W centrum tego thrillera stoi rodzina. Widziana jednak w krzywym zwierciadle jątrzących ją wzajemnych uprzedzeń i nienawiści lub w zwierciadle wykrzywionego umysłu – o „Wilkołaku” Wojciecha Chmielarza pisze Przemysław Poznański.

Nie każdą tajemnicę da się zabrać do grobu. Niektóre powrócą dosłownie wykopane, inne odezwą się jako dziedzictwo, jako spadek. Tak dzieje się w „Wilkołaku” – thrillerze o nieco Tarantinowskim klimacie, niestroniącym od przemocy, pełnym sytuacyjnego absurdu i niespodziewanych zwrotów akcji. Thrillerze pełnym bohaterów owładniętych nie zawsze racjonalną idée fixe, za to zawsze wystarczająco zdesperowanymi, by dążyć do zamierzony cel. Choćby po trupach.
Tak jest z Dawidem Wolskim, głównym bohaterem powieści i całego „cyklu gliwickiego”, czyli wcześniejszych „Wampira” i „Zombie”. Tenże Wolski podczas pogrzebu swojego ojca dostrzega w oddali kogoś, kto powinien od dawna nie żyć – Igę. Dawną miłość, której śmierć została jednak oficjalnie potwierdzona, a ciało pochowane. Logika podpowiada, że ujrzana postać mogła być złudzeniem, lub tylko kimś podobnym do Igi, tym bardziej, że pojawia się tylko na chwilę. Ale bohater Chmielarza ma to do siebie, że kieruje się własną logiką, a także własnym poczuciem tego, co dozwolone, by szukać prawdy. Rusza więc z prywatnym śledztwem, w które wciąga zresztą przyjaciela – prokuratora Adama Górnika. Tak oto rozpocznie się prawdziwa jazda bez trzymanki, podczas której cel uświęcać będzie wszelkie środki.
Przeczytaj także:
Chmielarz wrzuca jednak ten wątek w kłębowisko wielu innych, pozornie niezależnych, które oglądane jako całość, dają nam jednak opowieść o dekonstrukcji relacji między osobami niegdyś sobie bliskimi, głównie relacji rodzinnych, zżeranych nienawiścią, a w najlepszym razie obojętnością, o rozpadzie więzów wynikającym czy to ze śmierci, czy chęci rozstania. A także o pozornym trwaniu więzów w przekazywanych w spadku wzorcach. Wzorcach jednak bez wątpienia toksycznych.
Jeśli więc oglądamy relacje Dawida z jego siostrą, której rola ogranicza się do bycia adwokatem informującym brata o otrzymanym po ojcu spadku, jeśli widzimy emocjonalny chaos wdzierający się w życie Kasi, studentki architektury, która musi dzielić mieszkanie z matką i siostrą oraz (a może przede wszystkim) jej dziećmi, gdy czujemy czystą nienawiść w małżeństwie Baliczków, to mniej dziwimy się determinacji Wolskiego. Jeśli bohater Chmielarza na co dzień widzi i odczuwa brak empatii w rodzinnych relacjach, to nic więc dziwnego, że jego celem okazuje się w gruncie rzeczy chęć odwrócenia przynajmniej w jednym przypadku tego, co wydawało się nieodwracalne, a więc ponownego połączenia tych więzów z bliską mu osobą, które – jak się zdawało – zostały bezpowrotnie zerwane.
Przeczytaj także
Inna sprawa czy taki cel jest osiągalny. Tym bardziej, że autor „Wilkołaka” pokazuje tu też – jako kontrę – „rodzinę”, której definicja została odbita w zwierciadle wykrzywionego umysłu. Ta rodzina – w przeciwieństwie do pozostałych – trwa z chęci bliskości, źle jednak pojmowanej, bo po pierwsze jednostronnej, a po drugie używającej narzędzi przemocy, które przecież są zwykle w rodzinach przyczyną rozpadu.
Tym samym „Wilkołak”, choć pozostaje powieścią sensacyjną, stawiającą na wartką akcję, pędząca nawet często na łeb na szyję, w gruncie rzeczy bliski jest w swym przesłaniu innej powieści autora, czyli „Wyrwie” – opowieści w nastroju, konstrukcji i intrydze zupełnie innej, a przecież poruszającej się w podobnym spectrum wrażliwości na zło jakie wyrasta wszędzie tam, gdzie w rodzinne relacje wkrada się nieuczciwość, nienawiść, obojętność.
Wojciech Chmielarz, Wilkołak
Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 19 maja 2021