W Rosji dzieje się gorzej, niż bym chciał, ale lepiej, niż sądzą niektórzy dziennikarze z Zachodu – przekonywał Wiktor Jerofiejew podczas Big Book Fesitval. I dodawał: – Tym, co nam dziś zagraża najbardziej, jest głupota decydentów. Nie tylko w Rosji, ale w skali świata. Ta głupota jest groźniejsza nawet niż globalne ocieplenie.
Wiktor Jerofiejew debiutował jako powieściopisarz w latach pierestrojki, choć znany był już wcześniej, choćby jako jeden z inicjatorów wydania w 1979 roku almanachu „Metropol”, zawierającego utwory (w tym jego opowiadanie), niemające szans ukazać się w oficjalnej prasie radzieckiej. Ojciec pisarza stracił zresztą z tego powodu stanowisko ambasadora w Wiedniu. Dziś Jerofiejew uważany jest za jednego z najwybitniejszych współczesnych pisarzy. I za krytyka polityki Kremla. Znalazł się choćby w gronie osób sprzeciwiających się aneksji Krymu.
Herta Müller: Dyktatura nie znosi różnorodności | Noblistka gościem Warszawskich Targów Książki
– Problemem współczesnej Rosji jest nieumiejętność zrozumienia europejskich wartości. Nie przekazywano nam wiedzy o liberalnej demokracji. W to miejsce putinowska propaganda wciska ludziom „patriotyzm i prawosławie”, co w istocie oznacza archaiczny nakaz kłaniania się przed bogiem i „naczalstwem” – mówił Jerofiejew. Znacznie bliższy jest mu patriotyzm w rozumieniu Joyce’a, pytającego dlaczego ma umierać za Irlandię, a nie Irlandia za niego. – Chodzi o zrozumienie, że to nie obywatel ma służyć państwu, ale państwo obywatelowi. Niestety także w Polsce oraz w niektórych innych krajach tak rozumiane europejskie wartości są poddawane w wątpliwość – twierdził Jerofiejew. Jego zdaniem to efekt rozprzestrzeniającej się gwałtownie głupoty, której efektami są Brexit, olbrzymie poparcie dla Marine Le Pen we Francji czy wybór Donalda Trumpa – „figury iście gogolowskiej” – na prezydenta USA. – W Rosji objawia się to tym, że każdy szuka swoich wartości gdzie indziej. Przypomina to ten moment po katastrofie Titanica, gdy na powierzchni oceanu pływały szkatułki z biżuterią i każdy wyławiał, co było pod ręką. U nas też każdy wyławia pojedyncze wartości, bo nie istnieje ich spójny system. Efektem jest dramat rosyjskiej mentalności – zaznaczał pisarz.
Różnicę między tą mentalnością a mentalnością Zachodu ilustruje przyjęcie jego debiutanckiej powieści „Rosyjska piękność” (bohaterką jest moskiewska prostytutka). – W kraju otrzymałem dwieście negatywnych recenzji, zarzucano mi m.in. pisanie pornografii. Szczęśliwie książka ukazała się też na Zachodzie. Na jednym ze spotkań autorskich w Holandii podeszła do mnie dwudziestoletnia dziewczyna. Przyznała, że książka bardzo jej się podoba, ale spytała wprost: „Czemu w niej w ogóle nie ma seksu?” – opowiadał pisarz. W Rosji po publikacji książki od Jerofiejewa odwrócili się nawet przyjaciele. Zdaniem pisarza miał na to wpływ także fakt, że książkę przetłumaczono na ponad czterdzieści języków. – Mogę sparafrazować znane rosyjskie przysłowie: Przyjaciół poznajemy nie tyle w biedzie, co w sukcesie – twierdził.
SWIETŁANA ALEKSIJEWICZ: JESTEM CZŁOWIEKIEM UCHEM. Mowa noblowska tegorocznej laureatki
Sytuacja niezrozumienia spotkała go też po publikacji „Dobrego Stalina”, powieści pokazującej w ironicznym świetle zafascynowanie radzieckich elit Józefem Wissarionowiczem. To powieść w dużym stopniu czerpiąca z biografii autora. Pisarz urodził się w rodzinie radzieckiego dyplomaty, a wcześniej osobistego tłumacza Stalina. Po publikacji książki rodzice zerwali oni z nim kontakt, zarzucając mu, że ukazał ich w negatywnym świetle. – A przecież było dokładnie odwrotnie – przekonywał Jerofiejew. Jego zdaniem pokazuje to, że pisarz nie powinien przejmować się krytyką, powinien za to „puszczać słowa na wolność”. – Słowo może być silniejsze niż osądy decydentów – podkreślał. Przekonywał jednak, że dziś literaturze potrzebna jest „nowa energia słowa”. – Szukam jej w formie. Dlatego nie tworzę ani fikcji, ani non-fiction. Jeśli fikcja to jeden, a literatura faktu to dwa, ja plasuję się gdzieś przy półtora – zaznaczał.
Nadziei nie upatruje Jerofiejew w politykach. Wspominając spotkanie ze swoim przyjacielem Stefanem Mellerem, byłym ambasadorem RP w Rosji i ministrem spraw zagranicznych w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza przytoczył fragment rozmowy. – „Znasz ministrów, premierów, prezydentów. Powiedz mi czy są w Europie rozsądni politycy?”, spytałem. Siedzieliśmy w mrocznym warszawskim barze i Stefan długo myślał nad odpowiedzią. W końcu z tych ciemności padło ciche zdanie: „Wiesz, jest taki jeden chłopak w Luksemburgu…”. I tyle – opowiadał pisarz.
Dobry diabeł i pisarz niespełniony | Michaił Bułhakow, Mistrz i Małgorzata
Ostrożnie wypowiadał się też o Aleksieju Nawalnym, liderze rosyjskiej opozycji. – Nie podoba mi się jego gra z nacjonalizmem, ale z drugiej strony trudno go nie rozumieć, skoro tylko dwa procent obywateli Rosji było przeciwne aneksji Krymu. Z tymi dwoma procentami przecież nie pójdzie po władzę – mówił Jerofiejew. I przytaczał anegdotę o Stalinie, do którego przyszedł człowiek z politbiura narzekający na pisarzy: jeden pije, drugi dziwkarz, trzeci was nie lubi, a czwarty wszystko na raz. Stalin tylko rozłożył ręce: ale ja nie mam innych pisarzy! – Mogę powiedzieć to samo: Mamy Nawalnego i tyle. Nie mamy innej opozycji.
Pisarz przekonywał, że mimo wszystko nie jest pesymistą. – Pesymizm oznacza brak energii, ja w problemach widzę pretekst do rozmyślania o nich, do pracy nad nimi – zastrzegał, dodając, że nadzieję dla Rosji niesie kultura, w tym literatura. – Są pisarze, którzy tworzą na polecenie Putina, ale co mają robić, skoro bóg nie dał im talentu? Jednak między wartościami zawartymi w prawdziwej rosyjskiej literaturze a wartościami europejskimi nie ma konfliktu. Dotyczy to też teatru: w moskiewskim Gogol-centr już trzeci rok wystawiana jest moja „Rosyjska piękność”. I to przy pełnych salach – podkreślał Jerofiejew. Rosjanie bowiem chcą europejskich wartości i prędzej czy później po nie sięgną. Pisarz nie wyobraża sobie tej drogi bez korzystania z doświadczeń Polski. – Będziecie dla nas nieodzowni, przyjdziemy do was porozmawiać, poduczyć się.
Wiktor Jerofiejew zapowiedział też premierę swojej nowej powieści „Розовая мышь” (Różowa mysz), która ukaże się jeszcze w tym roku.
Kosmopolita z krainy nostalgii – o istotę duszy rosyjskiej, tęsknoty i ratunek odnajdowany w cielesnych zachwytach pyta Wiktora Jerofiejewa, niesfornego erudytę, Piotr Kieżun
Big Book Festival
Warszawa 2017