recenzja

Zranione dusze | Jarosław Czechowicz, Ciosy

Mroczna, bezkompromisowa opowieść Jarosława Czechowicza zbliża nas do prawdy o słabościach ludzkiej duszy. Duszy zranionej. I to tak mocno, że sama staje się w końcu narzędziem do zadawania bólu. O „Ciosach” pisze Przemysław Poznański.

Czechowicz, autor odnajdujący siebie twórczo w narracji podszytej najboleśniejszymi traumami, wrażliwy na krzywdę innych, czego dowiódł w znakomitej „Toksyczności”, a potem w poruszających „Winnych”,  sięga ponownie po gatunek, którego z powodzeniem próbował już w „Gorszej”, a więc psychologicznego thrillera. Daje nam więc powieść ze wszystkimi tego gatunku przynależnościami, oferując jednak opowieść zakorzenioną w tym, co znamy doskonale też z jego pierwszych powieści: eksploracji i identyfikacji tkwiącego w ludziach okrucieństwa, będącego skutkiem często niedającej się poskromić przemocy – psychicznej czy fizycznej.

Dość powiedzieć, że „Ciosy” to opowieść oparta na dwóch mocnych filarach: po pierwsze na prawidłach gatunku, sprowadzających się do takiej konstrukcji fabuły, by zagwarantować nam konieczny suspens, po drugie na wielowymiarowej budowie postaci, których motywacje zyskują wraz z lekturą głębię i niejednoznaczność. Bohaterowie Czechowicza czynią zło, ale jeśli odczuwamy z tego powodu niepokój, to także dlatego, że im dalej zagłębiamy się w „Ciosy”, tym mocniej rozumiemy, że przyczyny tego zła są na tyle złożone, by granica między nazwaniem kogoś antagonistą a protagonistą okazała się najczęściej chimeryczna i płynna niczym rozbłyski zorzy polarnej.

Zaginięcie Agaty

Punktem wyjścia powieści – jeśli nie liczyć pełnego dramatycznych zdarzeń z prologu – jest zaginięcie głównej bohaterki, Agaty. To w tym momencie kobieta czterdziestoletnia, choć jej losy śledzimy na kartach książki przez kilkanaście lat, nie licząc retrospekcji z dzieciństwa. W jej mężu, Michale – ku naszemu zdziwieniu – fakt zniknięcia żony budzi odczucia ambiwalentne. Boi się o nią, ale i czuje rodzaj wyzwolenia. Rzecz w tym, że trudno nazwać Agatę osobą bez skazy. Doskonale wiedzą o tym ich wspólni przyjaciele – świadkowie zdarzeń, które często budziły ich niepokój. „I nikt w gruncie rzeczy nie podzielał mojego lęku. Wszyscy byli przekonani, że teraz się od niego wyzwolę. Dopiero teraz zacznę żyć naprawdę” – mówi nam zaraz na początku Michał.

Nietrudno zorientować się więc, że to, co się wydarza, ma drugie, może nawet trzecie dno. Tym samym autor wrzuca nas – trochę bez ostrzeżenia, co zresztą stanie się immanentną cechą tego thrillera – w sam środek skomplikowanej psychologicznie intrygi, w której nasza ocena zdarzeń i postaci ewoluować będzie w trakcie lektury, czasem odwracając niemal całkowicie wektor naszego postrzegania tego, co uznaliśmy już za prawdę. Zdarzenia, które poprzedzają zniknięcie Agaty, a których tło i kontekst poznawać będziemy w toku śledzenia opowieści , wprowadzą nas do świata bólu, traum, krzywd – wszystkich tych ciosów, które siłą rzeczy nie mogą pozostać bez śladu. Nawet jeśli oprawca/oprawczyni wie, jak bić, by nie zostawiać siniaków.

Okrucieństwo i mikrourazy

Czechowicz buduje narrację, złożoną z trzech opowieści, których interwał czasowy rozciągnięty zostaje na wiele lat. Dzięki temu pozwala nam śledzić losy bohaterów, a przede wszystkim wzajemne relacje Michała i Agaty, na tyle długo, byśmy mogli zbudować sobie pełen obraz ich znajomości, związku, wszelkich łączących ich fascynacji i dzielących różnic. Ich zachwytu Północą, bo akcja powieści rozgrywa się głównie za kołem podbiegunowym, w tym  w (odtworzonym drobiazgowo) norweskim Tromsø, ale i ich mijania się raz po raz, wzajemnego niezrozumienia – w sprawach często drobnych, a przecież skutkujących z czasem lawiną emocji.

Tym bowiem, co w „Ciosach” wydaje się szczególnie zwracać uwagę, jest sportretowanie nie tylko tego zła, które faktycznie się wydarza, tych zadanych ran, poniżenia, obojętności, bezduszności, wreszcie fizycznego okrucieństwa, ale i tego zła, którego właściwie nie ma, a jeśli nawet jest, to nie przekracza granicy banalności i skutkować powinno co najwyżej niezbyt bolesnymi mikrourazami. Tymczasem z braku porozumienia staje się ono zaczynem narastającego konfliktu, doprowadzającego nawet bohaterów do sytuacji granicznych.

Przeczytaj także:

Trzy punktu widzenia

Trzy snute przez Czechowicza opowieści to też przy okazji trzy punkty widzenia na wszystkie obecne tu rodzaje zła. To triangulacja zapewniająca nam możliwość pełnego obejrzenia sceny, na której rozgrywają się opisane tu dramatyczne zdarzenia i wyciągnięcia możliwie najbardziej obiektywnych wniosków. Owszem, nie poznamy prawdy do końca, skoro schowana jest ona tak czy inaczej w głębokich pokładach psychologii postaci, ale Czechowicz daje nam, swoim nieoczywistym dla thrillera, ale jakże celnym zabiegiem, szansę na podążenie za własnym kompasem moralnym, bez narzucania nam kategorycznych osądów dotyczących tego, co tu ujrzymy.

Tak, zło jest obecne na kartach „Ciosów” – bez tego nie byłoby dobrej prozy gatunkowej. I, co więcej, znajdziemy tu nie tylko zło bezwzględne i bezduszne, lecz ujrzymy też rozchodzące się jak kręgi po wodzie odcienie tego zła, szarości, rozmycia, nieostrości. Zło bowiem – zdaje się mówić nam autor – wcale nie musi być imperatywem (choć bywa), lecz często staje się pochodną naszych słabości, albo nabytych wzorców. Bycie oprawcą, podobnie jak bycie ofiarą, nie jest nam przypisane, ale zdarza się, że bywa dziedziczone, albo staje się konstruktem nabytym w toku życiowego doświadczenia.

Zło obok nas

„Ciosy” więc, dla których owładnięta polarnymi nocami północna Norwegia okazuje się tłem idealnym, są gęstą, psychologiczną prozą, świadomie wykorzystującą rozwiązania thrillera po to, by zasiać w nas niepokój wynikający z uświadomienia sobie, że zło może narastać latami, być obecne obok, a przecież pozostawać niezauważalne, aż nie wybuchnie w akcie przemocy lub nawet zbrodni.

Nie sposób bowiem rozpoznać od razu symptomów narastającego zła – szczególnie tego, które karmi się naszymi słabościami. Słabościami ludzkiej duszy. Zranionej niejednokrotnie tak mocno, że aż sama staje się w końcu narzędziem do wymierzenia najdotkliwszego ciosu.

Jarosław Czechowicz, Ciosy
Wydawnictwo Zaczytani, Gdynia, 27 września 2023
ISBN: 9788383135571

Wounded souls | Jarosław Czechowicz’s dark, uncompromising story brings us closer to the truth about the weaknesses of the human soul. A wounded soul. And so strongly that it eventually becomes a tool for inflicting pain itself. Przemysław Poznański writes about 'Ciosy’ (Blows).

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading