Zbigniew Nienacki opowiada nam w „Księdze Strachów” o lęku przed niewygodną prawdą i o tym, jak ów lęk stać się może pożywką dla politycznych czy szpiegowskich rozgrywek – pisze Przemysław Poznański.

Nie ma tu skarbu w tradycyjnym rozumieniu – może po raz pierwszy w całej serii, jeśli zgodnie z nowym kanonem „Samochodzików” wliczyć do niej też „Uroczysko”, „Skarb Atanaryka”, a nawet „Pozwolenie na przywóz lwa”. Nie ma złota i diamentów, nawet jeśli wspomina się tu o nich niejednokrotnie. Jest za to tajemniczy dokument. Pamiętnik wojennego zbrodniarza, schowany przezornie przed oczami niepowołanych osób. Gdyby został odnaleziony, z pewnością przetrąciłby świetnie zapowiadającą się karierę (zachodnio)niemieckiego polityka, Konrada von Haubitza. Nieodnaleziony (a najlepiej raz na zawsze zniszczony) uniemożliwi posadzenie mężczyzny na ławie oskarżonych.
Na razie jednak na tej ławie siedzą redaktorzy gazety, która zawierzyła relacji niejakiej Hildy, córki służącej Haubitzów i opublikowała jej informacje dotyczące przeszłości polityka, w tym jego udziału w likwidacji Żydów na Białorusi, masakrze polskich partyzantów i wywózce dzieci z Zamojszczyzny. Pozew polityka przeciw redakcji sprawia, że – trochę poniewczasie (co wydaje się mało prawdopodobne) – dziennikarze chcą znaleźć dowody opublikowanych twierdzeń. W tym celu wyruszają do Polski, na Ziemię Lubuską, gdzie przed wojną mieściły się dobra Haubitzów – to gdzieś tutaj (zgodnie z powtarzaną ustnie informacją) ojciec Konrada ukrył „najcenniejsze rzeczy”. Strzec ma ich rodowy herb, czyli szachownica.
O którą jednak szachownicę chodzi? Nie brakuje ich na budynkach Pojezierza Myśliborskiego – zarówno tych stawianych w średniowieczu, jak i przedwojennych. Z tą zagadką musi zmierzyć się Pan Samochodzik. „Pracownik muzeum” (w późniejszych wydaniach – ministerstwa) rusza na Ziemie Odzyskane za sprawą przygody, jaką przeżyli tam kilka dni wcześniej jego młodzi przyjaciele, znani z poprzednich części harcerze Wilhelm Tell, Sokole Oko i Wiewiórka. To ten ostatni zemdlał bowiem w ruinach starego obserwatorium i wszystko wskazuje na to, że stało się tak, bo… strzelano do niego z pistoletu gazowego. Pan Samochodzik, co oczywiste nie może tego tak zostawić, wyrusza więc na spotkanie z tajemnicą.
„Księga Strachów” (w wydaniu z lat 90. jest to tom 9. serii po tytułem „Pan Samochodzik i dziwne szachownice”) ma w sobie mniej wakacyjnego nastroju niż choćby „Pan Samochodzik i templariusze” (też chwilami mroczny, bo przecież bohater ociera się tam o śmierć). Bliżej jej do „Wyspy Złoczyńców”. Owszem – zawiązuje się tu Związek Tajemniczej Szachownicy z nieco groteskowym prezesem Kuryłłą na czele, ale na opowieści ciąży historyczne tło wojennych zbrodni, w tym zbrodni Holokaustu.
Przeczytaj także:
Cała fabuła „Księgi Strachów” osadzona jest wszak w ścisłym, historycznym kontekście, nieprzekładalnym fabularnie na nasze czasy (co jednak niepotrzebnie starano się robić w późniejszych wydaniach, gubiąc sens powieści) – jest prawdopodobnie rok 1963 (choć wspomina się tu o przygodach spisanych wiele lat później w „Tajemnicy tajemnic”), a zatem od zakończenia II wojny światowej minęło zaledwie osiemnaście lat. Konrad von Haubitz może być więc trochę po czterdziestce i to jego samego dotyczą zarzuty popełniania wojennych zbrodni, co podnosi stawkę znacznie wyżej niż gdyby chodziło o grzech jego ojca czy dziadka. Historycznie uwarunkowany jest też zresztą status głównego bohatera – Pan Samochodzik okazuje się tu być społecznym inspektorem Służby Drogowej ORMO, czyli paramilicyjnej, choć cywilnej, formacji, mającej prawo do wlepiania nieostrożnym kierowcom mandatów kredytowych.

Zdarzają się w powieści wtręty antyzachodnie (np. wzmianka o pistoletach gazowych, skonstruowanych na Zachodzie, gdzie „w przerażających rozmiarach szerzy się przestępczość”). Unika jednak autor nachalnej antyniemieckości. Owszem, bohaterowie obowiązkowo odwiedzą Cedynię, miejsce zwycięstwa księcia Mieszka I nad margrabią Hodonem i wspomniany zostanie marsz 1 Warszawskiej Dywizji Piechoty na Berlin, ale mniej lub bardziej ściśle wiązać się to będzie z clou intrygi. Nienacki przeciwstawi jednak „złym Niemcom” „dobrych Niemców”, a Hilda stanie się jego główną sojuszniczką, obok tajemniczej Zenobi – jeżdżącej na motocyklu i znającej sztuki walki. Zło będzie mieć zatem różne paszporty, podobnie zresztą jak dobro.
Po raz pierwszy sięgnie tu też pisarz po postać archetypiczną, popkulturową. W przyszłości przywoła na karty książek Fantomasa, Simona Templara, Kapitana Nemo, czy Winnetou. Tu zmierzyć mu się przyjdzie z kimś, kogo narrator zrówna wprost z Jamesem Bondem, postacią stworzoną przez Iana Fleminga. „Ech, z kim ten Bond nie walczył i kogóż nie zwyciężał!” – zakpi narrator, wprowadzając czytelników z lat 60. w arkana nieznanej im powieściowej serii z agentem 007. „Zlikwidował straszliwego Chińczyka zmieniającego tory amerykańskich rakiet kosmicznych [„Dr No” – red.], unicestwił szajkę, która chciała napromieniować i zniszczyć amerykańskie zapasy złota [„Goldfinger” – red.]. Bo – wyznać to trzeba – nieustraszony i niezwyciężony James Bond najczęściej unicestwiał niesamowite spiski, które zachodniemu światu rzekomo gotował świat socjalistyczny (…)” – stwierdzi z przekąsem Pan Samochodzik.
Przeczytaj także:
Ten sarkazm nie zmienia faktu, że bohater „Księgi Strachów” wplątany tu zostaje w sprawę ściśle związaną z rozgrywką wywiadów, właśnie w rodzaju tych, jakie przeżywa agent 007. Zmierzy się z prawdziwym szpiegiem, pozna osobę o kryptonimie Z-24, nauczy się nawet dżudo. To wszystko, a także wybór rodzaju artefaktu, jaki musi odnaleźć bohater, wrzuca powieść bardziej w podgatunek (młodzieżowego) thrillera niż powieści przygodowej. Podobnie zresztą jak prawdziwa stawka, o jaką toczy się tu gra, czyli rozprawienie się ze zbrodniarzem wojennym.
Nienacki stara się więc prowadzić fabułę trzeciego (w pierwotnym założeniu) tomu o „Panu Samochodziku” nieprzetartym dotąd torem, opowiadając nam w zasadzie o lęku przed niewygodną prawdą. Lęku, który może stać się pożywką dla politycznych czy szpiegowskich rozgrywek. Wojenny pamiętnik może pozbawić Haubitza szans na polityczną karierę, ale może też przecież – we właściwych rękach – stać się narzędziem szantażu, sposobem na zwerbowanie przez służby obcych mocarstw zachodnioniemieckiego polityka, głoszącego zresztą hasła rewizjonistyczne. Nic dziwnego, że nikt nie przebiera tu w środkach i do walki zaangażowani są najlepsi z najlepszych. W tym Pan Samochodzik.
Pan Samochodzik powróci w powieści „Niesamowity dwór”.
Zbigniew Nienacki, Księga strachów
I wydanie: Nasza Księgarnia, Warszawa 1967

Korzystałem z wydań:
Zbigniew Nienacki, Księga Strachów
Wydawnictwo Poznańskie 1976
Zbigniew Nienacki, Księga Strachów
Wydawnictwo Pojezierze, Olsztyn-Białystok, 1981
Zbigniew Nienacki, Księga Strachów
Nasza Księgarnia, Warszawa 1987
Zbigniew Nienacki, Księga Strachów
Wydawnictwo „Alfa”, Warszawa 1987
Zbigniew Nienacki, Księga Strachów
Wydawnictwo Pojezierze, Olsztyn 1989