Nie da się ogarnąć Rosji umysłem. Ale „To jest taki russian style!” – relacja Macieja Stroińskiego z wyprawy, którą kilka lat temu odbył do Rosji – w istotny sposób pozwala zbliżyć się do zrozumienia tego, co nazywamy rosyjską duszą.
Mogą cię tu okraść, ale mogą i ugościć, mogą bezinteresownie pomóc i równie bezinteresownie rzucać kłody pod nogi. Rosja. Kraj łączący w sobie zarówno elementy europejskie jak i azjatyckie. Widać to na zewnątrz, choćby w architekturze, jak i w tym, co tkwi w środku, w ludzkiej mentalności, o czym już w XIX wieku Piotr Boborykin pisał w powieści „Kitaj-gorod”. Dlatego próba zrozumienia Rosji jest dla każdego, kto interesuje się tym zakątkiem świata, wyzwaniem. Jednym z tych, którym nie sposób się oprzeć. Tym bardziej jeśli jest się dziennikarzem. Gdy pojawiła się okazja pojechania dwanaście tysięcy kilometrów w głąb największego kraju świata Stroiński nie wahał się więc ani chwili. Ale wydaje się, że traktując tę wyprawę jak zawodową przygodę, kierował się zbyt niepoprawnym optymizmem, podszytym ciekawością i niecierpliwością. Dlatego można odnieść wrażenie, że początkowo dziennikarz uznał Rosję za jeden z wielu krajów, potraktował ją jako miejsce na ziemi, zapominając, że jest to w istocie bardziej stan umysłu. Dla czytelnika to dobra wiadomość – możemy bowiem dzięki temu zaobserwować nagłe, niespodziewane zderzenie autora z rzeczywistością, którą zastał. I zobaczyć, jak jego początkowa irytacja, zdziwienie, nawet złość ustępują powolnemu godzeniu się z przejawami „rusian style”, a raczej akceptacji faktu, że coś takiego naprawdę istnieje. I tak oto narrator i bohater w jednym – z początku wielokrotnie wykazujący się dziecięcą wprost naiwnością w kontaktach z rosyjskimi służbami – koniec końców sam używa broni, jaką jest powołanie się na znajomość z oficerem milicji.
Być jak Filipińczyk | Tomasz Owsiany, Pod ciemną skórą Filipin
Bo rosyjska dusza, której elementy odkrywa Stroiński – oraz towarzyszący mu organizator wyprawy Arkadiusz Kotliński – to choćby pozwalanie na wszechwładzę służb mundurowych i na towarzyszące temu absurdy: co powie milicjant, jest święte, choćby było największym nawet absurdem. Myślicie, że nóż schowany w bagażu nadawanym na lotnisku do luku bagażowego to żaden problem? Owszem, gdzie indziej pewnie nie byłby to kłopot. W Rosji zależy to od punktu widzenia celnika. Sadzicie, że sprzedaż biletów kolejowych lub lotniczych to kwestia dostępności miejsc? Może gdzie indziej, bo w Rosji to wyłącznie sprawa dobrej woli kasjerki lub efekt rozkazu z góry. Tu „władzę” mają nawet kolejarze, którzy mogą postój planowany na kilkadziesiąt minut w każdej chwili skrócić do kilkunastu i nieistotne jest czy wszyscy pasażerowie zdążyli wsiąść do pociągu. I nie mówimy o kolejce podmiejskiej, ale o kolei transsyberyjskiej!
Stroiński mnoży przykłady takich absurdów. Ostrzega, czym skończyć się może nieostrożne pozostawienie swoich rzeczy nawet w miejscu wydawałoby się odludnym, ale pokazuje też gościnę i przyjaźń ze strony zwykłych Rosjan. Ich codzienne, nielekkie życie. Poszukiwanie fragmentów rosyjskiej tożsamości, owych puzzli, z których złożyć można nieco pełniejszy (choć pewnie nigdy nie pełny) obraz, zaprowadzi dziennikarza do Irkucka, gdzie – jak bohater rosyjskiej bajki o Głupim Jasiu (Иванушка-дурачок) – zdobędzie istotną znajomość, która zaowocuje w krytycznej sytuacji. Dotrze też do Magadanu – bramy na Sybir, czy na Kołymę, gdzie otrze się (i to dosłownie) o złoto.
Energia słowa przeciw głupocie | Wiktor Jerofiejew gościem Big Book Festival 2017
Opowieść zawarta w „To jest taki rusian style!” sięga początku lat dwutysięcznych, ale Stroiński postanowił spisać i wydać ją dopiero teraz. Biorąc pod uwagę, że czynił na bieżąco notatki na potrzeby wysyłanych do redakcji korespondencji, nie mam wątpliwości, że wiernie oddał to, co przeżył, włącznie z odrobiną magii, jaka towarzyszyła mu w wyprawie nad Bajkał. Ale ta perspektywa czasowa skłania do zastanawiania się nad tym, na ile to, co autor przedstawił w swojej książce, wciąż trwa, a na ile się zmieniło, ewoluowało. Pozostaje mieć nadzieję, że Stroiński – wbrew deklaracjom rzucanym raz po raz na kartach książki – skusi się na kolejną wyprawę. Tam i z powrotem.
Maciej Stroiński, To jest taki rusian style!
Oficyna 4eM 2018