W „Szpiegu, który mnie kochał” James Bond nie ma łatwego zadania – musi uratować świat, ale przy okazji zniszczyć czyjeś marzenia, napędzane wizją lepszej przyszłości dla ludzkości. I do tego ściśle współpracować z radzieckimi służbami. Także przeciwko Zbigniewowi z Krakowa, o ksywce Jaws.

Chcemy podbijać kosmos, a nie znamy tego, co w głębinach – mówi antagonista agenta 007, Karl Stromberg (Curd Jürgens). Trudno się z nim nie zgodzić. W ogóle trudno go nie lubić. Bo nie jest przecież demoniczną postacią w rodzaju Blofelda, szantażującą ludzkość dla osobistych korzyści. Nie jest też jak gangster i morderca Scaramanga z „Człowieka ze złotym pistoletem” czy handlarz narkotyków Mr Big z „Żyj i pozwól umrzeć”. To raczej wizjoner, tyleż genialny, co niecierpliwy w realizacji swoich wizji. I nie przebierający w środkach, by osiągnąć swój cel, jakim jest zbudowanie podwodnego świata, który dla ludzkości niszczącej powierzchnię planety może być jedynym sposobem na przetrwanie.
Stromberg ma w sobie dość samozaparcia, by ten cel osiągnąć. Nie ma za to – i owszem – litości dla tych, którzy mogliby zagrozić jego planom, albo go zdradzili. Zatrudnia więc opryszka o ksywie Jaws (Szczęka, Buźka – w zależności od tłumaczenia, w tej roli Richard Kiel) – groteskowego, ale skutecznego (zresztą z pochodzenia Polaka, o czym w ciekawostkach poniżej). I wszystko potoczyłoby się po jego myśli, gdyby w paradę nie wszedł mu Bond. Inna sprawa, że agent 007 za bardzo nie ma wyboru, bo niespodziewanie znika brytyjski, a potem radziecki podwodny okręt atomowy, a to, że za porwaniami tych jednostek pływających stoi właśnie Stromberg, nie ulega ani przez moment niczyjej wątpliwości. Nikt tu nie rzuca więc – jak choćby w „Żyje się tylko dwa razy” – wzajemnych oskarżeń. Służby specjalne z obu stron Żelaznej Kurtyny szybko łączą siły, by wspólnie pokonać kogoś, kto zagraża porządkowi świata.
Ale jest w fabule i drugi watek, bardziej osobisty. Oto ścigany James Bond, w Alpach zabija radzieckiego agenta, który prywatnie jest kochankiem kremlowskiej agentki XXX (Barbara Bach) – tej samej, z którą w wyniku porozumienia ponad politycznymi podziałami przyjdzie współpracować agentowi 007. Bond nie ma zatem łatwo – zaraz po tym jak skoczy ze szczytu ze spadochronem z wizerunkiem Union Jack, jego dotychczasowe pojmowanie świata zostanie zachwiane. Także dlatego, że major Amasowa, czyli agentka XXX, to jedna z tych kobiecych postaci w filmowym uniwersum Bonda, które nie są tylko paradującym w bikini nierozgarniętym ozdobnikiem, lecz przeciwnikiem/sojusznikiem dorównującym mu wiedzą i wyszkoleniem.
Sam film – raczej przypadkiem, wbrew zamierzeniom twórców – niesie jednak smutne przesłanie. Bond zabija wizjonera (choć jednocześnie szaleńca owładniętego swoją wizją uratowania ludzkości), brytyjska flota zaś bezmyślnie niszczy jego unikatowe dzieło: supertankowiec Liparus i badawczą stację podwodną, Atlantydę, będącą punktem wyjścia do budowania podwodnej ostoi dla cywilizacji. O ile to pierwsze można zrozumieć – w końcu Stromberg także czyha na życie 007, popisując się przy okazji groteskowym pistoletem, z długą na kilka metrów lufą – o tyle to drugie zakrawa na czyste barbarzyństwo. Ale cóż – najważniejsze, że żyje Bond, który w razie czego ochroni nas od złego.
Nieszczęśliwa panna Michel, czyli jak film ma się do książki
A raczej – ja się nie ma. „Szpieg, który mnie kochał”, dziewiąta powieść Iana Fleminga, chronologicznie następująca po „Operacji Piorun”, nie ma absolutnie nic wspólnego z filmem, poza tytułem. Ale nic dziwnego – książka twórcy postaci agenta 007 w żaden sposób nie nadawała się do ekranizacji. A to dlatego, że:
- Bohaterka książki jest… panna Vivienne Michel, młoda dziewczyna która ma złe doświadczenia z mężczyznami – jej pierwszy chłopak rzucił ją zaraz po tym, jak zgodziła się na seks. Doszło do tego w kinie, co zauważył portier i wyrzucił ich z budynku. Chłopak zerwał z Vivienne, twierdząc, że stracił przez nią reputację.
- Bohaterka zostaje sekretarką pewnego biznesmena, a potem jego kochanką. Kiedy zachodzi w ciążę, pracodawca zmusza ją do aborcji, a potem do odejścia z firmy.
- Dziewczyna rozpoczyna pracę w motelu, ale pewnego dnia przyjeżdżają tam płatni mordercy, biją Vivienne i chcą ją zgwałcić. Ratuje ją… James Bond, który akurat przejeżdżał obok i złapał gumę. Jednym z morderców jest Sol „Horror” Horowitz, który stał się pierwowzorem filmowego Jawsa.
- Bond i Vivienne uciekają z motelu. Okazuje się, że mordercy zostali nasłani przez właściciela motelu, który uznał, że odszkodowanie za zniszczenia będzie lepszym interesem, niż prowadzenie noclegowni.
- Po nocy z Bondem Vivienne budzi się sama i znajduje przy łóżku liścik od 007, w którym ten tłumaczy, że jego zawód wyklucza związki. Vivienne zawsze już będzie jednak pamiętać, o „szpiegu, który ją kochał”.
Jaws, Zbigniew z Krakowa, czyli ciekawostki
- Union Jack na spadochronie Bonda miał się pierwotnie pojawić w filmie „W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości”, a na pomysł wpadł George Lazenby. Wtedy jednak pomysłu nie wykorzystano.
- Podczas realizacji scen w Egipcie, przez cały czas na planie obecny był przedstawiciel egipskiego rządu, który pilnował, żeby kraj nie został przedstawiony w filmie w niepochlebnym świetle. Z tego powodu, kiedy w jednej ze scen zapada się rusztowanie, a Bond żartuje z „egipskich budowniczych”, Roger Moore jedynie poruszał ustami, a kwestia została zdubbingowana później. Sama kwestia została bardzo dobrze odebrana potem przez egipską publiczność.
- Po premierze filmu popyt na białe samochody Lotus Esprit wzrósł do tego stopnia, że stworzono listę oczekujących klientów, a okres oczekiwania wynosił nawet trzy lata.
- Metalowe zęby Jawsa są wystawione w The Spy Museum w Waszyngtonie.
- A skoro o Jawsie mowa – w powieściowej adaptacji scenariusza pióra Christophera Wooda (współscenarzysty filmu) bohater otrzymuje przeszłość. Jego prawdziwe nazwisko to Zbigniew Krycsiwiki (Krzywicki?). Urodził się w Polsce i był owocem związku siłacza z wędrownego cyrku i dyrektorki Więzienia dla Kobiet w Krakowie. Zbigniew studiował w mieście Kraka, ale po ojcu był gburowaty i niechętny do współpracy, podatny na nagłe wybuchy gwałtownego usposobienia. Aresztowany przez bezpiekę za udział w „zamieszkach chlebowych” w 1972 roku, był bity przez milicję wydrążonymi stalowymi pałkami w grubej skórze. Uciekł, udając zmarłego, ze szczęką tak połamaną, że wymagała nałożenia metalowej protezy.
- W napisach końcowych pojawia się informacja, że „James Bond powróci w ‘Tylko dla twoich oczu’, ale sukcesy „Gwiezdnych wojen” George’a Lucasa i „Bliskich spotkań trzeciego stopnia” Stevena Spielberga sprawiły, że ostatecznie postawiono na film „Moonraker”.
A zatem – James Bond powróci na zupelnieinnaopowiesc.com w filmie „Moonraker”.
Szpieg, który mnie kochał (The Spy Who Loved Me)
reż. Lewis Gilbert
Scenariusz: Christopher Wood, Richard Maibaum
Wielka Brytania 1977
