Nie doszłoby do morderstwa „Pod Czarnym Kotem”, gdyby wcześniej nie zgładzono księżniczki. Teraz podejrzani są wszyscy obecni w lokalu w czasie zabójstwa. Każdy, kto tam zajrzy, może spotkać najważniejszych polskich autorów kryminałów i thrillerów, a przy tym zostać… współautorem kryminalnej opowieści.

Spotykają się w lipcu i sierpniu, co środę (z krótką przerwą – kolejne spotkanie 12 sierpnia) w poznańskiej Winiarni „Pod Czarnym Kotem”, by nie tylko spotkać się z najważniejszymi autorami kryminałów i thrillerów, ale także po to, by wspólnie pisać opowiadanie kryminalne. I choć lokal oddalony jest od centrum, to gości spotkań, wymyślonych i prowadzonych przez pisarkę Joannę Jodełkę, od początku jest zbyt wielu, by pomieściły ich cztery ściany winiarni. I z tygodnia na tydzień ich przybywa.
Początki projektu „Morderstwo w Czarnym Kocie” były dość niezwykłe.
– Właściciel Winiarni „Pod Czarnym Kotem”, Marcin Kubiak to mój znajomy ze studiów, a jego lokal to specyficzne miejsce, bo choć oddalone od centrum, od Starego Rynku, to tętniące życiem, gdzie, dzięki pomysłom właściciela, dzieje się naprawdę wiele – tłumaczy Joanna Jodełka, „autorka „Polichromii” (za którą dostała Nagrodę Wielkiego Kalibru”) czy najnowszej „Kryminalistki”. – Pewnego dnia stanęłam tam za barem, co było trudne, bo nie robiłam tego od 20 lat. Miałam jednak potrzebę „zgładzenia w sobie księżniczki”, a więc wyjścia do ludzi, posłuchania żywego języka. Pisarz w czasie pisania jest często odcięty od świata, co może być groźne, bo w pewnym momencie nie ma go już co inspirować – zaznacza.
Czytaj także: ZABIŁAM. POSŁUCHACIE? | Joanna Jodełka, Kryminalistka

W Winiarni „Pod Czarnym Kotem” spotykają się raczej stali klienci, co nie jest bez znaczenia, bo nikt tu nie wpada na chwilę, na lampkę wina, jak to dzieje się w knajpach na Starym Rynku. Tu każdy ma czas, można spotkać te same osoby wielokrotnie.
– Szybko rozeszło się, że jestem pisarką i tak – od słowa do słowa – w pewnym momencie zrodził się pomysł, by w tym specyficznym gronie porozmawiać o książkach – mówi Jodełka.
Ale nie chciała, by były to „spotkania z mądrymi osobami w rogowych okularach”, opowieści na wysokim C, które – jak przekonuje – rzadko przybliżają ludziom książki. Chciała pokazać, że istnieje literatura popularna, o której można rozmawiać ciekawie, a która jest rozrywką i każdy może po nią sięgnąć. I tak zrodził się pomysł wspólnej zabawy: pisania opowiadania kryminalnego przy współudziale widowni.
Sam pomysł może nie wydawać się nowy: podczas ostatnich Warszawskich Targów Książki znana autorka kryminałów Gaja Grzegorzewska uczyła „konstruować zbrodnie” i także wraz ze słuchaczami wykładu tworzyła wspólne opowiadanie kryminalne na czas. Wspólnie z czytelnikami – tyle że online – swego czasu pisał też powieść choćby Zygmunt Miłoszewski, autor trylogii o prokuratorze Szackim i „Uwikłania”.
Tym razem jednak opowiadanie wraz z czytelnikami tworzy nie jeden, a kilku pisarzy o dość różnych stylach i temperamentach. Pierwszym z zaproszonych był Ryszard Ćwirlej, autor cenionych „neomilicyjnych” kryminałów, a ostatnio także współczesnego „Jedynego wyjścia” i retrokryminału „Tam ci będzie lepiej” (premiera 10 października). Ćwirlej od tej pory uczestniczy w każdym kolejnym spotkaniu.
Czytaj także: KTO SKRADŁ MILIONY CEGLORZA? | Ryszard Ćwirlej, Błyskawiczna wypłata

– Jakiś czas temu zadzwoniła do mnie Joasia Jodełka z pytaniem co sądzę o pomyśle wakacyjnych spotkań autorskich z pisarzami kryminalistami, które tak naprawdę wcale spotkaniami, takimi tradycyjnymi w formie i treści wcale nie będą. Nie zastanawiałem się ani minuty, bo przecież tworzenie czegoś od podstaw to dla każdego twórcy prawdziwe wyzwanie, a ja jeszcze dostałem szansę współtworzenia całego projektu – opowiada Ćwirlej.
Podobnie przyklasnęli pomysłowi inni: Mariusz Czubaj, Katarzyna Bonda, Marek Krajewski, Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński oraz Vincent V. Severski.
– Znamy się z Joanną Jodełką na tyle długo, że nie zastanawiałam się czy przyjąć zaproszenie, po prostu weszłam w to. Udział natomiast innych znakomitych autorów w tym „projekcie” gwarantował rzecz jasna nie tylko dobrą zabawę ale też i wyzwanie – przyznaje Katarzyna Bonda. Na początku pomysł wydawał jej nieco szalony, ponieważ zna doskonale twórczość wszystkich autorów i każdy z zupełnie innych powodów pisze, inaczej traktuje powieść kryminalną i czego innego od historii z „trupem w tle” oczekuje. – Wiedziałam, że to będzie nieco zwariowane i podoba mi się to, że nie mówimy wreszcie w Polsce o literaturze z wysokiego C, ale w końcu pisanie i czytanie staje się jednym ze zwykłych elementów naszej egzystencji – mówi autorka „Okularnika”. Jak przekonuje, podziały na „wysoką” i „niską” (do jakiej wciąż wielka polska krytyka zalicza powieść kryminalną) literaturę drażnią ją, ponieważ ten podział jest już nieaktualny. – Jest tylko książka dobrze napisana i ta, która nie zasługuje na miano literatury, a tym bardziej na wydruk w papierze. Nie zależy to w zupełności od gatunku – dodaje Katarzyna Bonda.
Czytaj także: EPITAFIUM DLA SZPIEGA | Vincent V. Severski, Nieśmiertelni

Jodełka miała na początku tylko jedną obawę: czy dopiszą czytelnicy. Za pierwszym razem było ich ok. 50. Za drugim… aż do ostatniej chwili nie było niemal nikogo! Jednak na kilka minut przed rozpoczęciem spotkania zaczęły walić tłumy – do tego stopnia, że większość chętnych nie zmieściła się w lokalu.
I tak zaczęła się opowieść – od ciosu nożem, zadanego… właścicielowi winiarni. Mordercą jest jedna z osób znajdujących się akurat w lokalu – jest wśród nich i detektyw, który zdaje się utrudniać śledztwo, a nie je wspierać, i mająca pierwowzór w rzeczywistości Ukrainka, głos rozsądku w tym chaosie. To klasyczna zagadka zamkniętego pokoju jak z Agathy Christie. Ryszard Ćwirlej napisał pierwszy rozdział, tydzień później swój fragment dosłał Mariusz Czubaj, trzeci rozdział pisała Katarzyna Bonda. Ale to podczas spotkań – ze strony gości winiarni – padają propozycje motywów, kierujących poszczególnymi postaciami, toczy się żywiołowa dyskusja.
– Mogłem napisać początek opowiadania i rzucić je na pożarcie uczestnikom spotkania czyli współtwórcom – wspomina Ryszard Ćwirlej. – Rzuciłem, a oni podchwycili i poszli dalej, tworząc z moich, zarysowanych dopiero co postaci, potencjalnych morderców. Moja rola na spotkaniu sprowadzała się wiec tylko do porządkowania pomysłów, których zrodziło się mnóstwo. Żaden z nich nie zaginał w zgiełku rozmów, bo wszystkie łapała w locie i zapisywała Joasia Jodełka – zaznacza pisarz.

Podobnie odbywało się podczas kolejnych spotkań, gdzie Mariusz Czubaj i Katarzyna Bonda, poprowadzili opowiadanie dopisując i współtworząc z publicznością kolejne fragmenty tej wspólnej opowieści.

– Jest zdecydowanie bardziej burzliwie niż podczas niejednego standardowego spotkania autorskiego – przekonuje Joanna Jodełka. – Już widać, że udało się zdjąć z literatury to odium elitarności, odczarować i zainteresować książką – podkreśla.
Dla niej spotkania to także praca, bo musi dbać, by opowieść nie rozeszła się w szwach, skoro tworzą ją tak różni pisarze. Przed twórcami opowiadania jeszcze co najmniej trzy spotkania.
– Już widać, że to nasze „społeczne” pisanie już przynosi efekty, bo opowiadanie robi się całkiem interesujące – mówi Ćwirlej. Ale zapewnia, że sensem tego przedsięwzięcia nie jest tylko zabawa. Według niego to także ważny głos w dyskusji: czy potrzebna jest w naszym kraju tak zwana literatura środka i jakie miejsce powinna zajmować.
Czytaj także: IMADŁA, SKORPIONY, NIEŚLUBNE DZIECI I ZEMSTA PO STULECIACH. RECENZJA RETRO KRYMINAŁU RETRO. Marek Krajewski, Śmierć w Breslau
Pisanie opowiadania zamknie Vincent V. Severski, autor bestsellerowej trylogii szpiegowsko-politycznej „Nielegalni”, „Niewierni” i „Nieśmiertelni”.
– Każdy pomysł promujący czytelnictwo, świadomość, wiedzę o książkach jest godny wsparcia. Jestem za – tłumaczy swój udział Severski. Spotkanie jeszcze przed nim. Czy nie obawia się pisania opowiadania rozpoczętego przez innych pisarzy?
– Nie. To fajna zabawa – stwierdza krótko.
Bonda przekonuje, że pisało jej się świetnie po Ćwirleju i Czubaju: – Historia jest spójna i każdy z nas dokłada od siebie całkiem nowy element, nowy nerw, a jednoczesnie dobrze wiemy jak pisze się kryminały. Akcja musi iść do przodu. Zapis to jedynie dekoracja. Tort nie składa się tylko z kremu. A wymyślanie powieści kryminalnych robi się zawsze podobnie, niezależnie od unikalnego stylu danego autora – zaznacza pisarka.
I dodaje: – Brałam udział już w tego typu zabawach. To nie była dla mnie ani nowość, ani nic wyjątkowego. Zawsze byłam blisko czytelnika i zarówno osobiście, jak i w trakcie pracy nad każdą z powieści, wiele czerpię z pierwiastka ludzkiego. Nie wierzę w pisanie „w samotności”, zza biurka. Ale rzecz jasna to nie jest rzecz napisana na poważnie. Tak się nie da w tych warunkach. Ja tak nie pracuję. Muszę mieć szczegółowy plan. Improwizacja jest dobra na jeden wieczór i to było dla mnie dopuszczalne, ale na dłuższą metę nie działa. Podoba mi się natomiast taki literacki „Idol” czy „Taniec z pisarzami”. Jest to coś nie tyle nowego, co koniecznego – od czasu do czasu – w dzisiejszych zwariowanych i zdominowanych przez kulturę obrazkową czasach.
Czytaj także: W PUŁAPCE| Zygmunt Miłoszewski, Uwikłanie
– Współczesny polski kryminał, który nie jest już tylko błahą opowiastka o zbrodni winie i karze, ale opowieścią diagnozująca naszą rzeczywistość mocno wpisał się w nasz rynek wydawniczy dzięki ogromnej liczbie czytelników, którzy chcą czytać dobre polskie kryminały. Niestety nie dostrzega tego jeszcze wielu krytyków zapatrzonych w literaturę z tak zwanej górnej półki – skarży się. W przeciwieństwie do niektórych autorów z „literackiego Olimpu”, którzy ostatnio coraz częściej biorą się do pisania kryminałów. – Niestety nie wszyscy robią z dobrym skutkiem. Niektórzy powinni wpaść do „Czarnego Kota” w Poznaniu na nasze warsztaty pisania kryminału. Pewnie mogliby się czegoś ciekawego dowiedzieć – śmieje się Ćwirlej.
– Czy takie spotkania promują czytelnictwo? – pytam Katarzynę Bondę.
– Co za pytanie! Pan raczy żartować? Nie wiem ile egzemplarzy książek podpisałam w trakcie wizyty w Czarnym Kocie, a potem moja skrzynka była pełna listów od obecnych i przyszłych czytelników. Liczę, że zamieni się to w poznańską, wakacyjną tradycję.
[Aktualizacja]
Oto, jak wyglądało spotkanie z Vincentem V. Severskim. Zdjęcia: Przemysław Jakub Hinc:
I jeszcze jedno: swój wkład do opowiadania zadeklarowała także Gaja Grzegorzewska! Spotkanie z nią już 23 września.
__________________________________
Opowieść można czytać tutaj
Kogo można spotkać „Pod Czarnym Kotem”:
Rozdział I – 08.07 – Ryszard Ćwirlej
Rozdział II – 15.07 – Mariusz Czubaj
Rozdział III – 22.07 – Katarzyna Bonda
Rozdział IV – 12.08 – Marek Krajewski
Rozdział V – 19.08 – Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński
Rozdział VI – 26.08 – Vincent V. Severski
Suplement – 23.09 – Gaja Grzegorzewska