recenzja reportaż

Zatarty ślad | Mark Bowden, Ostatni trop

Lloyd Welch zmyślał, kłamał i kluczył, zmieniał wersje wydarzeń i zwodził śledczych. A mimo to w końcu prowadzący dochodzenie w sprawie zaginięcia sióstr Lyon postawili mu zarzuty. Jak  do tego doszło, opisał Mark Bowden, a jego „Ostatni trop” to zapis tytanicznej pracy śledczych ujętej w ramy reportażu – pisze Jakub Hinc.

Historia zaginięcia sióstr Lyon jest powszechnie znana, każdy może sięgnąć po związaną z nią artykuły prasowe, akta ze śledztwa i akt oskarżenia, niczego tu więcej ujawnić nie można, ponad to co o samej sprawie wiadomo od lat. Jednak „Ostatni trop” Marka Bowdena to hołd złożony tytanicznej pracy policyjnych detektywów, którzy wydobyli ją z okruchów prawdy skrytych w morzu kłamstw, jakimi policjantów raczył Lloyd Welch.

Mark Bowden ze sprawą zaginięcia dwóch dziewczynek Kate i Sheili Lyon po raz pierwszy zetknął się, gdy jako młody reporter „Baltimore News-American”. Zakrojone na szeroką skalę policyjne działania relacjonowane były przez media lokalne, a nawet krajowe, bo owiane tajemnicą zniknięcie dwóch dziewczynek mieszkających w Kensington, z których jedna w chwili porwania miała niemal trzynaście, a druga prawie dziesięć lat, wydarzyło się tuż za rogatkami Waszyngtonu.

Pewne było tylko to, że w kwietniu 1975 r., tuż przed świętami Wielkanocnymi, córki Mary i Johna Lyonów wybrały się same do położonego kilka przecznic od ich domu centrum handlowego Wheaton Plaza i tam wszelki słuch po nich zaginął. Przynajmniej tak wszyscy sądzili.

Wyznaczona została nagroda dla osoby, która wskaże miejsce pobytu dziewczynek, więc w policyjnym śledztwie pojawił się niejeden mylny trop, który skierował śledztwo w ślepy zaułek. Pojawił się też ślad, który wówczas, w połowie lat siedemdziesiątych został zignorowany. Chodzi o zeznania pewnego dziewiętnastolatka,  które utonęło w morzu mu podobnych i pewnie nigdy by nie wypłynęły z powrotem na światło dzienne, gdyby nie szramy jakie na zeznającym pozostawiły cztery dekady, które upłynęły od tragicznych wydarzeń w Wheaton. To dzięki nim śledczy postanowili ponownie przyjrzeć się temu, co ów chłopak, Lloyd Welch, lata wcześniej zeznał.

Przeczytaj także:

Gdyby jednak nie zespół policyjnych detektywów, nigdy byśmy nie poznali choćby części prawdy o tym, co stało się z dziewczynkami. To zasługa Chrisa Homrocka, którego początki służby naznaczyła sprawa sióstr Lyon, to niezrównany w „otwieraniu sumień” przestępców Dave Davis, to Katie Leggett oraz grający rolę „złego gliny” Mark Janney,

W doskonałym, trzymającym w napięciu reportażu, na podstawie akt śledztwa i rozmów ze śledczymi oraz z samym Lloydem Welchem, Bowden, godzina po godzinie, dzień po dniu i tydzień po tygodniu odtworzył przebieg uprowadzenia i dalsze losy obu sióstr Lyon. I choć ta historia zdaje się wciąż kryć znacznie więcej niż udało się ujawnić, to przynajmniej jeden wątek, dotyczący poszukiwania dziewczynek, wydaje się być zamknięty.

Detektywom, co podkreśla wielokrotnie Bowden, dojście do prawdy utrudniał właśnie Lloyd Welch. Po raz pierwszy gdy złożył fałszywe zeznania w roku 1975 i później, gdy wznowiono śledztwo.  Na kartach „Ostatniego tropu” jesteśmy świadkami uników, półprawd i konfabulacji jakimi w 2013 roku, przy ponownym przesłuchaniu, raczył śledczych z Marylandu prawie sześćdziesięcioletni Welch. Mataczył, zwodził, insynuował, rzucał fałszywe oskarżenia i zwyczajnie kłamał o swojej roli w tym, co spotkało Sheilę i Kate od kiedy zobaczył je w centrum handlowym.

Przeczytaj także:

Ale śledczy również trafili na złożoną z sieci półprawd i zmowy milczenia barykadę zbudowaną przez pozostałych członków klanu Welchów. Wyrywając cegiełkę po cegiełce z muru zmowy, jakim się otoczyli, śledczym udało się naszkicować obraz zdegenerowanej moralnie dysfunkcyjnej rodziny, w której przemoc fizyczna i kazirodztwo zda się definiować każde zachowanie, wypływać z przeszłości i kreować przyszłość jej członków.

Dzięki Bowdenowi możemy przyjrzeć się temu, jak katorżniczą drogę musieli przejść prowadzący swoje dochodzenie policjanci, by ostatecznie postawić Lloyda przed sądem w roku 2017. Nie dostajemy jednak pełnej odpowiedzi na pytanie kto za tym wszystkim stał. Akt oskarżenia ograniczył się tylko do jednej osoby, choć sam Welch wskazywał na innych, którzy mu w popełnieniu tej zbrodni pomogli. Może gdyby wciąż nie mącił, nie mylił tropów i cynicznie nie wprowadzał w błąd, na ławie oskarżonych zasiadłoby więcej osób zaangażowanych w uprowadzenie, przetrzymywanie, morderstwo i usunięcie zwłok sióstr Lyon.

Reportaż Bowdena daje nam jednak wgląd w psychikę mordercy, pozwala na umiejscowienie go poza granicami dobra i zła. Dla takiego okrucieństwa ta ludzka miara jest niemożliwa do zastosowania. Bo Lloyd Welch nie był tylko skrzywdzonym, wykorzystywanym seksualnie dzieciakiem, pragnącym uwagi nastolatkiem, który z krętactwa i naginania prawdy uczynił sposób na życie, ale też cwanym bandytą, sprytnie zacierającym ślady i patologicznym kłamcą naginającym dla swoich potrzeb rzeczywistość. Pozostającym poza ludzką miarą uosobieniem czystego zła, które jest immanentnym składnikiem jego natury.

Przeczytaj także:

Po lekturze „Ostatniego tropu” możemy założyć, że wiemy jak doszło do porwania. A choć nie postawiono nikomu innemu zarzutów, możemy też zakreślić krąg podejrzanych. Nie dostajemy jednak odpowiedzi na pytanie „dlaczego”? W ślad za policyjnymi detektywami możemy tylko snuć, bardziej lub mniej uprawdopodobnione przypuszczenia, co było prawdziwą przyczyną uprowadzenia sióstr Lyon. Bo ani policjanci, ani nawet sam autor reportażu, nie dostali od Welcha wiarygodnej odpowiedzi.

Bowden zwraca uwagę na to, że jest w tej sprawie zbyt wiele luk, zbyt wiele niejasności i zbyt wiele niedopowiedzeń, lecz dopóki Lloyd Welch nie zdecyduje się na szczere przedstawienie prawdy, to ten rozdział pozostanie otwarty, a ostatni ślad zatarty.  

Mark Bowden, Ostatni trop. Tajemnica zaginięcia sióstr Lyon (Last Stone. A Masterpiece of Criminal Interrogation)
Przełożył: Mariusz Gądek
Wydawnictwo Poznańskie, Poznań, 2021

%d bloggers like this: