„Na tropie” Michała Larka to trzymający w napięciu kryminał, który przy okazji pokazuje złożoność ludzkiej natury na tle skomplikowanych czasów ustrojowego przełomu.
W pierwszym tomie cyklu „Dekada” – „Furii” – Michał Larek stawiał na kryminał spod znaku wytrwałego pościgu za obdarzonym dość niezwykłą osobowością gwałcicielem i mordercą, jednocześnie dając nam w tle obraz milicji, która z dnia na dzień staje się policją. Drugi tom wydaje się być książką zupełnie inną gatunkowo – miejsca, zjawiska i postaci, które w tomie pierwszym autor zaledwie szkicował, tu zyskują wyraźniejsze kształty, gęstszą strukturę, psychologiczne dopełnienie. Tym razem bowiem wchodzimy dużo mocniej w mrok przedstawianego świata. Już nie znajdziemy barwnych obrazków z formularzami, na których funkcjonariusz musi w nagłówku skreślić „MO” i dopisać „Policja” (bo nowych formularzy jeszcze nie dosłali). W tej książce nowa Policja mierzy się wszak ze znacznie ważniejszymi wyzwaniami, jak choćby korupcją we własnych szeregach i niejasną grą niektórych funkcjonariuszy, rozgrywaną na pograniczu prawa, a może i je przekraczającą. Mafijne porachunki lat 90., obecne i wcześniej, ale na drugim czy trzecim planie, tu stają się jednym z motorów akcji. I o ile w „Furii” poznawaliśmy tajniki umysłu psychopaty, tu musimy przede wszystkim zrozumieć złożone relacje pokazanego świata i odkryć motywy postępowania osób, które ten świat tworzą.
Katia Domagała, najistotniejsza bohaterka pierwszego tomu, niezwykła, bo do siermiężnego wciąż świata czasów przełomu wprowadzająca nutę feminizmu, tu musi ustąpić nieco miejsca Harry’emu, policjantowi z wydziału zabójstw, posługującemu się – delikatnie mówiąc – niestandardowymi metodami śledczymi. Harry’ego poznaliśmy w tomie pierwszym, ale pojawił się tam tylko na chwilę. Tu przychodzi mu grać pierwsze skrzypce – i to w zasadzie w każdym z wątków, z jakich składa się ta fabuła. Bo mamy tu co najmniej dwie równolegle opowiadane historie – w mniej istotnej, która jednak dopełnia portret policjanta – Harry (a w zasadzie chorąży Tomasz Harwej) jest bohaterem powieści pisanej przez redaktora Misińskiego na podstawie notatek, które zostawił po sobie zmarły milicjant. Chodzi tu o śledztwo z lat 80. w sprawie brutalnego gwałciciela i zabójcy.
Najważniejszy – także dla ukazania pełni złożoności Harry’ego – jest jednak w powieści wątek poszukiwań zaginionego dziennikarza śledczego. To dzięki temu bowiem przenikamy do przestępczego świata Poznania, widzimy misterną sieć powiązań tego środowiska z tymi, którzy potencjalnie powinni być po drugiej, „dobrej” stronie, w tym z policjantami. I choć zadawanie się z „miastowymi” jest przez funkcjonariuszy traktowane jako zdrada, to przecież szybko przekonany się, że dla niektórych może to być tylko pusty frazes. Pod tym względem „Na tropie” wpisuje się w ciekawy trend polskiego kryminału ostatnich miesięcy – podobne układy, sieci i pajęczyny z czasów ustrojowego przełomu, opisują przecież i Katarzyna Bonda w „Czerwonym Pająku”, i Ryszard Ćwirlej w „Masz to jak w banku”.
Tam, gdzie powinno być tylko dobro, czasem czai się najgorsze zło – mówi nam więc Larek. Ale dla kontrastu daje jeszcze jeden, poboczny, wątek, który sugeruje, że czasami tam, gdzie widzimy tylko zło, może istnieć zalążek czegoś dobrego. Mam na myśli oczywiście sprawę niejakiego Derwiniaka – pijaka i sadysty, dręczącego swoją rodzinę. To smaczek, który do głównej osi fabuły niewiele wnosi, za to pokazuje po raz kolejny złożoność ludzkiej natury. Bo w „Na tropie” trudno znaleźć postaci jednoznacznie dobre lub złe. Sam Harry przecież nie jest typem policjanta bez skazy. Wręcz przeciwnie. Nazywany jest „ostatnim Mohikaninem”, a młodzi policjanci obserwujący jego przesłuchania przestrzegani są, by zapomnieć o takich metodach poznawania prawdy. Ma to sugerować pewnie, że Harry to relikt poprzedniej epoki, ale można też uznać, że jest „ostatnim, któremu naprawdę zależy”. Bo nawet jeśli Harry ucieka się do metod godnych raczej przestępczego świata, to jednak – choć po cichu – przyklaskujemy mu, widząc, że stosuje je wobec największych drani, a przede wszystkim, że są to metody skuteczne w walce z bezwzględnymi gangsterami.
Kryminał z czasów przełomu | Z Michałem Larkiem rozmawia Przemysław Poznański
Wszystko to wskazuje, że Harry – obok Katii Domagały – to najmocniejszy akcent serii, zaplanowanej na dziesięć tomów. W pewnym sensie wpisuje się on w model śledczego, będącego życiowym rozbitkiem i brutalem, przestrzegającym wyłącznie własnego kodeksu opartego o honor i dążenie do wymierzania sprawiedliwości za wszelką cenę. Ale nawet jeśli Larek czerpie z wzorca, to robi to rzetelnie. Wszelkie działania bohatera są dokładnie i logiczne umotywowane, wynikają z jego osobistych przeżyć i całej zawodowej drogi, nie są w żadnym momencie próbą epatowania przemocą. Dzięki temu wierzymy Harry’emu, ufamy, że motywy, którymi się kieruje, są szczere i uczciwe, kibicujemy mu więc i trzymamy za niego kciuki. Chcąc, by – niezależnie od tego w jaki sposób to osiągnie – wpadł w końcu na właściwy trop.
Michał Larek, Na tropie
Czwarta Strona 2018