recenzja

Zło w Dobrowoli | Konrad Chęciński, Uzdrowisko

„Uzdrowisko” Konrada Chęcińskiego to opowieść o ludziach tak bardzo zainteresowanych sobą i podtrzymywaniem układów, w jakich tkwią, że tracą przez to całą wrażliwość dla innych ludzi, a nawet dla ludzkiego życia – pisze Przemysław Poznański.

Konrad Chęciński daje nam kryminał przesycony atmosferą lekceważenia maluczkich przez tych, którzy akurat, z jakiejś przyczyny – politycznej, biznesowej, towarzyskiej – są na szczycie. Ta pogarda jest tu dodatkowo ponadczasowa i być może jako jedyna nie ulega erozji – zmienić może się bowiem wszystko, w tym polityczny ustrój, ale poczucie wyższości, a nawet bezkarności, wynikające z zajmowanej społecznej pozycji, okazuje się nad wyraz trwałe.

Dlatego „Uzdrowisko” jest opowieścią o tajemnicach z przeszłości, które doskonale mają się też współcześnie, bo chronione są przez nieulegające zmianom przekonanie, że ich rozwiązanie albo nie ma znaczenia, skoro dotyczą osób „nieważnych”, albo grozić może wręcz chaosem, który doprowadzi do dyskomfortu tych, którzy nie życzą sobie żadnych zmian, które prowadzić może do przetasowania układu sił.

Zaginiona dziewczyna

Źle to wróży dochodzeniu, jakiego podejmuje się Piotr Werner, policjant z Komendy Stołecznej, który przybywa do wypoczynkowej miejscowości Dobrowola, nieopodal Piotrkowa Trybunalskiego, by nieoficjalnie zbadać zdarzenia sprzed niemal dwóch dekad, dotyczące niewyjaśnionego zaginięcia piętnastoletniej Justyny Dobrowolskiej. Dziewczyna – na prośbę ojca – udała się pewnego kwietniowego dnia 1986 roku do willi wybudowanej swego czasu nad jeziorem dla prominentnych działaczy Partii i od tej pory wszelki ślad po niej zaginął. Co się wydarzyło? Jakie tajemnice skrywa willa i cała miejscowość, w której o sprawie nie mówi się nawet teraz? Dlaczego od lat sprawa tkwi w miejscu i już nikt tak naprawdę nie liczy, że zostanie rozwikłana?

Ciekawy jest wybór przez Chęcińskiego na miejsce akcji letniskowego kurortu, który tylko z pozoru wydaje się być ostoją sielskości, do której przyjezdni zaglądają po to, by pozbyć się wszelkich trosk, wypocząć i zregenerować siły. Jezioro, tonący w słońcu pomost i kołyszące się na falach łodzie tworzą silny kontrast z wiszącymi nad miejscowością mrocznymi sekretami, wypełzającymi raz po raz z rozmów pełnych niedopowiedzeń, z odwracania oczu, milczenia podszytego czy to strachem, czy przekonaniem, że lepiej się nie wychylać, bo nikomu nie przyniesie to korzyści, a może nawet niektórym osobom zaszkodzić. Szczególnie, że zaginięcie Justyny to przecież nie jedyna zagadka trawiąca Dobrowolę. Jest jeszcze zupełnie świeża śmierć nieznanej kobiety, której zwłoki właśnie zostały znalezione w kurorcie. Wszystko wskazuje na to, że doszło do morderstwa. Ale znowu – jak w sprawie sprzed dziewiętnastu lat – nie ma nikogo, kto miałby do powiedzenia cokolwiek, co pomogłoby w znalezieniu sprawcy.

Źródło niesprawiedliwości

Czy oba zdarzenia mogą być w jakikolwiek sposób powiązane? Werner nie wyklucza i takiej możliwości. Nie ustaje w wysiłkach, by wykonać zadanie, z jakim tu przybył, nawet jeśli mogłoby się ono okazać śmiertelnie niebezpieczne. Do akcji wkracza też miejscowa policja, z podinspektorem Nikiforem Poradeckim, którego – podobnie jak Wernera – znamy już z poprzedniej powieści Chęcińskiego, czyli „Zła w Cmentarnej Górze”. Tam jednak obaj policjanci współdziałali, tutaj równolegle prowadzą swoje dochodzenia, czasem wręcz się dublując. Prędzej czy później jednak obaj dojdą do takich samych wniosków, co zmusi ich do spojrzenia w oczy ludziom bezgranicznie zadufanym w sobie i przekonanym o własnej bezkarności. Tak butnym, że nie będą się wahali podnieść ręki na każdego, kto odważyłby się stanąć im na drodze.

„Uzdrowisko”, podobnie jak „Zło w Cmentarnej Górze”, sięga do kart historii, by rozliczyć się z nią i z demonami, które z niej czerpią swą siłę. Ale jest też opowieścią o współczesnych demonach, o złu,  którego motywacje okazują się być często banalne, co w żaden sposób nie pomniejsza jego wagi. O złu, które – niezależnie od epoki okazuje się co do zasady takie samo: ponadczasowe w owym poczuciu bezkarności, lekceważeniu innych, arogancji i bucie, w czerpaniu wciąż nowych sił z dokonywanej niesprawiedliwości.   

W imię elementarnego poczucia sprawiedliwości

Bohaterów zmusi to do zmierzenia się ze świadomością, że są, byli i będą ludzie zdolni są do najpotworniejszych zbrodni. Tacy, którym nie tylko obce są wyrzuty sumienia, ale nawet zdolność do refleksji dotyczącej wartości każdego ludzkiego życia. Werner i Poradecki zderzą się ze skrajnym egoizmem, brakiem empatii i pogardą, z jakimi nie spotkali się nigdy wcześniej. Tylko ich silny kompas moralny sprawi, że mimo to nie odpuszczą, nie odwrócą oczu, jak czyniło to tylu innych przed nimi, że drążyć będą do odkrycia prawdy, mimo powszechnego oporu, pomimo narastającej w nich świadomości, że wdali się w niebezpieczną grę.

W imię – jak określi to jedna z bohaterek – „elementarnego poczucia sprawiedliwości”.

Konrad Chęciński, Uzdrowisko
Wydawnictwo Mova, 24 kwietnia 2024
ISBN: 9788383219080

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading