Ból, cierpienie, nawet zbrodnia. Ta opowieść o pracy w szpitalu psychiatrycznym pozwala nam zrozumieć złożoność, ale i kruchość ludzkiego umysłu. Tak umysłu pacjenta jak i lekarza – o „Szpitalu dla psychopatów” Stephena Seagera pisze Przemysław Poznański.

Kim jest Stephen Seager, a właściwie doktor Stephen Seger? To znany psychiatra, autor m.in. głośnej książki „Psychopaci”, w której opisał swoją pracę w kalifornijskim szpitalu psychiatrycznym Gorman State, powszechnie nazywanym Gomorą.
Tutaj – w „Szpitalu dla psychopatów” [przeczytaj fragment] poznajemy go jednak jako psychiatrę początkującego, odbywającego roczny staż w szpitalu dla umysłowo chorych w Los Angeles. Szpitalu, zwanym… Śmietnikiem, służącym mieszkańcom dzielnicy dla najuboższych. Getta, oddalonego o czterdzieści kilometrów od słynnego Beverly Hills, a jednak będącego światem możliwie najbardziej pozbawionym tamtego blichtru i bogactwa.
Seager zaprasza nas więc do miejsca, w którym ma prawo dojść do strzelaniny, do zabójstwa lekarza, miejsca, w którym macha się ręką, gdy z pokoju znika pacjent, a granica między chorymi a personelem potrafi się zatrzeć wręcz dosłownie. Miejsca, w którym chorzy ramię w ramię z lekarzami organizują punkt wyborczy, a potem strajk, by wynegocjować finansową pomoc.
To jednak przede wszystkim miejsce, gdzie spotkamy osoby wykluczone w dwójnasób – ze względu na chorobę, która jest przecież często przyczyną ostracyzmu, ale i ze względu na status materialny i społeczny. To perspektywa, która w pewien sposób czyni tę relację niepowtarzalną.
Podobnie jak szczerość jej autora. „Uświadomiłem sobie, że nie wiem nic o medycynie, ponieważ nic nie wiem o ludziach” – pisze Stephen Seager zaraz na początku książki. To wstrząsające wyznanie, jeśli uświadomimy sobie, że pada z ust kogoś, kto ma nieść pomoc tym chorym. Tym, którzy – być może nawet bardziej od innych pacjentów – wymagają przede wszystkim zrozumienia.
Przeczytaj także:
Jednak autor „Szpitala dla psychopatów” nie zamierza nikogo udawać. Woli dać nam prawdziwą opowieść o człowieku wrzuconym w sam środek świata, który z początku trudno mu pojąć. Świata pozornie uporządkowanego, o co dba nieco przerażająca – przynajmniej z początku – pielęgniarka Elaine Givens, a przecież nieprzewidywalnego, jak nieprzewidywalne są przypadki trafiających tu pacjentów.
Są wśród nich prawdziwi psychopaci, jak Ricky Myers, zabójca jedenastu osób i zdolny manipulator, który zdołał przekonać swojego psychiatrę do wypuszczenia go ze szpitala psychiatrycznego, po czym zamordował dwie kolejne osoby.
„Nie bez powodu tacy ludzie wzbudzają w innych dreszcze. (…) Traktuj ich dokładnie tak, jak potraktowałbyś nieznajomego psa w ciemnej uliczce. (…) Nigdy nie patrz im w oczy. Nigdy ich nie dotykaj, a przede wszystkim, kiedy coś mówią, słuchaj. Jeśli się boisz, powiedz im to. (…) I nigdy nie odwracaj się do nich plecami” – radzi Seagerowi doświadczony kolega.
Zdolną manipulatorką jest też Kesha Turner. Agresywna kobieta, cierpiąca na pograniczne zaburzenia osobowości, przy której chwila nieuwagi może skutkować poważnymi obrażeniami, z których krwawienie z rozbitego nosa wydaje się najłagodniejszym.
Przeczytaj także:
Ale Seager nie epatuje złem. Jego opowieści – w które oczywiście wkrada się i autoagresja, i brutalne morderstwa – skupiają się wszak głównie na ludziach i ich problemach. Na leczeniu, które nie byłoby możliwe bez poznania całokształtu zdarzeń, bez całego tego bagażu cierpienia, które albo stało u źródeł choroby, albo było jej skutkiem.
Strony książki zapełniają przypadki osób, wśród których znajdzie się mężczyzna czołgający się nago po autostradzie po zażyciu psychotropów, ofiara stresu pourazowego, hebefrenik, przekonany, że jest Klingonem mającym za zadanie zniszczenie statku Enterprise czy kobieta chora na psychozę maniakalno-depresyjną, przekonana, że jest żoną księcia Karola. Znajdzie się też osoba z ważnych przyczyn udająca chorobę, której przypadek zmusi Segera do podjęcia decyzji moralnie jednoznacznej, lecz wątpliwej z profesjonalnego punktu widzenia.
Porusza też relacja autora z Martinem Bragą, zdolnym studentem, który w pewnym momencie zaczął odpływać, izolować się, w końcu przyznawać, że słyszy głosy. Jego choroba – ewidentnie uwarunkowana genetycznie – w jednej chwili zniszczy życie i jemu, i jego rodzinie.
Usłyszymy też o Talicie Harper, dziewczynie od dziecka wykorzystywanej seksualnie. Z jednej strony obdarzonej niezwykłym hartem ducha, z drugiej niepotrafiącej ukryć przerażenia. Dziewczynie, które oczy – jak pisze Seger – w jednej chwili stają się „szerokie i zastygnięte jak u zająca oślepionego reflektorami twojego samochodu, zanim rozsmarujesz go na drodze”.
Przeczytaj także:
Najbardziej wzrusza jednak opowieść o przyjaźni Seagera z Minnie Osbourne – czarnoskórą kobietą, cierpiąca na alzheimera. To w tej opowieści widać najwyraźniej jak w relacje pacjent-lekarz wedrzeć może się zrozumienie, a nawet przyjaźń.
Bo choć w „Szpitalu dla psychopatów” Seager zaprasza nas do wysłuchania opowieści o kruchości ludzkiego umysłu, to pokaże w niej nie tylko o pacjentów, ale i lekarzy oraz pielęgniarki. Pokaże ciężkie choroby, ale i chwile zwątpienia, a nawet załamania u tych, którzy mają je leczyć, w tym przypadek lekarza przerażonego zaordynowaniem złej dawki leku czy lekarki niemogącej sobie poradzić z faktem, że była świadkiem zabójstwa pacjenta w gangsterskich porachunkach.
Dla Stephena Seagera pobyt w Śmietniku będzie więc nie tylko dwunastoma miesiącami naprawdę ciężkiej pracy, ale i czasem doświadczania ludzkich dramatów, a zarazem czasem poznawania samego siebie. Dzięki temu dostajemy książkę poruszającą, wzruszającą, prawdziwą.
Stephen Seager, Szpital dla psychopatów (Psychward)
Przełożyła Iwona Grabarek
Filia, Poznań, 5 maja 2021