Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że przestępcami są mężczyźni, a brawurowe kradzieże są domeną męskiego świata zbrodni i występku. Co jednak, gdy nagle zabraknie pierwiastka męskiego? Anna Malcowa – pieśniarka ludowa zamieszkała w Jędrzejówce w jednej ze swoich przyśpiewek zawodziła „piejo kury, piejo, ni majo koguta”. I coś w tych mądrościach ludowych jest. A „Wdowy” Lyndy La Plante wyraźnie pokazują, że jest naprawdę wiele.
Motyw samotnych kobiet, wilczyc walczących o przetrwanie, na których czele stoi doświadczona wadera, która wiedzie swoje stado prosto do celu, nie jest wcale nowy w literaturze, a szerzej w kulturze i historii. Mamy wiele przykładów, gdy to właśnie kobiety postawione w sytuacji „wyższej konieczności” nie tylko brały sprawy w swoje ręce, ale też skutecznie dźwigały bagaż życia. W odległym antyku znajdujemy Hipolitę, królową Amazonek. W literaturze bliższej nam czasowo taką siłaczką jest Scarlett O’Hara ukazana w powieści amerykańskiej pisarki Margaret Mitchell. Współczesna literatura polska też jest pełna przykładów silnych kobiecych postaci, wystarczy wspomnieć choćby ostatnie powieści Marioli Zaczyńskiej, Manuli Kalickiej czy Hanny Cygler. Ich bohaterki, postawione w sytuacji zdawałoby się bez wyjścia, odnajdują rozwiązanie, drogę do wyzwolenia, potrafią na bazie beznadziejnych kolei losu zbudować przyszłość, albo być silnymi. I choć zazwyczaj kompletnie się różnią, to razem tworzą grupę radząca sobie z przeciwnościami losu. Są tak mocne może właśnie dlatego, że są tak różne.
Lynda La Plante we „Wdowach” też nam daje postaci silnych kobiet, choć zadanie z jakim będą musiały się zmierzyć, jest zgoła innego kalibru. I właśnie kaliber jest tu słowem kluczowym, które otwiera tę historię, bowiem jej tytułowe wdowy są byłymi małżonkami gangsterów. W czasie jednego z napadów dochodzi do nieprzewidzianego zdarzenia, w wyniku którego zamiast spodziewanych łupów w rękach złodziejskiej szajki, banda przestępców trafia w ręce policji. A właściwie w ręce stróżów prawa trafiają trzy zwęglone ciała. Policja domniemywa, że są to zwłoki Terry’ego Millera, Joego Pirellego i Harry’ego Rawlinsa. Ten ostatni był, jak twierdzi ścigający Rawlinsa od lat komisarz George Resnick, „mózgiem” szajki i organizatorem nieudanego napadu. Dostajemy więc też tu klasyczny wzór stróża prawa ścigającego przestępcę. Policjanta, który podobnie jak samotny wilk, inspektor policji Javert, znany z powieści „Nędznicy” Wiktora Hugo, tropi przestępcę, narażając nawet na szwank własną karierę i reputację. Ten motyw pojawia się w powieściach kryminalnych często, jakiś czas temu mogliście przeczytać na naszych łamach recenzję książki „Pan Mercedes” Stephena Kinga oraz serialu na jej podstawie, z nieustępliwym emerytowanym detektywem Billem Hodgesem (CANAL+ pokazuje właśnie drugi sezon). Zazwyczaj jednak śmierć przestępców jest zwieńczeniem opowieści. Tu, gdy wydawałoby się, że przestępcza gra właśnie się zakończyła, bo policja przeszukała lokal domniemanego szefa gangu i wdowie po nim pozostawiła jeden wielki rozgardiasz, akcja książki tak naprawdę dopiero się zaczyna.
Na domiar złego węsząca wszędzie policja nie jest jedynym zmartwieniem kobiet. Innym jest brak pieniędzy – oszczędności z przestępczego procederu zmarłych gangsterów szybko znikają, więc wdowy muszą zatroszczyć się o siebie. Jeszcze większym kłopotem jest to, że zmarły Harry Rawlins był szefem gangsterskich struktur. A skoro nie żyje, to o schedę po nieboszczyku w każdej chwili upomnieć mogą się „chłopcy z ferajny”, podobni do tych ze znakomitego filmu Martina Scorsese. I porównanie to jest akurat w tym miejscu niezwykle akuratne, bo Harry Rawlins trzymał wszystko silną ręką i miał na każdego, kogo tylko spotkał, haki w swoim tajnym notesie. Skoro jednak herszt zginął w czasie napadu, to po ten rejestr zbrodni i drobniejszych występków rękę wyciąga i policja i miejscowe szumowiny. W tej sytuacji Dolly Rawlins wdowie po Harrym pozostaje nie tylko odszukanie owego tajnego brulionu zmarłego męża, w którym zapisał nazwiska, daty i kwoty, którymi korumpował i deprawował, ale też podjąć decyzję, komu i za co go oddać. Policji? A może braciom Fisherom, dwójce nieobliczalnych i brutalnych kryminalistów, którzy mają chrapkę na rewir Harry’ego? Fisherowie jako żywo przypominają braci Gecko z „Od zmierzchu do świtu”, filmu Roberta Rodrigueza do scenariusza Quentina Tarantino z 1996 r. (niedawno ponownie obecnego na ekranach telewizorów w wersji serialowej wyprodukowanej przez Roberta Rodrigueza). Wdowa staje więc oko w oko z psychopatami, którzy nie cofną się przed niczym.
Dolly Rawlins ma też trzecie wyjście: odnaleźć notes i dokończyć dzieło męża. Zrobić spektakularny skok, zgarnąć milion funtów i ustawić się do końca życia. Jednak by to zrobić Dolly będzie musiała stanąć na czele zmontowanej przez siebie bandy. I to jest tak naprawdę początek tej opowieści, która obfituje w zaskakujące zwroty akcji i fabularne wolty. I jak tytuł tej powieści wskazuje, wdowa po Rawlinsie skompletuje szajkę z pozostałych wdów. Na drodze do wielkich, cudzych, pieniędzy stanie przed nimi wiele przeszkód i aż do samego końca tej opowieści nie będziemy mogli być pewni, czy skok się powiedzie. Zresztą i ostatnie strony nie tyle domykają tę historię, co otwierają nową. Taką, która może być jeszcze bardziej brutalna, jeszcze mroczniejsza i jeszcze bardziej krwawa. „Wdowy” czyta się zatem nie tylko z zainteresowaniem, ale wręcz z niekłamaną przyjemnością. Co więcej nawet można czasami zapomnieć się i zamiast potępienia obdarzyć kryminalistki sympatią, zacząć tym kobietom kibicować i trzymać kciuki za powodzenie ich akcji.
Smaczku dodaje fakt, że 16 listopada 2018 r. na ekrany polskich kin wejdzie ekranizacja tej książki w reżyserii Steve’a McQueena, w którym główne role grają m.in. Viola Davis, Elisabeth Debicki, Colin Farrel i Liam Neeson. Wcześniej na podstawie tej historii dwukrotnie powstały seriale w 1983 r. i w 2002 r. Intryguje mnie, jak współcześni twórcy filmu poradzili sobie z przeniesieniem na ekran opowieści, z – było nie było – epoki analogowej, telefonów stacjonarnych i notesików zamiast notebooków. Wszak oryginalna historia dzieje się w latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku, w czasach sprzed ery smartfonów, GPS-ów i tabletów.
Lynda La Plante, Wdowy (Widows)
Przełożyła Agnieszka Patrycja Wyszogrodzka-Gaik
Grupa Wydawnicza Foksal, W.A.B. 2018