recenzja

Kobieta wygumkowana z kart ewangelii | Paweł F. Nowakowski, Maria Magdalena

Zwana jest Apostołką apostołów, ale na kartach ewangelii mamy o niej raptem parę linijek. To rodzi szereg pytań. Kim była? Skąd się wzięła? Co się z nią stało? Czy była nowotestamentową femme fatale, życiową towarzyszką Jezusa, jego żoną, a nawet jak chcieliby niektórzy matką ich wspólnych dzieci i w ten sposób protoplastką królewskiego rodu Merowingów? Co ma wspólnego z legendami arturiańskimi i pewnym kościołem na południu Francji?

Z tymi wszystkimi pytaniami mierzy się Paweł F. Nowakowski na kartach swojej książki „Maria Magdalena”. Ponieważ jednak wraz z autorem wkraczamy do świata religii, konieczne jest przyjęcie pewnych hipotez, bez których poruszanie po tym tekście po prostu nie byłoby możliwe. Przede wszystkim należy przyjąć za fakt, że na przełomie er urodził się Jezus, ponadto przyjąć trzeba za kolejny fakt, że Jezus został uśmiercony przez ukrzyżowanie i zmartwychwstał. Zanim jednak do tego doszło, przebywał w okolicy Jeziora Galilejskiego i Jerozolimy. W czasie pomiędzy cudem w Kanie a śmiercią na krzyżu podróżował po Galilei i Judei, zatrzymywał się domach swoich zwolenników i słuchaczy i nauczał. Nie jest wykluczone, że w jednym z tych miejsc spotkał Marię, która albo pochodziła z Magdali, albo była nawet jej właścicielką. I tu Paweł F. Nowakowski zaczyna swoją opowieść o świętej kościoła rzymskokatolickiego i kościołów prawosławnych. I to od mocnego i zaskakującego akcentu, wskazuje bowiem wszystkie miejsca, w których Maria Magdalena pojawia się na kartach czterech ewangelii kanonicznych i zajmuje mu to… jedną trzecią strony!

Wzmianki (!) o kobiecie, która zapewne towarzyszyła Jezusowi podczas jego nauczania i była pierwszym świadkiem zmartwychwstania, znajdują się na kartach ewangelii Mateusza, Marka, Łukasza i możliwe, że u Jana. Te cztery teksty weszły do kanonu świętych pism i zawdzięczamy to Atanazemu z Aleksandrii, który jako pierwszy stworzył pełną listę dwudziestu siedmiu ksiąg (w tym Apokalipsy i Dziejów Apostolskich), należących dzisiaj do zbioru Nowego Testamentu, a potem rozesłał, w roku 367, do biskupów greckich i łacińskich w „Liście świątecznym” (Ἐπιστολή ἑορταστικέ). Działo się to trzy i pół wieku po wydarzeniach opisywanych na kartach Nowego Testamentu. Kościół rzymski zatwierdził listę Atanazego na synodzie w roku 382. Nieco później zrobiły to kościoły afrykańskie – na synodach w Kartaginie w 390 roku i Hipponie w 393 roku. Dyskusje w kościele zachodnim zakończyło stanowisko Augustyna, który w drugiej księdze dzieła „O nauce chrześcijańskiej” (De doctrina christiana) z 426 roku, przytoczył listę Atanazego i uznał ją za kanoniczną. Ale to nie są wszystkie utwory literackie opowiadające historię Jezusa. Mamy więc nieuznawane przez Kościół rzymskokatolicki ewangelie dzieciństwa Jezusa i ewangelie gnostyckie. Mamy wreszcie ewangelie apokryficzne Andrzeja, Barnaby, Bartłomieja, Egipcjan, Gruzińską, Józefa Cieśli, Nikodema i Piotra.

Niekanoniczne pisma przedstawiające życie Jezusa określa się jako ewangelie gnostyckie. Spośród siedemnastu z nich szczególnie wyróżnia się ewangelia Tomasza, chociaż wielu badaczy wskazuje, że na przykład logia – czyli mowy Jezusa w niej zawarte, są podobne do tych z ewangelii Mateusza i Łukasza. A nawet można doszukać się w tym tekście ich bardziej oryginalnej, autentycznej treści, bez późniejszej redakcji, jak u ewangelistów. Badacze wskazują też na istnienie tzw. źródła Q, z którego czerpali przynajmniej ci trzej autorzy ewangelii. Na istnienie takiego źródła wskazuje święty Papiasz z Heraklionu miasta leżącego w dzisiejszej Turcji i znanego jako Pammukale, wówczas leżącego koło Kolosów, innego z miast znanych z Nowego Testamentu. A to właśnie do Kolosan skierował jeden ze swoich listów święty Paweł, który w innym, tym razem adresowanym do Tymoteusza na wieki zdefiniował rolę kobiety w kościele pisząc „Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem lecz [chcę, by] trwała w cichości” (za Biblią Tysiąclecia). Nic dziwnego, że tak zdefiniowana chrześcijańska kobiecość na setki lat istotnie została zredukowana do roli trwającej w cichości służebnicy. Nie dziwi też, że obecnie, gdy kobiety odzyskują powoli swoje miejsce na karatach dziejów, podejmowane są aktywności czasami zmierzające do zburzenia patriarchalnego modelu społecznego, do ponownego odczytania starożytnych tekstów i ponownej ich interpretacji. I dotyczy to zarówno tekstów uznanych za święte, jak i tych odrzuconych przez budowniczych instytucji kościelnych.

Niektóre z tekstów ewangelicznych były już w czasie swego powstania wprost uznawane za fałszywe, jak miało to miejsce z odnalezioną w latach 70. XX w. w Egipcie ewangelią Judasza pochodzącą z II wieku (pisał o niej Ireneusz). Inne stały się podglebiem dla mitologizacji wczesnych lat życia Jezusa i rekonstrukcji jego młodości. Powstawały legendy i mity mające wypełnić lukę w życiorysie Jezusa. Tak samo stało się z historią Marii Magdaleny. Czytamy o niej w ewangeliach kanonicznych i gnostyckich. Powstały legendy o jej losach po opuszczeniu Jerozolimy szczególnie żywe na południu Francji. Teksty te mają różną wartość i zawartość. Paweł F. Nowakowski czytelnie segreguje je, używając wszędzie tam w tekście Wielkiej Litery, gdy jest to zgodne z doktryną Kościoła rzymskokatolickiego i małej, gdy nie jest to tekst uznawany przez Kościół, w ten sposób podkreśla swój stosunek do tych utworów literackich, ale pokazuje też czytelnikom kierującym się wskazaniami Kościoła, które teksty są zgodne z jego doktryną. Trudno jednak mieć do autora o to pretensje, jest przecież historykiem i teologiem pracującym na Akademii Ignatianum w Krakowie.

Jest wreszcie i ewangelia Marii, przypisywana Marii Magdalenie, która przetrwała w dwóch pochodzących z III wieku greckich fragmentach i dłuższym tłumaczeniu na język koptyjski z V wieku. Jednym z motywów wybijających się w Ewangelii Marii Magdaleny jest jej konflikt z apostołem Piotrem. Ten motyw przewijał się również w innych tekstach gnostyckich (np. ewangelii Tomasza, ewangelii Egipcjan), ale którego śladów próżno szukać u Mateusza, Marka, Łukasza czy Jana. Czy konflikt ten był prawdziwy, czy może był tylko literackim zabiegiem gnostyckich autorów? A może redaktorzy ewangelii kanonicznych posunęli się w swojej ingerencji w teksty ewangelistów tak dalece, że niemal „wygumkowali” jedną z najważniejszych postaci słuchających nauk Jezusa. Z braku jakichkolwiek dokumentów ocenić tego dziś nie można. Ale jeśli był faktem i zwyciężyła opcja patriarchalna, to może właśnie dlatego tak niewiele wiemy dzisiaj o roli kobiet w otoczeniu Jezusa i ich faktycznym udziale w nauczaniu i zmartwychwstaniu, w rozwoju religii. Tej, która, dodajmy, u swego początku była nazywana religią kobiet i niewolników.

Jeśli zaś ludzie czegoś nie wiedzą na pewno, nie mogą znaleźć odpowiedzi w źródłach, to ze strzępków dostępnych informacji próbują zbudować narrację, która może dać odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Dlatego tak bardzo poczytnym stało się „odkodowywanie” historii ukrytej na kartach „Kodu Leonarda da Vinci” autorstwa Dana Browna, powieści będącej współczesna wersją średniowiecznych podań. Sporo kontrowersji wzbudziło też „Ostatnie kuszenie Chrystusa” Martina Scorsese, w którym pokazał Jezusa jako męża i ojca, budując narrację tak różną od kanonicznej. Na pewno nie sprzyjała budowaniu zaufania do instytucji kościelnych próba, celowa lub niezamierzona, albo wynikająca z błędnej interpretacji tekstów papieża Grzegorza I, jak chce Nowakowski, próba utożsamienia świętej z Marią z Betanii. Utracie zaufania do instytucji kościelnych sprzyjała inkwizycyjna aktywność Kościoła katolickiego, jego „indeks ksiąg zakazanych”, uśmiercanie ludzi wyłącznie dlatego, że się odważyli kierować rozumem. Jeśli zaś brakuje zaufania do instytucji Kościoła, to nawet najbardziej abstrakcyjne pomysły mogą znaleźć admiratorów. To nie przypadek, że skoro wydaje się, że zrobione zostało wszystko, by uczynić niemal niedostrzegalnym udział kobiet w rezurekcji, to każdy ślad, każdy trop odkryty dzisiaj, wskazujący na pomniejszenie ich udziału, umniejszenie roli Marii Magdaleny w całym dziele zbawienia, znajduje tak wielu chętnych, by odkryć zasłonięte i zdemaskować potencjalną manipulację. Stąd i wypełniające lukę legendy arturiańskie dzisiaj są odczytywane na nowo, zwłaszcza ta o Świętym Graalu. Poprzez wieloznaczność użytych artefaktów opowieść ta domaga się wyjaśnienia, wyjścia poza sferę symboli. Stąd i możliwe ujęcie symboliki tajemniczego kielicha już nie tylko i jedynie jako naczynia, do którego Józef z Arymatei zebrał pod krzyżem krew Jezusa, ale jako archetypu kobiecości i świętej krwi – Sang Real – krwi płynącej w żyłach potomków Marii i Jezusa – w dynastii Merowingów. Stąd doszukiwanie się znaczeń symboli ukrytych w dziełach sztuki, obrazach, freskach, rzeźbach. Skoro bowiem możliwe jest założenie, a od hipotez przecież ten tekst zaczęliśmy, że komuś zależało na obniżeniu rangi kobiet wokół Jezusa, to nie może dziwić mnogość teorii spiskowych i najbardziej niesamowite legendy.

Byłoby jednak niesprawiedliwym takie podejście do tej książki, które podważałoby spojrzenie autora na opisywaną sprawę wyłącznie dlatego, że jest człowiekiem wierzącym i w tym kontekście przedstawia historię Marii Magdaleny. Bo jest to tekst ważny i dostajemy do ręki w gruncie rzeczy niezwykle ciekawą pozycję popularnonaukową. Prawda, że prezentowaną w pewien sposób, ale wydaje się, że jednak w tym kontekście możliwie najbardziej obiektywnie. Dowiemy się z niej zatem jak to się stało, że do Marii Magdaleny na wieki przylgnęło miano jawnogrzesznicy. Niezwykle interesujący i głęboko eschatologiczny będzie też ten fragment książki, w której autor opowie o śmierci Jezusa na krzyżu. A dla zrozumienia określenia Apostołka apostołów ważny będzie rozdział poświęcony jej jako pierwszemu świadkowi rezurekcji. I jestem głęboko przekonany, że pisząc te słowa nie spojleruję. Wszak ewangelie znane są już od prawie dwóch tysięcy lat, więc raczej nie zdradzam żadnej tajemnicy. Książka ta jest ważna i z tego względu, że w pewien sposób „przywraca” dobre imię towarzyszce nauczania Jezusa. Kobiecie, która mogła podążać z nim od jeziora Tyberiadzkiego, aż na Golgotę, stać pod krzyżem i jako pierwsza być świadkiem zmartwychwstania.

Paweł F. Nowakowski, Maria Magdalena

Wydawnictwo Znak, Kraków 2019

%d bloggers like this: