recenzja

OSOBISTA CENA WOLNOŚCI | Autostop(y). Dziesięć opowiadań o wolności

Wolność kosztuje. Wydaje nam się, że możemy zapłacić za nią palcami u nóg czy zmysłem wzroku, ale to tylko złudzenie. Prawdziwy koszt jest znacznie wyższy: musimy znaleźć w sobie odwagę.

Jautostopyesteśmy ślepi. I nie chodzi o fizyczną ułomność, ale o codzienny, permanentny strach, by otworzyć oczy – zdaje się mówić nam Katja Tomczyk w opowiadaniu „Mam na imię Madison”. Jesteśmy ślepi, bo wmontowani w pewne ustalone za nas, a czasem przez nas, układy, zamykamy oczy na to, co jest tak naprawdę na wyciągniecie ręki i dlatego wolimy stwarzać pozory, że oddziela nas od tego przeszkoda, szklana ściana. Opaska na oczach, którą można zdjąć, drzwi, które bez problemu można otworzyć – to symbole czytelne, podobnie jak archetyp matki-pijaczki – źródło traumy głównej bohaterki (nazwijmy ją Madison) i jej strachu przed samodzielnością. Czy Madison się odważy przekroczyć niewidoczną i niefizyczną granicę? Czy my na co dzień znaleźlibyśmy w sobie dość silnej woli?

Czytaj też: LITERACKI TALENT-SZOŁ LUB PORTRET POKOLENIA UŁOŻONY Z PUZZLI. Bookopen. Bo po trzydziestce wiele się zmienia… 

Sama Katja Tomczyk odważyła się na wymyślenie i rozkręcenie projektu „Wykup słowo”, którego efektem jest antologia „Autostop(y)”. To eksperymentalny projekt literacki, który polegał na sprzedawaniu – dzięki portalowi crowdfundingowemu – słów, które później znajdą się w tomiku. Aśmardanut, Hrabia von Monterosso, miazmaty, prokastynator, świńmia. Te słowa przenikają opowiadania wszystkich dziesięciu autorek, niektóre z nich pojawiają się nawet w kilku utworach, tworząc swoiste linki, powiązania sugerujące nie zawsze być może zamierzone, ale zawsze atrakcyjne konotacje (czy Florian, artystyczna dusza z „Paratów” autorstwa K.B. Ambroziak mógł stać się zrzędliwym Hrabią z „Między stopami” Hanki V. Mody? – to pytanie będzie mi towarzyszyło już zawsze).

„Autostop(y)” mają podtytuł: „Dziesięć opowiadań o wolności”. I każda z autorek daje nam inną owej wolności definicję, a przede wystawia swoim bohaterom inny za nią rachunek.

W „Paratach” otrzymujemy futurystyczną (społecznie) wizję świata segregacji na prawo- i lewomózgowych, przy czym ci drudzy, ze względu na bardziej użyteczne, bo praktyczne talenty są pożądani bardziej, a zatem każdy, kogo stać, oddaje los przyszłego potomstwa w ręce genetyków. To w takim świecie żyje prawomózgowa Miriam, nauczycielka w szkole ogólnej w Penfield (szkoła dla wszystkich, a więc niezbyt dobra). Nagłe przybycie skrywającego tajemnicę Floriana, syna dyrektora, zmąci zastany porządek, otworzy oczy, wzbudzi nadzieje, każe znaleźć w sobie bardzo konkretną odwagę, by wszystko rzucić, by uciec.

Czytaj też: CHCIAŁYŚMY PODEJRZEĆ, JAK ŻYJĄ INNI – rozmowa z Sylwią Jurkiewicz i Justyną Lach, pomysłodawczymi „Bookopen” 

Wolność to spełnienie marzeń, nawet tych najbardziej absurdalnych – przekonuje nas z kolei Joanna Chudzio w „Kropkach na kranie”. Jej bohaterka, Justyna, to perfekcyjna pani domu, zepchnięta w cień szara mysz, po której na pewno nie spodziewasz się, że uczyni coś szalonego. To opowieść przewrotna – gdy w końcu bohaterka zdobędzie się, by odrzucić część swojej osobowości i tym samym uczynić krok, który pozwoli jej się poczuć wolną, nagle okaże się, że wytrwanie w wolności nie jest możliwe bez tego, co wcześniej uznała za swój defekt.

W „Migawkach” Marty Koton-Czarneckiej droga do wolności wiedzie przez zdradę i ból odrzucenia, w „Futrze” K.A. Kowalewskiej, wartym uwagi choćby ze względu na narratora (!), taką drogą jest odnalezienie dziecięcych marzeń o śpiewaniu. Tu jednak przekraczamy granice między strefą jaźni a tą oniryczną, gdzie wszystko jest możliwe. I nie mam na myśli gadających matrioszek, ale prawdziwe spełnienie. Czyżby wolność była tylko ułudą? A może to proces wyzwolenia się z niewoli wymaga przejścia przez swoisty czyściec ulepiony z sennych wizji, wyobrażeń, ułud? Tak wydaje się być w opowiadaniu „Dziurą w płot” Doroty Szelezińskiej, gdzie bohaterka, Sabina, zaczyna tracić siebie w sensie bardzo fizycznym – znikają jej dwa palce u stóp. Jeśli to sen, to co leży u jego źródeł? Toksyczny związek z Amonem, pozornie ideałem mężczyzny, który jednak szybko zaczyna osaczać bohaterkę (poranny sok, na który Sabina w pewnym momencie nie ma już ochoty) i wplątuje ją w nie do końca zrozumiały układ, z lokatorem Gustawem w głównej roli – ni to homoseksualny, ni to oparty na swoistej grze pozorów. Tu wolność mierzyć trzeba siłą charakteru bohaterki i jej zdolnością do porzucenia tego, co pozornie kocha i czego potrzebuje.

Czytaj też: OBMYŚLMY WSPÓLNIE TO MORDERSTWO | Interaktywna zabawa pisarsko-czytelnicza Joanny Jodełki: Morderstwo w „Czarnym Kocie”

Dokładnie odwrotnie dzieje się w „Tryptyku znad Tamizy” Zuzanny Muszyńskiej. Opowiadaniu towarzyszy motto z Dostojewskiego: „Jedyna wolność to zwycięstwo nad samym sobą” („Zbrodnia i kara”), jednak równie trafnym byłoby stwierdzenie, że wolność to spełnienie, a więc znalezienie tego, co się kocha i konsekwentne dążenie, by to osiągnąć. I, co może wydać się nawet lekko niepokojące, w tym konkretnym przypadku chodzi o pracę, która da satysfakcję.

Praca może bowiem być wartością nadrzędną. Nic tego lepiej nie udowadnia, niż postaci stworzone przez Magdalenę Niziołek-Kierecką w opowiadaniu „Trup w laboratorium”. W swoistym kryminale, skonstruowanym na schemacie „zamkniętego pokoju” rodem z Agathy Christie, wszyscy zdają się żyć pracą naukową. Tutaj wolność to możliwość pracy w środowisku równie zaangażowanych osób, z którego wyeliminować trzeba jednostkę nieporadną, niepasującą, psującą. Wizja ta w swoisty sposób przystaje do futurystycznej wizji społeczności z „Paratów”, tak skupionej na sukcesie.

Spełnienie jest też synonimem wolności w opowiadaniu nieco odstającym gatunkowo od pozostałych. „Biały świerszcz drżał na białym szronie” Gabrieli Szczęsnej to opowieść fantasy (choć rozgrywająca się w historycznych realiach), historia ze świata zaludnianego przez oddawane w ofierze dziewice, butne plemię wojowników, którym za tarczę służy mgła. Opowieść o Greku, który przyjął na siebie rolę Pigmaliona, na przekór jednak temu, co możliwe. Wolność wymaga ofiar – mówi nam Szczęsna i ilustruje to dosłownie. Ale tak naprawdę pokazuje nam to, co pozostałe autorki: nie ma ceny, której za wolność nie jesteśmy skłonni zapłacić.

„Autostop(y)” to istotne wydarzenie w świecie literatury polskiej. Jestem przekonany, że o każdej z dziesięciu autorek jeszcze usłyszymy.  Zapamiętajmy więc ich nazwiska.

Autostop(y). Dziesięć opowiadań o wolności

Tagore 2015

1 komentarz

Możliwość komentowania jest wyłączona.

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading