Czasem wystarczy skręcić w boczną ulicę lub nie wsiąść do rykszy, by znaleźć się w świecie, którego nie dotknęła stopa turysty. Jędrzej Majka udowadnia, że nawet dziś, gdy wszystko wydaje się odkryte, można przeżyć przygodę godną dawnych odkrywców. Czasem decydujemy o tym sami, czasem – obecny w tytule książki – przypadek.
Przypadki podróżne to zapis podróży autora z lat 2012-16. Zapis – powiedzmy to sobie od razu – stanowiący przede wszystkim próbę zachęcenia nas do podążenia śladami Jędrzeja Majki. Na niespełna dwustu trzydziestu stronach zmieściły się opowieści o Madagaskarze, Kambodży, Stambule, Chinach, Kapsztadzie, Hawanie, Rio de Janeiro, Jerozolimie i Dubaju. To styl, do którego podróżnik zdołał nas już przyzwyczaić – w swoim znakomitym „Pociągu do świata”, gdy odwiedza m.in. Etiopię, Iran, Irkuck i Tajpej, czyni przecież podobnie. Tam stawia jednak przede wszystkim na minireportaże, tu łączący reportaż z elementami przewodnika, ale przede wszystkim raczy nas rodzajem swobodnej gawędy, w której nie zabraknie wprawdzie wiedzy encyklopedycznej czy informacji istotnych dla turysty, ale najistotniejsze są obserwacje poczynione na gorąco i przygoda. Do tej ostatniej Jędrzej Majka ma wyraźne szczęście. Jak w Angkor, gdzie nie do końca przyjrzy się kierowcy wynajętego tuk tuka i tym samym staje się bohaterem swoistej, potencjalnie groźnej w skutkach, komedii pomyłek. Albo wtedy, gdy powrót z Hawany kończy się rozprawą przed sądem, lub gdy w RPA okazuje się jedynym białym na basenie.
Majka jest ciekawy świata, a to oznacza, że omija szerokim łukiem miejsca, którymi miasta i kraje kuszą turystów – pięciogwiazdkowe hotele i wycieczki z przewodnikiem. Nie spieszy się. „Siedziałem tak którąś godzinę i miałem poczucie, że po raz kolejny udało się. Udało się przez chwilę być w podróży, a nie na wycieczce” – wspomina pobyt w Andasibe na Madagaskarze. Podczas wizyty w Hawanie omija szerokim łukiem zamknięte kurorty z plażami, w Rio świadomie postanawia nie zdobywać Głowy Cukru, czyli wzgórza, na które powinien podobno wejść każdy turysta, a w Jerozolimie powstrzyma się przed kupieniem pamiątkowej… korony cierniowej. Woli rozmowy z mieszkańcami – z Barbaritą, wynajmującą mu mieszkanie w Hawanie, z golibrodą w Stambule czy – jak w Antananarywie, stolicy Madagaskaru – z miejscowym chłopakiem przy piwie „Trzy konie”. O czym rozmawia? O symbiozie biedaków z faweli z bogaczami z Rio, o złodziejskich trikach stosowanych w RPA, w końcu o… chowaniu kości zmarłych krewnych pod materacem.
Bo właśnie o tym są „Przypadki podróżne” – o przypadkach, bo to one odróżniają podróż od z góry zaplanowanej wycieczki.
Ale „Przypadki podróżne” to nie tylko słowa. Nie sposób pominąć ilustrujących całość fotografii. W końcu Jędrzej Majka przez długie lata był przede wszystkim fotografem. Jego zdjęcia współtworzyły książkę „Ukraina” autorstwa tak znanych pisarzy jak Taras Prochaśko i Serhij Żadan, były też nieodzownym elementem książki-albumu „Lwów. Trzy eseje”. Tam jako fotografa interesowały go często miejsca, w najnowszej książce skupia się raczej na ludziach, a bardziej jeszcze – na twarzach. Wpatrzona w obiektyw kobieta z wybrzeża Madagaskaru z maseczką ochraniającą przed słońcem, młody buddyjski mnich, uliczny sprzedawca precli ze Stambułu, kobiety z chińskiego plemienia Yao, trzymające w dłoniach splecione włosy, sięgające ziemi, sprzedawczynie cygar na placu św. Franciszka w Hawanie. Te zdjęcia to dopełniająca całość opowieść o świecie widzianym okiem podróżnika świadomego ścieżek, które wybiera.

Przeczytaj także: ŻYCIE JEST SNEM | John Irving, Aleja Tajemnic (Avenue of Mysteries)
Jędrzej Majka, Przypadki podróżne
Nemrod 2016