recenzja

Intryga w intrydze pogania intrygę | Sławek Michorzewski, Urzędnik

„Urzędnik” Sławka Michorzewskiego to kryminał pełną gębą, zaludniony nietuzinkowymi postaciami. Ale to przede wszystkim książka rozrywkowa, pozwalająca na chwilę oderwać się od codzienności. Szczególnie że ta ostatnia na więcej niż sto procent jest nudniejsza i biedniejsza w zwroty akcji, niż spisana przez pisarza historia pewnego napadu.

Książka streszcza wydarzenia rozgrywające się na przestrzeni zaledwie kilku zimowych dni. Poznajemy perypetie urzędnika skarbowego, który całkowicie wypełnia stereotyp reprezentanta tego zawodu. Nie lubimy go, pomimo że ma zabawne myśli, bo już jego zamiary są mniej śmieszne – jego cel to zniszczenie komuś kariery i życia, zabranie firmy, domu i pieniędzy. I to te prowadzone przez niego działania zaprowadzą go niechcący do kryminalnego światka. Niestety – nie wie jak ma się w nim odnaleźć, ponieważ pomiędzy zabieraniem majątku a zabieraniem życia granica jest jednak niecienka.

Ale tytułowy urzędnik to tylko jeden z bohaterów powieści Michorzewskiego. Kolejni wprowadzani są przez autora w trybie ekspresowym. Podobnie jak wątki. A ponieważ akcja powieści rozgrywa się w trójmiejskiej dżungli dróg i kanałów, to podczas lektury nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jestem w podziemnym przejściu, lub właśnie kanale, gdzie za każdym zakrętem pojawia się kilka nowych korytarzy, a w nich nowe postaci. Korytarzy – co trzeba przyznać – które autor zgrabnie ze sobą krzyżuje, by stworzyły ostatecznie spójną jedność.

Kogo jeszcze mamy na pokładzie tego rollercoastera? Choćby pewne małżeństwo związane z Urzędnikiem i gromadę ich dzieci, również wplątanych w tę samą pokrętną historię. Bieg wydarzeń uczyni z nich niemal płatnych zabójców, a na pewno kogoś, przez kogo świat staje w płomieniach. Są i złodzieje mający chętkę na zbiory gdańskiego muzeum, którzy reprezentują tę warstwę społeczeństwa, która nie może się raczej pochwalić bystrym umysłem. A to tylko część plejady kryminalnych gwiazd.

Na porządku dziennym są tutaj rozboje, włamania, kradzieże, zabójstwa, okaleczenia. Kolejny element układanki to policjanci, na których na każdym kroku czyha śmierć. Nie zawsze dobrze rozszyfrują zachowania i plany złoczyńców, czasem są spóźnieni, czasem niezdarni, czasem nieprzytomni, ale mimo to – dzięki służbowemu węchowi – zawsze są ostatecznie tam, gdzie powinni być. Tu trzeba zaznaczyć, że są to mundurowi rodem z czarnej komedii, których raczej nie spotkamy w rzeczywistości.

I tak intryga w intrydze pogania intrygę – mnogość zwrotów akcji, wybuchów i zakrętów starczyłaby spokojnie na kilka powieści. Nagromadzenie takich chwytów nie pozwala nawet na moment odetchnąć. Dodatkowo humor, humor, humor – monologi, komizm sytuacyjny i postaci. „Urzędnik” sprawdza się w stu procentach jako rozrywkowy towarzysz na podróż, wieczór i wizytę w kawiarni.

Sławek Michorzewski, Urzędnik

Oficyna 4eM 2018

%d