książki

Przetrwamy, o ile… | David Attenborough, Życie na naszej planecie

Choć „Życie na naszej planecie” zaczyna się jak kronika nieuniknionej zagłady, w istocie okazuje się niosącą nadzieję receptą na ocalenie. Obwarowaną jednak licznymi: „o ile” – o książce Davida Attenborough pisze Przemysław Poznański. 

W roku 1937 było nas na Ziemi 2,3 mld, stężenie dwutlenku węgla w atmosferze wynosiło 280 ppm, a obszary dzikie zajmowały 66 proc. powierzchni planety. W roku 2020 liczba ludności wzrosła już do 7,8 mld, stężenie dwutlenku to już 415 ppm, a obszary dzikie skurczyły się do marnych 35 proc. Tylko zestawienie tych kilku liczb pokazuje jak szybko i bezwzględnie niszczymy planetę, a tak naprawdę jej bioróżnorodność, niezbędną do dalszego istnienia życia. Bo karczujemy lasy, bo wybijamy – bezpośrednio lub poprzez niszczenie ich środowiska – całe gatunki zwierząt, bo emitujemy do atmosfery coraz większe ilości dwutlenku węgla.

Jeśli nie powstrzymamy tych działań, spełnić może się ponura wizja przyszłości, którą przytacza w swojej książce Attenborough. Przenawożenie obniży plony, wzrośnie o cztery stopnie temperatura powietrza, czego nie będą już w stanie – jak działo się to dotychczas – wchłonąć przegrzewające się wciąż oceany, znikną ryby, które od dawna łowimy w nadmiarze, nie pozwalając im odbudować populacji, a wszystko to przełoży się na niespotykany dotąd kryzys humanitarny.  

Przyczyna jest prosta: zapominamy, że człowiek jest tylko jednym z wielu mieszkańców Ziemi. Uzurpujemy więc sobie prawo do zawłaszczania zasobów, które służyć powinny wszystkim.

Przeczytaj także:

To oczywiście argumenty znane od lat i od lat powtarzane przez obrońców środowiska. Notabene, pobrzmiewają one też choćby w wydanym niedawno „Czułym narratorze” Olgi Tokarczuk, gdzie noblistka grzechem pierworodnym ludzkości nazywa przyjęcie przez nas założenia, że jako ludzie jesteśmy czymś oderwanym od reszty świata, a nie jego częścią. A jednak, paradoksalnie, choć trudno oprzeć się przytaczanym argumentom, w tym konkretnym liczbom, wydaje się, że ich ciągłe powtarzanie nie przekłada się na konkretne działania. Bo albo mimo faktów nie wierzymy w globalne ocieplenie i wołanie na trwogę przez ekologów i naukowców traktujemy jako przesadzone, albo kierując się fatalizmem nie wierzymy, że cokolwiek może jeszcze zapobiec naszej zagładzie.

Dlaczego więc nagle zmienić miałaby to książka Davida Attenborough? Może dlatego, że dziennikarz był przez kilkadziesiąt lat naocznym świadkiem zachodzących w przyrodzie zmian, a to co widział zostało udokumentowane na filmowej taśmie. A może dlatego, że celem autora „Życia na naszej planecie” wcale nie jest straszenie nas nieuniknioną zagładą. Wprost przeciwnie: pochyla się on raczej nad ludzkością z troską, by łagodnym tonem tłumaczyć, że jeszcze nie wszystko stracone.

Owe kilka pierwszych rozdziałów, będących kroniką degradacji środowiska wpisaną w jego osobistą kronikę dziennikarskiego dokumentowania tak drastycznie zmieniającego się świata przyrody, okazują się więc tylko punktem wyjścia do opowieści o tym, że możliwe są działania, które mogą powstrzymać katastrofę, że wręcz wdrażane są już całkiem konkretne działania, nawet na szczeblach państwowych, które dają nadzieję. O ile – rzecz jasna – te sprawdzone jednostkowe inicjatywy przekute zostaną w ogólnoświatową regułę.

Przeczytaj także:

Islandia, Albania i Paragwaj całkowicie zrezygnowały z paliw kopalnych do produkcji elektryczności, władze meksykańskiego Cabo Pulmo zakazały połowów i w ciągu piętnastu lat odbudowały populację ryb, którym groziło całkowite wyginięcie, w Maroku wcześniej stawiającym głównie na ropę i gaz, ponad czterdzieści procent energii pochodzi dziś ze źródeł odnawialnych. Takie przykłady autor mnoży, pokazując nie tylko kierunki wyjścia z klimatycznego impasu, ale przede wszystkim pozytywne efekty podążania tą ścieżką.

Dlatego z książki już ponad dziewięćdziesięcioletniego popularyzatora wiedzy przyrodniczej i ekologii wyłania się umiarkowany optymizm – w to, że istnieją jeszcze ludzie, którzy rozumieją znaczenie bioróżnorodności dla funkcjonowania planety i potrafią dzięki tej wiedzy inspirować innych do działania w celu ratowania naszego globu przed rysującą się na horyzoncie katastrofą ekologiczną. Attenborough jest oczywiście jednym z takich ludzi.

David Attenborough, Życie na naszej planecie (A Life on Our Planet: My Witness Statement and a Vision fot the Future)
Przełożyła Paulina Surniak
Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2021

%d bloggers like this: