artykuł wydarzenia

OBMYŚLMY WSPÓLNIE TO MORDERSTWO | Interaktywna zabawa pisarsko-czytelnicza Joanny Jodełki: Morderstwo w „Czarnym Kocie”

Nie doszłoby do morderstwa „Pod Czarnym Kotem”, gdyby wcześniej nie zgładzono księżniczki. Teraz podejrzani są wszyscy obecni w lokalu w czasie zabójstwa. Każdy, kto tam zajrzy, może spotkać najważniejszych polskich autorów kryminałów i thrillerów, a przy tym zostać… współautorem kryminalnej opowieści.

Marcin Kubiak, Katarzyna Bonda, Joanna Jodełka i Ryszard Ćwirlej, fot. Magdalena Adamczewska
Marcin Kubiak, Katarzyna Bonda, Joanna Jodełka i Ryszard Ćwirlej, fot. Magdalena Adamczewska

Spotykają się w lipcu i sierpniu, co środę (z krótką przerwą – kolejne spotkanie 12 sierpnia) w poznańskiej Winiarni „Pod Czarnym Kotem”, by nie tylko spotkać się z najważniejszymi autorami kryminałów i thrillerów, ale także po to, by wspólnie pisać opowiadanie kryminalne. I choć lokal oddalony jest od centrum, to gości spotkań, wymyślonych i prowadzonych przez pisarkę Joannę Jodełkę, od początku jest zbyt wielu, by pomieściły ich cztery ściany winiarni. I z tygodnia na tydzień ich przybywa.

Początki projektu „Morderstwo w Czarnym Kocie” były dość niezwykłe.

– Właściciel Winiarni „Pod Czarnym Kotem”, Marcin Kubiak to mój znajomy ze studiów, a jego lokal to specyficzne miejsce, bo choć oddalone od centrum, od Starego Rynku, to tętniące życiem, gdzie, dzięki pomysłom właściciela, dzieje się naprawdę wiele – tłumaczy Joanna Jodełka, „autorka „Polichromii” (za którą dostała Nagrodę Wielkiego Kalibru”) czy najnowszej „Kryminalistki”. – Pewnego dnia stanęłam tam za barem, co było trudne, bo nie robiłam tego od 20 lat. Miałam jednak potrzebę „zgładzenia w sobie księżniczki”, a więc wyjścia do ludzi, posłuchania żywego języka. Pisarz w czasie pisania jest często odcięty od świata, co może być groźne, bo w pewnym momencie nie ma go już co inspirować – zaznacza.

Czytaj także: ZABIŁAM. POSŁUCHACIE? | Joanna Jodełka, Kryminalistka

fot. Magdalena Adamczewska
fot. Magdalena Adamczewska

W Winiarni „Pod Czarnym Kotem” spotykają się raczej stali klienci, co nie jest bez znaczenia, bo nikt tu nie wpada na chwilę, na lampkę wina, jak to dzieje się w knajpach na Starym Rynku. Tu każdy ma czas, można spotkać te same osoby wielokrotnie.

– Szybko rozeszło się, że jestem pisarką i tak – od słowa do słowa – w pewnym momencie zrodził się pomysł, by w tym specyficznym gronie porozmawiać o książkach – mówi Jodełka.

Ale nie chciała, by były to „spotkania z mądrymi osobami w rogowych okularach”, opowieści na wysokim C, które – jak przekonuje – rzadko przybliżają ludziom książki. Chciała pokazać, że istnieje literatura popularna, o której można rozmawiać ciekawie, a która jest rozrywką i każdy może po nią sięgnąć. I tak zrodził się pomysł wspólnej zabawy: pisania opowiadania kryminalnego przy współudziale widowni.

Sam pomysł może nie wydawać się nowy: podczas ostatnich Warszawskich Targów Książki znana autorka kryminałów Gaja Grzegorzewska uczyła „konstruować zbrodnie” i także wraz ze słuchaczami wykładu tworzyła wspólne opowiadanie kryminalne na czas. Wspólnie z czytelnikami – tyle że online – swego czasu pisał też powieść choćby Zygmunt Miłoszewski, autor trylogii o prokuratorze Szackim i „Uwikłania”.

Tym razem jednak opowiadanie wraz z czytelnikami tworzy nie jeden, a kilku pisarzy o dość różnych stylach i temperamentach. Pierwszym z zaproszonych był Ryszard Ćwirlej, autor cenionych „neomilicyjnych” kryminałów, a ostatnio także współczesnego „Jedynego wyjścia” i retrokryminału „Tam ci będzie lepiej” (premiera 10 października). Ćwirlej od tej pory uczestniczy w każdym kolejnym spotkaniu.

Czytaj także: KTO SKRADŁ MILIONY CEGLORZA? | Ryszard Ćwirlej, Błyskawiczna wypłata

Marcin Kubiak, Katarzyna Bonda, Joanna Jodełka i Ryszard Ćwirlej, fot. Przemysław Jakub Hinc
Marcin Kubiak, Katarzyna Bonda, Joanna Jodełka i Ryszard Ćwirlej, fot. Przemysław Jakub Hinc

– Jakiś czas temu zadzwoniła do mnie Joasia Jodełka z pytaniem co sądzę o pomyśle wakacyjnych spotkań autorskich z pisarzami kryminalistami, które tak naprawdę wcale spotkaniami, takimi tradycyjnymi w formie i treści wcale nie będą. Nie zastanawiałem się ani minuty, bo przecież tworzenie czegoś od podstaw to dla każdego twórcy prawdziwe wyzwanie, a ja jeszcze dostałem szansę współtworzenia całego projektu – opowiada Ćwirlej.

Podobnie przyklasnęli pomysłowi inni: Mariusz Czubaj, Katarzyna Bonda, Marek Krajewski, Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński oraz Vincent V. Severski.

– Znamy się z Joanną Jodełką na tyle długo, że nie zastanawiałam się czy przyjąć zaproszenie, po prostu weszłam w to. Udział natomiast innych znakomitych autorów w tym „projekcie” gwarantował rzecz jasna nie tylko dobrą zabawę ale też i wyzwanie – przyznaje Katarzyna Bonda. Na początku pomysł wydawał jej nieco szalony, ponieważ zna doskonale twórczość wszystkich autorów i każdy z zupełnie innych powodów pisze, inaczej traktuje powieść kryminalną i czego innego od historii z „trupem w tle” oczekuje. – Wiedziałam, że to będzie nieco zwariowane i podoba mi się to, że nie mówimy wreszcie w Polsce o literaturze z wysokiego C, ale w końcu pisanie i czytanie staje się jednym ze zwykłych elementów naszej egzystencji – mówi autorka „Okularnika”. Jak przekonuje, podziały na „wysoką” i „niską” (do jakiej wciąż wielka polska krytyka zalicza powieść kryminalną) literaturę drażnią ją, ponieważ ten podział jest już nieaktualny. – Jest tylko książka dobrze napisana i ta, która nie zasługuje na miano literatury, a tym bardziej na wydruk w papierze. Nie zależy to w zupełności od gatunku – dodaje Katarzyna Bonda.

Czytaj także: EPITAFIUM DLA SZPIEGA | Vincent V. Severski, Nieśmiertelni

fot. Magdalena Adamczewska
fot. Magdalena Adamczewska

Jodełka miała na początku tylko jedną obawę: czy dopiszą czytelnicy. Za pierwszym razem było ich ok. 50. Za drugim… aż do ostatniej chwili nie było niemal nikogo! Jednak na kilka minut przed rozpoczęciem spotkania zaczęły walić tłumy – do tego stopnia, że większość chętnych nie zmieściła się w lokalu.

I tak zaczęła się opowieść – od ciosu nożem, zadanego… właścicielowi winiarni. Mordercą jest jedna z osób znajdujących się akurat w lokalu – jest wśród nich i detektyw, który zdaje się utrudniać śledztwo, a nie je wspierać, i mająca pierwowzór w rzeczywistości Ukrainka, głos rozsądku w tym chaosie. To klasyczna zagadka zamkniętego pokoju jak z Agathy Christie. Ryszard Ćwirlej napisał pierwszy rozdział, tydzień później swój fragment dosłał Mariusz Czubaj, trzeci rozdział pisała Katarzyna Bonda. Ale to podczas spotkań – ze strony gości winiarni – padają propozycje motywów, kierujących poszczególnymi postaciami, toczy się żywiołowa dyskusja.

– Mogłem napisać początek opowiadania i rzucić je na pożarcie uczestnikom spotkania czyli współtwórcom – wspomina Ryszard Ćwirlej. – Rzuciłem, a oni podchwycili i poszli dalej, tworząc z moich, zarysowanych dopiero co postaci, potencjalnych morderców. Moja rola na spotkaniu sprowadzała się wiec tylko do porządkowania pomysłów, których zrodziło się mnóstwo. Żaden z nich nie zaginał w zgiełku rozmów, bo wszystkie łapała w locie i zapisywała Joasia Jodełka – zaznacza pisarz.

Katarzyna Bonda i Przemysław Jakub Hinc
Katarzyna Bonda i Przemysław Jakub Hinc

Podobnie odbywało się podczas kolejnych spotkań, gdzie Mariusz Czubaj i Katarzyna Bonda, poprowadzili opowiadanie dopisując i współtworząc z publicznością kolejne fragmenty tej wspólnej opowieści.

Katarzynę Bondę zainspirowała postać epizodyczna, która jej zdaniem zasługiwała na poważniejszą rolę w fabule.
– Poza tym lubię „przewrotki” i bohaterów zmiennokształtnych. Zabawiłam się tym, co dostałam i, za przeproszeniem, odwróciłam kota ogonem – śmieje się.
Jak, jej zdaniem, rozwinie się projekt?
– Nie wiem, ale ciekawa jestem jak Marek Krajewski poradzi sobie z kolejną zbrodnią – mówi. – Liczę też na wątek szpiegowski napisany przez Vincenta. Co zrobi Jacek Dehnel, nie mam pojęcia, ale z pewnością zachęciło mnie to do przeczytania jego kryminału. A więc taka promocja jak widać działa! – śmieje się.
Przekonuje, że zachwyciły ją pomysły, padające ze strony gości: – Były genialne! Zachwycające. Uwielbiam tak „otwierać” ludzi na zajęciach, lubie jak ludzie „puszczają” się swoich zasad, idą za szalonymi pomysłami, choćby to była tylko zabawa. Ale dlatego ludzie pragną pisać. Ponieważ lepiej pewne rzeczy robić tylko wirtualnie i dobrze się przy tym bawić. Życie codzienne powinno być spokojne i stabilne, ale to, co dzieje się w książkach to przygoda. I także o to w tym chodzi – opowiada.
Marek Krajewski 12 sierpnia w
Marek Krajewski 12 sierpnia w „Czarnym Kocie”, fot. Przemysław Jakub Hinc

– Jest zdecydowanie bardziej burzliwie niż podczas niejednego standardowego spotkania autorskiego – przekonuje Joanna Jodełka. – Już widać, że udało się zdjąć z literatury to odium elitarności, odczarować i zainteresować książką – podkreśla.

Dla niej spotkania to także praca, bo musi dbać, by opowieść nie rozeszła się w szwach, skoro tworzą ją tak różni pisarze. Przed twórcami opowiadania jeszcze co najmniej trzy spotkania.

– Już widać, że to nasze „społeczne” pisanie już przynosi efekty, bo opowiadanie robi się całkiem interesujące – mówi Ćwirlej. Ale zapewnia, że sensem tego przedsięwzięcia nie jest tylko zabawa. Według niego to także ważny głos w dyskusji: czy potrzebna jest w naszym kraju tak zwana literatura środka i jakie miejsce powinna zajmować.

Czytaj także: IMADŁA, SKORPIONY, NIEŚLUBNE DZIECI I ZEMSTA PO STULECIACH. RECENZJA RETRO KRYMINAŁU RETRO. Marek Krajewski, Śmierć w Breslau

Pisanie opowiadania zamknie Vincent V. Severski, autor bestsellerowej trylogii szpiegowsko-politycznej „Nielegalni”, „Niewierni” i „Nieśmiertelni”.

– Każdy pomysł promujący czytelnictwo, świadomość, wiedzę o książkach jest godny wsparcia. Jestem za – tłumaczy swój udział Severski. Spotkanie jeszcze przed nim. Czy nie obawia się pisania opowiadania rozpoczętego przez innych pisarzy?

– Nie. To fajna zabawa – stwierdza krótko.

Bonda przekonuje, że pisało jej się świetnie po Ćwirleju i Czubaju: – Historia jest spójna i każdy z nas dokłada od siebie całkiem nowy element, nowy nerw, a jednoczesnie dobrze wiemy jak pisze się kryminały. Akcja musi iść do przodu. Zapis to jedynie dekoracja. Tort nie składa się tylko z kremu. A wymyślanie powieści kryminalnych robi się zawsze podobnie, niezależnie od unikalnego stylu danego autora – zaznacza pisarka.

I dodaje: – Brałam udział już w tego typu zabawach. To nie była dla mnie ani nowość, ani nic wyjątkowego. Zawsze byłam blisko czytelnika i zarówno osobiście, jak i w trakcie pracy nad każdą z powieści, wiele czerpię z pierwiastka ludzkiego. Nie wierzę w pisanie „w samotności”, zza biurka. Ale rzecz jasna to nie jest rzecz napisana na poważnie. Tak się nie da w tych warunkach. Ja tak nie pracuję. Muszę mieć szczegółowy plan. Improwizacja jest dobra na jeden wieczór i to było dla mnie dopuszczalne, ale na dłuższą metę nie działa. Podoba mi się natomiast taki literacki „Idol” czy „Taniec z pisarzami”. Jest to coś nie tyle nowego, co koniecznego – od czasu do czasu – w dzisiejszych zwariowanych i zdominowanych przez kulturę obrazkową czasach.

Czytaj także: W PUŁAPCE| Zygmunt Miłoszewski, Uwikłanie

– Współczesny polski kryminał, który nie jest już tylko błahą opowiastka o zbrodni winie i karze, ale opowieścią diagnozująca naszą rzeczywistość mocno wpisał się w nasz rynek wydawniczy dzięki ogromnej liczbie czytelników, którzy chcą czytać dobre polskie kryminały. Niestety nie dostrzega tego jeszcze wielu krytyków zapatrzonych w literaturę z tak zwanej górnej półki – skarży się. W przeciwieństwie do niektórych autorów z „literackiego Olimpu”, którzy ostatnio coraz częściej biorą się do pisania kryminałów. – Niestety nie wszyscy robią z dobrym skutkiem. Niektórzy powinni wpaść do „Czarnego Kota” w Poznaniu na nasze warsztaty pisania kryminału. Pewnie mogliby się czegoś ciekawego dowiedzieć – śmieje się Ćwirlej.

– Czy takie spotkania promują czytelnictwo? – pytam Katarzynę Bondę.

– Co za pytanie! Pan raczy żartować? Nie wiem ile egzemplarzy książek podpisałam w trakcie wizyty w Czarnym Kocie, a potem moja skrzynka była pełna listów od obecnych i przyszłych czytelników. Liczę, że zamieni się to w poznańską, wakacyjną tradycję.

[Aktualizacja]

Oto, jak wyglądało spotkanie z Vincentem V. Severskim. Zdjęcia: Przemysław Jakub Hinc:

czk8 czk7 czk9 czk6 czk3 czk1

I jeszcze jedno: swój wkład do opowiadania zadeklarowała także Gaja Grzegorzewska! Spotkanie z nią już 23 września.

__________________________________

Opowieść można czytać tutaj

Kogo można spotkać „Pod Czarnym Kotem”:

Rozdział I – 08.07 – Ryszard Ćwirlej

Rozdział II – 15.07 – Mariusz Czubaj

Rozdział III – 22.07 – Katarzyna Bonda

Rozdział IV – 12.08 – Marek Krajewski

Rozdział V – 19.08 – Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński

Rozdział VI – 26.08 – Vincent V. Severski

Suplement – 23.09 – Gaja Grzegorzewska

%d bloggers like this: