugiej ukształtował moralność polskiej wsi, wciąż dającą się zobaczyć w niemal niezmienionej postaci i dziś. Potem utwór ten, dość jednak niesłusznie, stał się stereotypowym przykładem walki z germanizacją.

„Chybiona powieść” w odcinkach  

Większość opowiadań Prusa, nowel, a później i powieści, była po raz pierwszy publikowana na łamach gazet, z którymi współpracował. „Lalka” publikowana była najpierw w odcinkach w latach 1887–1889 w dzienniku „Kurier Codzienny”, podobnie jak poruszające sprawy feminizmu „Emancypantki” ukazujące się w latach 1890-1893. „Faraon”, jedyna powieść historyczna w dorobku Bolesława Prusa, najpierw publikowana była w odcinkach w „Tygodniku Ilustrowanym” od października 1895 roku. Na nieszczęście powieść ta ukazała się w tym samym czasie co „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza, co sprawiło, że nie została zauważona tak, jak na to zasługiwała. Zupełnie niesłusznie, bo jest narracją pełniejszą i znacznie głębszą od historii Ligii i Winicjusza. Z kolei poruszająca kwestie społeczne „Anielka” po raz pierwszy ukazała się w odcinkach w „Kurierze Warszawskim” (od połowy kwietnia do lipca 1880 roku) pod tytułem „Chybiona powieść”.

Prus nie był tu wyjątkiem, w jego czasach publikowanie powieści w gazetach było zwyczajną praktyką. Na przykład „Trylogia” Henryka Sienkiewicza była publikowana na łamach warszawskiego „Słowa” w latach 1883 – 1887. Tak samo publikowali Stanisław Władysław Reymont „Chłopi” – w Tygodniku Ilustrowanym” czy Stefan Żeromski. Ale był to też trend ogólnoświatowy. W ten sam sposób światło dzienne ujrzało wiele utworów Aleksandra Dumasa, Wiktora Hugo czy Honoriusza Balzaca.

Przepowiednia o Polsce w Europie

Jako felietonista prasowy Prus komentował dokonania współczesnych mu uczonych, w tym Johna Stuarta Milla, Karola Darwina, czy Herberta Spencera, w których zachęcał Polaków do studiowania nauki i techniki oraz do rozwoju przemysłu i handlu, a także do tworzenia instytucji charytatywnych. Ale recenzował też literaturę innych pisarzy tego okresu. W 1909 r. omawiał więc książkę wspomnianego H. G. Wellsa z 1901 r. „Przewidywania”, w tym przepowiednię Wellsa, że ​​do 2000 r., po klęsce niemieckiego imperializmu „na lądzie i na morzu”, powstanie unia europejska sięgająca na wschód, do Słowian zachodnich — Polaków, Czechów i Słowaków. Wizja ta stała się zresztą faktem z raptem czteroletnim zaledwie poślizgiem, gdy w 2004 r. 10 państw, w tym Polska i nasi południowi sąsiedzi, przystąpiło do ​​Unii Europejskiej.

Ślady zainteresowania Prusa artykułowanymi w owym czasie poglądami społeczno-gospodarczymi oraz nowymi doktrynami i teoriami naukowymi wyraźnie widoczne są w jego utworach, zwłaszcza w „Lalce”, w której teoria Darwina jest przedmiotem dyskursu, tak samo jak poglądy na temat ras, a modele gospodarcze dyskutowane są wprost przez zaludniające karty powieści postaci lub ukazane poprzez czyny bohaterów.

Potomek?

Zanim jednak Bolesław Prus stał się uznanym autorem felietonów i poczytnym prozaikiem, musiał sam się utrzymać, więc na studia zarabiał jako guwerner i korepetytor, a potem imał się przeróżnych zajęć nim na pełen etat zajął się pisaniem. Był więc fotografem, ulicznym mówcą, a nawet ślusarzem w fabryce Lilpopa i Raua. W pewnym okresie życia Głowackiego kariera stałego felietonisty walczyła o palmę pierwszeństwa ze stabilnym etatem kasjera bankowego. Na szczęście dla literatury wygrała ta pierwsza, która też pozwoliła mu na ożenek z Oktawią Trembińską. Para ta jednak nigdy nie doczekała się własnego potomstwa, natomiast ich przybrany syn Emil, syna szwagra Prusa Michała Trembińskiego w wieku 18 lat popełnił samobójstwo z powodu nieszczęśliwej miłości.

Choć możliwe, że jednak 59-letni Prus został ojcem. Prawdopodobnie miał syna z Aliną Sacewicz, wdową po doktorze Kazimierzu Sacewiczu, społecznie zaangażowanym lekarzu, którego Prus znał z Nałęczowa, do którego corocznie przyjeżdżał, a który mógł być pierwowzorem dla Doktora Judyma Stefana Żeromskiego z powieści „Ludzie bezdomni” – postaci przypominającej przy tym doktora Stockmana ze sztuki Henrika Ibsena „Wróg ludu”. Żeromski i Prus znali się dobrze, starszy pisarz wspierał karierę młodszego. Prus był świadkiem na ślubie Żeromskiego, a obaj pisarze gościli w Nałęczowie na turnusach leczniczych. Na ojcostwo Prusa wskazywać może to, że interesował się małym Janem Sacewiczem, o czym świadczy obfita korespondencja z matką chłopca oraz to, że Jan Bogusz Sacewicz został jednym z głównych spadkobierców Prusa. Mężczyzna zmarł w obozie niemieckim po stłumieniu powstania warszawskiego w sierpniu – październiku 1944 r.

Czy Prus miał słuch absolutny?

Prus zmieniał styl i sposób narracji. Wykazał się słuchem absolutnym budując wizerunek psychologiczny postaci, ale też oddając wiarygodnie opisywane miejsca, używając w tym celu odpowiedniego do statusu społecznego bohaterów języka, często stylizowanego na wiejską lub miejską gwarę, albo poprzez retorykę i składnię języka sfer wyższych. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, jeśli chodzi o Warszawę lub mazowieckie wsie i miasteczka, które goszczą na kartach jego opowiadań i powieści, ale już Paryż z „Lalki” okazał się zgodny z tym jaki jej autor zobaczył na własne oczy dopiero w kilka lat później, podczas swojej jedynej podróży po Europie.

Bolesław Prus, Placówka

W opowiadaniach Prusa bohaterami są zazwyczaj ludzie ubodzy, wręcz zepchnięci na margines społeczny, często dzieci. Ale potrafił też stworzyć wiarygodne charakterystyki postaci arystokratów lub nawet „Wielkiego Pałacu” sprzed kilku tysiącleci. Umiejętność konstruowania ich przeżyć i sposobu odbierania świata ilustruje choćby „Katarynka”, opowiadanie skonstruowane na bazie doznań świata ociemniałej dziewczynki i skonfrontowanej z tym postawy i przemiany majętnego adwokata, czy namacalny wręcz lęk Jasia przed pseudoopiekunami w „Sierocej doli”. Jest też „Antek” opowieść o wiejskim dziecku, którego poziom intelektualny i niezaspokojony głód wiedzy wypychają z rodzinnej wsi w szeroki świat. W postaci tej niewątpliwie można też dostrzec rys samego autora, który dążąc do spełnienia wyruszył ze wsi do miasta. Jest to też wspólna i Prusowi i Marii Skłodowskiej-Curie myśl dotycząca żalu po zostawieniu odłogiem, tam gdzie leżą, nieoszlifowanych diamentów – straconych talentów, zdolnych ludzi, którzy nie mieli szansy na edukację i rozwój.

Myśl ta w noweli wyraża się w kończących ją zdaniach: „Może spotkacie kiedyś wiejskiego chłopca, który szuka zarobku i takiej nauki, jakiej między swoimi nie mógł znaleźć (…) Wówczas podajcie rękę pomocy temu dziecku. Będzie to nasz mały brat Antek, któremu w rodzimej wsi stało się już za ciasno, więc wyszedł w świat oddając się w opiekę Bogu i dobrym ludziom”.

Za co siostra Marii Skłodowskiej-Curie zbeształa Josepha Conrada?

Prywatne życie pisarza i jego krytyczny stosunek do niektórych grup społecznych oraz prądów obecnych w przestrzeni publicznej znajdują swoje odbicie na kartach książek i w felietonach. Widać to w „Emancypantkach”, gdzie Prus zajął zdecydowanie konserwatywne stanowisko i w „Lalce”, gdzie Wokulski, Rzecki oraz pomniejsi bohaterowie drugiego planu kontestują poglądy socjalistów, choć nie tyle potrzebę poprawy warunków socjalnych, bo akurat z tym się Prus zgadzał, a czego aprobatę znajdujemy w jego utworach, co tendencje do zmian rewolucyjnych. Natomiast sportretowani na kartach powieści studenci mieszkający na ostatnim piętrze kamienicy Łęckich, choć ukazani z dużą pobłażliwością, bardziej niż edukacją zajmują się w irytujący sposób uprzykrzaniem życia baronowej Krzeszowskiej.

Ten portret braci studenckiej może mieć związek z incydentem, który wydarzył się w 1878 roku na Uniwersytecie Warszawskim. Otóż Prus skrytykował w swoim felietonie awanturnicze zachowanie niektórych studentów tej uczelni na wykładzie o poecie Wincentym Polu. Studenci zażądali od niego sprostowania, ale ten odmówił, mimo skierowanych pod jego adresem pogróżek. 26 marca 1878 r. kilku z nich otoczyło Prusa przed jego domem, do którego krótko wcześniej wrócił w towarzystwie dwóch kolegów pisarzy, a jeden ze studentów – Jan Sawicki – uderzył Prusa w twarz. Wezwano policję, ale Prus nie wniósł zarzutów. Za to próżniactwo stołecznych żaków napiętnował w „Lalce”, swoim opus magnum. To jednak nie był koniec tej historii, bowiem siedemnaście lat później, podczas wizyty w Paryżu w 1895 r. pamięć Prusa o tym incydencie była jeszcze tak bolesna, że odmówił (choć tu relacje są różne) spotkania z jednym ze swoich napastników, Kazimierzem Dłuskim i jego żoną Bronisławą Dłuską (siostrą Marii Skłodowskiej-Curie).

To jednak też jeszcze nie był koniec reperkusji związanych z tym zdarzeniem. 19 lat później, w 1914 roku, w pensjonacie Konstantynówka, w tym samym czasie co Joseph Conrad przebywali prócz Dłuskich również Józef Piłsudski i kompozytor Artur Rubinstein. Wszyscy wiedzieli, że Joseph Conrad był zafascynowany twórczością autora „Lalki”, o którym mówił „mój ukochany Prus”, a wręcz publicznie ogłosił go powieściopisarzem „lepszym niż Dickens ”. Tymczasem pamiętliwa Dłuska za afront, którego doznała niemal dwie dekady wcześniej, publicznie zbeształa anglojęzycznego pisarza w Zakopanem, rugając go za pisanie powieści i opowiadań po angielsku, a nie po polsku.

„Naród powinien pracować”

Należał Prus do grona pozytywistów, których wspólnym mianownikiem było podobne doświadczenie życiowe i status społeczny – pochodzili ze zdeklasowanej szlachty, wychowywali się najczęściej na prowincji, z trudem zdobywali wykształcenie, po okresie guwernerowania przybywali do Warszawy, aby zarabiać na życie pracą umysłową, najczęściej własnym piórem, a o których można powiedzieć, że stanowili pierwsze pokolenie inteligencji we współczesnym znaczeniu tego słowa. Łączyło ich także wspólne przeżycie pokoleniowe, kształtujące ich poglądy społeczne, którym była klęska powstania styczniowego, wskutek czego nastąpiły represje i konfiskaty majątków. Nie odrzucając tradycji romantycznej, w której się wychowali, negowali jednak mesjanistyczne implikacje, jakie za sobą takie przekonanie pociągnęło. Ta filozofia, wyrażała się w zdaniu „W każdym położeniu, czy jest ono wygodne, czy niewygodne, naród powinien pracować w kierunku praw swojego rozwoju, nic nie odkładając do lepszych czasów” – pisał Prus.

Nagroda Nobla?

Bolesław Prus prócz czterech powieści napisał też kilkadziesiąt opowiadań o długości od noweli do mikropowieści. Charakterystyczną ich cechą jest wnikliwa obserwacja codzienności i poczucie humoru, które Prus wyszlifował jako współpracownik magazynów humorystycznych. Obecna wyraźnie w jego twórczości przewaga tematów z życia codziennego jest zgodna z programem artystycznym polskiego pozytywizmu, który starał się ukazać sytuację zwykłych ludzi w ich zwykłych, codziennych zajęciach, a nie romantycznych, egzaltowanych i prometejskich bohaterów wcześniejszego pokolenia. Opowiadania Prusa, które spotkały się z wielkim uznaniem, wiele zawdzięczały literackim wpływom powieściopisarza Józefa Ignacego Kraszewskiego, ale też autorów anglojęzycznych, w tym Karola Dickensa i Marka Twaina. Na twórczość Prusa wpływ mieli również współcześni mu francuscy pisarze Victor Hugo, Gustave Flaubert, Alphonse Daudet i Emil Zola.

W 1902 r. redaktor „Kuriera Codziennego” w Warszawie wyraził opinię, że gdyby pisarstwo Prusa było dobrze znane za granicą, to należałoby mu się przyznać jedną z niedawno utworzonych Nagród Nobla. Niewątpliwie drogę do światowego uznania przerwała nagła śmierć pisarza. Aleksander Głowacki zmarł na atak serca w wieku 64 lat. Pisarz spoczywa na warszawskich Powązkach.

Przy opracowaniu tego biogramu korzystałem ze źródeł wymienionych w en.wikipedia.org oraz Culture.pl

___________________

Joseph Conrad said of him that he was „better than Dickes”, he was a visionary like Verne and Wells, a keen observer, gifted with absolute hearing for social problems. It was predicted that he would receive the Nobel Prize, which, however, he never did. 175 years ago, Bolesław Prus was born – writes Jakub Hinc.

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading