artykuł

Letnia apokalipsa | „Przekrój”, lato 2017

Kiedy zaglądam wreszcie na ostatnią stronę (a czytam ją zawsze jako ostatnią), już wiem: nic nas nie uchroni przed apokalipsą. Nie dajcie się nabrać słońcu na niebie i słońcu na okładce – wygniemy jak dinozaury, albo jak prof. Bączyński. Przez przypadek. Dlatego czym prędzej przeczytajcie najnowszy „Przekrój”. Może jeszcze zdążycie przed końcem świata. O ile będziecie mieli szczęście.

Dlaczego lato trwa tak krótko? – pyta „Przekrój” w letnim numerze. Winne jest nachylenie osi Ziemi względem płaszczyzny orbity i „wrodzona wszystkim ludziom trudność godzenia się z tym, na co nie mamy wpływu”. A wpływu nie mamy choćby na to, że zbliża się koniec świata. W zasadzie lektura najnowszego numeru kwartalnika nie pozostawia co do tego wątpliwości. Jedyna nadzieja w tym, że wyginiemy w dobrym towarzystwie: niepublikowanego wcześniej opowiadania F.S. Fitzgeralda, analizy twórczości Ursuli Le Guin, wywiadu ze Szczepanem Twardochem, opowieści Ziemowita Szczerka i Romaina Gary’ego.

Pogoda jak na razie nas nie rozpieszcza, ale upały niewątpliwie jeszcze przyjdą – wtedy „Przekrój”, którego data ważności sięga września, skutecznie nas ochłodzi, odgrodzi od pozornej beztroski, jaką niosą upały, będzie lepszy od parawanu i parasola, bo pokaże nam nas samych z właściwej perspektywy. Odsłoni tajemnicę śmierci dinozaurów, które mogłyby żyć do dziś, gdyby przeklęta asteroida raczyła uderzyć w Ziemię w innym terminie, i odpowie na pytanie czy zastąpią nas roboty. Pokaże nam też, że na nic ostrożność, bo koniec nadchodzi niespodziewanie, z zupełnie innej strony, niż myślimy. Zresztą koniec świata może dotyczyć dowolnego świata. Wystarcza niesporczaki. Jak się przed tym bronić? Tu najnowszy „Przekrój” ma dla nas na szczęście wiele rad. Choćby głodówka:  może wydłużyć życie. A co, jeśli to dzięki niej przetrwaliśmy te wszystkie przepowiadane końce świata – od roku 365 po 2012? Tylko czy tajemnicza planeta Nibiru, zmierzająca właśnie w kierunku Ziemi przejmie się  zbawienną dietą-cud?

Najnowszy „Przekrój” skutecznie odbiera nadzieję, by jednocześnie szukać źródeł szczęścia, które ją przywrócą. Choćby rozmowa Tomasza Stawiszyńskiego z izraelskim psychologiem i politologiem Carlo Strengerem, który mówi o historii jako nieprzewidywalnej i przypadkowej materii. Albo opowieść o książce „Sea Sick…”, która już dziesięć lat temu wieszczyła koniec Wielkiej Rafy. Albo – znacznie nam bliższe geograficznie i czasowo – historie ściętych drzew lub fotografie (na szczęście tylko fotografie) nuklearnych wybuchów. Po tej stronie umieściłbym też minidramat Stanisława Lema „Czy pan istnieje, Mr. Johns”, który w pozorne zabawnej formule zadaje pytanie o granice człowieczeństwa (blisko mu do „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach” Philipa K. Dicka), podobnie zresztą jak tekst o wirtualnym życiu po życiu – „Owe wspaniałe zaświaty”. Numer mówi nam też zresztą o innych końcach, małych, codziennych, odbywających się w skali jednostki, niekoniecznie oznaczających śmierć, ale przecież nie mniej definitywnych. W opowiadaniu F.S. Fitzgeralda „Perła i futro” (w tłumaczeniu Jacka Dehnela) zmierzyć się musimy z tą chwilą, gdy marzenia zderzają się z rzeczywistością, w „Wyspie poczciwych” Romaina Gary’ego – naiwność zderza się z cynizmem, choć przy bliższym poznaniu: cwaniactwo z cwaniactwem.

Po drugiej stronie mamy przepis na dietę-cud (co byśmy poczęli bez oregano!), ale i tekst Adama Aduszkiewicza o wzajemnym uzupełnianiu się starości i młodości, wyliczankę drobnych codziennych radości autorstwa Piotra Stankiewicza czy Bertranda Russela wywód o sztuce znajdowania szczęścia dzięki wyrwaniu się z więzienia egocentryzmu i subiektywizmu. Jest też pochwalny hymn Miłady Jędrysik dla zbawiennych skutków bałaganu i niezawodna Panna Angst (tekst Marcin Fabjański, ilustracje Alecos Papadatos), która zrobi wszystko, by uratować „Essais” Michela de Montaigne’a. Nadzieja może kryje się też w pozornie pesymistycznych słowach tekstu Tadeusza Unikiewicza: „…i na pewno będzie koniec świata, ale w następnym numerze ‘Przekroju’”.

A nie, przepraszam, to akurat przedruk z archiwalnego numeru.

 

Przeczytaj także: Przeczucie obcości | Mikołaj Grynberg, Rejwach

Przeczytaj także: Możliwość ciała | Liliana Hermetz. Costello. Przebudzenie

Przeczytaj także: Inni, więc gorsi | John Howard Griffin, Czarny jak ja

 

„Przekrój”, kwartalnik, nr 3/17

Przekrój Sp. z o. o. 2017

 

 

Liz Craft „Stara Panna” na wystawie „Syrena herbem twym zwodnicza” – Muzeum nad Wisłą (Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie)

fot. Przemysław Jakub Hinc

1 komentarz

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d