Beresteczko, Zbaraż, Łubnie, Kamieniec Podolski. To tu walczyli, kochali i umierali bohaterowie „Trylogii” Henryka Sienkiewicza. Podróżnik, reportażysta i fotograf Jędrzej Majka zabierze nas w swojej książce wszędzie tam, gdzie nogę postawili wcześniej Skrzetuski, Kmicic, Zagłoba czy Pan Wołodyjowski. Ważna pozycja nie tylko dla każdego miłośnika twórczości Noblisty.
„Na ich [skał kamienieckich] widok, a także na widok baszt i rondeli fortecznych zdobiących szczyty skał wielka otucha wstąpiła im zaraz w serca. Albowiem wydawało się niepodobnym, aby jaka inna ręka prócz boskiej mogła zburzyć to orle gniazdo na szczycie otoczonych pętlicą rzeki wiszarów uwite” – pisał Henryk Sienkiewicz. Doskonale znamy ten opis Kamieńca Podolskiego z powieści „Pan Wołodyjowski”. Jest to bowiem miejsce niezwykle istotne dla całej „Trylogii”, kończące trudy i znoje bohaterów, gdy w scenie wysadzenia zamku ginie „mały rycerz” oraz towarzyszący mu Ketling. Tyle książka. A prawda?
Gdy kilkanaście lat temu zwiedzałem dawne Kresy, zahaczyłem też oczywiście o kamieniecką warownię. I powiem szczerze, że znacząco przewyższyła ona moje wyobrażenia o niej. Jasne wysokie mury wzniesione na wapiennej stromej skale, przyozdobione strzelistymi basztami, przestronne dziedzińce i niezliczone zakamarki, pobudzające wyobraźnię. Wszystko to znajdziemy też u Jędrzeja Majki w jego książce-albumie „Kresy”. Znajdziemy też informację o tym, że pierwowzorem bohatera był komendant Jerzy Wołodyjowski, a przede wszystkim zdjęcia: tablicy upamiętniającej bohatera czy kościoła Franciszkanów, w podziemiach którego został pochowany.
Jędrzej Majka opiera swoją książkę na własnym, wypracowanym koncepcie, który tu doskonale się sprawdza: mamy więc zwartą informację o odwiedzanym miejscu z często nieznanymi szerzej ciekawostkami, dostajemy fragment z „Trylogii” odnoszący się do pokazywanego zdjęcia, a przede wszystkim znajdziemy tu fotografie, często rozłożone na dwóch stronach panoramy miast, fortec czy charakterystycznej kresowej przyrody.
Album nie rości sobie ambicji bycia wyczerpującym przewodnikiem po opisywanych miejscach. Reportażysta ma już na swoim koncie inne książki o tych ziemiach, w tym przewodnik po Lwowie, album z elementami przewodnika „Kresy. Śladami naszych przodków” czy poruszający zbiór reportaży o lwowiakach, którzy musieli opuścić swoje miasto – w „Ostatnim dniu Lwowa” znajdziemy choćby wspomnienia Kazimierza Górskiego. Dlatego w najnowszej książce chce nas przede wszystkim zainspirować do innego myślenia o miejscach, które – jak nam się wydaje – doskonale znamy z lektury Sienkiewicza, a tak naprawdę najczęściej nie znamy wcale. Do spojrzenia na Dzikie Pola, Czechryń, Łubnie, Czernihów, Bar (na pewno pamiętacie rozdzierający serce krzyk „Bar… wzięty!” z „Ogniem i mieczem”), Zbaraż („Burza wisiała nad Zbarażem”), Billewicze, Kiejdany czy Chocim („2 sierpnia sułtan stanął pod Chocimiem. Rozlały się pułki jako morze bezbrzeżne […]”) nie jak na abstrakcyjne literackie tło wydarzeń, ale jak na realne, często do dziś istniejące w prawie niezmienionym kształcie miejsce na mapie współczesnej Litwy i Ukrainy.
Autor zrobił za nas to, co najtrudniejsze: z opasłych tomów wyjął istotne fragmenty, a ilustrując je doskonałymi fotografiami z jednej strony zaspokoił naszą ciekawość miejsc opisywanych przez Sienkiewicza, z drugiej jednak jeszcze bardziej rozpalił wyobraźnię i chęć, by zobaczyć więcej. Dlatego dla osób, które zdecydują się wyruszyć śladami Jędrzeja Majki, jego „Kresy. Śladami bohaterów Trylogii” mogą być przewodnikiem, przede wszystkim na literackim szklaku. Może dziś, gdy tak chętnie zwiedzamy Oslo śladami prozy Jo Nesbø, w Rzymie, Stambule czy Paryżu płacimy za oprowadzenie nas po tropach zostawionych przez bohaterów Dana Browna, a Pragę czy zamki nad Loarą ciągle jeszcze odwiedzamy z „Panem Samochodzikiem” pod pachą, może warto też pomyśleć o kilkunastodniowej wyprawie na Kresy Zagłoby, Rzędziana czy Heleny Kurcewiczówny z albumem Jędrzeja Majki.
Jędrzej Majka, Kresy. Śladami bohaterów Trylogii
Wydawnictwo AA 2017