fantastyka recenzja

Cena marzeń | Barbara Mikulska, Wojciech Gunia, Złodzieje motyli

Ubierając swoją opowieść w szaty przesiąkniętej mrokiem fantastycznej przygody, Barbara Mikulska i Wojciech Gunia mówią nam w istocie o sile marzeń i o cenie, jaką nieraz trzeba płacić za ich spełnienie. O „Złodziejach motyli” pisze Przemysław Poznański.

Barbara Mikulska, Wojciech Gunia, Złodzieje motyli

Nic nie jest za darmo – nawet marzenia. Ich spełnienie wymaga odwagi, samozaparcia, nawet wyjścia poza dotychczasową strefę komfortu, czasem też zgody i gotowości na radykalne zmiany w życiu, a nawet do daleko idącego poświęcenia. Doskonale wie to rodzina Gosi Leszczyńskiej, która przeprowadza się pewnego dnia do innego miasta, do Abramowa, bo właśnie tam ojciec dziewczynki ma szansę realizować swoje marzenie o pracy nauczyciela matematyki. Od początku wiadomo, że z decyzją tą wiązać się będą wyzwania: dla Gosi to choćby utrata dotychczasowych przyjaźni, dla całej rodziny konieczność… zmierzenia się ze skutkami zabawnej pomyłki, gdy okazuje się, że przybywają na miejsce za wcześnie i ich służbowy dom nie jest jeszcze gotowy na przyjęcie lokatorów.  

Fantastyka i metafora

Ten początek, utrzymany w konwencji młodzieżowej powieści obyczajowej, w istocie staje się wprowadzeniem do świata przesiąkniętego magią i niesamowitością, a przy tym mrocznego i niebezpiecznego. Symptomy tego mroku widzimy już w jednej z pierwszych scen, gdy przyszłe domostwo Leszczyńskich okaże się być mocno zapuszczone, a działkę wokół niego zarastają niewykarczowane krzewy. Ale tak naprawdę mrok, którego trzeba się bać, mrok bolesny i w jakimś sensie także nie zawsze do pokonania, nadejdzie dopiero z czasem, stając się tym samym istotnym bodźcem dla życiowej inicjacji, jaką będzie musiała przejść bohaterka, zderzona z tajemnicą własnej (magicznej) tożsamości, jak i z traumą wynikającą z prawdziwej tragedii, której doświadczy.

Na powieść Mikulskiej i Guni patrzeć trzeba bowiem nie tylko przez pryzmat rozwiązań gatunkowych powieści fantastycznej, adresowanej do młodszej młodzieży, ale i warto doszukać się w niej tego, co otwiera tę powieść także na czytelnika dorosłego, a co skryte jest pod metaforą, pod ową – skądinąd atrakcyjną – maską fantastyczności. Każde zdarzenie, w tym niezwykła podróż poza znany nam wymiar, która stanie się udziałem bohaterki, każda relacja miedzy Gosią a jej nowymi przyjaciółmi czy rodziną, rozgrywa się bowiem na co najmniej dwóch poziomach narracji. Podstawowym, gwarantującym nam przeżycie wciągającej, choć mrocznej przygody, ale i na skrytym w warstwie psychologii postaci, poddanych tu niejednokrotnie doświadczeniom sytuacji granicznych.

Uskrzydlające marzenia

Autorzy powieści zderzają więc na obu poziomach odczytania tej historii młodzieńczą radość i ciekawość, z paraliżującym wręcz przerażeniem i wszechpotężnym poczuciem bezsilności, za zwornik obu tych odczuć, ale i obu światów czy wymiarów, które się tu pojawią, biorąc marzenia. „Złodzieje motyli” są wszak opowieścią o sile naszej wyobraźni, potrafiącej snuć wizje tego, co jeszcze się nie zdarzyło, ale co ma być dla nas sposobem na rozwiązanie problemu, na wyprostowanie życiowych dróg, na spełnienie oczekiwań. Marzenia, poparte nadzieją na ich spełnienie, poprzez związaną z nimi nierzadką euforyczność, uskrzydlają zatem, ale ich kradzież, odebranie podstępem, czy przychodzące z wiekiem zapomnienie o nich, przenosi nas w świat mroku, świat pozbawiony barw, świat pozbawionych empatii potworów.

Przeczytaj także:

„Jeszcze kilka godzin temu tryskaliście entuzjazmem i radością (…). A teraz skapcanieliście, jakby wam przybyło po pięćdziesiąt lat” – powie w pewnej chwili bohaterka do osób, którym podstępnie skradziono marzenia. Ten moment będzie jednym z pierwszych, które staną się dla Gosi punktem zwrotnym w procesie jej dojrzewania do świadomości złożoności świata. A zatem jednym z wyznaczników końca jej beztroskiego dzieciństwa.

Przekroczenie granicy

Stąd już tylko krok do odkrycia przez Gosię – realizującą tu wprost archetyp wybrańczyni – sekretu pewnego niezwykłego obrazka znalezionego w nowym domu i do poznania mrocznej historii Wiktora, zaginionego chłopca, który dwa lata wcześniej zniknął bez śladu, pogrążając w cierpieniu nie tylko swoją rodzinę, ale w pewnym sensie całe miasteczko, trwające od tamtej pory w poczuciu traumy karmiącej się tą niewyjaśnioną tragedią. Stąd już także krok do odkrycia tajemnego przejścia i do przekroczenia przez bohaterkę granicy między światłem a mrokiem, między tym, co znane i bezpieczne, a tym, co nieznane i potencjalnie groźne. Granicy między pewnością jutra, a strachem – nie tylko o siebie, ale przede wszystkim o innych, o bliskich, między nadzieją zatem a jej brakiem. W końcu między nieświadomością, że i marzenia mają swoją cenę a odpowiedzialnością i gotowością tę cenę zapłacić.

„Złodzieje motyli” odczytane wprost stają się więc mroczną, a zarazem wciągającą opowieścią w nastroju seriali „Stranger Things” czy „Locke & Key” na podstawie serii komiksów Joe Hilla i Gabriela Rodrigueza. Opowieścią o walce dobra ze złem, nierzadko nadprzyrodzonym, toczonej w imię przyjaźni, czy w imię najbliższych. Ale jest to też opowieść znacznie poważniejsza, opisująca de facto znany nam świat, w którym figury tytułowych złodziei motyli zyskują namacalny, dostrzegalny, a nie tylko baśniowy, desygnat. To też narracja niestroniąca od rozważań filozoficznych, będąca przypowieścią o poszukiwaniu nadziei w świecie cierpiącym na jej deficyt, a nawet doszczętnie jej pozbawionym i o gotowości – mimo to – do walki o nią, a więc do walki o marzenia, i to nawet za cenę własnego życia. A także o dojrzewaniu do świadomości, że choć marzenia wsparte nadzieją mają niezwykłą moc, to przecież czasem nadzieja nie wystarczy, by spełnić każde z owych marzeń.

Barbara Mikulska, Wojciech Gunia, Złodzieje motyli
Wydawnictwo Alegoria, Warszawa, 31 marca 2023
ISBN: 9788366767348 

By dressing their story in the robes of a fantasy adventure steeped in darkness, Barbara Mikulska and Wojciech Gunia are in fact telling us about the power of dreams and the price one sometimes has to pay for their fulfilment. Przemysław Poznański writes about 'Złodzieje mkotyli’ (The Butterfly Thieves).

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: