Moja cała konstrukcja pisarska polega na tym, żeby szukać pól, na których jeszcze nie byłem. Gdy zaczynam pisać książkę i dochodzę do wniosku, że potrafię ją napisać, to taki pomysł nagle dla mnie blednie i go nie realizuję. A kiedy czuję, że nie dam rady napisać – bo narratorka jest kobietą, bo jest poetką – to wtedy dopiero mnie to wciąga. Wtedy jest to wyzwanie – mówi Wit Szostak, autor powieści „Szczelinami” (Powergraph). Rozmawia Przemysław Poznański.
OBEJRZYJ WYWIAD 👇
Wit Szostak przygląda się temu, co pomiędzy, co do tego stopnia intymne, że często niedostrzegalne. Temu, co nieraz umyka z chwilą, co wymyka się słowom. I jeśli może być uchwycone, to tylko w poezji – o „Szczelinami” pisze Przemysław Poznański.
Czytamy: „(…) (nauczyłam / się sięgać po wiersze / tylko w ostateczności / gdy wszelka inna / pomoc zawiedzie)”. I tak oto schowane wśród wierszy „Najostatniejszych” niezwykle osobiste wyznanie narratorki staje się kluczem do zrozumienia tej powieści, która i jest, i nie jest powieścią, tej antologii poezji, która antologią poezji wszak nie jest, tej fabuły, która przekracza wszelkie granice naszego dotychczasowego doświadczenia z tego rodzaju opowieścią. Wit Szostak decyduje się bowiem na krańcowo ryzykowny (i brawurowo udany) eksperyment – i to nie tylko formalny – by dać nam książkę, która bezkompromisowo scala fabułę i bohaterkę z językiem narracji.
Przeczytajcie nasza recenzję: