malarstwo recenzja

Dziennik narysowany | Weronika Naszarkowska-Multanowska, Zaraza. Notatnik malarki

W 111 obrazach i szkicach, opatrzonych komentarzami, Weronika Naszarkowska-Multanowska rysuje dla nas dziennik ostatnich miesięcy wymuszonego przez pandemię odosobnienia – kameralny, intymny, pełen humoru, zadumy, czasem zahaczający o groteskę, zawsze niezmiennie zachwycający kreską i kolorem – pisze o „Zarazie. Notatniku malarki” Przemysław Poznański.

Ta książka, to tak samo doskonały prezent na Mikołajki, jak i pokrzepiająca lektura na kolejne dni pandemii. Wydana jak album, z najwyższą edytorską starannością, zachwyca pomysłem na plastyczne opracowanie – każda ze stron to nie tylko kolejny z obrazów malarki na białym tle, opatrzony podpisem, ale także mała graficzna kompozycja, w której opis staje się jej integralną częścią, a same obrazy mogą zostać położone na innych, minionych lub przyszłych.

Bo opowieść zawarta w „Zarazie” jest zarówno doraźną relacją z pandemii, dziennikiem malarki – jak czytamy w podtytule – ale i filozoficznym zastanowieniem się nad porządkiem świata, nad przemijaniem, śmiercią, ale i powtarzalnością zjawisk, choćby pór roku. 

Całość zaczyna się niepozornie – sześcioma szkicami, szybkim komentarzem nad tak nagle nastałą zmianą porządku, wymuszoną przez szalejącą epidemię. „Z powodu wirusa liczba bodźców ograniczona” – czytamy na początku. I rzeczywiście – jedyne bodźce, jakie docierają do nas z tego szkicu to kilka czarnych kresek na nieskazitelnej bieli, przedstawiających autoportret malarki w pracowni, siedzącej przy biurku, ale nieskorej do działania: rozrzucone kredki, pędzel, farby i pusty karton i zamyślona twarz. Oczekiwanie.

Jest jeszcze kilka obserwacji z rzeczywistości: telekonferencja męża, konieczność zaniesienia obrazów na strych z powodu odwołanej wystawy, wieszanie prania jako nagła rozrywka w monotonii lockdownu. Z czasem jednak, gdy bohaterka/narratorka/autorka przypomina sobie, że „Malowanie to całożyciowa strategia PRZEŻYCIA”, pojawiają się pierwsze kolory – postać wciąż tkwi w otoczeniu czarno-białych szkiców, ale nie są już one dominujące. Codzienność bowiem, od tej chwili, choćby najbardziej powtarzalna i nurząca z powodu zamknięcia w ograniczonej przestrzeni domu i jego otoczenia, wyznaczanego przez stuletni sosnowy las, nabiera barw. Pozorna pustka staje się przestrzenią pełną ludzi i zwierząt.

To życie czasem uskrzydli, gdy chory pies podejmie jeszcze próbę zatrzymania w sobie iskry życia, czasem zadziwi, że „Przychodzi taki moment, że brak kontaktów przestaje DOSKWIERAĆ”, czasem zachwyci tym, że „każdy robi to, co LUBI”.

A czasem zasmuci i przerazi. Brakiem perspektywy sprzedania obrazów, zbyt jaskrawym słońcem wpadającym do pracowni, tym, że „Momentami KOLOR się nie pojawia”, albo że „BEZINTERESOWNA przyjemność dłubania w nosie została w pandemii ZAPRZEPASZCZONA”, wreszcie tym, że „Nie da się uciec od tematu chorej Duni” i koniecznością szukania pomocy u weterynarza, z nadzieją, choć i wbrew nadziei.  

Książka-album bywa obserwacją nowej rzeczywistości, gdy nagle za furtką hurtowo pojawiają się kurierzy z paczkami, ale bywa też komentarzem – do bliskiej codzienności i do tego, co daleko. Do tego, że „W pandemii warto pomyśleć o pogrzebie”, co w domyśle może być nawet zaproszeniem do rozmowy o apostazji. Do konieczności przypominania o szczepieniach, ale i komentarzem do sytuacji politycznej, do społecznych protestów, do tego, że „Gdzieś galopuje historia, u nas – dziki”, co opatrzone zostaje m.in. wizerunkiem Annuszki, która rozlała olej.

Cały tom Weroniki Naszarkowskiej-Multanowskiej – malarki, która ma na koncie wiele wystaw indywidulanych i zbiorowych, nie tylko w Polsce, ale i choćby w Anglii, Belgii, Francji, Japonii czy USA – to zatem poszukiwanie barw i rytmu wypowiedzi w świecie z jednej strony zatrzymanym – i w czasie i w kadrze, z drugiej zmieniającym się na naszych oczach. Tak w rytmie rozgrywającej się w tle Historii, jak i w rytmie zarazy, ale także w rytmie tych zmian, które są w naturalny sposób nieuniknione.

Weronika Naszarkowska-Multanowska, Zaraza. Notatnik malarki
Nisza, Warszawa 26 listopada 2021
ISBN: 9788366599314

In 111 paintings and sketches, with comments, Weronika Naszarkowska-Multanowska draws for us a diary of the last months of the pandemic-forced isolation – intimate, intimate, full of humor, reverie, sometimes touching on the grotesque, always invariably delightful with lines and colors – about „Zaraza. Notatnik malarki” (Pestilence. The painter’s notebook) writes Przemysław Poznański.

2 komentarze

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d bloggers like this: