Zupełnie Inna Opowieść ma już 10 lat. Dużo? Mało? Pytamy o to ludzi literatury. Pytamy ich też o to, jak im upłynęło ostatnie dziesięć lat, co stworzyli, czym się zachwycili, co planują. Dziś Hanka V. Mody.

– Dziesięć lat temu nie sądziłam, że właśnie pisanie może być moją drogą. Było czymś obok, ale życie potrafi zaskakiwać – mówi Hanka V. Mody, pisarka, autorka opowiadań w antologiach „Autostop(y)” i „Nikomu się nie śniło”. Jako autorka powieści debiutowała książką „Chciałabym, żebyś mnie napisała”, potem ukazały się jeszcze powieści „Ona” i ostatnio „Dziewczyny z Agencji”. Towarzyszymy jej twórczości od początku – recenzowaliśmy obie antologie, a pierwsza recenzja jej powieści ukazała się u nas 29 października 2018 roku.
Zupełnie Inna Opowieść: 10 lat – dużo? Mało?
Hanka V. Mody: Jak wiadomo, to zawsze jest względne i zależy od kontekstu. Jestem na tym etapie życia, że te dziesięć lat wydaje mi się przepaścią, tyle się w tym czasie wydarzyło, zmieniło. A jednak minęły tak szybko, że nie zauważyłam, że jestem już w zupełnie innym miejscu. To spora część istnienia ludzkiego. W takim czasie może się wiele zmienić zarówno w nas, jak i w otaczającym nas świecie.
Gratuluję wam wytrwałości w tworzeniu Zupełnie Innej Opowieści, myślę, że doskonale wykorzystaliście te dziesięć lat. O to chodzi: by nie marnować czasu, bo jest cenny i wart by go dostrzegać. Jednocześnie dziękuję, że mogę być chociaż trochę częścią tego co tworzycie i że zaprosiliście mnie do tej rozmowy. Jest mi bardzo miło.
Debiutowałaś własną książką w 2018 roku, ale wcześniej publikowałaś opowiadania w antologiach. Z czym kojarzy ci się ten czas? Dostrzegasz jakieś istotne kamienie milowe w swojej twórczości?
– „Chciałbym, żebyś mnie napisała” to zbiór moich opowiadań i wtedy jeszcze nie czułam, że to początek dalszej pisarskiej drogi. Chyba dopiero w tej chwili zaczynam wierzyć, że jednak piszę i wydaję. Że na rynku są moje powieści i powstają kolejne. Kamieniem milowym była propozycja napisania i wydania powieści „Ona”. To popchnęło mnie do konkretnych decyzji i do działania. Musiałam sporo w życiu zmienić i wykazać się odwagą, a następnie determinacją tworzenia.
Czas, który minął od wydania pierwszej książki w 2018 roku to dla mnie czas pisarskiego (ale też życiowego) dojrzewania, czas, który pozwolił mi poukładać sobie wszystko w głowie i życiu. By móc to życie potem zmienić i odważnie stanąć oko w oko z nowym, które nadeszło, i które gotowa byłam przyjąć. Już wcześniej miałam poważne propozycje pisarskie, ale nie był to jeszcze odpowiedni moment. Te lata dały mi możliwość dojrzeć i znaleźć przestrzeń na nowe otwarcie.
Zawsze mówię, że nie cel się liczy, a droga. I taka była właśnie moja droga pisarska. Bez napinki, bez szarpania. Wszystko to do mnie przychodziło z zewnątrz. Różne propozycje współpracy, a wreszcie propozycja wydania powieści. To zawsze były czyjeś pomysły, nie moje. To ktoś mnie popychał bym nie ustawała w pisaniu.
Czy gdybyś mogła się cofnąć, zmieniłabyś coś w swoim pisarskich decyzjach (inne gatunki, tematy)?
– Nie, dlatego że wszystko co się wydarzyło w temacie mojego pisania doprowadziło mnie właśnie do tego momentu, w którym teraz jestem. Zawsze mówię, że nie cel się liczy, a droga. I taka była właśnie moja droga pisarska. Bez napinki, bez szarpania. Wszystko to do mnie przychodziło z zewnątrz. Różne propozycje współpracy, a wreszcie propozycja wydania powieści. To zawsze były czyjeś pomysły, nie moje. To ktoś mnie popychał bym nie ustawała w pisaniu. Dziesięć lat temu nie sądziłam, że właśnie ono może być moją drogą. Było czymś obok, ale życie potrafi zaskakiwać. Zaskoczyło mnie pozytywnie. Sama siebie zaskoczyłam podjęciem takiej, a nie innej decyzji jeśli chodzi o moją karierę. Bo kto rzuca pracę w ABW, by oddać się trudnej, wyboistej i niepewnej drodze pisarza? A jednak to zrobiłam i z ciekawością dziecka czekam na to, co z tego będzie.
Jak zaczęłaś pisać? I dlaczego?
– Pisać zaczęłam z emocji i emocjami po wielkim zawodzie miłosnym. Gdzieś musiałam ulać to co się we mnie zbierało, osuszyć łzy. Więc zaczęłam pisać. Tak się złożyło, że świadkiem tego pisania była, znana nam obojgu, Katja Tomczyk i to ona powiedziała, że to jest nawet dobre, a później zaprosiła mnie do projektu „Wykup Słowo” , gdzie napisałam opowiadanie do antologii „Autostop(y)”. I jakoś popłynęło. Tu chciałabym jeszcze wspomnieć zapomniany zbiór opowiadań „Lato moralnego niepokoju”, w którym także zaistniało moje opowiadanie. Było to jakoś po warsztatach pisarskich u Kuby Winiarskiego, na które trafiłam, gdy już się trochę rozpędziłam w tym swoim pisaniu i chciałam je uładzić.
Przeczytaj także:
Gdybym jednak nie została pisarką, to byłabym…
– To nadal byłabym funkcjonariuszką służb specjalnych (śmiech). Ale odejście z ABW otworzyło mi inne przestrzenie i perspektywy. Bo oprócz tego, że jestem pisarką, jestem także certyfikowaną masażystką Lomi Lomi Nui. Śmieję się, że jestem masarką – masującą pisarką. Jednak gdyby nie pisanie, tego także by nie było. Tak sądzę.
Uważasz swoje pisarskie marzenie za spełnione? Jeśli tak, to dlaczego. Jeśli nie, to co jest tym marzeniem?
– Do pewnego momentu nawet nie wiedziałam, że mam pisarskie marzenie. Chyba nie dopuszczałam go do swojej głowy i serca. Bo cóż to za fanaberia? Przecież niejeden chce być pisarzem. Cieszyłam się, że znajduję czas by sobie pisać, było to moim hobby i to było OK. A teraz? Teraz marzę by się z pisania utrzymywać. Nie musi mnie być stać na jachty, ale chociaż porządna pensja miesięcznie i dobry samochód to byłoby to. Marzę też, by moje książki się same sprzedawały, bym nie musiała sprzedawać się ja, by sprzedać książkę. Chcę by moja literatura się po prostu broniła.
Czego oczekujesz od literatury? Swojej literatury i literatury w ogóle.
– Oczekuję, że coś mi da. I nie zawsze musi być to samo. Bo czasem chcę by dała mi wytchnienie i odpoczynek, czasem chciałabym dostać zachwyt i emocje, czasem chciałabym rozsmakowywać się w pięknych zdaniach. Niech mi daje wiedzę, ale też pocieszenie. Niech będzie lekka i przyjemna, lub ciężka i dojmująca. Oczekuję po prostu, że literatura, którą piszę, ale też po którą sięgam, nie będzie nijaka, płaska i płytka. Niech ma w sobie głębię. Lubię gdy zostawia we mnie „efekt wow”. Dociera gdzieś pod skórę i drażni.
Jakie książki (albo inne dzieła kultury) cię ukształtowały – jako człowieka, jako pisarkę? (ulubione książki, ulubieni pisarze). Masz ulubionego bohatera literackiego? Swojego? Cudzego?
– Zdradzę wam sekret na mój temat. Mam problem z podejmowaniem decyzji i nie umiem wybierać. Kiedy muszę dokonać wyboru, mam ochotę krzyczeć i tupać nogami jak mała dziewczynka. Więc pozwólcie, że nie wybiorę, bo czytam od zawsze tak wiele, i tak różnej literatury, że jest to niemożliwe by jakiejś jednej dać pierwszeństwo. Każda książka, każdy bohater zostawia coś we mnie i kształtuje mnie w pewien oryginalny dla siebie sposób. Bywało tak, że odkładałam książę na półkę, bo zupełnie jej nie czułam, ale po paru latach okazywało się, że jestem nią zachwycona. Widocznie to nie był jeszcze ten czas. Do pewnych dzieł się dojrzewa by je zrozumieć. Do pewnych wracam i widzę je w zupełnie innym świetle odkrywając na nowo. Niektóre historie i bohaterowie we mnie żyją, inne się zacierają i to też jest OK. Wszystko ma swój czas i swoje miejsce. Tylko te stosy nieprzeczytanych książek są jak wyrzut sumienia. Ale staram się i z tym myśleniem walczyć u siebie. Nie można przecież mieć wszystkiego.
Teraz marzę by się z pisania utrzymywać. Nie musi mnie być stać na jachty, ale chociaż porządna pensja miesięcznie i dobry samochód to byłoby to. Marzę też, by moje książki się same sprzedawały, bym nie musiała sprzedawać się ja, by sprzedać książkę. Chcę by moja literatura się po prostu broniła.
Kiedy nie piszę, to….
– To czytam, masuję, spaceruję z psem, tropię z nim, gotuję i oglądam filmy. Czasem gdzieś podróżuję, coś zwiedzam, czemuś się przyglądam, chodzę do kina, teatru, na wystawy, do muzeów. Rozmawiam też z ludźmi, słucham ich, obserwuję. Doświadczam, przetwarzam. I później mam o czy, pisać (śmiech).
Nad czym teraz pracujesz?
– Na początku przyszłego roku ukaże się kolejny zbiór moich opowiadań. O kobietach i dla kobiet. Za chwilę będziemy pracować wspólnie z wydawnictwem nad okładką. Myślę też o promocji tej książki, szukam patronów, myślę nad opisem. Lubię ten zbiór na równi z „Oną”. I wyobraź sobie, że nie ma w nim prawie seksu, czyli jest zmiana.
Jednocześnie, po wakacyjnych wojażach, które przedłużyły mi się do listopada, usiadłam do biurka i powstaje kolejna powieść. Mam nadzieję, że będzie bardzo sensualna. Będzie blisko ciała, o potrzebie dotyku, ale znów odchodzę od seksu. Jest blisko, ale inaczej. Chcę też zabrać przyszłego czytelnika w podróż po Mazurach Zachodnich, które ukochał sobie Zbigniew Nienacki. A więc blisko natury także. I mam nadzieję blisko zrozumienia siebie. A co z tego wyjdzie, jak poprowadzą mnie bohaterowie, mam nadzieję, że się wszyscy przekonamy. Tego jeszcze nie wiem. Lubię być zaskakiwana w trakcie pisania.