Przy pisaniu „Słońca narodu” interesowało mnie najbardziej to jak Historia, ta przez wielkie H, wpływa na losy jednostek, na losy każdego z nas – mówił Kuba Wojtaszczyk podczas spotkania promującego jego najnowszą powieść.
Początki tej książki są niezwykłe – zaczęło się od dziennika znalezionego na pchlim targu i kupionego za 2 zł. Dziennika powieściowej Renaty, sięgającego roku 1968, ale przede wszystkim opowiadającego o roku 1978, czyli o chwili, gdy na papieża wybrany został Polak, Karol Wojtyła.
Przeczytaj także:
Freak show i trauma narodowa | Z Kubą Wojtaszczykiem rozmawia Przemysław Poznański
– Pierwszy od stuleci papież nie-Włoch i do tego stąd, z komunistycznej Polski. To musiało wywrzeć wrażenie. I dziennik to pokazuje. Uwielbienie kobiety do papieża przestaje być czysto religijne. Z czasem nabiera miłosnego zabarwienia – mówił Wojtaszczyk, autor takich powieści jak „Portret trumienny”, „Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć” i „Dlaczego nikt nie wspomina psów Titanica?”
Ale dziennik jest tylko przyczynkiem do powieści, która przede wszystkim jest literacką fikcją osadzoną w ciekawych, nieoczywistych czasach.
Kuba Wojtaszczyk prezentuje dziennik znaleziony na pchlim targu, fot. Przemysław Poznański/zupelnieinnaopowiesc.comTo opowieść o mieszkającej na warszawskim Muranowie rodzinie Małeckich, w której każdy skrywa swoją własną traumę. Gustaw, mąż zafascynowanej papieżem Renaty, jest projektantem w Instytucie Wzornictwa Przemysłowego. W trakcie odwiedzin w rodzinnym domu odnajduje wiszącą u sufitu matkę i zaczyna się obwiniać o jej śmierć. To wywołuje u niego powrót wypartych wcześniej wspomnień, dziwnych fragmentów dzieciństwa i skłania go do szukania prawdziwej tożsamości.
Przeczytaj także:
Przemysław Poznański: Rejs anty-Arką | Kuba Wojtaszczyk, Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?

– Możemy się z czasem domyślić, że był dzieckiem bogatych budapeszteńskich Żydów, ofiar Holocaustu. On musi się z tą przeszłością zmierzyć sam, choć nie jest to łatwe – tłumaczył autor.
Z kolei syn Małeckich, Paweł, studiuje historię, jednak jego pasją jest muzyka, dlatego razem z dziewczyną Elą przygotowuje się do konkursu wokalnego w Polskim Radiu. W trakcie przesłuchań nie radzi sobie jednak z tremą i jego występ kończy się klęską. Aby wyciągnąć syna z marazmu, Gustaw załatwia mu pracę kaowca w Hucie Warszawa. Chłopak nie potrafi się jednak odnaleźć w nowej rzeczywistości – chorobliwa zazdrość i niska samoocena pchają do dramatycznych czynów.
Przeczytaj także:
WSZYSCY JESTEŚMY CHOMIKAMI | Kuba Wojtaszczyk, Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć
– Każdy z bohaterów upatruje w kimś, w czymś swojego „słońca narodu”, siły, za którą można podążyć, by spełnić swoje marzenia. Wierzą w to do tego stopnia, że szukają znaków i je znajdują. Nawet jeśli jest to znak tak absurdalny jak ujrzany nagle biały gołąb – opowiadał Kuba Wojtaszczyk.
Jarosław Kamiński, pisarz, autor m.in. powieści „Tylko Lola” i Kuba Wojtaszczyk, fot. Przemysław Poznański/zupelnieinnaopowiesc.com„Słońce narodu” to powieść historyczna, której napisanie poprzedzone zostało szczegółowym researchem (pisarz wątków dotyczących pochodzenia Gustawa szukał choćby podczas stypendium w Budapesczcie). Bo Wojtaszczyka interesuje to, jak Historia, ta przez wielkie H, wpływała – i wciąż wpływa – na nasze jednostkowe losy. Ale, jak przekonywał, mechanizmy psychologiczne, którym poddają się jego bohaterowie, są uniwersalne.
– Cały czas chcemy, żeby ktoś mówił nam, co mamy robić, sami nie chcemy brać odpowiedzialności za nasz los. W takim rozumieniu większość z nas wciąż szuka swojego „Słońca Narodu”.
