artykuł

„Spotkamy się tam, gdzie nie ma mroku” | 120 lat temu urodził się George Orwell

Gdy 25 czerwca 1903 r. na świat przyszedł Eric Arthur Blair, lepiej znany jako George Orwell, pewnie nikt nie przypuszczał, że zostanie jednym z najbardziej znanych angielskich powieściopisarzy, a zarazem jednym z największych krytyków totalitaryzmu. W 120. rocznicę urodzin autora „Roku 1984” pisze Jakub Hinc.

George Orwell, fot. Wikimedia Commons

Przyszło mu żyć w ciekawych czasach: urodził się w Indiach Brytyjskich, brał udział w hiszpańskiej wojnie domowej, salwował się ucieczką przed NKWD, dwukrotnie się ożenił i napisał kilka powieści, które na stałe wprowadziły go do panteonu literatury. W swoim barwnym życiu był pomywaczem, nauczycielem, księgarzem, zbieraczem chmielu i policjantem w Birmie (dzisiejszej Mjanmie). O tym okresie, gdy był oficerem Indyjskiej Policji Cesarskiej wspominał: „utknąłem między nienawiścią do imperium, któremu służyłem, a wściekłością na małe złe duchy, małe bestie, które próbowały uniemożliwić mi pracę”. A o nastrojach wówczas panujących w kraju zniewolonym pod berłem królowej Wiktorii pisał: „w końcu szydercze, żółte twarze młodych mężczyzn, którzy spotykali mnie wszędzie, obelgi wykrzykiwane za mną, gdy byłem w bezpiecznej odległości, bardzo działały mi na nerwy”. Zyskał tam opinię outsidera, ale też zbudował sobie zewnętrzny image, który towarzyszył mu już do końca życia.

Dziennikarka Emma Larkin pisała: „Przebywając w Birmie, [Orwell] zapuścił wąsy podobne do tych, jakie noszą oficerowie stacjonujących tam brytyjskich pułków. [On] też zrobił sobie kilka tatuaży; na każdym kłykciu miał małe niechlujne niebieskie kółko. Wielu Birmańczyków mieszkających na obszarach wiejskich nadal ma takie tatuaże – uważa się, że chronią przed kulami i ukąszeniami węży”. Birmańskie doświadczenia sam pisarz zawarł w powieści „Birmańskie dni” (Burmese Days, 1934) i esejach „Wieszanie” (A Hanging, 1931) oraz „Zabójcy słonia” (Shooting an Elephant, 1936).

Rok 1984

George Orwell, Rok 1984, pierwsze wydanie

Powieść, która przyniosła Orwellowi największą sławę, podtrzymując zainteresowanie autorem wcześniejszego „Folwarku zwierzęcego”, i na stałe zapisując go w poczet tuzów literatury światowej, jest pamfletem doskonale opisującym świat przyszłości, rządzony przez autorytarną dyktaturę, utrzymującą populację w stanie permanentnej izolacji, w każdym możliwym wymiarze. Wymiarze międzynarodowym, bo Oceania – rodzinny świat Winstona Smitha – nie pozwala na turystykę, ale i w wymiarze wewnętrznym, bo nawet w obrębie samego imperium nikt spoza „Wewnętrznej Partii” nie może się poruszać swobodnie.

To izolacja populacyjna, bo każdy może być kapusiem, który doniesie na Policję Myśli na współobywatela, kolegę a nawet przyjaciela. I to nawet nie dlatego, że czuje taką potrzebę, ale dlatego, że nie wie czy nie jest sam obiektem prowokacji. To też izolacja intelektualna, bo wprowadzona nowomowa wnikająca z panującej ideologii wyklucza swobodę badań naukowych i rozwój, a nawet wszelką wymianę myśli, bo jak dowiadujemy się z aneksu zamieszczonego przez autora na końcu powieści „celem nowomowy było nie tylko dostarczenie środków odpowiednich do wyrażania  światopoglądu oraz myśli właściwych dla zwolenników angsocu [socjalizmu angielskiego – red.] lecz również uniemożliwienie swobody myślenia. (…) uniemożliwiono wykorzystanie języka do formułowania, nawet okrężną drogą, myśli uznawanych za niewłaściwe”. 

Zgodnie z linią Partii

Winston Smith, nasz przewodnik po tym dystopijnym świecie podanym nam w anturażu political fiction,  to dobiegający czterdziestki londyńczyk, członek Zewnętrznej Partii – czyli klasy społecznej mieszczącej się między najliczniejszą, ale zmarginalizowaną grupą proli, a uprzywilejowanymi funkcjonariuszami Wewnętrznej Partii, który pracując w Departamencie Archiwów zajmuje się korygowaniem historii zgodnie z aktualną linią Partii. „Praca była największą radością w życiu Winstona. Przeważająca część jego obowiązków sprowadzała się do nudnej rutyny, lecz czasem zdarzały się sprawy tak złożone i trudne, że pochłaniały go bez reszty niczym zadania z wyższej matematyki – subtelne fałszerstwa, przy których zdany był wyłącznie na swoją znajomość zasad angsocu i własne wyczucie tego, czego Partia od niego oczekuje”.

Dzieje się więc to, co znamy z historii i teraźniejszości totalitaryzmów: nie tylko funkcjonariusze partyjni, ale też urzędnicy, sędziowie, a nawet zwykli ludzie, starają się zaspokoić oczekiwania władzy, i to zanim jeszcze zostaną one wyartykułowane, domyślić się tego, czego mogłaby od nich ta władza oczekiwać i tak się zachowywać, by na jej aprobatę zasłużyć. Nie dziwi, że w świecie „Roku 1984” funkcjonariusze Partii korygują historii, wciąż od nowa zmieniając słowa Wielkiego Brata, by pasowały do bieżącej sytuacji politycznej i militarnej – bo Oceania toczy wojnę raz z jednym, raz z drugim z konkurencyjnych mocarstw (Eurazją i Wschódazją) i tak samo naprzemiennie zawiera raz z jednym, a raz z drugim sojusze. Wódz ma być przedstawiany wszak jako geniusz, wizjoner umiejący przewidzieć wypadki dziejowe, lub mąż opatrznościowy kraju, pod którego przywództwem Oceania rośnie w siłę, a ludzie żyją dostatniej. Zdarza się wiec, że Wielki Brat „pojawia się” nagle w czasie przełomowych wydarzeń, choćby nawet w ogóle go tam nie było, za to niewystarczająco prawomyślni obywatele znikają, a nawet znika wszelki po nich, co jest zwykłym „gumkowaniem” niewygodnych dla Partii świadków historii.

Przeczytaj także:

Myślozbrodnia

Powieściowa historia zaczyna się na chwilę przed poznaniem przez Winstona Julii, w czasie jednego z seansów Dwóch Minut Nienawiści, skierowanego przeciwko uosabiającemu wroga publicznego nr 1 Emmanuelowi Goldsteinowi – kontrrewolucjoniście i dysydentowi. Nie tyle nawet postaci rzeczywistej, co tak jak Wielki Brat mitycznej, istniejącej cały czas i poza czasem.

W Oceanii miłość jest zakazana, a stosunek seksualny nie może być źródłem przyjemności, zwłaszcza dla kobiet. Może służyć wyłącznie prokreacji. Dlatego zauroczenie sobą w wykonaniu tej dwójki jest myślozbrodnią już tylko przez to, że zwrócili wzajemnie na siebie uwagę. A to dopiero początek serii przestępstw, których się bohaterowie dopuszczą. Wynajmą wszak pokój w dzielnicy proli, będą uprawiali seks dla przyjemności i – co najgorsze – będą darzyli się uczuciem. Tych przestępstw Partia nie może im darować. Zwłaszcza, że już wcześniej na Winstona parol zagiął O’Brien – wysoko postawiony urzędnik Ministerstwa Miłości i członek Wewnętrznej Partii.

W kazamatach „minimiło” – bo tak brzmi nazwa Ministerstwa Miłości w nowomowie – Winston i Julia przejdą prawdziwe „pranie mózgu”. I gdy potem, już na wolności „Spotkali się przypadkiem w parku, w ohydny, zimny marcowy dzień, kiedy ziemia była twarda jak żelazna skorupa, trawa martwa i nie rosło nic prócz kilku krokusów, które przebiły się na powierzchnię po to tylko, by wiatr rozszarpał je na strzępy. (…) Objął ją w pasie. (…) Gdyby chcieli mogli położyć się na ziemi i robić to co dawniej. Jego ciało wzdrygnęło się, kiedy o tym pomyślał. Nie zareagowała w żaden sposób na jego uścisk; nie próbowała nawet się uwolnić. Teraz wiedział co się w niej zmieniło. (…) – Zdradziłam cię – oświadczyła bez ogródek. – Ja ciebie też – odparł” (cytaty z „Roku 1984” w przekładzie Tomasza Mirkowicza”).

„1984” albo „Ostatni człowiek w Europie”

George Orwell, Rok 1984, pierwsze wydanie amerykańskie

Napisana przez Orwella powieść „Rok 1984” (Nineteen Eighty-Four) jest futurystyczną dystopią political fiction o licznych podtekstach odnoszących się do współczesnych pisarzowi realiów. Książka opublikowana w roku 1949, powstała poniekąd jako akt sprzeciwu wobec rządów autorytarnych, pod wpływem doświadczeń autora z praktyczną stroną stalinowskiej dyktatury, z którą zetknął się po raz pierwszy w Hiszpanii w 1936 roku, w czasie wojny domowej, a potem był jej obserwatorem także w czasie II wojny światowej. Ale przesłanie powieści i opisane mechanizmy okazują się być aktualne także dziś.

Co zaś tyczy się samego tytułu dzieła, to nie ma żadnych pewnych wskazówek, które by jednoznacznie potwierdziły motywy, jakimi kierował się Orwell, wybierając akurat ten rok. Wiadomo, że wahał się między tytułami: Nineteen Eighty-Four (ang. Tysiąc dziewięćset osiemdziesiąt cztery) i The Last Man in Europe (ang. Ostatni człowiek w Europie). Ostatecznie zdecydował się na ten pierwszy, idąc za radą Freda Warburga, swojego wydawcy. Najbardziej rozpowszechniona przesłanka (mająca źródło w informacji opublikowanej przez amerykańskiego wydawcę dzieł Orwella) stwierdza, że „Rok 1984” jest anagramem roku 1948, w którym powstała książka; nie istnieje jednak żaden dokument, który by to potwierdzał. Inne hipotezy wskazują fascynacje literackie Orwella lub też wiążą tytuł tej książki w jakiś sposób z datą urodzin Richarda Blaira – adoptowanego syna autora – choć ta akurat przypadła w roku 1944.

Eric Arthur Blair/George Orwell

Kim tak naprawdę był George Orwell? Urodził się w Motihari w Bengalu, w ówczesnej kolonii nazywanej Indiami Brytyjskimi (dziś są tam Indie, Pakistan, Bangladesz i Mjanma). Przyszedł na świat w rodzinie, którą opisał w książce „Droga na molo w Wigan” (The Road to Wigan Pier) wydanej w 1937 roku jako „niższą wyższą klasę średnią” (lower-upper-middle class). Jego prapradziadek ze strony ojca, Charles Blair, który poślubił Lady Mary Fane, córkę 8. hrabiego Westmorland, był bogatym ziemianinem i zarazem właścicielem dwóch jamajskich plantacji, na których pracowało 359 afrykańskich niewolników, za co później otrzymał nawet… odszkodowanie, gdy ostatecznie zniesiono niewolnictwo. Z kolei dziadek pisarza, Thomas Richard Arthur Blair, był duchownym anglikańskim. Ojciec, Richard Walmesley Blair, pracował jako zastępca agenta opiumowego w Departamencie Opium Indyjskiej Służby Cywilnej podległej władzom kolonialnym, gdzie nadzorował produkcję i przechowywanie opium na eksportowanego do Chin. Natomiast matka, Ida Mabel Blair (z domu Limouzin), dorastała w Moulmein w Birmie (Mjanmie), a jej ojciec był zaangażowany w spekulacyjne przedsięwzięcia.

Gdy Blair/Orwell miał roczek, Ida Blair osiedliła się z dziećmi w Henley-on-Thames w hrabstwie Oxfordshire. Stypendium, o które wystarał się wuj Erica Arhura, zapewniło mu miejsce w ekskluzywnej St. Cyprian’s School. Chociaż on sam nic nie wiedział o preferencyjnych warunkach jego przyjęcia do szkoły, szybko dano mu odczuć, że pochodzi z biedniejszego domu. Nic dziwnego, że nienawidził tej szkoły, co znalazło swoje odzwierciedlenie w opublikowanym już po śmierci autora eseju „Such, Such Were the Joys”. Ale właśnie w St. Cyprian’s Blair po raz pierwszy spotkał Cyrilla Connolly’ego, który też został pisarzem, a jako redaktor pisma „Horizon” opublikował kilka esejów Orwella. Potem przez semestr kontynuował edukację w Wellington i wreszcie trafił do King’s Scholar w Eaton, gdzie przez jakiś czas uczył się francuskiego u samego Aldousa Huxleya, autora „Nowego wspaniałego świata”.

Pochodzenie, a właściwie próba odcięcia się od niego, skutkowały zarówno przyjęciem przez Blaira pseudonimu literackiego (od rzeki Orwell, nad którą lubił przebywać), jak i podejmowaniem aktywności, dalece różnych od typowych zajęć klasy próżniaczej. Nie mogąc jednak kontynuować nauki na studiach uniwersyteckich, ponieważ nie stać go było na ich opłacenie, a nie miał też szans na kolejne stypendium, Blair postanowił zostać policjantem i to wtedy wstąpił do Indyjskiej Policji Cesarskiej.

Przeczytaj także:

Partyzant i korespondent wojenny

George Orwell, W hołdzie dla Katalonii, pierwsze wydanie

Po porzuceniu posady w birmańskiej policji wrócił do Anglii, a po kilku latach na trochę przeniósł się do Paryża. Wcześniej jednak, w czasie wojny domowej w Hiszpanii walczył w szeregach republikańskich, w antystalinowskiej milicji Robotniczej Partii Zjednoczenia Marksistowskiego (POUM), a następnie w przybyłych z Anglii oddziałach ochotników wystawionych przez brytyjską Independent Labour Party, do której krótko należał. Jeszcze później, już po ucieczce z Hiszpanii i powrocie do Anglii zajął się hodowlą drobiu i uprawą warzyw w rodzinnym majątku. Pracował też w BBC, gdzie w czasie wojny prowadził program „Voice” i był korespondentem wojennym we Francji w 1945 roku.

Swoje wspomnienia z czasów hiszpańskiej wojny domowej zawarł pisarz w autobiograficznej książce „W hołdzie Katalonii” (Homage to Catalonia), wydanej w Anglii jeszcze w czasie trwania hiszpańskiej wojny domowej (1938), gdzie demaskował zbrodniczą rolę radzieckich służb specjalnych NKWD i GRU w Hiszpanii i faktyczne działania stalinowców zwalczających republikanów, toczących z nimi „wojnę domową w czasie wojny domowej”. Kampania oszczerstw i kłamstw sianych przez i z inicjatywy prosowieckich komunistów pozostawiła trwały ślad w postrzeganiu ówczesnej rzeczywistości. „Nikt, kto był w Barcelonie wtedy, ani przez kilka miesięcy później, nie zapomni okropnej atmosfery stworzonej przez strach, podejrzliwość, nienawiść, ocenzurowane gazety, przepełnione więzienia, ogromne kolejki po jedzenie i grasujące bandy uzbrojonych ludzi” – napisze potem brytyjski dziennikarz Gordon Bowker, przywołując „W hołdzie dla Katalonii”.

„Czystki i inne rzeczy”

Ranny w czasie walk na froncie wojny domowej musiał Orwell, wraz z żoną Eileen O’Shaughnessy, salwować się ucieczką przed siepaczami z Gwardii Cywilnej rezydenta NKWD w Hiszpanii Aleksandra Orłowa podczas nakazanej przez Moskwę akcji likwidacji POUM. Te doświadczenia rozwiały miraż proletariackiej rewolucji pod czerwonym sztandarem, zasnuty przez radzieckich towarzyszy. Doprowadziło to do tego, że pisarz stał się zagorzałym krytykiem stalinizmu, co choćby w czasie powstania warszawskiego pozwoliło mu na ostrą krytykę na łamach prasy postawy brytyjskiej lewicowej inteligencji wobec Polski, jej sytuacji międzynarodowej i uległości wobec Stalina. Krytycznie odnosił się także do komentarzy lewicy na temat pokazowego procesu przywódców polskiego podziemia nazwanego „procesem szesnastu”. W swoim dzienniku wojennym, pod datą 3 lipca 1941 zanotował: „Nie można mieć lepszego przykładu moralnej i emocjonalnej płytkości naszych czasów niż fakt, że teraz wszyscy jesteśmy mniej więcej za Stalinem. Ten obrzydliwy morderca jest chwilowo po naszej stronie, więc nagle zapomniany czystki i inne rzeczy”.

Macki Stalina

George Orwell, Folwark zwierzęcy, pierwsze wydanie

Choć sam Orwell w Anglii był bezpieczny, to macki Stalina położyły się cieniem na „Folwarku zwierzęcym” (Animal Farm: A Fairy Story) – książce, którą Orwell zaczął pisać już w pierwszych miesiącach 1943 roku. Do kwietnia roku następnego powieść była gotowa do druku, ale jej wydawca Victor Gollancz odmówił publikacji, uznając to za atak na reżim sowiecki, który był kluczowym sojusznikiem w wojnie. Podobny los spotkał też zresztą innych autorów (m.in. T.S. Eliota i jego „Faber and Faber). „Folwark zwierzęcy” zdecydował się wydać Jonathan Cape, ale zanim do tego doszło, spotkał się on z Peterem Smollettem, urzędnikiem Ministerstwa Informacji, później zidentyfikowanym jako sowiecki agent, i książka wypadła ostatecznie z planów wydawniczych. „Folwark zwierzęcy” ukazał się w końcu nakładem wydawnictwa Secker&Warburg, ale stało się to dopiero w sierpniu 1945 roku.

Rok później książka ukazała się w USA, mimo że początkowo odrzucono ją na rynku amerykańskim, choć akurat nie z powodów politycznych (przynajmniej oficjalnie). Nie chciano jej, gdyż – jak dowiedzieć się możemy z odmowy jej publikacji przesłanej autorowi przez wydawnictwo Dial Press – „książki o zwierzętach nie sprzedają się dobrze w Stanach Zjednoczonych”.

Wszystkie zwierzęta są równe…

Orwell, wściekły na enkawudzistów i bogatszy od wielu jemu współczesnych o osobiste, praktyczne doświadczenia z reżimem stalinowskim, stworzył opowieść demaskującą sowiecki mit, łatwą do zrozumienia nawet przez czytelników o niewyrobionych gustach.  W tej powieści (której pomysł naszedł pisarza podobno, gdy ujrzał młodego chłopca smagającego batem konia pociągowego), będącej w rzeczywistości pastiszem na rewolucję radziecką, Orwell sięgając do antycznych i oświeceniowych wzorów, przy użyciu postaci zwierzęcych, odmalował w sposób alegoryczny świat totalitaryzmu. Groteskowe przedstawienie zwierząt, a tak naprawdę ukrytych za ich postaciami polityków epoki, pozwoliło autorowi na ukazanie przy użyciu naprawdę bardzo prostych środków wyrazu niezwykle złożonych prawd i myśli politycznej.

Odmalowany tu został świat, w którym przejęcie władzy w folwarku jest alegorią rewolucji październikowej. Bitwa pod oborą, to synonim wojny domowej w Rosji toczonej między rewolucjonistami a „białymi”. Proces budowy wiatraka, jest odpowiednikiem planu pięcioletniego. A egzekucje niektórych zwierząt odpowiadają tzw. Wielkiej Czystce. Biznesy między folwarkami ludzi i zwierząt, to alegoria układu w Rapallo, a wyekspediowanie konia Boksera do fabryki kleju może posłużyć za alegorię wyzysku ubogich warstw społecznych, aż do samego końca. W postaciach zwierząt też nie trudno odnaleźć ich ludzkie antropomorfizacje. I tak w knurze Majorze widzimy zarówno ideologów socjalizmu Marksa i Engelsa, jak i cechy Lenina, zwłaszcza że jego czaszka zostaje wystawiona na widok publiczny niczym mumia Wodza Rewolucji w mauzoleum na Placu Czerwonym. Wspomniany już koń pociągowy Bokser może być utożsamiany z pierwszym zaczynem rewolucjonistów i przodownikiem pracy Stachanowem. Z kolei Mollie, klacz, która uciekła z folwarku, symbolizuje burżuazję i klasy wyższe, emigrujące z Rosji po wybuchu rewolucji. Napoleon, to główny czarny charakter powieści, knur, jeden z przywódców rewolucji, w końcu, po pozbyciu się Snowballa, niepodzielny władca folwarku. Dostrzec w tej postaci można Józefa Stalina. Co ciekawe w wersji francuskiej ten bohater ma na imię Cesar. Dawny właściciel folwarku, przegnany przez zwierzęta – Pan Jones – utożsamiany jest z carem Mikołajem II, ale też kojarzony jest z obalonym przez bolszewików premierem Rządu Tymczasowego Aleksandrem Kiereńskim.

…ale niektóre są równiejsze

Są tu też postaci, które wiązać można z politykami spoza Rosji Radzieckiej (ZSRR). Właściciel sąsiedniego folwarku, który atakuje farmę, pan Frederick i jego poplecznicy, którzy zabijają kilka zwierząt i wysadzają wiatrak w powietrze, to proste odwołanie do Adolfa Hitlera. Z kolei z panem Pilkingtonem – właścicielem innego sąsiedniego majątku utożsamiany był Winston Churchill.

Z biegiem czasu na opanowanym przez zwierzęta folwarku wszystko zaczyna się zmieniać, a zapowiadana idylla okazuje się antyutopią. Knur Napoleon za pomocą terroru przejmuje władzę, wygania swojego byłego współpracownika Snowballa. Wraz ze swoimi poplecznikami łamie kolejne punkty wcześniej ustalonego prawa. Zwierzęta zaczynają widzieć, jak świnie spożywają zakazany dla zwierząt alkohol, prowadzą interesy się z ludźmi, zamieszkują w domu dawnego gospodarza, śpią w łóżkach, a wreszcie zaczynają nosić ubrania i chodzić na dwóch nogach. Jednocześnie stale utrzymują, że wszystko to czynią zgodnie z prawem, dopisując na ścianie nowe słowa zmieniające sens zasad, które legły u zarania folwarcznej rewolucji.

Przeczytaj także:

Korespondent wojenny

Zanim jeszcze „Folwark zwierzęcy” ukazał się drukiem, a Europa została wyzwolona spod niemieckiego nazizmu, David Astor zaangażował Orwella dla „The Observer” do pracy w charakterze korespondenta wojennego. Orwell udał się najpierw do wyzwolonego Paryża, a następnie do Kolonii i Stuttgartu w Niemczech oraz do Austrii. Choć od czasów hiszpańskich już nigdy nie był na linii frontu, to podążał za żołnierzami „czasami wkraczając do zdobytego miasta w ciągu jednego dnia od jego upadku, gdy trupy leżały na ulicach”. Niektóre z jego relacji zostały opublikowane w „Manchester Evening News”. Jednak w życiu prywatnym spotkał Orwella ciężki cios.

W czasie, gdy pisarz przebywał w Europie, jego żona Eileen zmarła podczas operacji na histerektomię. W ciągu rok po śmierci Eileen pisarz opublikował około 130 artykułów i wybór swoich esejów krytycznych, pozostając jednocześnie aktywnym w różnych politycznych kampaniach lobbingowych, a ponieważ „Folwark zwierzęcy” stał się światowym bestsellerem, Orwell stał się postacią bardzo popularną. Niestety wraz z popularnością przyszła też gruźlica. Zresztą z dolegliwościami oddechowym pisarz zmagał się już znacznie wcześniej.

„Wielki Brat patrzy”

Stan zdrowia Orwella nadal się pogarszał. Nie przeszkodziło mu to jednak we wrześniu 1949 r., na krótko przed przeniesieniem z sanatorium do University College Hospital w Londynie, ogłosić zaręczyn z Sonią Brownell, opiekującą się nim pielęgniarką. Ślub wzięli na trzy miesiące przed śmiercią pisarza. Sonia sumiennie opiekowała się chorym mężem, a wcześniej narzeczonym w trakcie pobytu w szpitalu. Uznawana była za piękną kobietę, ale fakt poślubienia chorego, bogatego mężczyzny, w czasie, gdy jego śmierć była już niemal pewna, sprawił, że wielu poddawało w wątpliwość szczerość jej intencji. Nie jest też wykluczone, że Sonia była pierwowzorem postaci Julii z „Roku 1984” i to właśnie na niej oparł się autor tworząc tak sugestywne, a jednocześnie dość powściągliwe ukazanie tej postaci.

W powieści czytamy, że „odkąd miesiąc temu poznał Julię, zmienił się charakter jego pożądania. Na początku niewiele było w ich pieszczotach prawdziwej zmysłowości. Kiedy kochali się po raz pierwszy, był to po prostu świadomy akt woli. Ale już po drugim razie wszystko się zmieniło. Zapach włosów Julii, smak jej ust, dotyk skóry stały się częścią jego i jego świata”. Bohater powieści Winston Smith jest jednocześnie przewodnikiem po tej antyutopii, ale też w pewien sposób stanowi alter ego pisarza, który oparł ją w dużym stopniu na swojej wiedzy o stalinowskim terrorze, a kończył pisać powieść trawiony śmiertelną chorobą na szpitalnym łóżku.

Co po roku 1984

W powieści tej Orwell opisał totalitarny rząd, który kontroluje każdy element życia mieszkańców Oceanii, a nawet myśl, co czyni przez kontrolowanie języka i redukcję słów i pojęć, czyniąc pewne idee dosłownie nie dającymi się wyartykułować, jeśli nawet komuś udałoby się je w ogóle pomyśleć. Kilka słów i zwrotów z „Roku 1984” weszło do języka i jest od tamtej pory w powszechnym użyciu. „Nowomowa” to zredukowany język, uniemożliwiający swobodne wyrażanie myśli. „Dwójmyślenie” oznacza zdolność do jednoczesnego głoszenia dwóch sprzecznych przekonań i niezdolność do dostrzeżenia kryjącego się za tym błędu logicznego. Błędu polegającego na tym, że wyznawanie jednocześnie dwóch sprzecznych ze sobą poglądów na dany temat, a przy tym głębokie przekonanie, że mimo, iż się wzajemnie wykluczają, oba są równie prawdziwe, jest po prostu aberracją intelektualną. 

Ale okazuje się jednak, że to, co wydawało się być wyłącznie w sferze fikcji literackiej, daje się obserwować wówczas, gdy propaganda trafia na grunt ignorancji. Na straży nowego porządku stoi w tym dystopijnym świecie „Roku 1984” formacja zwana „Policją myśli”. Pracujący w Ministerstwie Miłości – „minimiło” funkcjonariusze aparatu represji tropią każdą formę niezależnego myślenia, a przyłapanych na „myślozbrodni” poddają procesowi reedukacji, poniżając więzionych i poddając ich brutalnym torturom, aż do wyzucia ich z resztek człowieczeństwa. Nie cofną się przy tym ani od prowokacji, zainspirowania do popełnienia myślozbrodni, ani od sfabrykowania dowodów rzekomo mających potwierdzić przestępstwo. I znowuż świat prozy styka się z prozą życia, a świat policji myśli ze światem prawdziwych służb specjalnych.

Przeczytaj także:

Teleekrany jak kołchoźniki

Z literatury, nie tylko do języka, ale też do popkultury przedostał się „Big Brother”. U Orwella to najwyższy dyktator, który obserwuje wszystkich, nad wszystkim czuwa, jest nieomylny i sprawczy, nie tylko jest naczelnikiem państwa, ale też jest uosobieniem partii władzy. Popkultura sięgając do „Wu-Be” starała się zaakomodować komiczny potencjał wszechwiedzącego naczelnego wodza. Reality show o tej nazwie pozwalało śledzić każdy krok jego uczestników, śledzonych przez kamery umieszczone w każdym pomieszczeniu „domu Wielkiego Brata” na wzór teleekranów rozmieszczonych w miejscach publicznych i prywatnych domach państwa rządzonego przez „Partię”. Przy czym teleekrany jako żywo przywodzą na myśl „kołchoźniki” – komunistyczne szczekaczki, które musiały być zainstalowane w każdym domu i od rana do wieczora służyły za przekaźnik partyjnej propagandy.

Teleekrany mogą posłużyć też za prekursory współczesnych smartfonów wyposażonych w aplikacje śledzące, liczące kroki, zjedzone lub spalone kalorie, odwiedzone miejsca, a zarazem pozwalające na kontakt wideo z każdego miejsca, w którym znajduje się użytkownik urządzenia. Jednak rzeczywistość okazała się być bardziej bliska literackiemu pierwowzorowi, a podsłuchy „pegasusem” tylko potwierdziły, że Wielki Brat tylko czyha na dogodną chwilę, by sięgnąć po władzę. Z kolei mowopisy używane min w Departamencie Archiwów są współcześnie dziś używanymi dyktafonami z funkcją zapisu, które z pożytkiem służą osobom niewidzącym lub niedowidzącym, ale też dziennikarzom i pisarzom.

„Praworządność”

W powieści spotykamy też określenia będące de facto swoim własnym zaprzeczeniem.  I tak Ministerstwo Pokoju jest w rzeczywistości resortem prowadzącym permanentną wojnę, Ministerstwo Miłości jest katownią aparatu bezpieczeństwa, Ministerstwo Prawdy to kuźnia propagandy, a Ministerstwo Obfitości zajmuje się reglamentowaniem coraz bardziej niedostępnych dóbr, w tym żywności. Przypomina to jako żywo problemy ze zdefiniowaniem pojęcia „praworządność”, które dla jednych znaczy tyle co rządy oparte na prawie, a dla drugich wyłącznie prawo do rządzenia.

„Rok 1984” jest więc nie tyle powieścią o komunistycznym totalitaryzmie ubranym w postapokaliptyczne, wyprane z kolorów różnorodności i wolności dekoracje epoki totalitarnej, co ponadczasową opowieścią o totalitaryzmach jako takich. Tych które były i które są dziś.

Zimna wojna…

Być może to właśnie Orwell jako pierwszy użył terminu „zimna wojna” w odniesieniu do stanu napięcia między mocarstwami w bloku zachodnim i wschodnim po II wojnie światowej. W swoim eseju „Ty i bomba atomowa”, opublikowanym w „Tribune”  19 października 1945 r. napisał: „Być może zmierzamy nie ku ogólnemu załamaniu, ale ku epoce tak przerażająco stabilnej, jak starożytne imperia niewolników. Wiele dyskutowano o teorii Jamesa Burnhama, ale niewielu ludzi rozważyło jeszcze jej ideologiczne implikacje — taki właśnie jest świat światopoglądu, rodzaju wierzeń i struktury społecznej, które prawdopodobnie panowałyby w państwie, będącym jednocześnie nie do zdobycia i znajdującym się w stanie permanentnej „zimnej wojny” ze swoimi sąsiadami”.

Dziś bez przeszkód (jeszcze?) możemy sięgać po prozę Orwella, ale w PRL jego książki były objęte zakazem publikacji (w pozostałych krajach komunistycznych samo nazwisko Orwell było objęte tabu). W Polsce jego książki, zwłaszcza „Folwark zwierzęcy” i „Rok 1984” wydawane były w tzw. drugim obiegu i dopiero po upadku komunizmu weszły do głównego nurtu.

George Orwell zmarł rok po premierze swojej opus magnum, jakim bez wątpienia jest książka „Rok 1984”. Nagrobek pisarza nosi epitafium: „Tu leży Eric Arthur Blair, urodzony 25 czerwca 1903, zmarł 21 stycznia 1950”; na nagrobku nie ma wzmianki o jego bardziej znanym pseudonimie.

When Eric Arthur Blair, better known as George Orwell, was born on 25 June 1903, probably no one imagined that he would become one of England’s most famous novelists and also one of the greatest critics of totalitarianism. On the 120th anniversary of the author of '1984′, Jakub Hinc writes.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: