recenzja

Sztafeta zła | Robert Ostaszewski, Zabij ich wszystkich

Przeszłość bywa pełna win, które choć głęboko ukryte przed światem, prędzej czy później wychodzą na jaw, i to w najmniej spodziewanym momencie. A stąd już tylko mały krok do zbrodni – mówi nam Robert Ostaszewski w doskonałym kryminale „Zabij ich wszystkich”.

Najnowsza powieść Roberta Ostaszewskiego opowiada historię zbrodni i kary za nią. Ale to uproszczenie, a przecież w tej książce tak naprawdę nic nie jest proste – sprawca sam bowiem może stać się ofiarą, dręczyciel doświadczy udręczenia, a tropy poprowadzą śledczych nie tylko przez zaułki górniczych osiedli katowickiego Nikoszowca, ale i w stronę okultyzmu oraz odległych zagadek historii – tej dalszej i tej nieco bliższej.

Włamanie do galerii sztuki, kradzież obrazów słynnego Teofila Ociepki z okultystyczno-malarskiej Grupy Janowskiej, a potem znalezione w krzakach zwłoki portiera z owej galerii, okaleczone w sposób sugerujący zabójstwo rytualne – tak rozpoczyna się „Zabij ich wszystkich”. Ale to oczywiście tylko wierzchołek góry lodowej. Nic dziwnego, że dla nadkomisarza Edmunda Polańskiego i jego pomocników – Adama Tyszki oraz Krzysztofa Matei – będzie to prawdopodobnie jedno z najtrudniejszych śledztw w karierze. Tym bardziej że od jego wyników zaczyna zależeć też ich przyszłość w policji. Niejednoznacznie sugeruje to nieustępliwa i nieprzejednana prokurator Mrozowska – kobieta żądna sukcesu do tego stopnia, że skłonna jest nagiąć fakty, a nawet zignorować prawdę. 

Nie pozostaje nic innego jak wziąć się do żmudnej policyjnej roboty. Nie będzie ona jednak miała wiele wspólnego ze spektakularnymi olśnieniami czy nagłymi zwrotami akcji, które nagle odtworzą przed śledczymi pokłady nieznanej im dotąd wiedzy i pozwolą bezbłędnie wskazać sprawcę. Ostaszewski stawia na realizm – trud codziennego odnajdywania drobnych śladów, poszukiwania i przesłuchiwania naprawdę wielu świadków, co nierzadko wymagać będzie pomysłowości i stosowania niecodziennych forteli, a także łączenia faktów, które pozornie do siebie nie pasują. Dopiero wszystkie te puzzle złożone w całość ukażą spójny obraz. Obraz wielowarstwowy, w którym rozwiązania zagadki współczesnej zbrodni (i to niejednej) szukać trzeba na wielu różnych poziomach czasowych i w różnorakich motywacjach wielu osób, w swoistej sztafecie zła, w której jeden naganny czyn rodzi kolejny i następny. Przez co tytuł powieści – „Zabij ich wszystkich” – rozumieć tu można wielorako, doszukując się jego źródeł zarówno w warstwie historycznej jak i współczesnej. Znajdziemy tu więc i przejmujący wątek masakry żydowskich dzieci w 1941 roku w Białej Cerkwi, i szantaż, i zwykłe ludzkie słabości, z uzależnieniem od hazardu na czele. Nie zabraknie też brudu polityki i niejasności wokół źródeł wielkich pieniędzy. Odkryjemy, że przeszłość często bywa pełna win, które choć głęboko ukryte przed światem, prędzej czy później lubią wyjść na jaw, i to w najmniej spodziewanym momencie. A to często idzie w parze ze zbrodnią.       

Realizm powieści Ostaszewskiego wyraża się też w sposobie konstrukcji bohaterów – oto bowiem nie dostajemy tu jednego bohatera, samotnego wilka, konsekwentnie podążającego tropem sprawcy, lecz zespół, w którym każdy ma coś do powiedzenia, który działa sprawnie nawet wtedy, gdy Mundek Polański musi iść na urlop, bo chce być przy rodzącej żonie, a Krzysiek Mateja zmuszony jest do kilkudniowej rekonwalescencji. To praca zespołowa pozwala w tym śledztwie pozbierać skrupulatnie okruchy prawdy, zmierzyć się z niewiadomymi, spróbować dotrzeć do sedna rozgrywającego się tu zła.

Co ciekawe, na miejsce akcji Robert Ostaszewski wybrał Katowice, a w zasadzie te z jego dzielnic, które są w dużym stopniu terrae incognitae polskiego kryminału. Ale nie robi tego tylko po to, by epatować specyfiką Nikiszowca czy Giszowca, lecz z dbałością o szczegóły zgłębia historię tych miejsc, wywodząc z tego źródła istotne elementy intrygi. To potwierdza zamiłowanie autora do miejsc nieoczywistych – wszak w jego poprzedniej książce „Zginę bez ciebie” tłem akcji był zupełnie niezużyty kryminalnie Ciechanów. Zresztą cała powieść „Zabij ich wszystkich” potwierdza, że Robert Ostaszewski chce tworzyć, i tworzy, nieoczywistą prozę gatunkową, oryginalne, pełne odniesień do współczesności i do historii, wielowątkowe opowieści, które nie przestają jednak być wciągającą lekturą nie tylko dla miłośników kryminału.    

Robert Ostaszewski, Zabij ich wszystkich

Świat Książki 2019

%d bloggers like this: