fantastyka recenzja seriale

W poszukiwaniu nadziei | Ahsoka, odc, 1-2

„Ahsoka” Dave’a Filoniego, a przynajmniej dwa pierwsze odcinki serialu, to opowieść o próbie odzyskania dawno utraconej nadziei. Dotyczy to wszystkich bohaterów, niezależnie od tego, po której stronie Mocy stoją. Różni ich tylko definicja owej „nadziei”.

Nie od dziś wiemy, że zniszczenie drugiej Gwiazdy Śmierci w „Powrocie Jedi” Richarda Marquanda (1983) było tylko epizodem w wielkiej walce dobra ze złem, toczącej się dawno, dawno temu, w odległej galaktyce. Co prawda twórca uniwersum George Lucas, zawiesił opowieść w tym właśnie momencie, skupiając się z czasem na budowaniu historii opowiadających wcześniejsze losy Anakina Skywalkera, od spotkania z Qui-Gon Jinnem, aż do momentu, gdy rycerz zakonu Jedi stał się Darthem Vaderem, jednak po przejęciu franczyzy przez Disneya, opowieść zyskała nowe rozdziały.

Mniej udane, jak trylogia VII-IX (2015-2019) i czasem doskonałe jak rozgrywający się tuż przez „Nową nadzieją” film „Łotr 1” (2016), czy będący jego prequelem serial „Andor”, a także inne seriale z gwiezdnowojennego uniwersum, w tym „Mandalorianin”, jego spin-off, czyli „Księga Boby Fetta”, „Obi-Wan Kenobi”, a nawet niedoceniany film „Han Solo. Gwiezdne Wojny – historie” (2018). Teraz do kolekcji dołączyła „Ahsoka”, rozgrywająca się ok. 11 roku po bitwie o Yavin (ABY), a więc mniej więcej w tym samym czasie co trzeci sezon „Madalorianina”. Jaka to opowieść?

Widmo Thrawna

Dwa pierwsze odcinki serialu (z ośmiu w tym sezonie), wykreowanego i napisanego przez Dave’a Filoniego, to narracja bez reszty zakorzeniona w wyreżyserowanym przez niego wcześniej animowanym serialu „Star Wars: Rebelianci”. To może być wadą, bo osoby nieznające tamtego serialu, w tym mogą się gubić. Może być też zaletą, bo fani animacji docenią, że wracają znani im bohaterowie, wracają miejsca (planeta Lothal, a na niej charakterystyczne budynki, w tym wieża Ezry i słynne lothaliańskie koty), wracają przerwane wątki. Co prawda serial po czterech sezonach zakończył się definitywnym zwycięstwem Rebelii, przenosząc nas w ostatnim odcinku nagle, niczym na statku z hipernapędem, w czas po „Powrocie Jedi”, jednocześnie jednak zostawiał poczucie niepewności przynajmniej co do jednego z wątków – losów młodego rycerza Jedi Ezry Bridgera, który postanowił na szali położyć własne życie, po to tylko, by raz na zawsze uwolnić galaktykę od ostatniego wielkiego admirała Imperium, Thrawna.

Co jednak, jeśli heroizm Ezry jedynie oddalił widmo powrotu Thrawna (Lars Mikkelsen) na scenę? Thrawna, który jeśli faktycznie powróci, będzie silniejszy niż kiedykolwiek, skoro nie ma już Vadera i (przynajmniej w założeniu) Imperatora Palpatine’a. Mocniejszy tym bardziej, że wśród jego popleczników jest Lady Morgan Elsbeth (Diana Lee Inosanto), czująca powinowactwo z dawnymi Siostrami Nocy z Dathomir (pojawiła się już wcześniej w Mandalorianinie), a także byłego rycerza Jedi, który przeżył rozkaz 66, teraz stojącego po ciemnej stronie Mocy, Baylana Skolla (zmarły niedawno Ray Stevenson) i jego uczennicę Shin Hati (Ivanna Sakhno).

Przeczytaj także:

Atak mrocznej triady

Konflikt między tą triadą a tytułową Ahsoką Tano (Rosario Dawson), dawną uczennicą rycerza Jedi Anakina Skywalkera oraz Sabine Wren (Natasha Liu Bordizzo) i generał Herą Syndullą (Mary Elisabeth Winstead), wpieranymi przez niezawodnego droida Choppera oraz humanoidalnego robota Huyanga (David Tennant), napędza pierwsze dwie odsłony serialu, skupione na poszukiwaniu i próbie odczytania mapy, mającej wskazywać miejsce pobytu Thrawna.

Sam koncept istnienia takiej mapy, prowadzącej do kogoś, kto zaginął, ale jest nosicielem nadziei, brzmi nie tylko naiwnie, ale i wydaje się być odgrzewanym kotletem nie do końca udanego konceptu z „Przebudzenia Mocy”, jednak wypada mieć nadzieję, że tutaj to jedynie punkt wyjścia do szerszej opowieści ― o tym, że zwycięstwo nie jest dane raz na zawsze. Podobnie zresztą jak porażka, z której podnieść można się silniejszym.

Imperium zadekowane

Filoni buduje bowiem świat osadzony w mocno niedojrzałej demokracji. Świat Nowej Republiki budowanej nie tyle na zgliszczach Imperium, ile na tym, co po nim pozostało, a czasem zostało całkiem sporo. Widzieliśmy to już w „Mandalorianinie”, gdzie po ulicach wciąż chodzą szturmowcy, służący czy to jako najemnicy, czy pozostający w służbie u imperialnych niedobitków w rodzaju Moffa Gideona. Widzimy to też tutaj, gdy okaże się, że nie tak łatwo wyplenić fanatyzm, poparty przekonaniem, że „kiedyś było lepiej”, nawet jeśli oznaczało to zamordyzm i rządy silnej ręki. To też odmiana nadziei – nadziei na to, że powróci stary porządek. Choćby miał się stać w końcu Nowym Porządkiem, jaki poznamy we wspomnianym „Przebudzeniu Mocy”.

Motywacje Ahsoki, Sabine i Hery są tu więc dwojakie – powrót Thrawna mógłby w istocie przeszkodzić niedojrzałemu sojuszowi wolnych światów w zbudowaniu silnej pozycji, na co nie mogą pozwolić bohaterki, ściśle umocowane w strukturach nowej władzy (ich silną pozycję poznajemy w scenie na Korelii), współpracujące – jak się zdaje – z dawną przywódczynią Rebelii, Mon Mothmą (Genevieve O’Reilly). Ale ich motywem jest też nadzieja na odnalezienie Ezry (Eman Esfandi).

Przeczytaj także:

Powrót Ezry?

Skoro skok w hiperprzestrzeń mógł przeżyć dawny admirał, to może ocalał też rycerz Jedi? To nadzieja ważna nie tylko dla budowania warstwy emocjonalnej bohaterów, ale i ważna fabularnie – jego potencjalny powrót byłby wszak istotnym elementem odbudowywania w „Ahsoce” (i zarazem adaptowania na serial aktorski) świata „Rebeliantów”, którego Ezra był wszak jednym z najważniejszych bohaterów.

Dave Filoni pozostawia nas po dwóch pierwszych odcinkach „Ahsoki” z taką właśnie nadzieją. Nadzieją, która jest w zasadzie oczekiwaniem na to, że będziemy mogli znowu bez reszty zanurzyć się w uniwersum „Gwiezdnych Wojen” – niby to samo, które znamy od lat, z jego odwieczną walką Dobra ze Złem, ale jednocześnie coraz szersze i coraz ciekawsze.

Star Wars. Ahsoka
Scenariusz Dave Filoni, na podstawie uniwersum „Gwiezdnych Wojen” George’a Lucasa
Lucasfilm, Disney 23 sierpnia 2023

Dave Filoni’s 'Ahsoka’, or at least the first two episodes of the series, is a story about trying to regain a long-lost hope. This applies to all the characters, regardless of which side of the Force they stand on. The only thing that differs is the definition of that 'hope’.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: