Prawdopodobnie (bo nie wiemy tego z całą pewnością, natomiast utrzymywał tak sam zainteresowany) 120 lat temu w Leoncinie, w rodzinie miejscowego rabina, przyszedł na świat Icchok Zynger – późniejszy laureat literackiej Nagrody Nobla (1978), znany wszystkim jako Isaac Bashevis Singer. Żyd, Polak, a później Amerykanin. Pisze Wojciech Gunia.

Zarówno biografia jak i twórczość autora Sztukmistrza z Lublina jest pełna paradoksów. Choć nigdy nie opanował biegle języka polskiego i pisał w jidysz – w języku, którym mówił i myślał (i na który tłumaczył klasyków literatury) – do końca życia uważał się za warszawiaka; stolicę Polski znał jak własną kieszeń, odtwarzał ją z zegarmistrzowską precyzją w swoich utworach. A mimo wszystko czuł się w Polsce człowiekiem poniekąd obcym i kiedy w Europie lat trzydziestych XX wieku zaczęły narastać nastroje antysemickie, zaś na horyzoncie zaczęło rysować się realne zagrożenie ze strony hitlerowskich Niemiec, zdecydował się na emigrację do Stanów Zjednoczonych w 1935 r. W roku, w którym zresztą zadebiutował jako powieściopisarz Szatanem w Goraju, publikowanym wcześniej w odcinkach w czasopiśmie „Globus”, którego Singer był zresztą redaktorem.
Choć pochodził z religijnej, tradycyjnej rodziny, szybko wyszedł z ram narzucanych mu przez żydowską kulturę. A jednak to właśnie ta kultura – jej ogromne bogactwo, wewnętrzne napięcia i konflikty między ścierającą się w jej ramach tradycją a postępem – stała się jednym z fundamentów jego prozy. Właśnie taki świat – zróżnicowany, paradoksalny, zapełniony ludźmi z krwi i kości, w całej wielowymiarowości ich istnienia, rozpiętego między duchowością, intelektem a cielesnością – powoływał potem do życia w swojej prozie. Która, choć często przybierała formę paraboli albo odwoływała się do tradycyjnych opowieści ludowych, żywo wchodziła w dialog ze współczesnością i stawiała pytania o przyszłość.
Pisarz, brat pisarza
Po emigracji do Stanów Zjednoczonych, mimo początkowych trudności z adaptacją do nowego środowiska, reputacja Singera zaczęła szybko rosnąć, zwłaszcza w środowiskach posługujących się jidysz emigrantów, do których pisarz docierał za sprawą „The Jewish Daily Forward” – gazety, do pracy w której wciągnął go starszy brat Israel Joshua Singer. To zresztą z jego powodu Isaac przyjął pseudonim Bashevis (od imienia matki, Baszewy) aby się od brata – pisarza już wówczas znanego i szanowanego – odróżnić.
W końcu sława Singera zaczęła zataczać kręgi poza środowiskiem żydowskim, do czego wydatnie przyczyniło się uznanie, jakim zaczęli go darzyć Saul Bellow (nagrodzony Noblem dwa lata przed Singerem, w 1976 r.) i Irving Howe – wpływowy krytyk żydowskiego pochodzenia, który zresztą odpowiadał za pierwsze przekłady Singera na język angielski, nadając karierze pisarza zupełnie nowe tempo.
Z zaistnieniem Singera w obiegu anglojęzycznym wiązał się zresztą kolejny paradoks, który doskonale pokazuje translatorskie pułapki: język Singera – jidysz, tak bardzo zakorzeniony w specyfice regionu pochodzenia pisarza, pełen niuansów, ekspresji i stylistycznego wyrafinowania, okazał się materią nader niewdzięczną do przekładania na angielski – język raczej oszczędny, narzucający barokowemu idiolektowi Singera dość sztywne ramy. Zapewne z tego powodu pisarz aktywnie uczestniczył w procesie przekładowym, nierzadko zmieniając brzmienie i treść całych ustępów albo je z przekładów angielskich po prostu usuwając.
Dyskretny humor jidysz
Dlaczego do końca pozostał przy jidysz, języku po apokalipsie II wojny światowej niemal umarłym? Tłumaczył to wygłaszając przemówienie z okazji uhonorowania go literacką Nagrodą Nobla w 1978 roku. Powiedział wtedy:
Dla mnie język jidysz i zachowanie ludzi, którzy się nim posługują, są tożsame. Zarówno język jidysz jak i duch jidysz zawiera tę samą pobożną radość, głód życia, tęsknotę za Mesjaszem, cierpliwość i głęboki szacunek dla ludzkiej indywidualności. Jest w jidysz dyskretny humor oraz wdzięczność za każdy dzień istnienia, każdy okruch sukcesu i każde spotkanie z miłością. W duchu jidysz nie ma wyniosłości, nie ma pewności triumfu. Jidysz nie rozkazuje i nie żąda, ale prześlizguje się, przemyka między niszczycielskimi siłami świata, jakby była w nim wiedza, że u podstawy wszystkiego znajduje się Boży plan stworzenia.
Te słowa – afirmacja pokory, radości i miłości do życia, we wszelkich jego przejawach – znalazły też odzwierciedlenie w głęboko etycznej postawie pisarza, który przez ostatnie trzydzieści pięć lat życia był wegetarianinem. Swój wybór motywował względami etycznymi. Słowa, którymi go uzasadnił, wzbudziły niemałe kontrowersje:
Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści, a ich życie to wieczna Treblinka.
Tym niemniej, kto jak nie syn narodu dotkniętego zagładą, miał prawo, by je wypowiedzieć?
Isaac Bashevis Singer (יצחק באַשעוויס זינגער Jicchok Baszewis Zinger, ur. prawdopodobnie 21 listopada 1902 roku w Leoncinie, zm. 24 lipca 1991 w Surfside, w stanie Floryda, USA) amerykański pisarz będący z pochodzenia polskim Żydem, tworzący głównie w języku jidysz, dziennikarz. Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za 1978 rok. Autor m.in.: „Dworu”, „Sztukmistrza z Lublina”, „Niewolnika”, „Szatana w Goraju”, „Szumwin” i „Golema”.
_____________________
Probably (because we do not know this with certainty, while the interested party himself maintained so) 120 years ago in Leoncin, in the family of a local rabbi, Yitzhok Zynger – later winner of the Nobel Prize for Literature (1978), known to all as Isaac Bashevis Singer – was born. A Jew, a Pole and later an American. Wojciech Gunia writes.