Rozsiany na archipelagu, pomiędzy oceanami Indyjskim a Spokojnym, leży kraj, w którym żyje około 100 mln ludzi, lecz dla większości z nas nie tylko jest on odległy i egzotyczny, ale też zupełnie nieznany. Od czasu do czasu w mediach pojawia się materiał dziennikarski o kontrowersyjnym prezydencie tego kraju Rodrigu Dutercie, który wydał wojnę gangom narkotykowym, albo o budzącej wiele emocji inscenizacji Męki Pańskiej i procesji kończącej się ukrzyżowaniem. Jednak jakie są Filipiny naprawdę?
Tomasz Owsiany w książce „Pod ciemną skórą Filipin” zabiera nas w podróż po tym kraju i pokazuje go nam (także dzięki swoim zdjęciom) w pełnej krasie. Robi to jednak w sposób trochę nietypowy. Otrzymujemy oto opis życia Filipińczyków, albo nawet bardziej relację o życiu autora wśród nich i z nimi. To zbiór opowieści o prywatnych wydarzeniach z ich życia, takich, w których autor wziął udział bezpośrednio. Bo po to, aby dać nam poznać prawdziwe życie zamieszkujących te wyspy społeczności, Tomasz Owsiany nie tylko z nimi rozmawia, spotyka się, ale po prostu z nimi mieszka, w ich domach. Nazwanie mieszkańców tych wysp Filipińczykami nie jest wystarczająco dokładne. Wyspy archipelagu zamieszkują różne ludy i plemiona, dlatego chyba bardziej właściwym byłoby powiedzieć, że autor mieszkał na przykład z Aytami w Marcos Village, Ivatanami na Batanach lub z więźniami w kolonii karnej na Mindoro.
Poznawanie Filipin zaczynamy wraz z Owsianym w Wielki Czwartek, na wyspie Luzon. Przy Walking Street, zanim ulicami Angeles przejdą krwawe procesje biczujących się mężczyzn, czego kulminacją jest ukrzyżowanie. Tomasz Owsiany spotyka się tu z Richmondem, reżyserem jednej z tych procesji, a później porozmawia też z jednym z „Jezusów”, Danilo Ramosem. Co więcej, spotyka się też z Rubenem Enaje, najsłynniejszym odtwórcą roli krzyżowanego Jezusa. Czy jednak uda mu się namówić na udział w krwawym finale procesji?
Przeczytaj także:
Podążając w ślad za Owsianym trafimy do Marcos, niegdysiejszego Negrito Village i na dłuższą chwilę zatrzymamy się u Aytów. Przyglądając się życiu tej społeczności będziemy mogli zobaczyć jak wielkie korporacje, do spółki ze skorumpowanymi politykami, wykorzystywały niewiedzę autochtonów, przejmując ich ziemie i bogactwa naturalne. Owsiany bierze udział w ceremoniach i uroczystościach Aytów, poznaje dokładnie ich codzienne życie – rąbie drewno, zbiera runo, poluje na warana, zajada się gołębiem będącym przystawką do emeradora, zjada też potrawkę z kwiatów drzewa katuray. Bierze również udział w pogrzebie i… ponownym pochówku.
Jak zanotował Owsiany, Aytowie „łykali wszystko co przychodziło z miasta, z Ameryki, z Facebooka przeglądanego czasami na komórkach”. Z jednej strony jest tu bowiem ogólnie dostępna najnowocześniejsza technologia, a z drugiej potrawy przygotowuje się w kotle postawionym na kilku kamieniach wprost na klepisku zastępującym podłogę kuchni. Taki dysonans jest tu stałym elementem krajobrazu. Z jednej strony domki sklecone z pustaków, blachy falistej i dykty, a z drugiej elitarne zamknięte osiedla dostępne dla uprzywilejowanych. Autor „Pod ciemną skórą Filipin” ten kraj, „z wyższej półki” też nam pokaże. Owsiany zamieszka na Mindanao, na obrzeżach Cagayan de Oro, u doktora Miguela Santosa, w Domu Szumiących Liści – ekskluzywnej willi, w elitarnej, strzeżonej enklawie Alwana Village. I właśnie stąd, z tego tak wygodnego i bezpiecznego miejsca, wyruszy, by pokazać jeszcze jedną twarz archipelagu. By spotkać partyzantów. Bo Filipiny, a zwłaszcza Minadanao to też kraj niebezpieczny. Działa tu wciąż komunistyczna partyzantka i bojówki NPA. I właśnie do tych ostatnich swoje kroki skieruje Tomasz Owsiany. Spotka się tu z dowódcami kilku oddziałów paramilitarnych, ale pokaże też, że różnica między rebeliantami a AFP – Armią Filipińską bywa czasami niezauważalna, a związki władzy, polityki i sił zbrojnych wszystkich stron stanowią o kruchej równowadze w regionie.
Przeczytaj także:
Kolory apartheidu | Trevor Noah, Nielegalny. Moje dzieciństwo w RPA
Tomasz Owsiany na Filipinach łowił ryby i kraby z Dodongiem, był uczestnikiem ważnych wydarzeń rodzinnych i spotkań towarzyskich, ale postanowił też pokazać nam jak działa system penitencjarny. Zamieszkał w kolonii karnej zanim prezydentem kraju został Rodrigo Duterte, który wydał wojnę kartelom narkotykowym (to przy okazji świadectwo historii, dziś sposób odbywania kary przez baronów narkotykowych wygląda inaczej, niż możemy przeczytać u Owsianego). Obraz filipińskiego więziennictwa jest zresztą ciekawym studium socjologiczno-społecznym. Niektóre ze stosowanych sposobów „resocjalizacji” nam, przyzwyczajonym do systemu izolacji osadzonych, mogą się wydawać osobliwe, a jednocześnie znajdziemy tu też elementy wspólne z takimi systemami penitencjarnymi jakie stosują kraje skandynawskie. „Pod ciemną skórą Filipin” przybliża nam odległy kraj i to w taki sposób, jakiego nie doświadczymy podczas wycieczki nawet najbardziej bogatej w atrakcje turystyczne. Bo bez Owsianego nie zamieszkamy w domu Aytów, nie spotkamy się z oddziałem paramilitarnym dowodzonym przez Nononga Salusada, apo Nato nie naprawi nam sandałów, ate Marlene nie stanie się naszą starszą siostrą, nie weźmiemy udziału w walkach kogutów, a cioteczka Wiktoria nie przypali cygara zwiniętego własnoręcznie z liści tytoniu.
Tomasz Owsiany, Pod ciemną skórą Filipin
Muza, Sport i Turystyka 2017