„Kryształowi” Joanny Opiat-Bojarskiej nie są opowieścią o walce dobra ze złem. Są opisem bezwzględnego konfliktu w świecie zła, gdzie dobro – choćby najbardziej szlachetne – jest w zasadzie bez szans.
Policję toczy rak. Korupcja, współpraca z przestępcami i towarzyszące temu poczucie bezkarności sprawiają, że nie sposób zaufać w tym świecie komukolwiek. Tu liczą się tylko interesy, wzajemne układy i długi, które bezwzględnie są egzekwowane. Od pierwszej strony „Kryształowi” przytłaczają opisem zła, które podskórnie rządzi miastem, niszcząc wszelkie zaufanie do tych, którzy, jak należałoby oczekiwać, powinni stać na straży porządku. To zło nie pozwala na dylematy moralne. Tu nie staniesz w rozkroku między drobną fuchą dla tych złych, a codzienną pracą na rzecz obywateli – W tym świecie zatracasz się bez reszty, nie zauważając po jakimś czasie tego, jak bardzo cię on wchłonął. Z tego punktu widzenia „Kryształowym” blisko jest do „Ślepnąc od świateł” Jakuba Żulczyka, gdzie również wkraczamy w mrok, który choć jest pozornie niedostrzegalny, to rządzi czy raczej trzęsie miastem. Wyraża się to używanym tu językiem – tym, którym posługują się bohaterowie i tym, który bezkompromisowo opisuje nam nocne życie pełne dragów, seksu, alkoholu. Bojarska unika epatowania rynsztokowym językiem, nie sili się na bycie „mroczną” za wszelką cenę, dozuje wulgaryzmy i przemoc w dawkach adekwatnych do opisywanych osób i zdarzeń.
Lekarstwem na zło, które zalęgło się w szeregach stróżów prawa, ma być Biuro Spraw Wewnętrznych Policji, psy na psy, „kryształowi” właśnie. Jednym z nich jest Driver, Paweł Dobrogowski, antyterrorysta, w życiu prywatnym dopiero co rozwiedziony, wciąż nie do końca uwolniony spod toksycznego działania zakończonego związku. To jego zadaniem jest znalezienie dowodów na współpracę z narkotykowym gangiem osób z pododdziału, do którego trafił. Sytuacja nie jest jednak prosta, bo w mieście trwa właśnie w najlepsze walka o wpływy – pojawia się Nowy, który w najbardziej bezwzględny sposób przejmuje rynek handlu narkotykami w mieście i w swoją grę wplątuje także policjantów. Giną nieposłuszni i (już) nieprzydatni, dochodzi do porwań, wali się dotychczasowy porządek przestępczego świata.
Teraz będzie megamęsko | Z Joanną Opiat-Bojarską rozmawia Przemysław Poznański
A wszystko to w Poznaniu, którego raczej nie poznacie. Poznaniu, któremu Joanna Opiat-Bojarska (z nielicznym wyjątkami) jest w swej twórczości wierna, a jednak tu jest to miasto tak różne od opisywanego wcześniej, jak różni są „Kryształowi” od poprzednich powieści pisarki. Opiat-Bojarska zawsze starała się być blisko „męskiego” kryminału. W jej serii z policjantami Burzyńskim i Majewskim nie brakuje brutalnych morderstw i ciężkiej policyjnej orki. Nawet w seriach z dziennikarką Anką Rogozińską i psycholożką Aleksandrą Wilk nie brakowało opisów najgorszego zła. A jednak wszystko to, co czytaliśmy do tej pory, blednie w obliczu świata wykreowanego w najnowszej powieści. Tam zło było aberracją, jego nosicielem były jednostki, tu zło ma charakter instytucjonalny, wszechogarniający, a jednostkowe bywa dobro. Taki układ sił od początku zresztą sugeruje nam, że nie będzie to kolejna opowieść o zwycięstwie prawości, że raczej dostaniemy historię o tym, jak małe szanse ma dobro – choćby najszlachetniejsze – w starciu z takim złem. Driver doskonale to rozumie i wie, że wejście na tę ścieżkę oznacza porzucenie nadziei, ale i zaufania do kogokolwiek, także do swoich przełożonych.
Warto w tym miejscu wspomnieć o postaciach, które zaludniają powieść, bo w zasadzie bez wyjątku są to bohaterowie narysowani ze szczegółami, plastyczni i trójwymiarowi. Antyterrorysta Mamoa, zaplątany w układ z gangsterami, gangster Miras, coraz bardziej chaotyczny w walce o tracone wpływy oraz policjant z wydziału narkotykowego, Hubi, już dawno pogubiony w tym, dla kogo tak naprawdę pracuje. Są też i niezwykle ciekawe postaci kobiece – żona Mirasa, Paula czy Zofia Mazur, funkcjonariuszka BSWP, która – mam nadzieję – w kolejnych tomach planowanej trylogii zaistnieje jeszcze bardziej i jeszcze mocniej, bo jest tego warta.
Opiat-Bojarska czerpie garściami z życia, co daje „Kryształowym” paliwo. Autorka znana jest z drobiazgowego dokumentowania swoich książek, co tu ma niebagatelne znaczenie. Nie da się bowiem wiarygodnie opisać takiego świata, jeśli nie ma się po nim przewodnika. Tu wyobraźnia to zaledwie spoiwo do stworzenia fabuły utkanej z prawdziwych zdarzeń, charakterów, zachowań. Pisarka takiego przewodnika ma, to widać. I bardzo jestem ciekawy, dokąd jeszcze zaprowadzi on autorkę „Kryształowych”.
Joanna Opiat-Bojarska, Kryształowi. Świeża krew
Muza 2018