„Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat” Briana Deera, to zapis śledztwa dziennikarskiego, które ujawniło skalę nieprawdopodobnego oszustwa Andrew Wakefielda i jego antyszczepionkowej krucjaty – pisze Jakub Hinc.

Tuż przed drugą turą, przesuniętych z uwagi na SARS CoV-2/COVID-19 wyborów na urząd prezydenta Polski, na antenie rządowej telewizji zdumieni widzowie usłyszeli i zobaczyli jak Andrzej Duda – jeden z pretendentów do najwyższego urzędu w kraju – na pytanie o szczepienie powiedział: „Absolutnie nie jestem zwolennikiem jakichkolwiek szczepień obowiązkowych. Powiem państwu otwarcie – ja osobiście nigdy się nie zaszczepiłem na grypę, bo uważam, że… nie”. Tym samym wyraźnie opowiedział się po jednej stronie sporu, który na nowo wybuchł dwie dekady wcześniej w odległym Londynie, a którego jeśli nie ojcem, to na pewno wskrzesicielem był Andrew Wakefield.
Duda nie był pierwszym politykiem otwarcie flirtującym z ruchem antyszczepionkowców, bo wcześniej puszczali do nich oko znacznie ważniejsi gracze. Poparcia u nich szukał choćby kończący właśnie swoją misję w Białym Domu (a w każdym razie pierwszą kadencję) Donald Trump, który zaprosił Wakefielda na bal w Waszyngtonie, z którego ten zamieścił w mediach społecznościowych streaming w pierwszą noc prezydentury Trumpa. To wywołało niezwykłe poruszenie w świecie medycyny. Jak to bowiem stało się możliwe, że odchodzący z zawodu w niesławie ekslekarz znalazł się na salonach u jednego z najważniejszych przywódców świata?
Reportaż zaczyna się właśnie od sceny, gdy Wakefield (dziś już 63-letni były lekarz, który został pozbawiony prawa wykonywania zawodu przez General Medical Cuncil) snuje się po salonach Białego Domu. Tak postanowił Brian Deer wprowadzić czytelników w klimat opowieści o człowieku, który wskrzesił demona antyszczepionkówców, nadał mu nowy kształt i tchnął w niego nowe siły. O człowieku, który zrazu wydawał się być objawieniem i nadzieją dla tysięcy zrozpaczonych rodziców dzieci chorych na autyzm, a który okazał się demiurgiem wodzącym na pokuszenie tych, którzy mu zaufali. O człowieku, o którym „New York Times” wzgardliwie napisał jako o „jednym z najbardziej napiętnowanych lekarzy swojego pokolenia”, magazyn „Time” wciągnął na listę „największych naukowych oszustów”, a „Daily News” określił „hańbą dla świata” pod nagłówkiem „Hipokrates by zwymiotował”.
”Wojna o szczepionki” to opowieść o człowieku, który w 1998 r. w świetle kamer w Atrium szpitala Royal Free w Hampstead w Londynie ogłaszał światu odkrycie przyczyn nieswoistego zapalenia jelita krętego wywołanego szczepionką skojarzoną MMR (odra, świnka i różyczka), które powiązane zostało z autyzmem. Gdyby odkrycie Wakefielda było prawdziwe mógłby stanąć w jednym rzędzie z Ludwikiem Pasteurem (szczepionka przeciw wściekliźnie – uznawana za pierwszą szczepionkę) czy Robertem Kochem (odkrycie prątków gruźlicy), albo wypinać pierś po Nagrodę Nobla z medycyny obok Barry’ego Jamesa Marshalla i Johna Robina Warrena (odkrywców bakterii Helicobacter pylori i jej roli w zapaleniu błony śluzowej żołądka i chorobie wrzodowej).
Co zatem poszło nie tak? Dwie dekady temu, dokładnie 28 lutego 1998 r., w jednym z najbardziej prestiżowych czasopism naukowych świata medycyny – „The Lancet” – Andrew Wakefield i 12 innych współautorów opublikowało artykuł, który stał się najpierw przyczynkiem do ich wejścia na Parnas świata medycznego, po to tylko, by chwilę później rozpocząć przyspieszający niczym kula śniegowa upadek „lekarza bez pacjentów” – jak napisał o nim Deer w swojej książce – i kłopoty jego współpracowników.
Chcąc znaleźć odpowiedź na tak postawione pytanie koniecznie należy sięgnąć po „Wojnę o szczepionki”. Reportaż ten jest de facto zapisem największego śledztwa dziennikarskiego w świecie medycznym w XX wieku i przykładem drobiazgowej dokumentalistyki, który ujawnił oszustwo w publikacji naukowej i ostatecznie doprowadził do wycofania z „Lancetu” artykułu będącego przykładem wszystkiego tego, co nierzetelne, pełnego przekłamań i jawnej manipulacji. Jest to zarazem relacja ze swoistej krucjaty, jaką Brian Deer wytoczył Andrew Wakefieldowi, kłamcy i oszustowi. Czytając „Wojnę o szczepionki” nie sposób nie odnieść wrażenia, że autor z uwagi na ograniczoną objętość publikacji – choć przecież książka i tak liczy niemal 450 stron – musiał zrezygnować z przedstawienia czytelnikom tych wszystkich faktów, dowodów i informacji, do których dotarł odzierając tezy Wakefielda z kolejnych warstw przeinaczeń i nieprawdy.
Swoje śledztwo Deer prowadził najpierw jako dziennikarz niezależny, publikujący na stronie internetowej briandeer.com, później zaś pod auspicjami „Sunday Timesa”, w którym opublikował pierwszy i następne artykuły demaskujące ekslekarza, aż zadał mu decydujący cios na łamach „BMJ” (wcześniej ukazującego się pod nazwą „British Medical Journal”), w którym ujawnił oszustwo Wakefielda na wręcz niespotykaną skalę finansową, ale co ważniejsze udowodnił mu zwykły szwindel i żonglerkę danymi medycznymi. To właśnie nieustępliwość Deera, jego dążenie do prawdy, krucjata „ostatniego sprawiedliwego”, który nie przeląkł się nacisków rosnącego w siłę lobby antyszczepionkowców, doprowadziła w końcu do udowodnienia autorom artykułu o 12 dzieciach dotkniętych autyzmem „wyrafinowanego oszustwa”, którego skutkiem była utrata przez Wakefielda prawa wykonywania zawodu lekarza ze względu na nieuczciwość i „bezduszne lekceważenie” cierpień dzieci – jak uzasadniała swoją decyzję Naczelna Rada Lekarska, zaś „Lancet” i jego redaktor naczelny musieli wycofać nierzetelny artykuł. Zamiast Nagrody Nobla wszyscy, którzy przyczynili się do tego oszustwa, okryli się niesławą. Tę bitwę Wakefield ostatecznie przegrał, ale przegrana jednej batalii w jego przypadku nie oznaczała totalnej klęski, co musi dziwić i zaskoczyło też Deera.
Jest to więc historia dość przewrotna, bo autor chyba największego przekrętu w badaniach naukowych w medycynie w XX wieku, okryty w Wielkiej Brytanii niesławą ekslekarz, niespodziewanie wypłynął w USA i z biegiem czasu stał się guru globalnych antyszczepionkowców i stanął na czele ich dżihadu.
Każda wojna rządzi się swoimi prawami. Okazało się, że nie inaczej było i w tym przypadku. Tej historii nie da się więc opowiedzieć bez tych, którzy byli „badani” przez zespół Wakefielda, którzy stali się wówczas, wydawało się konieczną ofiarą złożonymi na ołtarzu postępu medycznego, a faktycznie zostali pierwszymi męczennikami hipokryzji ekslekarza, rzuconymi jak mięso armatnie na pierwszą linię frontu walki kawałek tortu z biznesu szczepionkowego. Jest więc to też książka o ogromnym bólu rodziców dzieci dotkniętych autyzmem, którzy poszukując odpowiedzi na pytanie, co się stało z ich latoroślami, szukając przyczyn ich stanu chorobowego, obwiniając siebie samych lub szukając sprawców tych nieszczęść na zewnątrz, nierzadko ulegając przeróżnym teoriom spiskowym znaleźli człowieka, który „uwolnił” ich od wszelkiej winy, „oczyścił” ich sumienia i wskazał winnego ich cierpień. I jest też historia tych, którzy poddani zostali nieuzasadnionym eksperymentom medycznym.
Nie byłoby Wakefielda jakiego dziś znamy, a poszukiwanie prawdy nie natrafiałoby na grząski grunt wątpliwości, gdyby wielkie firmy farmaceutyczne nie zostały już wielokrotnie przyłapane na różnych nieprawidłowościach i niejeden lek oraz niejedna szczepionka musiały zostać wycofane. Gdyby dążąc do maksymalizacji zysku za wszelką cenę Big Pharma nie raz nie dała już powodu do zakwestionowania uczciwości badań medycznych i bezpieczeństwa leków, które wprowadzała do obrotu nie byłoby Wakefielda. Gdyby wątpliwości co do etyczności działań firm farmaceutycznych nie podsycały lęków, nie budziły nieufność do instytucji kontrolujących rynek leków, do państwa, które nie dość skutecznie chroni obywateli przed producentami szczepionek, nie byłoby antyszczepionkowej psychozy. Jednak Brian Deer w tym reportażu nie zajmował się przewinami koncernów lekowych lecz podjął walkę z innym mitem. Legendą Andrew Wakefielda, a w ten sposób porwał się poniekąd na obalenie mitu założycielskiego antyszczepionkowców. Jest to więc historia jednego oszustwa, jednego oszusta i jednego dziennikarza, który tego oszusta na oszustwie przyłapał. Historia krucjaty Briana Deera przeciw Andrew Wakefieldowi.
Prawdziwa wojna o szczepionki dziś obejmuje już niemal cały świat. I mocno spóźniona klęska Wakefielda przed brytyjskim sądem lekarskim niczego nie mogła już zmienić. Nawet teraz, jeszcze bardziej niż wówczas, gdy padła pierwsza salwa na łamach „Lancetu” fala przeciwników szczepień przybrała na sile. Nic więc dziwnego, że pojawia się w tej książce też wątek związany z naszym krajem. Dla polskich czytelników lektura tej książki może być znakomitą okazją do skonfrontowania własnych poglądów i wiedzy o działalności ekslekarza, powiązania szczepionki MMR z autyzmem i szczepionek jako takich, z faktami, które zebrał i przedstawił Deer. O Andrew Wakefieldzie w Polsce wiemy raczej niewiele, głównie to, co sam chce o sobie powiedzieć (przedstawiał się jako ofiara zmowy koncernów farmaceutycznych i establishmentu lekarskiego), albo jak w filmie „Vaxxed”, o którym stało się głośno za sprawą Roberta De Niro i jest to przekaz jednostronny, lansowany przez różne grupy rodzimych antyszczepionkowców ze wspomnianym w reportażu, wiodącym prym, Stowarzyszeniem Stop NOP (od: niepożądane odczyny poszczepienne). O tej grupie słyszymy od kilku lat, gdy wybucha medialno-sądowo-medyczna afera o nieszczepione dziecko, albo ich przedstawiciele pojawiają się u boku polityków, zwłaszcza opcji rządzącej. Niedawno na zaproszenie tej organizacji, w czerwcu 2019 r. Wakefield był w Polsce i przemawiał na marszu do swoich zwolenników. Dlatego tym bardziej ciekawi mnie jaki odzew wywoła ta książka w Polsce, bo postać Andrew Wakefielda i jego działalność nigdy wcześniej nie była przedstawiona naszej opinii publicznej z tej strony, jak to uczynił w swojej książce Brian Deer.
Brian Deer, Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat (The Doctor Who Fooled the World: Science, Deception, and the War on Vaccines)
Przekład: Katarzyna Bażyńska-Chojnacka, Piotr Chojnacki
Wydawnictwo Poznańskie 2020
