Książka„Factfulness” Hansa Roslinga wywraca „znany” świat do góry nogami. Dosłownie. I chociaż nie tworzy nowej rzeczywistości, nie opiera się na fantastycznych teoriach naukowych i paradoksalnie czerpie ze znanych nam danych, to świat, który dostrzeżemy po tej lekturze, już nie będzie taki sam.

Świat przedstawiony przez Roslinga na kartach „Factfulness” nie epatuje zbrodnią i przemocą, nie sięga do zakamarków, w których mroku skrywa się występek, nie jest też próbą wywołania współczucia lub wołaniem aktywistów oczekujących pilnego zaangażowania w ich akcję. Tak naprawdę jest to nasz świat, dokładnie taki, jaki jest i jakim go widzimy na co dzień, a właściwie jakim go widzieć powinniśmy.
Jest to opowieść o tym, jak mając na wyciągnięcie ręki, kliknięcie myszką, puknięcie w smartfona, do dyspozycji całą współczesną wiedzę, wyciągamy wciąż błędne wnioski. Codziennie w mediach ogólnodostępnych, na portalach społecznościowych i w prywatnych rozmowach dowiadujemy się o niepokojących zjawiskach, tragicznych wydarzeniach i katastrofach. Przekaz taki kształtuje nasz sposób postrzegania rzeczywistości. Czy jednak rzeczywiście tak wygląda, jak nam się ją „maluje”?
Zanim Hans Rosling zabierze nas na wędrówkę po meandrach poznania, da nam do rozwiązania pewien test. Warto go wypełnić, bo wyniki mogą okazać się tak jak i dla mnie zaskakujące. Oczywiście postąpiłem zgodnie z poleceniem autora i przekonałem się, że właściwie popełniłem te same błędy, co zdecydowana większość respondentów. I szczerze powiedziawszy nawet przyjąłem tę ułomność wyniku z pewną satysfakcją. Udzieliłem więcej błędnych odpowiedzi, niż gdybym wybierał je losowo – lub jak chce Rosling – niż szympans. Oznacza to, że zanim poznałem zasady factfulness nie różniłem się zbytnio od przeciętnego, raczej dobrze wykształconego Europejczyka, początków XXI w. Czy jest to jednak powód do samozadowolenia? Zdecydowanie nie, ale przynajmniej teraz mam świadomość własnych błędów i wiem, że prawidłowych odpowiedzi powinno się szukać w danych statystycznych. A to już było zdecydowanie warte utarcia mi nosa przez autora na początku tej lektury.
Najpopularniejsze dziś kryminały tworzą Skandynawowie z Henningiem Mankelem, Camillą Läckberg, Jørnem Lierem Horstem czy Jo Nesbø. Furorę zrobiła też zaangażowana społecznie trylogia Stiega Larssona. Z ich książek wyłania się obraz zepsucia: kwitnie zbrodnia, władze są zdeprawowane, politycy są skorumpowani, a brutalni przestępcy tylko dopełniają to tło. Tymczasem prawda jest zgoła inna, o czym mówią też sami autorzy tych bestsellerów w czasie spotkań z czytelnikami. Kraje skandynawskie nie dość, że są najbezpieczniejszymi pod względem popełnianych przestępstw, to jeszcze mają jeden z najwyższych współczynników bezpieczeństwa socjalnego i zdrowotnego na świecie. Jednak ani nasze wyobrażenia oparte na przekazach medialnych, ani wynikające z lektury książek, ani nawet zbudowane na informacjach pozyskanych od znajomych, „którzy byli w Szwecji lub Norwegii”, nie powinny kształtować wiedzy o tym jak się tam żyje naprawdę. Dotyczy to nie tylko krajów skandynawskich, ale po prostu całego świata.
Autor„Factfulness” (zmarł w 2017 r.) był uznanym specjalistą, profesorem zdrowia publicznego, znanym lekarzem działającym charytatywnie w Afryce, naukowcem, konsultantem WHO i ONZ, wykładowcą mającym odczyty dla najbardziej prestiżowych gremiów polityki i biznesu i wreszcie dyrektorem fundacji Gapminder. Dlatego wyposaża nas w instrumenty pozwalające na szybkie zweryfikowanie naszych sądów i poglądów. Przede wszystkim te najlepiej konfrontować z danymi statystycznymi publikowanymi przez ośrodki statystyczne. Bo właśnie tam znajduje się wiedza najczystsza, wyprana z jakichkolwiek emocji i opierająca się wyłącznie na faktach. I właśnie ona może być podstawą do dokonywania dalszych ocen porównań.W książce zamieszczone zostały też zdjęcia i wykresy przedstawiające szereg danych. A te dla świata wyglądają znacznie lepiej niż moglibyśmy sądzić otrzymując codzienną porcję newsów o wypadkach, katastrofach naturalnych i wojnach. Ale nie jest jednak aż tak dobrze, jak moglibyśmy sądzić przyglądając się światu widzianemu przez okno w naszych domach. Bo ten obraz nie jest prawdziwy dla całego świata, tak samo jak wydaje się nieprawdziwy obraz binarnego podziału na kraje rozwinięte i rozwijające się. Przyznam, że początkowo fuknąłem na autora, bo cóż ten Rosling sobie wymyślił? Przecież Europa, czy raczej państwa tzw. Starej Europy i Europy Środkowej, a także kraje Ameryki Północnej i Australia, żyją na bardzo wysokim poziomie, gdy pozostałe dopiero aspirują do tego „klubu”. Uważna lektura każe jednak zrewidować nawet ten pogląd, a nie jest to jedyny stereotyp, z którym przyjdzie się zmierzyć czytelnikowi. Ale zapewniam – warto. Bo świat widziany takim jaki on jest,wcale nie wygląda aż tak źle, jak jest przedstawiany. Nie wygląda też tak dobrze, jak byśmy sobie tego życzyli. Po lekturze „Factfulness” świat zobaczymy po prostu po odfiltrowaniu wszelkich szumów i zakłóceń w jego postrzeganiu, takim jaki jest, a to zupełnie zmienia optykę. W każdym razie ja jestem wdzięczny Roslingowi, że postanowił się podzielić swoją wiedzą, wydając tę tak ważną i niezwykle pożyteczną książkę.
Na koniec osobne słowa uznania należą się tłumaczce, która przekładając te ważne i – nie ukrawajmy – trudne treści znakomicie oddała zamysł autora.
Hans Rosling, przy współpracy: Ola Rosling, Anna Rosling Rönlund, Factfulness
Tłumaczenie:Monika Popławska
Media Rodzina, Poznań 2018
