recenzja

Matka czyli superbohaterka | Przemysław Piotrowski, Prawo matki

Przemysław Piotrowski zabiera nas w „Prawie matki” na fabularny rollercoaster, napędzany tyleż rodzicielską miłością, ile desperacją, złością, nienawiścią wobec tych, którzy przedkładają swe przestępcze interesy nad ludzką krzywdę – pisze Przemysław Poznański.  

Ta książka wciąga od pierwszych scen i do końca trzyma w napięciu. I nic dziwnego: Przemysław Piotrowski odwołuje się bowiem do jednej z największych traum, jakie stają się nierzadko naszym udziałem – do poczucia bezsilności, oferując jednocześnie fabularne rozwiązania niosące ze sobą szansę na to, że nawet w pozornie beznadziejnej sytuacji dobro  może pokonać zło. Zwłaszcza, gdy dobro reprezentowane jest przez zdesperowanego rodzica, któremu przyjdzie ratować dziecko. „Prawo matki” to wszak z gruntu „superbohaterska” opowieść o sile, która dochodzi do głosu tam, gdzie zwykle rodzi się przekonanie o nieodwracalności zdarzeń, o umiejętności znalezienia w sobie siły zdolnej przezwyciężyć powszechne w podobnych okolicznościach poczucie klęski. Tam, gdzie każdego innego człowieka sparaliżowałaby rozpacz, u Piotrowskiego mamy więc jasną decyzję o walce. Na śmierć i życie. W imię nie tyle nawet sprawiedliwości, czy chęci zemsty, ile miłości do dziecka.

Tym samym odwołuje się autor do jednego z naszych najbardziej atawistycznych lęków, który zresztą staje się w pewnym stopniu znakiem rozpoznawczym jego twórczości. Motyw walki o dziecko pojawia się choćby u niego w powieści „Krew z krwi”, gdzie bohater, pisarz Daniel Adamski wdaje się w niebezpieczną grę z psychopatą, by zyskać choćby cień szansy na uratowanie śmiertelnie chorego syna. Krzywda dziecka jest też w istocie najważniejszym z motywów cyklu o Igorze Brudnym (szczególnie trzech pierwszych tomów – „Piętna”, „Sfory” i „Cheruba”), nadbudowuje bowiem całą intrygę kryminalną na fundamentach przeszłości bohatera, jego dzieciństwa naznaczonego traumami w sierocińcu pod Zieloną Górą.

Uśpiona bomba

„Prawo matki” zdaje się te motywy łączyć. Dostajemy bowiem opowieść o porwaniu dziewczynki i próbie jej ratowania, ściśle powiązaną z mrocznym tłem przemocy wobec dzieci, ich wykorzystywania, w końcu zarabiania na ich krzywdzie. Nie znaczy to jednak, że Piotrowski mówi nam coś, co już wiem, co znamy z jego poprzednich książek. Wprost przeciwnie – oto poruszając się w sferze zbliżonych emocji, oferuje nam fabularnie zupełnie nową jakość. A to przede wszystkim dzięki głównej bohaterce tej powieści – Lucie Karabinie (nazwisko pochodzenia tureckiego).

Kim jest Luta? To niegdyś jedna z najlepszych kobiet w siłach specjalnych, dziś zarabiająca na życie pracą na norweskich platformach wiertniczych. To jednak także kochająca matka dwójki dzieci, które odwiedza w Polsce tak często jak tylko może. Piotrowski tworzy więc w tej postaci połączenie archetypu niezwyciężonej – i w swych działaniach często bezwzględnej – superbohaterki, z figurą czułej i opiekuńczej matki, która dla swoich dzieci zrobi naprawdę wszystko. Dostajemy zatem zamkniętą w niepozornym kobiecym ciele uśpioną bombę, która musi wybuchnąć, gdy tylko ktoś poważy się zrobić krzywdę jej córce.     

Miłość jako supermoc

Intryga „Prawa matki” zaczyna się bowiem w chwili, gdy podczas wizyty w wesołym miasteczku ktoś uprowadza dziecko Luty Karabiny. W klasycznym kryminale otrzymalibyśmy zapewne akcję opartą o szczegółowe policyjne śledztwo, w psychologicznym thrillerze odezwałyby się tajemnice z przeszłości, niosące ze sobą odkrycie sieci rodzinnych i przyjacielskich powiązań, jak po sznurku prowadzących nas do źródeł tragedii. W powieści Piotrowskiego – kryminalno-sensacyjnym thrillerze – odnajdziemy i te elementy, lecz przede wszystkim zabierze nas autor wprost z wesołego miasteczka na fabularny rollecoater, który nie zatrzyma się aż do finału.

Przeczytaj także:

Umiejętności Luty, jej wojskowe wyszkolenie, ale może przede wszystkim desperacja w ratowaniu dziecka, budują taką postać, jakiej oczekujemy – najczęściej zwycięską, w dużym stopniu niepokonaną, godną zasiadania w panteonie podobnych postaci literatury, komiksu, czy filmu superbohaterskiego, nie tyle jednak tych mówiących o mocach nadprzyrodzonych, ile tych, których „supemocą” jest siła charakteru, niezłomność, moralność i miłość. Jest przy tym Luta postacią psychologicznie prawdziwą, bo niewolną od traum i rozterek, w pewnym sensie mającą więc swoje słabości, z którymi będzie musiała walczyć z równą desperacją, jak z porywaczami córki.

Z pomocą Szatana

W tej walce Luta nie będzie sama – Piotrowski tworzy bowiem postać nadkomisarza Zygmunta Szatana, twardego, ale zniszczonego życiem gliny, który nie zawaha się przekroczyć granice tego, co wolno policjantowi, jeśli tylko będzie to właściwe moralnie. Mogłoby się co prawda wydawać, że przy umiejętnościach Luty bohater ten nie odegra znaczącej roli, ale autor tworzy Szatana z bardzo konkretnego powodu. Jeśli bowiem chce nam opowiedzieć o bólu, jakim jest groźba utraty dziecka, lub wręcz jego bezpowrotna utrata, to dzięki nadkomisarzowi i trawiącym go traumom zyskuje możliwość szerszego ujęcia temu, wyjścia poza wąski wątek Luty i jej córki. 

To tych dwoje zderza ostatecznie autor „Prawa matki” z iście mafijną machiną zła, budowanego między innymi na krzywdzie niewinnych: kobiet i dzieci. Z przestępczą machiną, odporną na moralne rozterki, która kieruje się wyłącznie chęcią zysku. W tej walce Dawida z Goliatem przeciwstawia więc Przemysław Piotrowski bezduszności i cynizmowi, miłość rodzicielską i desperację, dając nam możliwość uczestniczenia w pojedynku na śmierć i życie.

„Prawo matki” czerpie więc z tego, co w gatunku sensacji najlepsze, dając nam przy okazji poczucie, że gdzieś tam jest ktoś, kto potrafi wstawić się za słabymi, komu obce jest poczucie bezsilności, bo potrafi w razie czego wziąć sprawy w swoje ręce.

Przemysław Piotrowski, Prawo matki
Czarna Owca, 23 listopada 2022
ISBN: 9788382520767

__________________

Przemyslaw Piotrowski takes us on a feature rollercoaster in „Prawo matki” (Mother’s Law), driven as much by parental love as by desperation, anger, and hatred toward those who put their criminal interests above human harm. Przemyslaw Poznanski writes.  

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: